niedziela, 28 września 2014

Rozdział 37

Czułam jak serce podchodzi mi do gardła. Miałam postrzępiony oddech, nad którym  nie potrafiłam zapanować. Jego wilgotne, pełne usta zostawiały przyjemne muśnięcia na mojej szyi, na co moje ciało reagowało gęsią skórką. Za chwilę, będę kochać się z tym chłopakiem - ta myśl dochodziła do mnie szybko i ze zdwojoną mocą. Wreszcie to zrobię. Przełamie się i zrobię to.
- Nie denerwuj się, skarbie - posłał mi uśmiech.
Jak mam się nie denerwować?! Dla niego to bułka z masłem, a ja? Nie mam żadnego doświadczenia.
Jego duże ręce najpierw powędrowały na moją pupę, ściskając ją. Straciłam rachubę i pisnęłam, gdy niespodziewanie podniósł mnie w górę. Oplotłam nogami jego biodra i kurczowo trzymałam karku.
- Harry! - krzyknęłam. Zaśmiał się i wszedł do sypialni. Ostrożnie położył mnie na miękkiej, pachnącej świeżością, białej pościeli. Pociągnęłam za miękkie loki, mając w zamiarze pocałowanie go, ale on tylko cmoknął moje usta. Odchylił się i zapalił lampkę na stoliku nocnym. Pocałował mnie teraz długo, delikatnie, z niezwykłym erotyzmem. Miałam wrażenie, jakby już moje ciało wrzało z gorąca, a co będzie później? Nie mam pojęcia, ale to jest strasznie ekscytujące.
Harry całował moje nogi i ściągnął śliczne szpilki z moich stóp. Obiął jedną stopę swoją dłonią, przez co wydawała się ona malutka. Całował moje podbicie. Poprawiłam swoją pozycję na łóżku. Zielonooki posłał mi szeroki uśmiech. Chwycił moje kolana i rozszerzył nogi, wciskając się miedzy nie. Jego twarz znalazła się na poziomie mojej.
- Rozpuść włosy.
Posłuchałam go. Starałam się uwolnić włosy z koka, nie spuszczając wzroku z twarzy mojego kochanka. Uśmiechnął się pocieszająco. Długie palce sunęły wzdłuż moich uniesionych rąk, drażniąc skórę. Trochę łaskotało, a kiedy zaczął mnie łaskotać pod pachami zaczęłam się śmiać i gwałtownie opuściłam ręce. Mój łokieć zderzył się z jego nosem, co spotkało się z siarczystym przekleństwem z jego strony.
- Boże, Harry.
Zepchnęłam go z siebie. Usiadł, opierając plecy o wezgłowie łóżka. Ja usadowiłam się na jego kolanach.
- Nic ci nie jest? Przepraszam, Harry.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się. Jego dłoń puściła nos. Na jego twarzy wymalował się grymas bólu, zmieszanego z czymś, czego nie umiem określić. Na szczęście, krew mu nie leciała.
- Przepraszam. Bardzo boli?
- Nie.
Pocałowałam jego nos, a za chwilę zaczęłam zostawiać pocałunki na całej jego twarzy.
- Mo - zaśmiał się. Uśmiechnęłam się spotykając zielone oczy. Jego twarz była lekko oświetlona, przez lampkę. Wyglądał pięknie, jak zawsze. Pocałował mnie, delikatnie muskał palcami skórę na moim ramieniu. Jest taki delikatny, że to aż przytłaczające.
Sunęłam palcami po odsłoniętej klatce piersiowej, kolejno rozpinając guziki czarnej koszuli, które torowały moją drogę. Całowaliśmy się powoli i nie śpieszyliśmy się. Mieliśmy całą noc. Opalona skóra chłopaka jest taka miękka, a pod nią kryją się twarde mięśnie. Oddech mu przyśpieszył. Nasze usta pozostały w kontakcie, ale już się nie całowaliśmy. Widziałam pożądanie w jego oczach. Źrenice powiększyły mu się tak, że prawie w ogóle nie było widać zieleni. Pozbyłam się koszuli z jego ramion, powoli je całując. Zostawiłam małą malinkę na jego obojczyku.
