niedziela, 28 września 2014

Rozdział 37

Czułam jak serce podchodzi mi do gardła. Miałam postrzępiony oddech, nad którym  nie potrafiłam zapanować. Jego wilgotne, pełne usta zostawiały przyjemne muśnięcia na mojej szyi, na co moje ciało reagowało gęsią skórką. Za chwilę, będę kochać się z tym chłopakiem - ta myśl dochodziła do mnie szybko i ze zdwojoną mocą. Wreszcie to zrobię. Przełamie się i zrobię to.
- Nie denerwuj się, skarbie - posłał mi uśmiech.
Jak mam się nie denerwować?! Dla niego to bułka z masłem, a ja? Nie mam żadnego doświadczenia.
Jego duże ręce najpierw powędrowały na moją pupę, ściskając ją. Straciłam rachubę i pisnęłam, gdy niespodziewanie podniósł mnie w górę. Oplotłam nogami jego biodra i kurczowo trzymałam karku.
- Harry! - krzyknęłam. Zaśmiał się i wszedł do sypialni. Ostrożnie położył mnie na miękkiej, pachnącej świeżością, białej pościeli. Pociągnęłam za miękkie loki, mając w zamiarze pocałowanie go, ale on tylko cmoknął moje usta. Odchylił się i zapalił lampkę na stoliku nocnym. Pocałował mnie teraz długo, delikatnie, z niezwykłym erotyzmem. Miałam wrażenie, jakby już moje ciało wrzało z gorąca, a co będzie później? Nie mam pojęcia, ale to jest strasznie ekscytujące.
Harry całował moje nogi i ściągnął śliczne szpilki z moich stóp. Obiął jedną stopę swoją dłonią, przez co wydawała się ona malutka. Całował moje podbicie. Poprawiłam swoją pozycję na łóżku. Zielonooki posłał mi szeroki uśmiech. Chwycił moje kolana i rozszerzył nogi, wciskając się miedzy nie. Jego twarz znalazła się na poziomie mojej.
- Rozpuść włosy.
Posłuchałam go. Starałam się uwolnić włosy z koka, nie spuszczając wzroku z twarzy mojego kochanka. Uśmiechnął się pocieszająco. Długie palce sunęły wzdłuż moich uniesionych rąk, drażniąc skórę. Trochę łaskotało, a kiedy zaczął mnie łaskotać pod pachami zaczęłam się śmiać i gwałtownie opuściłam ręce. Mój łokieć zderzył się z jego nosem, co spotkało się z siarczystym przekleństwem z jego strony.
- Boże, Harry.
Zepchnęłam go z siebie. Usiadł, opierając plecy o wezgłowie łóżka. Ja usadowiłam się na jego kolanach.
- Nic ci nie jest? Przepraszam, Harry.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się. Jego dłoń puściła nos. Na jego twarzy wymalował się grymas bólu, zmieszanego z czymś, czego nie umiem określić. Na szczęście, krew mu nie leciała.
- Przepraszam. Bardzo boli?
- Nie.
Pocałowałam jego nos, a za chwilę zaczęłam zostawiać pocałunki na całej jego twarzy.
- Mo - zaśmiał się. Uśmiechnęłam się spotykając zielone oczy. Jego twarz była lekko oświetlona, przez lampkę. Wyglądał pięknie, jak zawsze. Pocałował mnie, delikatnie muskał palcami skórę na moim ramieniu. Jest taki delikatny, że to aż przytłaczające.
Sunęłam palcami po odsłoniętej klatce piersiowej, kolejno rozpinając guziki czarnej koszuli, które torowały moją drogę. Całowaliśmy się powoli i nie śpieszyliśmy się. Mieliśmy całą noc. Opalona skóra chłopaka jest taka miękka, a pod nią kryją się twarde mięśnie. Oddech mu przyśpieszył. Nasze usta pozostały w kontakcie, ale już się nie całowaliśmy. Widziałam pożądanie w jego oczach. Źrenice powiększyły mu się tak, że prawie w ogóle nie było widać zieleni. Pozbyłam się koszuli z jego ramion, powoli je całując. Zostawiłam małą malinkę na jego obojczyku.
- Claudia - jego język pieścił moje imię, a zaraz potem wnętrze moich ust. Iskry pożądania wybuchały w moim podbrzuszu, kiedy ponownie ścisnął moją pupę i podwinął sukienkę do talii. Nie wiedziałam, jaki będzie jego następny krok, ale nie bałam się jego dotyku. Chciałam, żeby mnie dotykał, całował i pieścił moje ciało w jakikolwiek sposób. Jednym sprawnym ruchem rozerwał moje majtki. Moje serce chyba stanęło. Jęknęłam w jego usta, kiedy jego palce znalazły się tuż przy moim wejściu. Siedziałam naprzeciwko niego, dzięki czemu mógł obserwować każdą, moją reakcję. To, z pewnością pozycja korzystna dla niego. Mnie już trochę bolały kolana, ale starałam się to ignorować. Moje czoło przylegało do jego. Miałam zamknięte oczy, zmarszczone brwi i rozchylone usta, kiedy wsunął we mnie jeden palec. Skupiłam się tylko na jego dotyku. To trochę krepujące, że widzi mnie w takim stanie, ale jesteśmy tylko we dwoje. Ufam mu. Harry, wydał z siebie jęk aprobaty. Przegryzłam dolną wargę i jedyne co mogłam robić to zaciskać ręce na jego ramionach i wzdychać. To jest takie przyjemne. Nie ma niczego podobnego. Czułam jak dreszcze przepływają przez moje ciało. Jak jego palec sprawnie się we mnie porusza. Och.
- Jesteś taka mokra, Mo - mruknął. Jego słowa wprawiły moje ciało w drżenie. Gorąco rozlewało się w dole mojego brzucha i to uczucie było takie silne. Mięśnie gdzieś głęboko we mnie słodko się kurczyły. Brytyjczyk złapał mnie i położył z powrotem na pościeli. Powstrzymał moje uda, od zaciśnięcia się. Spłonęłam żywym ogniem, kiedy lustrował moje ciało od góry, do dołu. Przegryzał skórę na moim udzie, a jedna z jego dłoni zaczęła pocierać najwrażliwszy punkt mojego ciała. Jęknęłam głośno i zacisnęłam pościel w pięściach. Moje przymrużone oczy, odnalazły szeroko otwarte chłopaka. Nie mogłam przestać pojękiwać, kiedy nie zaprzestawał swojej czynności. Moje ciało wiło się w czystej agonii, a Harry patrzył na mnie wygłodniałym wzrokiem.
- Hazz... - Wyswobodził pościel z mojego uścisku i wplątał moją dłoń w swoje włosy. Całował moje podbrzusze, a jego palce znów odnalazły moje wnętrze. Tym razem spróbował wsunąć we mnie dwa. To było dziwne uczucie, ale przyjemne. Ciągnęłam jego włosy pragnąc, żeby jego usta znalazły się jeszcze niżej. Niżej. Przeciągłe mruknięcie wydostało się z jego gardła. Moje plecy uniosły się znad materaca, kiedy jego gorący język spotkał moją łechtaczkę. Och, Boże! Miałam podwinięte palce u stóp, zaciśnięte oczy i wszystkie moje mięśnie napięły się. To było w całym ciele, w każdej komórce. Co mi robił nie mieściło się w głowie. Byłam tak blisko. Moje mury zaczynały się rozpadać na małe kawałeczki i właśnie w tym momencie przestał. Pocałował mnie mocno, a moje biodra uniosły się wyżej, niemo prosząc o koniec. - Harry, proszę.
- Cicho - skarcił mnie. Niezadowolona opadłam na materac. Frustracja ogarnęła moje ciało. - Może ściągniemy tą sukienkę?
Całkiem o niej zapomniałam. Harry wstał z łóżka, a ja za nim. Czułam wilgoć pomiędzy, moimi miękkimi nogami. Zacisnęłam uda, bo chciałam więcej. Uśmiech zagościł na twarzy wysokiego, postawnego mężczyzny przede mną. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował w nos.
- Wszystko w porządku? - szepnął. Pokiwałam głową, chodziarz miałam nieodpartą ochotę zadania mu pytania, dlaczego przestał?
Powstrzymałam się.
Nie spuszczaliśmy z siebie wzroku. Zamek, z tyłu sukienki zjeżdżał coraz niżej i niżej, za sprawą zielonookiego. Opadła na moje kostki, a ja byłam całkiem naga. Stałam przed nim taka, jaką mnie Bóg stworzył. Pocałował mnie, a jego ręce szybko pozbyły się spodni razem z bielizną. Jest taki piękny. Obiął mnie ramionami. Biło od niego gorąco i czułam twardniejącą erekcje na swoim brzuchu. Całował moją szczękę, jęknęłam gdy przegryzł płatek ucha.
- Zamierzam się z tobą kochać, Mo - szepnął. Miałam zamknięte oczy. Przytaknęłam mu.
Zamierzam się z tobą kochać, Harry - odpowiedziałam sobie w myślach.
