Duża dłoń obcego mężczyzny,
rozpięła guzik moich spodni. Chciałam krzyknąć, ale zanim się zorientowałam
dostałam mocno w twarz. Okropny ból rozszedł się po całej prawej stronie
twarzy, a z łuku brwiowego polała się krew. Łzy spływały po moich policzkach,
kiedy łkałam żałośnie i prosiłam, żeby przestał. Jego palce powolnie
przejechały w miejscu pomiędzy nogami. Zamknęłam oczy zrozpaczona. Nie mogłam
nic zrobić i… to było najgorsze. Nie byłam na to gotowa. Nie chcę przeżywać
tego drugi raz. Nie chcę…
- Wszystko będzie dobrze… - Wyszeptał do mojego ucha. Zrobiło mi się niedobrze i chyba zaraz zwymiotuję. Wsunął palce za tasiemkę moich majtek, a nieprzyjemne dreszcze przeszły całe moje ciało. Zaczęłam krzyczeć ile miałam tylko siły ale płacz mi w tym tylko przeszkadzał.
- Przestań proszę… Pomocy! Błagam…
Nagle gdy spojrzałam na mężczyznę, który mnie obmacywał już leżał na ziemi. Jego twarz dostawała kolejne uderzenia pięści, które należały do Harrego. Zsunęłam się po murzę i przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej, chowając głowę w zagłębieniu między nimi. Jedyne co słyszałam to, przekleństwa wypadające z ust Harrego i jego przyspieszony oddech. Nie chciałam nic widzieć. Chciałam zniknąć, rozpłynąć się, zapaść pod ziemię.
Łzy nadal spływały po policzkach, w niewyobrażalnych ilościach.
- Już nigdy nikogo, kurwa nie dotkniesz! – ostre słowa Harrego dotarły do moich uszu. Byłam mu tak bardzo wdzięczna za to co zrobił. Gdyby nie on pewnie leżała bym tu teraz pół naga i obolała.
Po kilku siarczystych uderzeniach i przekleństwach, poczułam jak podnosi mnie i niesie jak pannę młodą. Było mi tak źle, tak niedobrze.
- Harry…
- Ćśśś… już dobrze, już po wszystkim.
- Harry, ja zaraz zwymiotuje.
Podszedł jeszcze kilka kroków i postawił mnie za jakimś dużym śmietnikiem. Natychmiast poczułam jak całą zawartość mojego żołądka unosi się, by za chwilę spocząć na drodze. Harry trzymał moje włosy, gdy ja niemiłosiernie wymiotowałam. Łzy nadal spływały. Nie byłam w stanie ustać na nogach, a co dopiero chodzić. Przed moimi oczami pojawiały sie mroczki i całkowita ciemność. Ulga.
***
- Wszystko będzie dobrze… - Wyszeptał do mojego ucha. Zrobiło mi się niedobrze i chyba zaraz zwymiotuję. Wsunął palce za tasiemkę moich majtek, a nieprzyjemne dreszcze przeszły całe moje ciało. Zaczęłam krzyczeć ile miałam tylko siły ale płacz mi w tym tylko przeszkadzał.
- Przestań proszę… Pomocy! Błagam…
Nagle gdy spojrzałam na mężczyznę, który mnie obmacywał już leżał na ziemi. Jego twarz dostawała kolejne uderzenia pięści, które należały do Harrego. Zsunęłam się po murzę i przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej, chowając głowę w zagłębieniu między nimi. Jedyne co słyszałam to, przekleństwa wypadające z ust Harrego i jego przyspieszony oddech. Nie chciałam nic widzieć. Chciałam zniknąć, rozpłynąć się, zapaść pod ziemię.
Łzy nadal spływały po policzkach, w niewyobrażalnych ilościach.
- Już nigdy nikogo, kurwa nie dotkniesz! – ostre słowa Harrego dotarły do moich uszu. Byłam mu tak bardzo wdzięczna za to co zrobił. Gdyby nie on pewnie leżała bym tu teraz pół naga i obolała.
Po kilku siarczystych uderzeniach i przekleństwach, poczułam jak podnosi mnie i niesie jak pannę młodą. Było mi tak źle, tak niedobrze.
