- Gdzie jest Harry?
- Zasnął - mruknęłam. Zanim wróciła mama, leżeliśmy w łóżku i rozmawialiśmy. Byliśmy w tuleni w siebie i w pewnym momencie zauważyłam, że Harry śpi. Nie było mi łatwo wyplątać się z jego długich kończyn, ale jakoś dałam radę i nawet go nie obudziłam.
- Chodź mam coś dla ciebie. - Wstała i chwyciła mnie za rękę. Powędrowałyśmy przez salon, aż do jej sypialni. Usiadłam na dużym, posłanym łóżku i patrzyłam jak delikatnie blednąca blondynka, wyciąga czarną torbę z szafy. Podekscytowana niemal podbiegła do mnie i podała mi ją.
- To dla mnie?
- Oczywiście. Kochanie idziemy do eleganckiej restauracji, z resztą później zaplanowałam coś jeszcze. Tylko muszę porozmawiać z Harrym.
- Harrym? - Uniosłam brew. - On, trochę się przy tobie eee...
- Krepuję? - dokończyła.
- Tak. To zabawne, bo pierwszy raz widzę, go takiego - zaśmiałam się.
- Musicie się bardzo kochać - uśmiechnęła się czule. - Widzę jak na siebie patrzycie.
Chyba się zarumieniłam.
- Naprawdę? - uniosłam brew.
- Śmierdzi od was miłością z kilometra!
- To dobrze czy źle?
- Chyba dobrze. No, otwieraj!
Niepewnie otworzyłam czarną torbę, w której był czarny materiał. Wyciągnęłam go i rozchyliłam usta. To piękna, czarna sukienka.
- O, Jezu - szepnęłam. Była krótka i nie miała ramiączek. - Boże, mamo! Jest cudna.
- Wiedziałam, że ci się spodoba. Harry nie będzie mógł, oderwać od ciebie oczu!
Wstałam i przyłożyłam delikatny, miękki materiał do ciała. Była na prawdę piękna. Prosta, bez żadnych błyskotek. Po prostu skromna, chodź pokazywała co nieco.
- Nie jest za krótka? - Bałam się, że będzie widać moje blizny. Chodź wiem, że aż tak. krótkiej sukienki mama by mi nie kupiła.
- Nie, sięga lekko ponad kolano. Idź obudzić Harrego, zaraz się szykujemy.
- Jejku dziękuję ci, mamo bardzo - przytuliłam ją i sprzedałam soczystego buziaka w policzek.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
Wesoła wyszłam z pokoju i ruszyłam do swojego. Harry leżał, rozłożony na pościeli. Przytulał się do poduszki, a jego jedna noga zwisała, poza krawędź łóżka. Zamknęłam za sobą drzwi i następnie usiadłam w dole jego pleców, nachyliłam się do jego ucha. Musiałam odgarnąć loki, opadające na leciutko zaróżowiony policzek.
- Harry - szepnęłam i cmoknęłam jego ucho. - Harry, obudź się. Haarry.
Zębami zahaczałam o jego delikatną skórę. Obserwowałam jak kąciki jego ust unoszą się.
- Harry!
- Cześć - jego uśmiech rozszerzył się. Jednym okiem spojrzał na mnie.
- Od kiedy już nie śpisz?
- Nie wiem, może od dziesięciu minut - wzruszył ramionami. - Możemy zmienić pozycję?
Wstałam, a on przewrócił się na plecy. Usiadłam na jego brzuchu, obie nogi przerzucając przez jego talię. Miał ospały uśmiech na ustach, któremu towarzyszyły dołeczki. Odgarnął włosy z czoła.
- Co robimy?
- Idziemy na kolację - uśmiechnęłam się. - Szykuj się, będę na dole.
Cmoknęłam go w policzek i szybko wyszłam z pokoju. Nie mogłam się doczekać, aż wskoczę w tą kieckę.
Zmarszczyłam brwi, przeglądając się w dużym lustrze. Sukienka była idealnie dopasowana. Podkreślała moje biodra i talię. Czułam się w niej dość swobodnie. Mama pomogła mi z włosami i spięła je w wysokiego, eleganckiego koka. Teraz moje obojczyki są idealnie widoczne, tak samo jak dekolt. Czuję się niesamowicie kobieca. Miałam idealny, delikatny makijaż.