- Połóż się - wskazał na łóżko. Zrobiłam to o co prosił, trochę się z tym gramoląc. Chciałam opóźnić w czasie to, co nieuniknione. Otuliłam się kołdrą i patrzyłam jak Harry wyciąga srebrną paczuszkę ze swojego portfela. Zaśmiałam się w duchu, na samą myśl, że trzyma kondomy właśnie w portfelu.
- Co cię bawi? - zapytał z szerokim uśmiechem. Jednym ruchem ściągnął kołdrę, odkrywając mnie, całkiem nagą. Było mi zimno bez jego obecności.
- Nic. Chodź tutaj.
Materac zakołysał się. Brunet położył się obok mnie i rozerwał opakowanie zębami. Rozwinął prezerwatywę na całej długości, ale zawahał się i spojrzał na mnie, spod długich, gęstych rzęs.
- Jesteś pewna?
Patrzyłam wprost w jego zielone, magnetyzujące tęczówki. Przysunęłam się bliżej i musnęłam jego wargi swoimi. Harry w między czasie założył prezerwatywę, czyli uznał mój pocałunek za potwierdzenie. Zawisnął nade mną i dokonał małych poprawek w naszej pozycji. Uśmiechnął się do mnie w akompaniamencie białych zębów i dołeczków. Motylki w moim brzuchu waśnie urządzały imprezę stulecia.
Jego palce delikatnie, badały skórę mojego policzka.
- Jesteś taka piękna - westchnął. Obięłam jego twarz i przyciągnęłam do swoich ust. Jeszcze nigdy nie czułam czegoś takiego silnego, co czuję do Harrego. On jest moim mężczyzną. Moim oczkiem w głowie. Początkiem i końcem. Jest kawałkiem mnie i częścią mojego życia. - Będę ostrożny - szepnął. Wierzyłam mu w stu procentach. Splątał nasze palce u jednej dłoni. Ścisnęłam ją, gdy poczułam jak powoli się we mnie wsuwa. Czucie było dziwne i niemal przytłaczające, ale chciałam tego. Pragnęłam tej bliskości, tylko i wyłącznie z Harrym.
Miękkie usta zostawiały pocałunki na mojej brodzie i w kącikach ust. Nasze klatki unosiły się tak samo szybko. Skóra przy skórze, ciało przy ciele. To takie niesamowite i zapiera dech w piersi.
- W porządku?
- Tak - odparłam całkowicie pewna.
- Zuch, dziewczyna - cmoknął moje usta. - Wejdę głębiej, okay?
Pokiwałam głową, zagryzając wargę.
- Jeżeli powiesz, żebym przestał, zrobię to od razu.
- Harry - skarciłam go. Pocałował mnie mocno. Jego język ocierał się o mój i chyba próbował odwrócić moją uwagę od tego co robi. Mój uścisk na jego dłoń nasilił się. Bolało, ale był to inny rodzaj bólu, od tych, które dotąd znałam. Nie mogłam dłużej powstrzymywać jęku, przepełnionego tym, co czułam w tym czasie.
Zatrzymał się w stałej pozycji i właśnie wtedy pojęłam, że jest we mnie cały. Czułam się pełna.
- Och, skarbie. - Schował głowę pomiędzy moją szyją, a ramieniem. Moje ciasne wnętrze dokładnie oplatało jego twardego penisa. To było takie... Ach, nie do opisania. Potężne dreszcze przeszły pod moją skórą, a włosy na rękach stanęły mi dęba, na nowe doznanie, kiedy zaczął się wycofywać. Z każdym kolejnym, delikatnym i przepełnionym erotyzmem pchnięciem, ból rozchodził się po kościach. Nadal nie było to dość przyjemne, ale też, nie szczególnie bolesne. Wbiłam paznokcie w jego plecy, mając nadzieje, że pozostawią po sobie jakiś ślad. Harry podparł się na łokciach. Jego czoło spoczęło na moim. Miał zamknięte oczy i łapał krótkie dawki powietrza. Mogłam bezkarnie patrzeć na niego, w czasie kiedy on dosłownie tracił rozum. Było idealnie. Jego biodra poruszały się powoli i przeciągle. Sunęłam wzrokiem przez całą jego sylwetkę. Nie wierzyłam, że jest mój. Ten piękny anioł, jest tylko mój i kocha się ze mną. - Boli cię?
Zmarszczyłam brwi.
- Nie. Jest w porządku - między moje słowa wkradły się westchnienia.
Było gorąco. Odgarnęłam, zroszone potem loki z jego czoła. Leniwy uśmiech zagościł na twarzy Brytyjczyka.
- Mm... - Mruknął i pocałował mnie, przegryzając dolną wargę. Dłonią powoli przesunęłam przez jego kręgosłup i ścisnęłam pośladek. Uśmiechnął się, a później wydał z siebie jęk, gdy poruszyłam biodrami. Nasze czynności wywierały coraz większy wpływ na Harrym. Może jego ruchy nie sprawiały mi przyjemności przez majaczący ból, ale na pewno, widok mojego chłopaka rozpadającego się na małe kawałeczki kręcił mnie i to bardzo. Nasze biodra co chwilę się stykały, a z ust Harrego od czasu, do czasu wypadały przekleństwa. Brunet zamknął mnie w uścisku, wsuwając donie pod moje plecy. Obięłam go rękami i czułam się bezpieczna. Zasłaniał mnie całą, swoją męską posturą. Nasze ciała, pokryte lekką warstwą potu przylegały do siebie. Miałam wrażenie, jakby jego sylwetka idealnie wpasowała się w moją.  Jakbyśmy byli dwoma osobami, połączonymi w jedną. Jak obraz, na którym dwa kolory idealnie się mieszają. Jak dwie zupełnie różniące się osoby, które wzajemnie się dopełniają. Jak Yin i Yang.
Chyba moje ciało, zaczęło przystosowywać się do Harrego, bo ból już prawie nie był odczuwalny. Nie tak jak na początku. Moje wnętrze go zaakceptowało, a zabawne uczucie zaczęło rosnąć gdzieś tam na dole. Jęknęłam czując to, a głowa chłopaka natychmiast się uniosła.
- Harry - szepnęłam.
Czułam to. To takie dziwnie inne... Uczucie z początku, jakby rozciągania zamieniło się w coś nie do opisania. Zielonooki nie przestawał się poruszać, a jego ruchy stały się bardziej głębokie i... O, Boże to było takie dobre. Harry przyjął poprzednią pozycję, wpatrując się we mnie.
- Dobrze ci? - ledwo wydusił z siebie słowa. Zacisnęłam pościel w pięściach. Ach, to przyjemne tarcie.
- Tak - wyjąkałam. Pocałował mnie mocno, a ja nie potrafiłam przestać pojękiwać wprost w jego usta.
- Mo, nie wytrzymam długo.
Splątałam nasze palce, a drugą dłoń wplątałam w jego włosy. Czułam jak Harry drży we mnie, a mi już kręciło się w głowie od tego wszystkiego. Bolały mnie wszystkie mięśnie i czułam się wykończona, ale to jeszcze nie koniec. Rozchyliłam szeroko usta, próbując złapać cenny oddech. Było tak intensywnie. Moje spełnienie pulsowało wokół niego. Harry, wygiął swoje ciało i doszedł we mnie, z głośnym jękiem i próbami wypowiedzenia mojego imienia. Opadł na mnie całym ciałem. Oddychaliśmy szybko, wzajemnie zszokowani. Całowałam jego skroń i przeczesywałam wilgotne loki palcami. Byłam strasznie zmęczona i jedyne o czym marzyłam, to zasnąć w jego ramionach.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też - uśmiechnęłam się. Harry wyszedł ze mnie, a ja wykrzywiłam twarz w grymasie. Pocałował mnie, a ja starałam się nie zasnąć.
- Chyba cię wykończyłem - zaśmiał się i wstał. Podszedł do jakiś drzwi, których nawet wcześniej nie zauważyłam. Wrócił po chwili, cudownie nagi. Usiadłam i rozchyliłam usta, bo poczułam, jak obolałe są moje mięśnie. Z jednej strony, czułam się jakbym waśnie ich nie miała i była galaretką. To śmieszne.
- O rany.
- Co? - Podniósł kołdrę z podłogi i usiadł obok mnie. Z powrotem opadłam na pościel, jeszcze ciepłą, od naszych ciał.
- Wszystko mnie boli i strasznie chcę mi się spać.
Brunet oparł się na łokciu i pocałował mój policzek. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się dotykiem jego ust na mojej szyi, ramionach i dekolcie. Obiął dłonią moją pierś, na co lekko się wzdrygnęłam. Przesunął językiem po ścieżce między piersiami. Mruknęłam przeciągle. Zimna kołdra, którą okrył nasze sylwetki była jak woda w upalne, lipcowe popołudnie.
- Jesteś bardzo dzielna. - Przytulił się do moich pleców. Muskał palcami skórę mojego brzucha. To mnie rozluźniało.
- Kocham cię, Harry - rzuciłam zmęczona. Nie miałam siły na żadne przemyślenia, chciałam po prostu spać.
- Ja ciebie mocniej - pocałował mnie we włosy.
Odpłynęłam w krainę morfeusza, śniąc o zielonych oczach i szerokich ramionach chłopaka, w których już na zawsze będzie mnie trzymać.