- Harry…
- Ćśśś… już dobrze, już po wszystkim.
- Harry, ja zaraz zwymiotuje.
Podszedł jeszcze kilka kroków i postawił mnie za jakimś dużym śmietnikiem. Natychmiast poczułam jak całą zawartość mojego żołądka unosi się, by za chwilę spocząć na drodze. Harry trzymał moje włosy, gdy ja niemiłosiernie wymiotowałam. Łzy nadal spływały. Nie byłam w stanie ustać na nogach, a co dopiero chodzić. Przed moimi oczami pojawiały sie mroczki i całkowita ciemność. Ulga.
***
Otwarłam oczy i pierwsze co
zobaczyłam to zielone tęczówki.
Czy ja śnię?
- W porządku?
Jego głos był ochrypły i sprawił, że przebiegły mnie dreszcze. Nie były takie jak poprzednio, były przyjemne. Zaskoczyło mnie to jak opiekuńczy potrafi być ten chłopak. Co ja bym zrobiła gdyby nie on? No właśnie… Nic. Przyglądałam się jego oczom, o niesamowitej zieleni, by za chwilę wlepić wzrok w jego malinowe, pełne usta. Rozpływałam się, myśląc o tym jak cudownie całują i smakują.
Usiadłam powoli, krzywiąc się z bólu. Przypomniałam sobie cały dzisiejszy wieczór. Nie był jednym z najgorszych był drugi.
- Napij się. Jesteś osłabiona, musisz pić dużo wody.
Wzięłam od niego szklankę i przechyliłam do ust. Jej zawartość poleciała ciurkiem z kącika moich ust. Były tak opuchnięte, że nie mogłam się napić. Brunet zaśmiał się i przetarł mokrą ścieżkę z mojego podbródka. Jego źrenicę powiększyły się, gdy dotarł do moich ust.
- Dziękuje. – Wyszeptałam.
- To nic.
- Nie jestem w stanie znieść myśli, co by się stało, gdybyś się tam nie pojawił… - kolejna łza pojawiła się na moim policzku.
- Ważne, że już po wszystkim.
Potrząsnęłam głową zgadzając się z jego słowami i otarłam policzki. Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Rozejrzałam się dookoła, a pomieszczenie było mi zupełnie nie znane. Widziałam je po raz pierwszy, mimo to było bardzo ładne.
- Gdzie jesteśmy?
- U mnie.
- U- u ciebie? – Zapytałam zdziwiona. Pomieszczenie w którym byliśmy nie było wielkie. Siedziałam na jednej z dwóch kanap. Ściany były pomalowane na biało, ale jedna z nich była wyłożona czerwonymi cegłówkami. Wisiał na niej telewizor, a pod nim była spora wieża do odtwarzania muzyki. Wszystko było chirurgicznie czyste i błyszczące.
- Tak, u mnie.
- Z kim mieszkasz?
- Z nikim – wzruszył ramionami. Rozglądałam się jeszcze przez chwilę. Skąd taki chłopak jak on, może mieć pieniądze, na takie mieszkanie jak to?
- Gdzie jest toaleta? – Chciałam wstać na co Brytyjczyk w pośpiechu podszedł do mnie i chwycił, jakby bał się, że upadnę. – Dam sobie radę.
- Jesteś słaba.
- Umiem chodzić.
Zaprowadził mnie do drzwi, a ja powoli je otworzyłam. W środku było przestronnie i dominowały kolory czerni i bieli. Kiedy spojrzałam w lustro byłam przerażona. Nad moją brwią przyklejony był plaster, a prawy policzek w odcieni zieleni zmieszanej z fioletem. Byłam blada, pozbawiona życia i jakichkolwiek emocji. Znów w moich oczach pojawiły się łzy. Bałam się. Bałam się wtedy tak jak kiedyś. Nienawidzę tego. Nienawidzę swojego życia, swojego ciała i swoich ran. A teraz pojawiły się kolejne. Kolejne bolesne rany. Kolejne wspomnienia… Tak bardzo nie lubiłam tego uczucia. Strach. To czego trzeba się bać. Strachu. Strasznie pogmatwane.