- Skarbie - mama weszła do pokoju. Uśmiechnęła się do mojego odbicia. Miała na sobie kremową sukienkę, zakrywającą kolana i była na grubych ramiączkach. Pasowała do mamy i można powiedzieć, że byłyśmy przeciwieństwem. Trzymała coś za plecami i jeśli to jest kolejna niespodzianka, to mogę już umrzeć. Jak ja się jej odwdzięczę? - Chyba ci czegoś brakuje. - Uniosła brwi i popatrzyła na moje nagie stopy. Buty! Ma buty!
- Nie - powiedziałam zaskoczona. Uśmiech na twarzy mojej rodzicielki powiększył swoje rozmiary. Wyciągnęła zza pleców szpilki. Piękne, czarne szpilki. - O. Mój. Boże.
- Piękne prawda?! Dziesięć centymetrów, no ubieraj.
Podeszła do mnie i wręczyła mi buty.
- Nie wiem jak ci dziękować, są przepiękne.
Założyłam je na nogi i od razu stałam się wyższa. Nawet wyższa od mamy. Jeszcze raz spojrzałam w lustro i byłam zadowolona z tego co widzę. Nie należałam do grupy, zakompleksionych kobiet, chodziarz czasem coś mi się we mnie nie podoba. Za to teraz, jest perfekcyjnie.
- Mam najpiękniejszą córkę na świecie.
Uśmiechnęłam się nieśmiało, na jej komplement.
To oczywiste, że każde dziecko dla swojej matki, jest najpiękniejsze i najwspanialsze.
- Harry, jest szczęściarzem.
- On jest już gotowy?
- Och, kochana! On był gotowy już dawno. Zdążyłam z nim porozmawiać, kiedy ty się tu pindrzyłaś.
Przewróciłam oczami.
- Idziemy?
- Idziemy - odpowiedziała. Wyszłyśmy z pokoju. Harry stał przy regale i chyba oglądał nasze rodzinne zdjęcia. Odwrócił się błyskawicznie, gdy usłyszał naszą obecność. Jego wzrok spadł na mnie. Rozchylił usta i wyglądał jakby zaniemówił. Jego włosy, były ułożone inaczej niż zwykle. Loki już nie opadały na czoło, lecz były zaczesane do tyłu. Miał na sobie niebieskie rurki idealnie opinające jego zgrabne nogi i czarną koszulę rozpiętą do połowy piersi. Dostrzegłam wytatuowane jaskółki poniżej obojczyków.
Wygląda gorąco.
- Cześć - uśmiechnęłam się.
Harry wziął głęboki oddech i zamrugał kilkakrotnie.
- Cześć - szepnął.
- No, chodźmy już! - Mama popędziła w stronę wyjścia.
Niesamowicie przystojny chłopak, podszedł do mnie. Lustrował moje ciało od stóp, do głów. Splątał nasze palce i uroczo się uśmiechnął.
- Wyglądasz... - próbował znaleźć odpowiednie słowa. - Tak pięknie, ja... Boże, ty... i... Przepraszam nawet nie mogę się wysłowić.
Zaśmiałam się. Na moje policzki spłynął róż, kiedy oblizał swoje usta i przegryzł dolną wargę.
- Dzięki, ty też wyglądasz nieźle - mruknęłam.
***
Wnętrze restauracji, wyglądało elegancko i kameralnie. Dużo stolików było zajętych, my zajęliśmy ten przy oknie. Słońce polowi zachodziło, a ludzie znikali z ulic Holmes Chapel. Kelner właśnie szedł z naszą kolacją.
- Więc - zaczęłam. - Jakie niespodzianki jeszcze, przygotowaliście i dlaczego?
- Z tego co pamiętam, a na pewno pamiętam, w niedzielę masz urodziny - mama wzruszyła ramionami i zaczęła jeść swoje danie.
- A ta niespodzianka?
- To niespodzianka - Harry uśmiechnął się. - Kiedy ci powiemy, to już nie będzie niespodzianką.
Odetchnęłam ciężko. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Zamówiłam naleśnika z warzywami i kurczakiem. Moja porcja była stanowczo za duża i jestem pewna, że nie zjem go całego. Harry zamówił to samo i chyba mu smakowało.
- Rozmawiałaś ostatnio z tatą? - zapytałam. Mama pociągnęła łyk białego wina.
- Tak, a ty?
- Dawno go nie widziałam. Wiesz, że jest chory?
- Wiem, skarbie. Jest z nim coraz gorzej.
Spochmurniałam. Tato ma chorobę, z której nie można go już wyciągnąć, a nawet jeśli to potrzeba to tego mnóstwa pieniędzy. To nie fair. Przez tak długi czas, jego nie było, a teraz znowu zniknie. Na zawsze.