niedziela, 21 września 2014

Rozdział 36

- Nie mam się w co ubrać - zauważyłam. Mama uniosła głowę znad gazety i uśmiechnęła się.
- Gdzie jest Harry?
- Zasnął - mruknęłam. Zanim wróciła mama, leżeliśmy w łóżku i rozmawialiśmy. Byliśmy w tuleni w siebie i w pewnym momencie zauważyłam, że Harry śpi. Nie było mi łatwo wyplątać się z jego długich kończyn, ale jakoś dałam radę i nawet go nie obudziłam.
- Chodź mam coś dla ciebie. - Wstała i chwyciła mnie za rękę. Powędrowałyśmy przez salon, aż do jej sypialni. Usiadłam na dużym, posłanym łóżku i patrzyłam jak delikatnie blednąca blondynka, wyciąga czarną torbę z szafy. Podekscytowana niemal podbiegła do mnie i podała mi ją.
- To dla mnie?
- Oczywiście. Kochanie idziemy do eleganckiej restauracji, z resztą później zaplanowałam coś jeszcze. Tylko muszę porozmawiać z Harrym.
- Harrym? - Uniosłam brew. - On, trochę się przy tobie eee...
- Krepuję? - dokończyła.
- Tak. To zabawne, bo pierwszy raz widzę, go takiego - zaśmiałam się.
- Musicie się bardzo kochać - uśmiechnęła się czule. - Widzę jak na siebie patrzycie.
Chyba się zarumieniłam.
- Naprawdę? - uniosłam brew.
- Śmierdzi od was miłością z kilometra!
- To dobrze czy źle?
- Chyba dobrze. No, otwieraj!
Niepewnie otworzyłam czarną torbę, w której był czarny materiał. Wyciągnęłam go i rozchyliłam usta. To piękna, czarna sukienka.
- O, Jezu - szepnęłam. Była krótka i nie miała ramiączek. - Boże, mamo! Jest cudna.
- Wiedziałam, że ci się spodoba. Harry nie będzie mógł, oderwać od ciebie oczu!
Wstałam i przyłożyłam delikatny, miękki materiał do ciała. Była na prawdę piękna. Prosta, bez żadnych błyskotek. Po prostu skromna, chodź pokazywała co nieco.
- Nie jest za krótka? - Bałam się, że będzie widać moje blizny. Chodź wiem, że aż tak. krótkiej sukienki mama by mi nie kupiła.
- Nie, sięga lekko ponad kolano. Idź obudzić Harrego, zaraz się szykujemy.
- Jejku dziękuję ci, mamo bardzo - przytuliłam ją i sprzedałam soczystego buziaka w policzek.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
Wesoła wyszłam z pokoju i ruszyłam do swojego. Harry leżał, rozłożony na pościeli. Przytulał się do poduszki, a jego jedna noga zwisała, poza krawędź łóżka. Zamknęłam za sobą drzwi i następnie usiadłam w dole jego pleców, nachyliłam się do jego ucha. Musiałam odgarnąć loki, opadające na leciutko zaróżowiony policzek.
- Harry - szepnęłam i cmoknęłam jego ucho. - Harry, obudź się. Haarry.
Zębami zahaczałam o jego delikatną skórę. Obserwowałam jak kąciki jego ust unoszą się.
- Harry!
- Cześć - jego uśmiech rozszerzył się. Jednym okiem spojrzał na mnie.
- Od kiedy już nie śpisz?
- Nie wiem, może od dziesięciu minut - wzruszył ramionami. - Możemy zmienić pozycję?
Wstałam, a on przewrócił się na plecy. Usiadłam na jego brzuchu, obie nogi przerzucając przez jego talię. Miał ospały uśmiech na ustach, któremu towarzyszyły dołeczki. Odgarnął włosy z czoła.
- Co robimy?
- Idziemy na kolację - uśmiechnęłam się. - Szykuj się, będę na dole.
Cmoknęłam go w policzek i szybko wyszłam z pokoju.  Nie mogłam się doczekać, aż wskoczę w tą kieckę.

Zmarszczyłam brwi, przeglądając się w dużym lustrze. Sukienka była idealnie dopasowana. Podkreślała moje biodra i talię. Czułam się w niej dość swobodnie. Mama pomogła mi z włosami i spięła je w wysokiego, eleganckiego koka. Teraz moje obojczyki są idealnie widoczne, tak samo jak dekolt. Czuję się niesamowicie kobieca. Miałam idealny, delikatny makijaż.
- Skarbie - mama weszła do pokoju. Uśmiechnęła się do mojego odbicia. Miała na sobie kremową sukienkę, zakrywającą kolana i była na grubych ramiączkach. Pasowała do mamy i można powiedzieć, że byłyśmy przeciwieństwem. Trzymała coś za plecami i jeśli to jest kolejna niespodzianka, to mogę już umrzeć. Jak ja się jej odwdzięczę? - Chyba ci czegoś brakuje. - Uniosła brwi i popatrzyła na moje nagie stopy. Buty! Ma buty!
- Nie - powiedziałam zaskoczona. Uśmiech na twarzy mojej rodzicielki powiększył swoje rozmiary. Wyciągnęła zza pleców szpilki. Piękne, czarne szpilki. - O. Mój. Boże.
- Piękne prawda?! Dziesięć centymetrów, no ubieraj.
Podeszła do mnie i wręczyła mi buty.
- Nie wiem jak ci dziękować, są przepiękne.
Założyłam je na nogi i od razu stałam się wyższa. Nawet wyższa od mamy. Jeszcze raz spojrzałam w lustro i byłam zadowolona z tego co widzę. Nie należałam do grupy, zakompleksionych kobiet, chodziarz czasem coś mi się we mnie nie podoba. Za to teraz, jest perfekcyjnie.
- Mam najpiękniejszą córkę na świecie.
Uśmiechnęłam się nieśmiało, na jej komplement.
To oczywiste, że każde dziecko dla swojej matki, jest najpiękniejsze i najwspanialsze.
- Harry, jest szczęściarzem.
- On jest już gotowy?
- Och, kochana! On był gotowy już dawno. Zdążyłam z nim porozmawiać, kiedy ty się tu pindrzyłaś.
Przewróciłam oczami.
- Idziemy?
- Idziemy - odpowiedziała. Wyszłyśmy z pokoju. Harry stał przy regale i chyba oglądał nasze rodzinne zdjęcia. Odwrócił się błyskawicznie, gdy usłyszał naszą obecność. Jego wzrok spadł na mnie. Rozchylił usta i wyglądał jakby zaniemówił. Jego włosy, były ułożone inaczej niż zwykle. Loki już nie opadały na czoło, lecz były zaczesane do tyłu. Miał na sobie niebieskie rurki idealnie opinające jego zgrabne nogi i czarną koszulę rozpiętą do połowy piersi. Dostrzegłam wytatuowane jaskółki poniżej obojczyków.
Wygląda gorąco.
- Cześć - uśmiechnęłam się.
Harry wziął głęboki oddech i zamrugał kilkakrotnie.
- Cześć - szepnął.
- No, chodźmy już! - Mama popędziła w stronę wyjścia.
Niesamowicie przystojny chłopak, podszedł do mnie. Lustrował moje ciało od stóp, do głów. Splątał nasze palce i uroczo się uśmiechnął.
- Wyglądasz... - próbował znaleźć odpowiednie słowa. - Tak pięknie, ja... Boże, ty... i... Przepraszam nawet nie mogę się wysłowić.
Zaśmiałam się. Na moje policzki spłynął róż, kiedy oblizał swoje usta i przegryzł dolną wargę.
- Dzięki, ty też wyglądasz nieźle - mruknęłam.