- W porządku, Mo? – Usłyszałam jego głos zza drzwi.
- Tak, tak… jest okej.
Ścisnęłam krawędź zlewu i zalałam się łzami. Dałam upust emocją. Nie chciałam dalej tego ukrywać. Musze się wypłakać, w spokoju i ciszy. Poukładać wszystko.
Zaczęłam płakać jak opętana. Chciałam, żeby Perrie tutaj była. Przytuliła mnie i znów postawiła na nogi, jak zrobiła to kiedyś. Potrzebowałam jej.
Usiadłam na podłodze, opierając plecy o ściankę wanny. Kiedy przetarłam policzki, okropny ból rozszedł się po mojej twarzy. Zapomniałam o siniaku na policzku. Z nim na pewno nie dostanę nigdzie pracy.
- Claudia otwórz drzwi.
Harry szarpał za klamkę. Nie chciałam, żeby widział nie w tym stanie. Pewnie wyglądam jak chodzące nieszczęście.
- Claudia, do cholery!
Wstałam powoli i z wahaniem otwarłam drzwi. Część mnie mówiła, żebym tego nie robiła, ale musiałam postawić na swoim. Brunet niemal od razu je otworzył i patrzył na mnie w szoku. Z moich oczu nie przestawały spływać kolejne łzy. Mężczyzna podszedł bliżej i chwycił mnie jak pannę młodą, znowu. Schowałam głowę w zagłębienie jego szyi i ramienia. Zaczęłam lekko ciągnąć za jego małe loczki, na górze karku. Poczułam jak kładzie mnie na czymś miękkim mimo to nadal był nade mną. Czułam się bezpiecznie okryta jego ciepłym ciałem.
Podniósł się trochę i poparzył prosto w moje oczy. Jego tęczówki świeciły przyjaznym, zielonym blaskiem. Zahipnotyzowałam się w nich i nawet nie spostrzegłam jak jego palec, delikatnie gładzi mój zraniony policzek, by za chwile dotknąć ust, podbródka.
- Shh… Już po wszystkim. – Szeptał i schował twarz między moją głową, a ramieniem. Łzy nadal toczyły się po moich policzkach, ale starałam się uspokoić.
- Zawieź mnie do domu.
- Jasne… Dobrze, nie ma sprawy.
Wstał szybko i schował swój telefon i portfel do kieszeni spodni. Robił to w takim tempie, jak by go ogień poparzył. Usiadłam i przyglądałam się mu. Zatrzymał się w pewnym momencie i spojrzał na mnie. Jego oczy wyrażały uczucie troski i zmartwienia.
- Jak się czujesz? – ukucnął przede mną i chwycił moje małe dłonie, w swoje wielkie.
- Okropnie.
- Nie płacz już, nic takiego się nie stało, już jest po wszystkim.
Kiwnęłam głową, nie zgadzając się z nim. Nie było po wszystkim. Przez to wydarzenie znów będę się bać, znów nie będę mogła nic z tym zrobić. To boli. To cholernie boli. A on o niczym nie wie, ale przecież mu nie powiem, chodź czuje, że powinnam komuś powiedzieć wszystko i po prostu dać upust emocjom. Od tego była Perrie, nie Harry. Harry zupełnie przez przypadek pojawił się w moim życiu i zupełnie przez przypadek z niego odejdzie. Cokolwiek może to znaczyć, po prostu chcę wrócić do domu, pójść spać i nie musieć na niego patrzeć. Mimo tego, że uwielbiam jego zielone oczy, piękny uśmiech, kręcone włosy i dołeczki w policzkach. Jest piękny, ale nie chcę, żeby mnie więcej całował czy w jakikolwiek sposób dotykał. Nie chcę żeby ktokolwiek to robił.
- Po prostu zawieź mnie do domu...
***
- Perrie?!
Puściłam Harrego, ale jego dłoń cały czas była zaciśnięta na moim nadgarstku. W korytarzu natychmiast zjawiła się dziewczyna. Jej oczy były szeroko otwarte, gdy patrzyła na mnie w zupełnym szoku.