- Dlaczego, zabił tamtego mężczyznę? - Dobrze znałam odpowiedź na to pytanie. Chciałam wiedzieć, czy mama ma zamiar dalej kłamać. Nie miałam na celu zepsucia kolacji, ale musiałam kiedyś z nią o tym porozmawiać. To jest idealny moment.
- Nie wiem, Mo.
- Wiesz.
Spiorunowała mnie wzrokiem.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Claudia, to nie jest najlepszy moment na tą rozmowę.
- Tato mi wszystko powiedział.
- A dlaczego, ty mi nie powiedziałaś? - ripostowała.
Wpatrywałyśmy się w siebie bez wyrazu. Nawet zapomniałam o Harrym, który pewnie nie czuł się zbyt komfortowo w tej sytuacji. Przełknęłam gulę w gardle.
- O czym? - zmarszczyłam brwi.
Jeśli chodzi o Jeka, to owszem nie powiedziałam jej. Ale skąd ona, może o nim wiedzieć?
- Claudia, widziałam twoje zachowania. Jeszcze niedawno, nie dałaś się nikomu dotknąć, byłaś zamknięta w sobie. Byłaś tajemniczą, zamkniętą księgą, którą jakimś cudem jedynie Harry zdołał otworzyć. Teraz jesteś inna. Zmieniłaś się. Ta dawna Claudia wraca, a stara znika - w jej oczach zebrały się łzy. - Wiem, że byłaś, albo zgwałcona, albo molestowana, wszystko jedno. Ja też byłam, nie powiedziałam ci bo nie chciałam cię martwić. Jestem pewna, że ty nie powiedziałaś mi z tego samego powodu.
Miała racje. Cholerną racje. Spuściłam wzrok i nie wiedzieć czemu, czułam się winna.
- Było minęło, Mo. Czasu nie da się cofnąć.
Pokiwałam głową i całkiem straciłam apetyt.
- Przepraszam, zasupłam cały wieczór. Dajcie mi chwilkę. - Wstałam od stolika i ruszyłam w stronę toalet. Stanęłam przed rzędem, porcelanowych umywalek. Odkręciłam wodę, i włożyłam dłonie pod przyjemnie chłodny strumień. Widziałam w lustrze, jak Harry wchodzi do toalety.
- Wszystko okey? - zapytał. Wzruszyłam ramionami. Brytyjczyk podszedł bliżej i przytulił się do mnie od tyłu, a jego broda spoczęła na moim ramieniu. Cmoknął moją odsłoniętą szyję.
- Jesteś niesamowita - szepnął.
- Bo umiem zepsuć wszystkim humor? - prychnęłam.
- Nie - zmarszczył brwi. - Ten wieczór można jeszcze uratować - uśmiechnął się.
- Tak?
- Pójdziesz ze mną?
- A co z mamą?
- Powiedziała, że sobie porodzimy i wyszła.
Odetchnęłam z rezygnacją. Będę musiała jeszcze dokończyć tą rozmowę, ale jak wrócę do domu. Jestem ciekawa, co Harry przygotował.
- Więc... - zaczął i uśmiechnął się, ukazując rząd białych zębów. Czułam jego męskie perfumy, zmieszane z zapachem miętowego żelu pod prysznic. Zabójcza mieszanka - Harry Styles. - Pójdziesz, ze mną na randkę?
Zaśmiałam się i odwróciłam przodem. Jego ręce spoczęły na mojej talii.
- Z przyjemnością.
Pocałował mój policzek i przesunął po nim dwa razy nosem. Splątałam nasze palce u jednej dłoni i wyszliśmy z restauracji. Na zewnątrz było ciemno i rześko. Ciepły wiatr oplatał nasze sylwetki, gdy szliśmy wzdłuż chodnika. Harry przyciągnął mnie do swojego boku, kładąc rękę tuż nad moją pupą. Nie szliśmy szybko, wręcz spacerowaliśmy. Co jakiś czas ktoś przechodził obok, nie zwracając na nas uwagi.
- Gdzie idziemy?
- Na randkę - odpowiedział zadowolony. Przewróciłam oczami i klepnęłam go w bok.
- A dokładniej?
- To słowo zaczyna się na H...
- Harry! - jęknęłam głośno i marudnie.
- Nie to nie, Harry - zaśmiał się. - Idziemy tam. - Wskazał palcem na budynek niedaleko nas. To hotel. Po co mamy iść do hotelu?
- Harry, to jest hotel. - Wykrzywiłam twarz w grymasie.