***

Wnętrze restauracji, wyglądało elegancko i kameralnie. Dużo stolików było zajętych, my zajęliśmy ten przy oknie. Słońce polowi zachodziło, a ludzie znikali z ulic Holmes Chapel. Kelner właśnie szedł z naszą kolacją.
- Więc - zaczęłam. - Jakie niespodzianki jeszcze, przygotowaliście i dlaczego?
- Z tego co pamiętam, a na pewno pamiętam, w niedzielę masz urodziny - mama wzruszyła ramionami i zaczęła jeść swoje danie.
- A ta niespodzianka?
- To niespodzianka - Harry uśmiechnął się. - Kiedy ci powiemy, to już nie będzie niespodzianką.
Odetchnęłam ciężko. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Zamówiłam naleśnika z warzywami i kurczakiem. Moja porcja była stanowczo za duża i jestem pewna, że nie zjem go całego. Harry zamówił to samo i chyba mu smakowało.
- Rozmawiałaś ostatnio z tatą? - zapytałam. Mama pociągnęła łyk białego wina.
- Tak, a ty?
- Dawno go nie widziałam. Wiesz, że jest chory?
- Wiem, skarbie. Jest z nim coraz gorzej.
Spochmurniałam. Tato ma chorobę, z której nie można go już wyciągnąć, a nawet jeśli to potrzeba to tego mnóstwa pieniędzy. To nie fair. Przez tak długi czas, jego nie było, a teraz znowu zniknie. Na zawsze.
- Dlaczego, zabił tamtego mężczyznę? - Dobrze znałam odpowiedź na to pytanie. Chciałam wiedzieć, czy mama ma zamiar dalej kłamać. Nie miałam na celu zepsucia kolacji, ale musiałam kiedyś z nią o tym porozmawiać. To jest idealny moment. 
- Nie wiem, Mo.
- Wiesz.
Spiorunowała mnie wzrokiem.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Claudia, to nie jest najlepszy moment na tą rozmowę.
- Tato mi wszystko powiedział.
- A dlaczego, ty mi nie powiedziałaś? - ripostowała.
Wpatrywałyśmy się w siebie bez wyrazu. Nawet zapomniałam o Harrym, który pewnie nie czuł się zbyt komfortowo w tej sytuacji. Przełknęłam gulę w gardle.
- O czym? - zmarszczyłam brwi.
Jeśli chodzi o Jeka, to owszem nie powiedziałam jej. Ale skąd ona, może o nim wiedzieć?
- Claudia, widziałam twoje zachowania. Jeszcze niedawno, nie dałaś się nikomu dotknąć, byłaś zamknięta w sobie. Byłaś tajemniczą, zamkniętą księgą, którą jakimś cudem jedynie Harry zdołał otworzyć. Teraz jesteś inna. Zmieniłaś się. Ta dawna Claudia wraca, a stara znika - w jej oczach zebrały się łzy. - Wiem, że byłaś, albo zgwałcona, albo molestowana, wszystko jedno. Ja też byłam, nie powiedziałam ci bo nie chciałam cię martwić. Jestem pewna, że ty nie powiedziałaś mi z tego samego powodu.
Miała racje. Cholerną racje. Spuściłam wzrok i nie wiedzieć czemu, czułam się winna.
- Było minęło, Mo. Czasu nie da się cofnąć.
Pokiwałam głową i całkiem straciłam apetyt.
- Przepraszam, zasupłam cały wieczór. Dajcie mi chwilkę. - Wstałam od stolika i ruszyłam w stronę toalet. Stanęłam przed rzędem, porcelanowych umywalek. Odkręciłam wodę, i włożyłam dłonie pod przyjemnie chłodny strumień. Widziałam w lustrze, jak Harry wchodzi do toalety.
- Wszystko okey? - zapytał. Wzruszyłam ramionami. Brytyjczyk podszedł bliżej i przytulił się do mnie od tyłu, a jego broda spoczęła na moim ramieniu. Cmoknął moją odsłoniętą szyję.
- Jesteś niesamowita - szepnął.
- Bo umiem zepsuć wszystkim humor? - prychnęłam.
- Nie - zmarszczył brwi. - Ten wieczór można jeszcze uratować - uśmiechnął się.
- Tak?
- Pójdziesz ze mną?
- A co z mamą?
- Powiedziała, że sobie porodzimy i wyszła.
Odetchnęłam z rezygnacją. Będę musiała jeszcze dokończyć tą rozmowę, ale jak wrócę do domu. Jestem ciekawa, co Harry przygotował.
- Więc... - zaczął i uśmiechnął się, ukazując rząd białych zębów. Czułam jego męskie perfumy, zmieszane z zapachem miętowego żelu pod prysznic. Zabójcza mieszanka - Harry Styles. - Pójdziesz, ze mną na randkę?
Zaśmiałam się i odwróciłam przodem. Jego ręce spoczęły na mojej talii.
- Z przyjemnością.
Pocałował mój policzek i przesunął po nim dwa razy nosem. Splątałam nasze palce u jednej dłoni i wyszliśmy z restauracji. Na zewnątrz było ciemno i rześko. Ciepły wiatr oplatał nasze sylwetki, gdy szliśmy wzdłuż chodnika. Harry przyciągnął mnie do swojego boku, kładąc rękę tuż nad moją pupą. Nie szliśmy szybko, wręcz spacerowaliśmy. Co jakiś czas ktoś przechodził obok, nie zwracając na nas uwagi.
- Gdzie idziemy?
- Na randkę - odpowiedział zadowolony. Przewróciłam oczami i klepnęłam go w bok.
- A dokładniej?
- To słowo zaczyna się na H...
- Harry! - jęknęłam głośno i marudnie.
- Nie to nie, Harry - zaśmiał się. - Idziemy tam. - Wskazał palcem na budynek niedaleko nas. To hotel. Po co mamy iść do hotelu?
- Harry, to jest hotel. - Wykrzywiłam twarz w grymasie.
- No, tak.
- Co będziemy robić w hotelu?
- W hotelach można robić różne rzeczy - uśmiechnął się szeroko. - Widzisz, wszystko powinno być już gotowe. Jesteś głodna?
- Nie.
- To dobrze.
 Elegancko ubrany mężczyzna otworzył nam drzwi do budynku. W środku było jasno. Duży, kryształowy żyrandol, ciężko wisiał nad kamienną posadzką. Wnętrze było ciepłe i przytulne, skąpane w złotych i brązowych kolorach. Podeszliśmy do recepcji.
- Dobry wieczór, w czym mogę pomóc? - Czarnowłosa i czerwonousta dziewczyna przywitała nas zmęczonym i pewnie sztucznym uśmiechem. Miała na sobie białą koszulę i wysoką spódniczkę. Zwróciłam uwagę na tabliczkę z jej imieniem. Martha.
- Rezerwacja na nazwisko Styles. - Harry puścił mi oczko.
- Ach, tak. Proszę to jest klucz do apartamentu. Dwunaste piętro - podała Harremu złoty kluczyk.
Apartament! Czy on oszalał?
- Dziękuję.
Ruszyliśmy w stronę windy. Drzwi rozsunęły się przed nami i weszliśmy do metalowego pudła. Chłopak nacisnął dwunasty przycisk, a winda poruszyła się. Na każdej ścianie były lustra, więc gdzie nie spojrzałam, widziałam Harrego. Uścisk naszych dłoni zacisnął się, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Drzwi rozsunęły się i znaleźliśmy się w wąskim korytarzu prowadzącym do pokoju, a raczej apartamentu oznaczonego cyfrą 100.
- Myślę, że ci się spodoba.
Weszliśmy do środka. Było ciemno i tylko blask księżyca dostawał się do wnętrza, przez szklaną ścianę.
- Harry, nie musiałeś...
- Chciałem.
- Po co apartament?
- Nie podoba ci się? - Zapytał. Rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam duży stół jadalniany. Ścianę z szerokim lukiem oddzielającą salon od kuchni. Były jeszcze jedne drzwi, gdzie zapewne była sypialnia.
- Jest piękny, tylko nie rozumiem, po co? Pewnie był bardzo drogi.
- Chodź, to nie, to co chciałem ci pokazać - pociągnął mnie w stronę tych tajemniczych drzwi. Tak jak myślałam - sypialnia. Ominęliśmy ją i wyszliśmy na balkon.
Rozchyliłam usta, widząc piękno przed sobą. Balkon był duży, a przed nim rozciągał się nocny krajobraz, oświetlonego przez lampy uliczne, miasta. Gwiazdy błyszczały na granatowym tle. Świece dodawały trochę światła, osłonięte szklanymi pokrywkami. Białe i czerwone płatki róż leżały u moich stóp.
- Harry... - szepnęłam. Ten widok zapierał dech w piersiach. To chyba najpiękniejsze co widziałam w całym życiu.
- Ładnie?
- Pięknie.
Odwróciłam się w jego stronę. Stał oparty o framugę i wpatrywał się we mnie. Podszedł powolnym krokiem i zamknął moją twarz w swoich dłoniach, żeby móc mnie pocałować. Rozchyliłam wargi pozwalając jego językowi wtargnąć do moich ust. Moje serce obijało się o żebra.
- Kocham cię, Mo - szepnął.
- A ja ciebie, Harry - uśmiechnęłam się.
- Zatańczysz?
- Bez muzyki? - uniosłam brwi. Uniósł moją rękę, a ja śmiejąc się zrobiłam piruet. Przyciągnął mnie do siebie. Moja dłoń spoczęła na jego ramieniu, a jego na moich plecach. Pocałował moją rękę unoszoną przez niego. Zaczęliśmy powoli się poruszać.
- Możesz śpiewać - szepnęłam. Pamiętam jak kiedyś, Harry śpiewał mi do snu. To było piękne. jego głos jest wtedy taki uwodzicielski. Brzmi jak anioł.
Zamknęłam oczy, kiedy pierwsze słowa piosenki zaczęły wypływać z jego ust niczym słodki karmel. 