- Boże, Claudia, co ci się stało?! – podeszła do mnie i dokładnie przypatrywała zranionej części twarzy.
- Jakiś facet przyparł ją do muru, zaczął dotykać… Na szczęście przechodziłem i słyszałem jak krzyczy.
- O mój Boże… Nie, nie, nie… Idź do pokoju zaraz przyjdę.
- Nic mi nie jest…
- Idź! – wzdrygnęłam się słysząc jej donośny głos. Harry puścił moją rękę i udałam się do pokoju. Usiadłam na skraju łóżka bawiąc się palcami. Wydarzenia z dzisiejszego wieczora znów zagościły w mojej głowie, a łzy znów zaczęły spływać. Mimo to byłam całkiem spokojna. To przecież łzy. Tylko łzy. Nic więcej…
Perrie weszła do pokoju powoli zamykając drzwi. Usiadła obok mnie i przyjęła taka samą pozycję, tyle że mój wzrok wlepiony był w palce, a jej we mnie.
- W porządku? – Zapytała cicho. Potrzasnęłam głową i pociągnęłam nosem. – Och skarbie…
Przytuliła mnie do siebie. Zamknęłam oczy i mogłam tak zasnąć. Chciałabym zasnąć, obudzić się i nic nie pamiętać. Dzisiejszego wieczoru, ani tego z przed trzech lat.
- Tak mi przykro, tak strasznie mi przykro…
- Chcę pójść spać.
- Położyć się z tobą?
Moje serce się rozpadło na milion kawałeczków, gdy to usłyszałam. Zrobiło mi się tak ciepło. Czy może być coś lepszego od kochającej przyjaciółki? Nie…
- Tak…
Czy ja śnię?
- W porządku?
Jego głos był ochrypły i sprawił, że przebiegły mnie dreszcze. Nie były takie jak poprzednio, były przyjemne. Zaskoczyło mnie to jak opiekuńczy potrafi być ten chłopak. Co ja bym zrobiła gdyby nie on? No właśnie… Nic. Przyglądałam się jego oczom, o niesamowitej zieleni, by za chwilę wlepić wzrok w jego malinowe, pełne usta. Rozpływałam się, myśląc o tym jak cudownie całują i smakują.
Usiadłam powoli, krzywiąc się z bólu. Przypomniałam sobie cały dzisiejszy wieczór. Nie był jednym z najgorszych był drugi.
- Napij się. Jesteś osłabiona, musisz pić dużo wody.
Wzięłam od niego szklankę i przechyliłam do ust. Jej zawartość poleciała ciurkiem z kącika moich ust. Były tak opuchnięte, że nie mogłam się napić. Brunet zaśmiał się i przetarł mokrą ścieżkę z mojego podbródka. Jego źrenicę powiększyły się, gdy dotarł do moich ust.
- Dziękuje. – Wyszeptałam.
- To nic.
- Nie jestem w stanie znieść myśli, co by się stało, gdybyś się tam nie pojawił… - kolejna łza pojawiła się na moim policzku.
- Ważne, że już po wszystkim.
Potrząsnęłam głową zgadzając się z jego słowami i otarłam policzki. Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Rozejrzałam się dookoła, a pomieszczenie było mi zupełnie nie znane. Widziałam je po raz pierwszy, mimo to było bardzo ładne.
- Gdzie jesteśmy?
- U mnie.
- U- u ciebie? – Zapytałam zdziwiona. Pomieszczenie w którym byliśmy nie było wielkie. Siedziałam na jednej z dwóch kanap. Ściany były pomalowane na biało, ale jedna z nich była wyłożona czerwonymi cegłówkami. Wisiał na niej telewizor, a pod nim była spora wieża do odtwarzania muzyki. Wszystko było chirurgicznie czyste i błyszczące.
- Tak, u mnie.
- Z kim mieszkasz?
- Z nikim – wzruszył ramionami. Rozglądałam się jeszcze przez chwilę. Skąd taki chłopak jak on, może mieć pieniądze, na takie mieszkanie jak to?
- Gdzie jest toaleta? – Chciałam wstać na co Brytyjczyk w pośpiechu podszedł do mnie i chwycił, jakby bał się, że upadnę. – Dam sobie radę.