- Claudia - jego język pieścił moje imię, a zaraz potem wnętrze moich ust. Iskry pożądania wybuchały w moim podbrzuszu, kiedy ponownie ścisnął moją pupę i podwinął sukienkę do talii. Nie wiedziałam, jaki będzie jego następny krok, ale nie bałam się jego dotyku. Chciałam, żeby mnie dotykał, całował i pieścił moje ciało w jakikolwiek sposób. Jednym sprawnym ruchem rozerwał moje majtki. Moje serce chyba stanęło. Jęknęłam w jego usta, kiedy jego palce znalazły się tuż przy moim wejściu. Siedziałam naprzeciwko niego, dzięki czemu mógł obserwować każdą, moją reakcję. To, z pewnością pozycja korzystna dla niego. Mnie już trochę bolały kolana, ale starałam się to ignorować. Moje czoło przylegało do jego. Miałam zamknięte oczy, zmarszczone brwi i rozchylone usta, kiedy wsunął we mnie jeden palec. Skupiłam się tylko na jego dotyku. To trochę krepujące, że widzi mnie w takim stanie, ale jesteśmy tylko we dwoje. Ufam mu. Harry, wydał z siebie jęk aprobaty. Przegryzłam dolną wargę i jedyne co mogłam robić to zaciskać ręce na jego ramionach i wzdychać. To jest takie przyjemne. Nie ma niczego podobnego. Czułam jak dreszcze przepływają przez moje ciało. Jak jego palec sprawnie się we mnie porusza. Och.
- Jesteś taka mokra, Mo - mruknął. Jego słowa wprawiły moje ciało w drżenie. Gorąco rozlewało się w dole mojego brzucha i to uczucie było takie silne. Mięśnie gdzieś głęboko we mnie słodko się kurczyły. Brytyjczyk złapał mnie i położył z powrotem na pościeli. Powstrzymał moje uda, od zaciśnięcia się. Spłonęłam żywym ogniem, kiedy lustrował moje ciało od góry, do dołu. Przegryzał skórę na moim udzie, a jedna z jego dłoni zaczęła pocierać najwrażliwszy punkt mojego ciała. Jęknęłam głośno i zacisnęłam pościel w pięściach. Moje przymrużone oczy, odnalazły szeroko otwarte chłopaka. Nie mogłam przestać pojękiwać, kiedy nie zaprzestawał swojej czynności. Moje ciało wiło się w czystej agonii, a Harry patrzył na mnie wygłodniałym wzrokiem.
- Hazz... - Wyswobodził pościel z mojego uścisku i wplątał moją dłoń w swoje włosy. Całował moje podbrzusze, a jego palce znów odnalazły moje wnętrze. Tym razem spróbował wsunąć we mnie dwa. To było dziwne uczucie, ale przyjemne. Ciągnęłam jego włosy pragnąc, żeby jego usta znalazły się jeszcze niżej. Niżej. Przeciągłe mruknięcie wydostało się z jego gardła. Moje plecy uniosły się znad materaca, kiedy jego gorący język spotkał moją łechtaczkę. Och, Boże! Miałam podwinięte palce u stóp, zaciśnięte oczy i wszystkie moje mięśnie napięły się. To było w całym ciele, w każdej komórce. Co mi robił nie mieściło się w głowie. Byłam tak blisko. Moje mury zaczynały się rozpadać na małe kawałeczki i właśnie w tym momencie przestał. Pocałował mnie mocno, a moje biodra uniosły się wyżej, niemo prosząc o koniec. - Harry, proszę.
- Cicho - skarcił mnie. Niezadowolona opadłam na materac. Frustracja ogarnęła moje ciało. - Może ściągniemy tą sukienkę?