 I can't explain 
But there's something about the way you look tonight
Takes my breath away

It's that feeling I get about you deep inside
And I can't describe
Cause there's something about the way you look tonight
Girl You takes my breath away
The way you look tonight*


Pocałowałam go mocno, zanim zaczął kontynuować. Nie potrafię opisać uczucia, które we mnie narasta. To co czuje w tym czasie. To takie piękne. Mam ochotę krzyczeć ze szczęścia i jednocześnie płakać. Brytyjczyk oparł swoje czoło o moje. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy, w których tańczyło światło świec.
- Tak, bardzo cię pragnę, Mo - rzucił na wydechu. Moje serce wybijało stały, nieopanowany rytm. Zamknęłam oczy i wzięłam drżący oddech.
- Masz mnie, Harry. - Mała zmarszczka pojawiła się pomiędzy jego brwiami. - Jestem twoja.
 


__________
* Refren piosenki The Way You Look Tonight - Elton John

środa, 17 września 2014

Rozdział 35 - Część II

Dzisiejszy dzień zapowiadał się pięknie, szczególnie z uwagi na poranny prysznic z Harrym. Straciliśmy rachubę czasu i zanim się obejrzeliśmy była już trzynasta. Musiałam siłą wyciągnąć go z mojego pokoju. Zamknęłam za nim drzwi i cmoknęłam go w policzek. Ciągnąc za rękę zeszliśmy po schodach i weszliśmy do salonu.
- Cześć, mamo. Hej, Clara! - Puściłam Harrego i usiadłam obok siostry, by ją uściskać.
- Dzień dobry, pani Loren.
Widziałam zmieszanie Harrego i poklepałam kilka razy miejsce obok mnie, na kanapie.
- Dzień dobry, Harry - uśmiechnęła się - dobrze spaliście? To łóżko nie należy do największych - zaśmiała się.
- Poradziliśmy sobie - wyręczyłam swojego chłopaka. Posłał mi niezręczny uśmiech. Nic dziwnego, że troszkę się stresował. Ja pewnie też byłabym zdenerwowana, gdybym siedziała z jego mamą w jednym pomieszczeniu. Chyba nie będę mieć takiej okazji, co jest przykre.
Przez moją głowę przeszła myśl, że być może, Harry pierwszy raz poznaje rodziców swojej dziewczyny.
- Pójdę, zrobić wam jakieś śniadanie. Na pewno jesteście głodni - wstała i zostawia nas samych we trójkę.
- Clara - zaczęłam powoli - to jest mój chłopak Harry.
Wzięłam jego dłoń i położyłam na jej. Uśmiechnęła się i ścisnęła jego rękę.
- Wow.
- Co? - Zielonooki zmarszczył brwi na jej reakcję.
- Masz ogromne dłonie.
Zaśmiałam się. Clara stanowczo pociągnęła go za rękę, na co Harry, posłusznie usiadł na podłodze, naprzeciwko jej. Zamrugał kilkakrotnie zdziwiony, a ja przyglądałam się im z ciekawością. Moja siostra delikatnie objęła jego twarz i palcami badała fakturę jego skóry. Dotykała jego nosa, brwi, podbródka. Harry patrzył na mnie, kiedy przesunęła palcem po jego ustach. Widziałam jak jego jabłko Adama podnosi się i opada, gdy przełknął ślinę. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, kiedy zmrużył oczy. Jej dłonie stanowczo przesunęły po jego szyi i ramionach, by za chwilę wrócić na twarz i wtopić palce w jego włosy.
Och, tak. Też to lubię.
- Jest piękny - stwierdziła. Jej wzrok był nieobecny. Zawsze zadziwiało mnie to, jak silni muszą być tacy ludzie, żeby żyć z taką wadą. Nie widzieć niczego dookoła siebie. Nie widzieć nikogo. To musi być przerażające. Straszna jest sama myśl, że nie mogłabym patrzeć na Harrego. Nie móc zobaczyć tego pięknego uśmiechu, hipnotyzującej zieleni w jego oczach i w ogóle go.
 Szybko kręcę głową odrzucając tę myśl bardzo daleko.
- Dzięki - mruknął, a lekki róż pojawił się na jego policzkach.

Siedziałam naprzeciwko Brytyjczyka w przestronnej kuchni. Wpatrywaliśmy się w siebie jedząc śniadanie, przygotowane przez moją mamę. W tle, z głośników radia wydostawała się piosenka Rihanny i JAY Z. Dzień zapowiadał się pięknie i słonecznie. Moja mama musiała pójść do pracy i zabrała ze sobą Clarę, do jej chłopaka, żeby jak to powiedziała : "nie sprawiała wam kłopotów".Nie byłam zadowolona z faktu, iż mama musi pracować, kiedy do niej przyjeżdżam, ale cóż. Obiecała, że przygotowała coś na wieczór. Z drugiej strony, mam całe popołudnie do spędzenia z Harrym.
Podniosłam na niego wzrok i zmarszczyłam brwi. Wpatrywał się we mnie uważnie i poprawił swoje, kędzierzawe włosy. Zauważyłam, że on, już zdążył zjeść swoje śniadanie i kończył pić herbatę.
- Dlaczego, się tak przyglądasz? - zapytałam.
- Myślę - uśmiechnął się.
- O czym?
Jego dolna warga została uwieziona między zębami. Zarumieniłam się, gdy poruszył zabawnie brwiami i już wiem, o czym myślał. Spuściłam wzrok na niedokończone śniadanie. Teraz jestem zawstydzona, ale z chęcią zrobiłabym to ponownie. Podobało mi się to i chyba bardziej niż powinno.
- Bardzo to było fajne - jego głos zaszedł chrypką.
Odchrząknęłam i poprawiłam się na swoim krzesełku.
Owszem to było fajne, ale przecież tego nie powiem! Tak naprawdę, nie wiem jak to się stało, że w ogóle odważyłam się na to. Może to przez Harrego, który tak lekko podchodzi do tych tematów.
Nachylił się nad stołem i cmoknął mój policzek.
- Kiedy wracasz do pracy? - Odrobinę zdziwiło mnie jego pytanie. Zmienia temat? To nawet dobrze.
Pozbierał naczynia i zaczął zmywać.
- Od razu po naszym powrocie do Londynu. Będę musiała dużo pracować, chyba nawet w weekendy. Za często brałam sobie wolne - wyjaśniam. Usiadłam na blacie i pozwoliłam sobie na bezkarne patrzenie na niego.
Jego sprawne ręce szybko radziły sobie z brudnymi naczyniami. Duże talerze, wydawały się być male w jego dłoniach. Przez moją głowę natychmiast przebiegła myśl, co on potrafi robić tymi dłońmi. Pamiętam jak jeszcze, kiedy ledwo go znałam pozwoliłam mu na... cóż, wiele. To uczucie było wspaniałe. Moje mięśnie poniżej psa, momentalnie zacisnęły się w słodkim skurczu. Tak wiele, zmieniło się od tamtego czasu. Tak bardzo, zadurzyłam się w tym chłopaku. Nawet nie wiem jak funkcjonowałam przed tym, gdy go poznałam.
A gdzie poznałam? Ach, tak. Mała impreza w domu Zayna. Obcy mi chłopak wyciągnął mnie na taras i pocałował. Nadal pamiętam ten smak - alkohol i słodka czekolada. To uczucie. Masa motylków w brzuchu, zaskoczenie, przyśpieszone bicie serca. Najlepsze jest to, że od tamtego momentu, moje serce wybija ten sam rytm i nie zwalnia. Czuję dokładnie to samo, w każdej sekundzie, spędzonej przy jego boku. Czy to jest właśnie miłość? Tak. Kocham tego chłopaka. Kocham sposób, w jaki do mnie mówi. Kocham jego głos, włosy, dołeczki w policzkach i tańczące iskierki w jego oczach, gdy się śmieje. Wszytko. Pomimo tego, że kiedy jest wściekły jego oczy zasnute są złą ciemnością, z którą on, nie potrafi sobie poradzić. Pomimo jego byłych związków i błędów. Pomimo wszystkich jego wad, ja nadal go kocham. Chcę wykrzyczeć to na cały głos, ale nie muszę. Wystarczy, że cicho szepnę to do jego ucha, a on będzie wiedział.
- Claudia? - Jego głos wyrwał mnie z zamyślenia. Stał na środku kuchni i po prostu patrzył na mnie. Na mnie. Jego piękne, zielone oczy były skierowane na mnie. Nikogo innego.
Czy to jest zachłanne myślenie? Z pewnością. Ale nie potrafię ukryć ekscytacji na sam fakt, że ten piękny Brytyjczyk, jest tylko i wyłącznie mój.
Gwałtownie zeskoczyłam z blatu i szybkim krokiem pokonałam centymetry między nami. Zarzuciwszy ręce na jego kark, stanęłam na palcach i pocałowałam go żarliwie. Uśmiechał się i delikatnie zakładał niesforne pasma moich włosów za ucho. Całowałam go tak, jakby od tego zależało moje życie.
- Za co to? - zaśmiał się, kiedy nasze usta pozostały bez kontaktu. - Może powinienem częściej zmywać?
Wiedziałam, że żartował. Uwielbiam jego poczucie humoru. Moje ramiona oplotły jego szyję i mocno go do siebie przytuliłam. Nie chcę już puszczać.
- Coś się stało? - zapytał. Całował moje włosy. Mogę przysięgnąć, że moje serce zaraz wyskoczy na powierzchnie.
- Nie - odpowiedziałam - po prostu, jestem w tobie bardzo zakochana... - przyznałam nieśmiało.
- To dobrze, bo ja w tobie też.
Pisnęłam, gdy niespodziewanie chwycił moje uda i mnie uniósł. Automatycznie moje nogi objęły jego talię. Z powrotem posadził mnie na blacie, a nasze wargi przyjemnie się łączyły. Swoje dłonie zaplątałam w jego włosy. Jego mokre usta, zostawiały ścieżkę pocałunków na linii szczęki. Zaskomlałam, gdy przegryzł płatek mojego ucha.
- Mmm, pięknie pachniesz. - Różowe wargi zeszły na szyję. Zacisnęłam mocno pięści w jego włosach, jak i oczy, kiedy zaczął ssać wrażliwą skórę.
- Harry - rzuciłam na wydechu. Jego dłonie ciasno trzymały mnie przy umięśnionej sylwetce. Czułam rosnące uczucie pożądania, gdy jego gorący język przesunął od podstawy mojej szyi, zatoczył kilka kółek wokół świeżej malinki i posunął się dalej, aż do szczęki.
- Kocham cię jak wariat i całkiem straciłem przez ciebie rozum -szepnął. Moje wnętrzności w tej chwili rozerwano. Popatrzył na mnie swoimi spokojnymi, zielonymi oczyma. - Nie masz pojęcia jak się czuję, kiedy budzę się rano, a ciebie nie ma obok. To totalna pustka. Moje życie bez ciebie, byłoby totalną pustką. - Zrobił krótką pauzę, ale po chwili kontynuował. - Mo, kiedy ty powiesz, że jest ci zimno, ja powiem, że jest mi ciepło, bo ty jesteś obok. Kiedy powiesz, że jesteś szczęśliwa, ja powiem, że jestem bardziej, bo mam ciebie. Kiedy ty powiesz, że jesteś w niebie, ja powiem, że jestem wyżej. Jeśli powiesz, że mnie kochasz, ja powiem, że kocham cię bardziej.
Mój oddech zadrżał, a małe łzy piekły kąciki oczu. Miałam wrażenie jakby ktoś trzymał moje serce w ręce i je z całej siły ściskał. Zaniemówiłam. Pierwszy raz usłyszałam coś, tak pięknego. To mnie przerosło, ale nie zupełnie. To co powiedział, uczucie, które opisał... ja czułam to tak samo.
Szaleństwem jest kochać kogoś tak bardzo, że czuje się, jakby grunt pod nogami znikał, a ty wznosił się coraz wyżej i wyżej.
To własnie czułam przy Harrym. Ziemia znikła pod moimi stopami w pierwszy dzień, gdy go zobaczyłam. Później, już tylko wznosiłam się wyżej. Potykałam się, ale nie poddawałam. Teraz jestem w niebie, a on jest wyżej. Czy to nazywamy miłością?
- Kocham cię - powiedziałam w końcu.
- Ja kocham cię, bardziej - uśmiechnął się i starł łzę z mojego policzka.