- Jesteś słaba.
- Umiem chodzić.
Zaprowadził mnie do drzwi, a ja powoli je otworzyłam. W środku było przestronnie i dominowały kolory czerni i bieli. Kiedy spojrzałam w lustro byłam przerażona. Nad moją brwią przyklejony był plaster, a prawy policzek w odcieni zieleni zmieszanej z fioletem. Byłam blada, pozbawiona życia i jakichkolwiek emocji. Znów w moich oczach pojawiły się łzy. Bałam się. Bałam się wtedy tak jak kiedyś. Nienawidzę tego. Nienawidzę swojego życia, swojego ciała i swoich ran. A teraz pojawiły się kolejne. Kolejne bolesne rany. Kolejne wspomnienia… Tak bardzo nie lubiłam tego uczucia. Strach. To czego trzeba się bać. Strachu. Strasznie pogmatwane.
- W porządku, Mo? – Usłyszałam jego głos zza drzwi.
- Tak, tak… jest okej.
Ścisnęłam krawędź zlewu i zalałam się łzami. Dałam upust emocją. Nie chciałam dalej tego ukrywać. Musze się wypłakać, w spokoju i ciszy. Poukładać wszystko.
Zaczęłam płakać jak opętana. Chciałam, żeby Perrie tutaj była. Przytuliła mnie i znów postawiła na nogi, jak zrobiła to kiedyś. Potrzebowałam jej.
Usiadłam na podłodze, opierając plecy o ściankę wanny. Kiedy przetarłam policzki, okropny ból rozszedł się po mojej twarzy. Zapomniałam o siniaku na policzku. Z nim na pewno nie dostanę nigdzie pracy.
- Claudia otwórz drzwi.
Harry szarpał za klamkę. Nie chciałam, żeby widział nie w tym stanie. Pewnie wyglądam jak chodzące nieszczęście.
- Claudia, do cholery!
Wstałam powoli i z wahaniem otwarłam drzwi. Część mnie mówiła, żebym tego nie robiła, ale musiałam postawić na swoim. Brunet niemal od razu je otworzył i patrzył na mnie w szoku. Z moich oczu nie przestawały spływać kolejne łzy. Mężczyzna podszedł bliżej i chwycił mnie jak pannę młodą, znowu. Schowałam głowę w zagłębienie jego szyi i ramienia. Zaczęłam lekko ciągnąć za jego małe loczki, na górze karku. Poczułam jak kładzie mnie na czymś miękkim mimo to nadal był nade mną. Czułam się bezpiecznie okryta jego ciepłym ciałem.
Podniósł się trochę i poparzył prosto w moje oczy. Jego tęczówki świeciły przyjaznym, zielonym blaskiem. Zahipnotyzowałam się w nich i nawet nie spostrzegłam jak jego palec, delikatnie gładzi mój zraniony policzek, by za chwile dotknąć ust, podbródka.
- Shh… Już po wszystkim. – Szeptał i schował twarz między moją głową, a ramieniem. Łzy nadal toczyły się po moich policzkach, ale starałam się uspokoić.
- Zawieź mnie do domu.
- Jasne… Dobrze, nie ma sprawy.
Wstał szybko i schował swój telefon i portfel do kieszeni spodni. Robił to w takim tempie, jak by go ogień poparzył. Usiadłam i przyglądałam się mu. Zatrzymał się w pewnym momencie i spojrzał na mnie. Jego oczy wyrażały uczucie troski i zmartwienia.
- Jak się czujesz? – ukucnął przede mną i chwycił moje małe dłonie, w swoje wielkie.
- Okropnie.
- Nie płacz już, nic takiego się nie stało, już jest po wszystkim.