- No, tak.
- Co będziemy robić w hotelu?
- W hotelach można robić różne rzeczy - uśmiechnął się szeroko. - Widzisz, wszystko powinno być już gotowe. Jesteś głodna?
- Nie.
- To dobrze.
Elegancko ubrany mężczyzna otworzył nam drzwi do budynku. W środku było jasno. Duży, kryształowy żyrandol, ciężko wisiał nad kamienną posadzką. Wnętrze było ciepłe i przytulne, skąpane w złotych i brązowych kolorach. Podeszliśmy do recepcji.
- Dobry wieczór, w czym mogę pomóc? - Czarnowłosa i czerwonousta dziewczyna przywitała nas zmęczonym i pewnie sztucznym uśmiechem. Miała na sobie białą koszulę i wysoką spódniczkę. Zwróciłam uwagę na tabliczkę z jej imieniem. Martha.
- Rezerwacja na nazwisko Styles. - Harry puścił mi oczko.
- Ach, tak. Proszę to jest klucz do apartamentu. Dwunaste piętro - podała Harremu złoty kluczyk.
Apartament! Czy on oszalał?
- Dziękuję.
Ruszyliśmy w stronę windy. Drzwi rozsunęły się przed nami i weszliśmy do metalowego pudła. Chłopak nacisnął dwunasty przycisk, a winda poruszyła się. Na każdej ścianie były lustra, więc gdzie nie spojrzałam, widziałam Harrego. Uścisk naszych dłoni zacisnął się, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Drzwi rozsunęły się i znaleźliśmy się w wąskim korytarzu prowadzącym do pokoju, a raczej apartamentu oznaczonego cyfrą 100.
- Myślę, że ci się spodoba.
Weszliśmy do środka. Było ciemno i tylko blask księżyca dostawał się do wnętrza, przez szklaną ścianę.
- Harry, nie musiałeś...
- Chciałem.
- Po co apartament?
- Nie podoba ci się? - Zapytał. Rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam duży stół jadalniany. Ścianę z szerokim lukiem oddzielającą salon od kuchni. Były jeszcze jedne drzwi, gdzie zapewne była sypialnia.
- Jest piękny, tylko nie rozumiem, po co? Pewnie był bardzo drogi.
- Chodź, to nie, to co chciałem ci pokazać - pociągnął mnie w stronę tych tajemniczych drzwi. Tak jak myślałam - sypialnia. Ominęliśmy ją i wyszliśmy na balkon.
Rozchyliłam usta, widząc piękno przed sobą. Balkon był duży, a przed nim rozciągał się nocny krajobraz, oświetlonego przez lampy uliczne, miasta. Gwiazdy błyszczały na granatowym tle. Świece dodawały trochę światła, osłonięte szklanymi pokrywkami. Białe i czerwone płatki róż leżały u moich stóp.
- Harry... - szepnęłam. Ten widok zapierał dech w piersiach. To chyba najpiękniejsze co widziałam w całym życiu.
- Ładnie?
- Pięknie.
Odwróciłam się w jego stronę. Stał oparty o framugę i wpatrywał się we mnie. Podszedł powolnym krokiem i zamknął moją twarz w swoich dłoniach, żeby móc mnie pocałować. Rozchyliłam wargi pozwalając jego językowi wtargnąć do moich ust. Moje serce obijało się o żebra.
- Kocham cię, Mo - szepnął.
- A ja ciebie, Harry - uśmiechnęłam się.
- Zatańczysz?
- Bez muzyki? - uniosłam brwi. Uniósł moją rękę, a ja śmiejąc się zrobiłam piruet. Przyciągnął mnie do siebie. Moja dłoń spoczęła na jego ramieniu, a jego na moich plecach. Pocałował moją rękę unoszoną przez niego. Zaczęliśmy powoli się poruszać.
- Możesz śpiewać - szepnęłam. Pamiętam jak kiedyś, Harry śpiewał mi do snu. To było piękne. jego głos jest wtedy taki uwodzicielski. Brzmi jak anioł.
Zamknęłam oczy, kiedy pierwsze słowa piosenki zaczęły wypływać z jego ust niczym słodki karmel.
- Więc - zaczęłam. - Jakie niespodzianki jeszcze, przygotowaliście i dlaczego?
- Z tego co pamiętam, a na pewno pamiętam, w niedzielę masz urodziny - mama wzruszyła ramionami i zaczęła jeść swoje danie.
- A ta niespodzianka?