_____________
Hej! Na wstępie chciałam Was przeprosić za to 3 dniowe opóźnienie, wybaczcie mi. Ten rozdział (a raczej część rozdziału) nie należy do najdłuższych, ale kolejny pojawi się w niedziele obiecuje. Mam nadzieję, że wam się podoba. Muszę przyznać, że chyba trochę przesłodziłam, ale trudno. Niech się pożrą xD
Dziękuję Wam za ponad 10 000 wyświetleń i wszystkie miłe słowa, tutaj jaki i na Twitterze! Jesteście wspaniali ♥ 

sobota, 6 września 2014

Rozdział 35 - Część I

- Żartujesz?
Harry nie przestawał chichotać. To auto się nie zepsuło. On kłamie.
- Nie. Jesteśmy na jakimś zadupiu, z zepsutym autem i chyba będziemy musieli tu spać. - Odciągnął materiał mojej bluzki z ramienia i całował odkrytą skórę.
- Przestań się wygłupiać.
- Mo, ja nie żartuję.
- To czemu się chichrasz - sama się zaśmiałam. Spojrzałam na jego rozweseloną twarz. Nawet w ciemności, były widoczne małe iskierki, w jego oczach. - Harry?
- Okey, okey. Auto jest w pełni sprawne.
Odetchnęłam z ulgą.
- Więc... po co mnie budziłeś? - uniosłam brew.
- Jesteśmy przed Holmes Chapel, a ja nie wiem gdzie dalej jechać - wzruszył ramionami.
- Mam prowadzić? - zapytałam. Harry przytaknął i obaj wysiedliśmy z auta. Chwycił mnie za biodra, kiedy obaj spotkaliśmy się przed samochodem. Nachylił się i złożył niewinny pocałunek na moich ustach, by za chwilę przenieść się do mojego ucha.
- Może jednak zaczekamy do rana? - Musnął wargami płatek mojego ucha. Dreszcze przebiegły po moim kręgosłupie. Odsunęłam się od niego i szturchnęłam w ramię, kręcąc głową z dezaprobatą. Śmiejąc się wsiadł do samochodu, tym razem po stronie pasażera.
Niedługo potem ruszyliśmy. Nie lubiłam jeździć nocą, ale mama mieszka dosłownie na końcu Holmes Chapel. Kiedy jeżdżę nocą, od niedawna boje się, że jakaś blondyna rzuci mi się pod auto. Niezbyt mądrze.
Ignorowałam narzekanie Harrego. Chciał zostać na noc, w aucie, na drodze, która jest dość ruchliwa? Nienormalne.
  Zdziwiłam się, kiedy powiedział, że moja mama go nie polubi.
- Dlaczego tak sądzisz? - zmarszczyłam brwi.
- Mam takie przeczucie - bąknął.
- Pokocha cię - uśmiechnęłam się.
- Dlaczego?
- Bo ja cię kocham. - Moje serce mimowolnie przyśpieszyło, kiedy wypowiedziałam te słowa. Nie byliśmy jeszcze przyzwyczajeni, do tego silnego wyznania, ale mam nadzieję, że to go przekonało. Przegryzł wargę i nie spuszczał ze mnie wzroku. Nie musiał mi odpowiadać, bo wiedział, że wiem. To było wypisane na jego twarzy. W każdym jego geście i to nie od dziś.
Kocham go, a on kocha mnie.
Zatrzymałam samochód, przy jednym z domków, ustawionych w rząd przy długiej, opustoszałej ulicy. Wszystkie światła w środku były zgaszone, czyli mama i Clara śpią.
- Przestań się gapić - rzuciłam żartobliwym tonem, w stronę chłopaka.
- Nie mogę, jesteś taka piękna! - wykrzyknął. Otworzyłam szerzej oczy i zakryłam jego usta dłonią. Śmiał się nie mogąc zaczerpnąć porządnego oddechu. Był czerwony na twarzy.
- Zwariowałeś? Zaraz wszystkich obudzisz.
Przegryzł mój palec, a ja zdjęłam dłoń z jego twarzy.
- I tak zaraz to zrobimy - poruszył zabawnie brwiami.
Uh, kocham go.
Przysunęłam się bliżej niego. Chwyciłam smukłą twarz w dłoń, w czasie kiedy drugą musiałam trzymać się fotelu, żeby nie stracić równowagi. Zgniotłam jego usta w żarliwym pocałunku. Zaskoczyłam go tym. Od niedawna, całkiem podoba mi się zaskoczony, Harry Styles. Pociągnął moją rękę i byłam zmuszona, przejść przez skrzynie biegów, by wylądować na jego kolanach.
Rozbawiło mnie to, że zamiast wejść i przywitać się z moją mamą, obściskujemy się w samochodzie. Czułam się jak nastolatka, która jest zakochana po uszy, w chłopaku, który jest niebezpieczny. To takie ekscytujące.
Moje palce co chwilę zaciskały się w jego lokach, co spotykało się z cichymi westchnieniami. Jego duże ręce nie długo spoczywały na plecach, bo zaraz przeniósł je na moją pupę i ścisnął pośladki.
Ojej. To takie przyjemne. Jego język zostawiał mokre ślady na mojej szczęce i szyi. Wsunęłam jeden palec w szlówkę jego dżinsów i przyciągnęłam swoje kroczę do niego. Harry zaprzestał swoich ruchów, jakby skamieniał. Jego klatka piersiowa unosiła się szybko i opadała. Znów go zaskoczyłam. Przegryzłam wargę, gdy patrzył na mnie, a jego tęczówki pociemniały. Ponownie otarłam się swoim kroczem o jego.
- Kurwa - Zamknął oczy i odrzucił głowę na zagłówek. Krew aż się we mnie gotowała, ale nie możemy zabawiać się w samochodzie, przed domem mojej rodziny!
- Musimy iść - cmoknęłam jego szyję.
- Nie, nie musimy - mruknął.
Chciałam otworzyć drzwi, ale jego dłoń mnie zatrzymała.
- Harry, daj spokój.
- Jeszcze to dokończymy. - To brzmiało jak groźba. Mimo wszystko, byłam zadowolona, że udało mi się doprowadzić go do takiego stanu. Wysiadłam z auta, a on zaraz za mną. Zadzwoniłam dzwonkiem. Harry zacisnął moją dłoń. Nie wiem czy było to wywołane stresem, przed poznaniem mojej mamy, czy tym co przed chwilą stało się w aucie. W oknach po obu stronach drzwi, zobaczyliśmy jak światło na korytarzu zapala się. Zamek drzwi ustąpił, a zaraz w nich pojawiła się sylwetka mojej mamy. Jej blond włosy opadały swobodnie na ramiona, które z kolei były przykryte szarym sweterkiem. Uśmiech rozpromienił jej bladą twarz. Uściskała mnie mocno, a zaraz potem Harrego.
- Tak dobrze was widzieć. Wejdźcie! - Otworzyła szerzej drzwi i wpuściła nas do środka. - Napijecie się czegoś? Na pewno jesteście zmęczeni po podróży. - Szła w stronę kuchni a my za nią. - Usiądźcie.
Zrobiliśmy tak jak nakazała. Wstawiła wodę i wyciągnęła z szafki trzy kubki. Zaczęła robić herbatę.
- Harry, tak? - Popatrzyła na niego, a ja miałam okazję przyjrzeć się w co jest ubrana. Szara koszula nocna do kolan, za pewne na ramiączkach. Pasowała do sweterka.
- Tak - jego głos był, bardziej niski i ochrypły, niż pewnie miał to w zamiarze. Ścisnęłam jego nogę pocieszająco, posyłając mu uśmiech. Z trudnością go odwzajemnił.
- Claudia, nie mówiła o tobie dużo.
Przewróciłam oczami.
- Jak długo się znacie?
- Miesiąc, lub dłużej...
- Wydaje mi się że trochę dłużej - potwierdził.