Całkiem o niej zapomniałam. Harry wstał z łóżka, a ja za nim. Czułam wilgoć pomiędzy, moimi miękkimi nogami. Zacisnęłam uda, bo chciałam więcej. Uśmiech zagościł na twarzy wysokiego, postawnego mężczyzny przede mną. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował w nos.
- Wszystko w porządku? - szepnął. Pokiwałam głową, chodziarz miałam nieodpartą ochotę zadania mu pytania, dlaczego przestał?
Powstrzymałam się.
Nie spuszczaliśmy z siebie wzroku. Zamek, z tyłu sukienki zjeżdżał coraz niżej i niżej, za sprawą zielonookiego. Opadła na moje kostki, a ja byłam całkiem naga. Stałam przed nim taka, jaką mnie Bóg stworzył. Pocałował mnie, a jego ręce szybko pozbyły się spodni razem z bielizną. Jest taki piękny. Obiął mnie ramionami. Biło od niego gorąco i czułam twardniejącą erekcje na swoim brzuchu. Całował moją szczękę, jęknęłam gdy przegryzł płatek ucha.
- Zamierzam się z tobą kochać, Mo - szepnął. Miałam zamknięte oczy. Przytaknęłam mu.
Zamierzam się z tobą kochać, Harry - odpowiedziałam sobie w myślach.
- Połóż się - wskazał na łóżko. Zrobiłam to o co prosił, trochę się z tym gramoląc. Chciałam opóźnić w czasie to, co nieuniknione. Otuliłam się kołdrą i patrzyłam jak Harry wyciąga srebrną paczuszkę ze swojego portfela. Zaśmiałam się w duchu, na samą myśl, że trzyma kondomy właśnie w portfelu.
- Co cię bawi? - zapytał z szerokim uśmiechem. Jednym ruchem ściągnął kołdrę, odkrywając mnie, całkiem nagą. Było mi zimno bez jego obecności.
- Nic. Chodź tutaj.
Materac zakołysał się. Brunet położył się obok mnie i rozerwał opakowanie zębami. Rozwinął prezerwatywę na całej długości, ale zawahał się i spojrzał na mnie, spod długich, gęstych rzęs.
- Jesteś pewna?
Patrzyłam wprost w jego zielone, magnetyzujące tęczówki. Przysunęłam się bliżej i musnęłam jego wargi swoimi. Harry w między czasie założył prezerwatywę, czyli uznał mój pocałunek za potwierdzenie. Zawisnął nade mną i dokonał małych poprawek w naszej pozycji. Uśmiechnął się do mnie w akompaniamencie białych zębów i dołeczków. Motylki w moim brzuchu waśnie urządzały imprezę stulecia.
Jego palce delikatnie, badały skórę mojego policzka.
- Jesteś taka piękna - westchnął. Obięłam jego twarz i przyciągnęłam do swoich ust. Jeszcze nigdy nie czułam czegoś takiego silnego, co czuję do Harrego. On jest moim mężczyzną. Moim oczkiem w głowie. Początkiem i końcem. Jest kawałkiem mnie i częścią mojego życia. - Będę ostrożny - szepnął. Wierzyłam mu w stu procentach. Splątał nasze palce u jednej dłoni. Ścisnęłam ją, gdy poczułam jak powoli się we mnie wsuwa. Czucie było dziwne i niemal przytłaczające, ale chciałam tego. Pragnęłam tej bliskości, tylko i wyłącznie z Harrym.
Miękkie usta zostawiały pocałunki na mojej brodzie i w kącikach ust. Nasze klatki unosiły się tak samo szybko. Skóra przy skórze, ciało przy ciele. To takie niesamowite i zapiera dech w piersi.
- W porządku?
- Tak - odparłam całkowicie pewna.
- Zuch, dziewczyna - cmoknął moje usta. - Wejdę głębiej, okay?
Pokiwałam głową, zagryzając wargę.
- Jeżeli powiesz, żebym przestał, zrobię to od razu.