Kiwnęłam głową, nie zgadzając się z nim. Nie było po wszystkim. Przez to wydarzenie znów będę się bać, znów nie będę mogła nic z tym zrobić. To boli. To cholernie boli. A on o niczym nie wie, ale przecież mu nie powiem, chodź czuje, że powinnam komuś powiedzieć wszystko i po prostu dać upust emocjom. Od tego była Perrie, nie Harry. Harry zupełnie przez przypadek pojawił się w moim życiu i zupełnie przez przypadek z niego odejdzie. Cokolwiek może to znaczyć, po prostu chcę wrócić do domu, pójść spać i nie musieć na niego patrzeć. Mimo tego, że uwielbiam jego zielone oczy, piękny uśmiech, kręcone włosy i dołeczki w policzkach. Jest piękny, ale nie chcę, żeby mnie więcej całował czy w jakikolwiek sposób dotykał. Nie chcę żeby ktokolwiek to robił.
- Po prostu zawieź mnie do domu...
***
- Perrie?!
Puściłam Harrego, ale jego dłoń cały czas była zaciśnięta na moim nadgarstku. W korytarzu natychmiast zjawiła się dziewczyna. Jej oczy były szeroko otwarte, gdy patrzyła na mnie w zupełnym szoku.
- Boże, Claudia, co ci się stało?! – podeszła do mnie i dokładnie przypatrywała zranionej części twarzy.
- Jakiś facet przyparł ją do muru, zaczął dotykać… Na szczęście przechodziłem i słyszałem jak krzyczy.
- O mój Boże… Nie, nie, nie… Idź do pokoju zaraz przyjdę.
- Nic mi nie jest…
- Idź! – wzdrygnęłam się słysząc jej donośny głos. Harry puścił moją rękę i udałam się do pokoju. Usiadłam na skraju łóżka bawiąc się palcami. Wydarzenia z dzisiejszego wieczora znów zagościły w mojej głowie, a łzy znów zaczęły spływać. Mimo to byłam całkiem spokojna. To przecież łzy. Tylko łzy. Nic więcej…
Perrie weszła do pokoju powoli zamykając drzwi. Usiadła obok mnie i przyjęła taka samą pozycję, tyle że mój wzrok wlepiony był w palce, a jej we mnie.
- W porządku? – Zapytała cicho. Potrzasnęłam głową i pociągnęłam nosem. – Och skarbie…
Przytuliła mnie do siebie. Zamknęłam oczy i mogłam tak zasnąć. Chciałabym zasnąć, obudzić się i nic nie pamiętać. Dzisiejszego wieczoru, ani tego z przed trzech lat.
- Tak mi przykro, tak strasznie mi przykro…
- Chcę pójść spać.
- Położyć się z tobą?
Moje serce się rozpadło na milion kawałeczków, gdy to usłyszałam. Zrobiło mi się tak ciepło. Czy może być coś lepszego od kochającej przyjaciółki? Nie…
- Tak…
!CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Dziękuje za wszystkie poprzednie komentarze xx.
Idealnie weszłam z dodaniem! Świetny rozdział! Uwielbiam to jak piszesz, pisz dalej. :* <3
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział x < 3
OdpowiedzUsuń@This_Bullshiit
idealny <3 umarłam omg
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny jeju x
Popłakałam się. To takie straszne, to zdarzenie. Ale tez piękne, zachowanie Harry'ego. Uwielbiam Twój styl pisania, z resztą już to wiesz, wspominałam o tym. Proszę, pisz dalej. Czekam na kolejny rozdział x
OdpowiedzUsuń@No_Batman_xx
w końcu się doczekałam!
OdpowiedzUsuńmatko cudowny ,idealny kocham cię xx
@pepsirulesbitch
Uwielbiam to jak piszesz! <3 Już nie mogę doczekać się kolejnego. ;3 Ustaliłaś co ile będziesz dodawała nowe rozdziały?
OdpowiedzUsuńTak, rozdziały będą pojawiać się (mam nadzieję) w poniedziałki. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania to: @Bad69Darkness
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział nke moge doczekac sie next? <3333
OdpowiedzUsuńCudowny czekam na next <3333
OdpowiedzUsuńkiedy next ?! :) super zajebisty *.*
OdpowiedzUsuńw ten poniedziałek no chyba, że mnie zmusicie i dodam jutro ale w to wątpię xoxo
Usuńsupeeeeeeeeeeeeeeer !!!!!! ♥
OdpowiedzUsuń