- To świetnie - uśmiechnęła się szeroko. Kubki z gorącą herbatą znalazły się przed nami. Nie miałam ochoty na nic gorącego, ze względu na nasze gorące czynności w Jeepie Harrego. Zarumieniłam się. - Czym się zajmujesz Harry?
- Um... Jestem ochroniarzem.
Moja mama wydawała się być zaskoczona i własnie w tym momencie, przypomniałam sobie co mówił tato. Została zgwałcona, a mój tato poszedł do więzienia za zabicie tamtego człowieka.
To okropne.
- To musi być trudny zawód.
- Nudny - wzruszył ramionami i chyba nieco się rozluźnił.
- Claudia, jak ty sobie radzisz w pracy? - tym razem pytanie padło w moją stronę.
- Dobrze - odpowiedziałam beznamiętnie. Poczułam nagłe zmęczenie. Uśmiechnęłam się w duchu na samą myśl, że przez pobyt tutaj, Harry będzie cały mój. Daleko od wszystkich innych. Będziemy razem spać. Jeść śniadania, w towarzystwie mojej mamy i siostry. Potrzebowałam takiego wyjazdu.
- Wyglądacie na wyczerpanych... - uśmiechnęła się.
Och, gdybyś tylko wiedziała...
- Idźcie już spać, porozmawiamy jutro. - Chwyciła gorący kubek herbaty. - Dobranoc, kochani.
Wyszła z kuchni zostawiając nas samych. Harry odetchnął z ulgą.
- Oj, przestań. Lubi cię - wstałam z krzesła i pocałowałam go w policzek. - Idziesz?
- Zobaczymy jak to będzie jutro.
Zostawiliśmy herbatę stygnącą na stole i poszliśmy do mojego pokoju na piętrze. Nic się w nim nie zmieniło od mojego ostatniego przyjazdu.
- Co z torbami? Zostały w samochodzie.
- Cóż... - Zamknęłam drzwi, a on spojrzał na mnie przebiegle lustrując wzrokiem. - Ja będę spać w twojej koszulce, a ty...
Na twarz Harrego wstąpił szeroki uśmiech. Chyba domyślił się co mam na myśli. W tempie błyskawicy pozbył się swojej koszulki. Zagryzłam wargę i gwałtownie wciągnęłam powietrze przez nos, kiedy moim oczom ukazał się piękny tors chłopaka. Podszedł do mnie, a ja nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Jest taki piękny. Mogę się w niego wpatrywać godzinami i nigdy mi się to nie znudzi. Te jego, piękne zielone oczy. Sposób w jaki na mnie patrzy, jak się uśmiecha, porusza. To wszystko jest takie wspaniałe i zapiera mi dech w piersi.
Stanął naprzeciwko mnie zbliżając nasze twarze. Tym razem on wykorzystał moją sztuczkę i przyciągnął mnie do siebie, wsuwając palce za szlówki dżinsów, w efekcie czego moje dłonie dotknęły jego brzucha. Zamrugałam oczami kilka razy i wypuściłam drżący oddech. Jego skóra w dotyku jest miękka i aksamitna, a pod nią kryją się twarde mięśnie.
- Chciałaby się pani przebrać? - Zażartował podnosząc koszulkę na mój poziom widzenia. Chciałam mu ją wyrwać, ale on podniósł ją wyżej. Nie miałam szans żeby ją dosięgnąć.
- Harry - rzuciłam marudnie.
- Rozbieraj się.
- Co?
- To co słyszałaś, skarbie - zaśmiał się. - Ubiorę cię.
Róż oblał moje policzki. Nie wierzyłam w to co słyszę.
- Pomóc ci? - żartobliwy ton go nie opuszczał. Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę niedużego łóżka. Moje serce waliło niewyobrażalnie szybko. Nie wiedziałam co on ma zamiar zrobić, ale byłam całkowicie na niego zdana. Niespodziewanie podniósł mnie, na co zaskoczona pisnęłam.
- Cicho! - skarcił mnie i położył na zimnej pościeli. Nasze twarze znajdowały się na tym samym poziomie, a za moment usta spotkały się w irytująco krótkim pocałunku. Moje oczy powiększyły swoje rozmiary, gdy poczułam jak jego palce rozpinają moje spodnie.
- Spokojnie kochanie - pocałował mój nos. Cofnął się i ściągnął dżinsy z całej długości moich nóg, przedtem pozbywając się butów i skarpetek. Posłał mi uśmiech i znów wrócił do moich ust. Tym razem nasze usta cieszyły się swoją obecnością dłużej. W między czasie ściągnęłam bluzkę z pomocą chłopaka. Obserwował mnie uważnie, kiedy jego dłonie powolnie sunęły w górę moich ud. Westchnęłam, kiedy zacisnęły się, a on oblizał swoje usta, zwilżając je śliną. Harry całował moją nogę, w czasie kiedy drugą gładził swoja dłonią. Jego usta, delikatnie jak piórko muskały wypukłe ślady, o których ostatnio nawet nie myślałam. Zapomniałam, przez natłok wydarzeń.
Pociągnęłam go za włosy, żeby nasze usta znów się spotkały. Wcześniejsze zmęczenie, gdzieś znikło. Teraz czułam się pełna życia. Poczułam jak Harry dociska swoje kroczę do mojej nogi, a później usłyszałam niski jęk. Mimo tego, że nie miałam pojęcia jak, chciałam mu sprawić w pewnym sensie przyjemność. Mój oddech był w strzępach i nie potrafiłam nad nim panować.
- Claudia.
Oboje z Harrym zaprzestaliśmy swoich czynności, kiedy w pokoju rozległo się pukanie do drzwi.
- Cholera - zaklął i zszedł ze mnie. Wzięłam jego koszulkę i szybko ubrałam na siebie. Serce waliło mi tak mocno, że aż boleśnie.
- Idę, idę - odpowiedziałam głosowi za drzwiami. Harry zaśmiał się ze mnie, gdy potknęłam się o własne nogi. Dotarłam do drzwi i starałam się nie otwierać ich zbyt szeroko. Porozrzucane ubrania mówią same za siebie.
Przed pokojem stała mama. Miała dwa ręczniki w ręku i uśmiechnęła się na mój widok.
- Przepraszam jeśli wam przeszkadzam...
- Nie, nie. Absolutnie, my właśnie... kładliśmy się spać - uśmiechnęłam się. Całkiem dobra wymówka.
- Okey, okey - zaśmiała się, a róż oblał jej policzki. - Przyniosłam wam ręczniki. Całkiem o nich zapomniałam. Łazienka jest do waszej dyspozycji.
Wręczyła mi je.
- Śpijcie dobrze - cmoknęła mój policzek i zeszła po schodach na dół. Odetchnęłam z ulgą i wróciłam do pokoju. Harry siedział na łóżku i szczerzył się w moją stronę. Nie miał już na sobie spodni.
- Przepraszam cię - powiedziałam zażenowana. Co, jeśli mama by nie zapukała i po prostu weszła do pokoju? A co jeśli stała trochę dłużej pod drzwiami i wszystko słyszała?
O mój Boże.
- Nie masz za co.
Zaniosłam ręczniki do łazienki obok sypialni. Wróciłam do pokoju i położyłam się w łóżku, a Harry razem ze mną. Wtuliłam się w jego ciepłe ciało i cmoknęłam jego opalone ramię.
- Nie jesteś na mnie zły? - Spojrzałam na niego z dołu.
- Nie - zmarszczył brwi. - Pewnie jesteś zmęczona, powinnaś się przespać.
- Okey.
- Spokojnie, jeszcze będzie na to czas - mruknął zadowolony. Klepnęłam go w brzuch, a on się zaśmiał.
- Świntuch - rzuciłam w odwecie.
- Hej, coraz bardziej ci się to podoba. Nie zaprzeczysz.
Zawstydzona schowałam twarz. Splątałam nasze nogi razem.