- Harry - skarciłam go. Pocałował mnie mocno. Jego język ocierał się o mój i chyba próbował odwrócić moją uwagę od tego co robi. Mój uścisk na jego dłoń nasilił się. Bolało, ale był to inny rodzaj bólu, od tych, które dotąd znałam. Nie mogłam dłużej powstrzymywać jęku, przepełnionego tym, co czułam w tym czasie.
Zatrzymał się w stałej pozycji i właśnie wtedy pojęłam, że jest we mnie cały. Czułam się pełna.
- Och, skarbie. - Schował głowę pomiędzy moją szyją, a ramieniem. Moje ciasne wnętrze dokładnie oplatało jego twardego penisa. To było takie... Ach, nie do opisania. Potężne dreszcze przeszły pod moją skórą, a włosy na rękach stanęły mi dęba, na nowe doznanie, kiedy zaczął się wycofywać. Z każdym kolejnym, delikatnym i przepełnionym erotyzmem pchnięciem, ból rozchodził się po kościach. Nadal nie było to dość przyjemne, ale też, nie szczególnie bolesne. Wbiłam paznokcie w jego plecy, mając nadzieje, że pozostawią po sobie jakiś ślad. Harry podparł się na łokciach. Jego czoło spoczęło na moim. Miał zamknięte oczy i łapał krótkie dawki powietrza. Mogłam bezkarnie patrzeć na niego, w czasie kiedy on dosłownie tracił rozum. Było idealnie. Jego biodra poruszały się powoli i przeciągle. Sunęłam wzrokiem przez całą jego sylwetkę. Nie wierzyłam, że jest mój. Ten piękny anioł, jest tylko mój i kocha się ze mną. - Boli cię?
Zmarszczyłam brwi.
- Nie. Jest w porządku - między moje słowa wkradły się westchnienia.
Było gorąco. Odgarnęłam, zroszone potem loki z jego czoła. Leniwy uśmiech zagościł na twarzy Brytyjczyka.
- Mm... - Mruknął i pocałował mnie, przegryzając dolną wargę. Dłonią powoli przesunęłam przez jego kręgosłup i ścisnęłam pośladek. Uśmiechnął się, a później wydał z siebie jęk, gdy poruszyłam biodrami. Nasze czynności wywierały coraz większy wpływ na Harrym. Może jego ruchy nie sprawiały mi przyjemności przez majaczący ból, ale na pewno, widok mojego chłopaka rozpadającego się na małe kawałeczki kręcił mnie i to bardzo. Nasze biodra co chwilę się stykały, a z ust Harrego od czasu, do czasu wypadały przekleństwa. Brunet zamknął mnie w uścisku, wsuwając donie pod moje plecy. Obięłam go rękami i czułam się bezpieczna. Zasłaniał mnie całą, swoją męską posturą. Nasze ciała, pokryte lekką warstwą potu przylegały do siebie. Miałam wrażenie, jakby jego sylwetka idealnie wpasowała się w moją.  Jakbyśmy byli dwoma osobami, połączonymi w jedną. Jak obraz, na którym dwa kolory idealnie się mieszają. Jak dwie zupełnie różniące się osoby, które wzajemnie się dopełniają. Jak Yin i Yang.
Chyba moje ciało, zaczęło przystosowywać się do Harrego, bo ból już prawie nie był odczuwalny. Nie tak jak na początku. Moje wnętrze go zaakceptowało, a zabawne uczucie zaczęło rosnąć gdzieś tam na dole. Jęknęłam czując to, a głowa chłopaka natychmiast się uniosła.
- Harry - szepnęłam.
Czułam to. To takie dziwnie inne... Uczucie z początku, jakby rozciągania zamieniło się w coś nie do opisania. Zielonooki nie przestawał się poruszać, a jego ruchy stały się bardziej głębokie i... O, Boże to było takie dobre. Harry przyjął poprzednią pozycję, wpatrując się we mnie.
- Dobrze ci? - ledwo wydusił z siebie słowa. Zacisnęłam pościel w pięściach. Ach, to przyjemne tarcie.