***

Rankiem obudził mnie brak chłopaka obok. Moja ręka na ślepo szukała umięśnionej sylwetki i miękkich włosów. Z wielkim trudem otworzyłam oczy, a mnie zastało puste łóżko. Wydęłam wargi niezadowolona. Miejsce, w którym spał było jeszcze ciepłe, więc musiał wstać niedawno. Przetarłam oczy, żeby nieco się rozbudzić. Drzwi do łazienki były otwarte co zwróciło moją uwagę. Dopiero później dobiegł mnie szum wody. Wstałam i weszłam po cichu do łazienki. Harry stał za zasłoną. Przegryzłam wargę. Miałam nieodpartą ochotę, własnie teraz wziąć prysznic. Nie wiem dlaczego, ale ostatnio zrobiłam się bardziej śmielsza, co do takich rzeczy. Może to przez Harrego, który tak lekko podchodzi do tych tematów.
- Harry?
- Mo? - Zapytał i zdawał się być zaskoczony. - Już wstałaś?
- Tak... Um - moje serce przyśpieszyło rytm. - Mogę się dołączyć? - Mój głos nie był do końca pewny. Byłam podekscytowana i zestresowana w jednym. Nawet przez dzielącą nas zasłonę prysznicową, mogłam wyczuć, że się uśmiecha. 
- Jeśli chcesz.
Zdjęłam koszulkę i bieliznę. Niepewnym krokiem ruszyłam w stronę prysznicu. Bliżej i bliżej, z każdym krokiem mój oddech przyspieszał. Harry wyciągnął swoją dłoń, a ja z chęcią ją przyjęłam. Momentalnie znalazłam się pod gorącym strumieniem, u boku mojego kochanka. Jego mokre włosy przylegały do czoła oraz karku. przyciągnął mnie bliżej swojego ciała i pocałował namiętnie. Moje dłonie spoczęły na jego cudownie nagiej talii, w czasie, kiedy jego trzymały moją twarz. Nie mogłam się powstrzymać i przesunęłam dłonią po jego brzuchu i klatce piersiowej, która unosiła się w nieładzie. Moje ręce błądziły po jego torsie, plecach, aż dotarły do pośladków. Ścisnęłam je kilka razy, na co westchnął. Obrócił nas, w efekcie czego moje plecy przylegały do zimnej, kafelkowej ściany. Przegryzłam wargę nerwowo, kiedy jego oczy biegały po moim ciele. Moje również po nim, i o Chryste.
On musi być aniołem.
- Jesteś taka piękna. - Jego usta zaczęły delikatnie wpijać się w moją szyję, a zęby ocierające się o delikatne skórę wywołały gęsią skórkę. Jęknęłam głośniej niż miałam to w zamiarze. Jego duże dłonie odnalazły moje piersi. Nie mogłam zrobić nic, z wyjątkiem cichego pojękiwania i zaciskania palców na jego szerokich ramionach. Odnalazłam baterię prysznicu i przekręciłam kurek na najzimniejszą wodę. Czułam twardą męskość Harrego, tuż przy swoim brzuchu.  Miałam wrażenie, jakby nasze ciała dosłownie płonęły, do tego przylegały do siebie, bez centymetra odstępu.
- Harry - westchnęłam ledwo słyszalnie. Byliśmy teraz tak blisko siebie. Czułam jak motylki w moim brzuchu mnożą się niezaprzestanie i byłam ciekawa, czy on czuje to samo. To uczucie było takie wspaniałe i mogło mi towarzyszyć, tylko przy Harrym.
W tej chwili jest tylko on. Kocham tylko jego.
Moja niepewność gdzieś zniknęła, kiedy sunęłam dłonią w dół jego brzucha. W obecnym momencie marzyłam, żeby sprawić mu przyjemność. Słyszeć moje imię w jego ustach. To takie podniecające.
Poczułam małe włoski poniżej pępka. Chłopak chwycił moją dłoń i popatrzył na mnie pytająco. Zieleń jego oczu, mimo wszystko była ciepła i przyjazna, zasnuta cieniem pożądania. Cmoknęłam go w usta i kontynuowałam wędrówkę swojej dłoni, razem z pomocną dłonią Harrego. Jego oczy były zamknięte a rozchylone usta łapały szybkie oddechy. Niepewnie jak jasna cholera, oplotłam dłonią jego penisa. Jego palce zacisnęły uścisk moich, wokół niego i pomogły mi w wykonaniu pierwszego ruchu. W górę i dół.
Harry, zareagował gardłowym uznaniem. Opierał się jedną ręką ścianki, za moją głową. Spotkałam jego wzrok. Marszczył brwi i ledwo był w stanie zaczerpnąć porządny oddech. Chłopak zabrał swoją dłoń z mojej i całkiem zasłonił mnie swoim ciałem. Spadłam wzrokiem na jego biodra, a mój oddech zadrżał. Harry wydawał się być taki duży w porównaniu do mojej drobnej dłoni.
Nie... on był taki duży. Z ciekawością przesunęłam palcem po nabrzmiałej główce. Moje ruchy stały się pewniejsze.
- Och, Mo - jęknął. Jego głowa opadła na moje ramie. Mogłam czerpać taką samą przyjemność, z samej świadomości, że za moją sprawą jest tak rozbity. Tą odsłonę Harrego widzę pierwszy raz i podoba mi się. Moja ręka zostawiała na nim leniwe i długie, pociągnięcia, tak, jak za pierwszym razem. Wiedziałam, że to go trochę sfrustruję. Byłam w stanie usłyszeć ciche pojękiwania, mimo szumu wody. Każdy kto teraz wszedłby pod tą zimną wodę na pewno by zwiał, ale dla nas było idealnie. Zielonooki złączył nasze usta, językiem przejął władzę nad moimi ustami, a jego biodra zaczęły się poruszać. Oderwał nasze wargi i oparł swoje czoło o moje. Wpatrywaliśmy się sobie w oczy, a z jego gardła wydostawały się ciche jęki, westchnienia i sapnięcia.
- Jestem... - przerwał, z potrzebą złapania powietrza - blisko.
Jego biodra zwolniły, ale moja ręka nie przestawała. Sylwetka Harrego napięła się, a jego oczy zacisnęły tak mocno, jak on zaciskał w zębach swoją wargę. Starał się stłumić jęki. Moje usta cmokały jego szyję.
- Cholera.
Moje imię mieszało się z jego głośniejszymi jękami. W końcu odpuścił, a sperma wytrysnęła na mój brzuch. Nadal miał zamknięte oczy a jego penis miękł w mojej dłoni po silnym doznaniu.
- O kurwa.
Obięłam jego policzki i pocałowałam go.
- Było okey? - Zapytałam. Leniwy uśmiech zagościł na jego ustach.
- Najlepsze rozpoczęcie dnia w moim życiu.
Zaśmiałam się.
- A więc, to jest ten wolny początek? - Zapytał żartobliwie.