- Tak - wyjąkałam. Pocałował mnie mocno, a ja nie potrafiłam przestać pojękiwać wprost w jego usta.
- Mo, nie wytrzymam długo.
Splątałam nasze palce, a drugą dłoń wplątałam w jego włosy. Czułam jak Harry drży we mnie, a mi już kręciło się w głowie od tego wszystkiego. Bolały mnie wszystkie mięśnie i czułam się wykończona, ale to jeszcze nie koniec. Rozchyliłam szeroko usta, próbując złapać cenny oddech. Było tak intensywnie. Moje spełnienie pulsowało wokół niego. Harry, wygiął swoje ciało i doszedł we mnie, z głośnym jękiem i próbami wypowiedzenia mojego imienia. Opadł na mnie całym ciałem. Oddychaliśmy szybko, wzajemnie zszokowani. Całowałam jego skroń i przeczesywałam wilgotne loki palcami. Byłam strasznie zmęczona i jedyne o czym marzyłam, to zasnąć w jego ramionach.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też - uśmiechnęłam się. Harry wyszedł ze mnie, a ja wykrzywiłam twarz w grymasie. Pocałował mnie, a ja starałam się nie zasnąć.
- Chyba cię wykończyłem - zaśmiał się i wstał. Podszedł do jakiś drzwi, których nawet wcześniej nie zauważyłam. Wrócił po chwili, cudownie nagi. Usiadłam i rozchyliłam usta, bo poczułam, jak obolałe są moje mięśnie. Z jednej strony, czułam się jakbym waśnie ich nie miała i była galaretką. To śmieszne.
- O rany.
- Co? - Podniósł kołdrę z podłogi i usiadł obok mnie. Z powrotem opadłam na pościel, jeszcze ciepłą, od naszych ciał.
- Wszystko mnie boli i strasznie chcę mi się spać.
Brunet oparł się na łokciu i pocałował mój policzek. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się dotykiem jego ust na mojej szyi, ramionach i dekolcie. Obiął dłonią moją pierś, na co lekko się wzdrygnęłam. Przesunął językiem po ścieżce między piersiami. Mruknęłam przeciągle. Zimna kołdra, którą okrył nasze sylwetki była jak woda w upalne, lipcowe popołudnie.
- Jesteś bardzo dzielna. - Przytulił się do moich pleców. Muskał palcami skórę mojego brzucha. To mnie rozluźniało.
- Kocham cię, Harry - rzuciłam zmęczona. Nie miałam siły na żadne przemyślenia, chciałam po prostu spać.
- Ja ciebie mocniej - pocałował mnie we włosy.
Odpłynęłam w krainę morfeusza, śniąc o zielonych oczach i szerokich ramionach chłopaka, w których już na zawsze będzie mnie trzymać.

5 komentarzy:

  1. boże świnty
    tyle sie naczekałam na ten moment ;3
    kocham to !
    Pisz ^-^ pisz i pisz weny kochanie <3
    @Zoolka123

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Bardzo się cieszę, że Ci się podoba :D♥

      Usuń
  2. Jezusie, to było cudowne..
    Czułam jakbym tam była i obserwowała ich z boku.
    Opiekuńczość Harry'ego to jedna z najcudowniejszych rzeczy na świecie, naprawdę.
    Naprawdę piszesz świetnie! Opisać tak dobrze sceny erotyczne to rzadkość.
    Weny! x
    @luvmyhoranux

    OdpowiedzUsuń
  3. aww! to było świetne! naprawde!
    ciesze sie że już wszystko między nimi okay
    życze duużo weeny!
    buziaki
    @znaleziona69

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja chcę takiego opiekuńczego chłopaka...Rozdział...zajebisty to mało powiedziane super super super super! Tak bardzo czekałam na tą chwilę! Czekam na next i to bardzo @zuziatrawiska

    OdpowiedzUsuń