- To niespodzianka - Harry uśmiechnął się. - Kiedy ci powiemy, to już nie będzie niespodzianką.
Odetchnęłam ciężko. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Zamówiłam naleśnika z warzywami i kurczakiem. Moja porcja była stanowczo za duża i jestem pewna, że nie zjem go całego. Harry zamówił to samo i chyba mu smakowało.
- Rozmawiałaś ostatnio z tatą? - zapytałam. Mama pociągnęła łyk białego wina.
- Tak, a ty?
- Dawno go nie widziałam. Wiesz, że jest chory?
- Wiem, skarbie. Jest z nim coraz gorzej.
Spochmurniałam. Tato ma chorobę, z której nie można go już wyciągnąć, a nawet jeśli to potrzeba to tego mnóstwa pieniędzy. To nie fair. Przez tak długi czas, jego nie było, a teraz znowu zniknie. Na zawsze.
- Dlaczego, zabił tamtego mężczyznę? - Dobrze znałam odpowiedź na to pytanie. Chciałam wiedzieć, czy mama ma zamiar dalej kłamać. Nie miałam na celu zepsucia kolacji, ale musiałam kiedyś z nią o tym porozmawiać. To jest idealny moment.
- Nie wiem, Mo.
- Wiesz.
Spiorunowała mnie wzrokiem.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Claudia, to nie jest najlepszy moment na tą rozmowę.
- Tato mi wszystko powiedział.
- A dlaczego, ty mi nie powiedziałaś? - ripostowała.
Wpatrywałyśmy się w siebie bez wyrazu. Nawet zapomniałam o Harrym, który pewnie nie czuł się zbyt komfortowo w tej sytuacji. Przełknęłam gulę w gardle.
- O czym? - zmarszczyłam brwi.
Jeśli chodzi o Jeka, to owszem nie powiedziałam jej. Ale skąd ona, może o nim wiedzieć?
- Claudia, widziałam twoje zachowania. Jeszcze niedawno, nie dałaś się nikomu dotknąć, byłaś zamknięta w sobie. Byłaś tajemniczą, zamkniętą księgą, którą jakimś cudem jedynie Harry zdołał otworzyć. Teraz jesteś inna. Zmieniłaś się. Ta dawna Claudia wraca, a stara znika - w jej oczach zebrały się łzy. - Wiem, że byłaś, albo zgwałcona, albo molestowana, wszystko jedno. Ja też byłam, nie powiedziałam ci bo nie chciałam cię martwić. Jestem pewna, że ty nie powiedziałaś mi z tego samego powodu.
Miała racje. Cholerną racje. Spuściłam wzrok i nie wiedzieć czemu, czułam się winna.
- Było minęło, Mo. Czasu nie da się cofnąć.
Pokiwałam głową i całkiem straciłam apetyt.
- Przepraszam, zasupłam cały wieczór. Dajcie mi chwilkę. - Wstałam od stolika i ruszyłam w stronę toalet. Stanęłam przed rzędem, porcelanowych umywalek. Odkręciłam wodę, i włożyłam dłonie pod przyjemnie chłodny strumień. Widziałam w lustrze, jak Harry wchodzi do toalety.
- Wszystko okey? - zapytał. Wzruszyłam ramionami. Brytyjczyk podszedł bliżej i przytulił się do mnie od tyłu, a jego broda spoczęła na moim ramieniu. Cmoknął moją odsłoniętą szyję.
- Jesteś niesamowita - szepnął.
- Bo umiem zepsuć wszystkim humor? - prychnęłam.
- Nie - zmarszczył brwi. - Ten wieczór można jeszcze uratować - uśmiechnął się.
- Tak?
- Pójdziesz ze mną?
- A co z mamą?
- Powiedziała, że sobie porodzimy i wyszła.
Odetchnęłam z rezygnacją. Będę musiała jeszcze dokończyć tą rozmowę, ale jak wrócę do domu. Jestem ciekawa, co Harry przygotował.
- Więc... - zaczął i uśmiechnął się, ukazując rząd białych zębów. Czułam jego męskie perfumy, zmieszane z zapachem miętowego żelu pod prysznic. Zabójcza mieszanka - Harry Styles. - Pójdziesz, ze mną na randkę?
Zaśmiałam się i odwróciłam przodem. Jego ręce spoczęły na mojej talii.
- Z przyjemnością.
Pocałował mój policzek i przesunął po nim dwa razy nosem. Splątałam nasze palce u jednej dłoni i wyszliśmy z restauracji. Na zewnątrz było ciemno i rześko. Ciepły wiatr oplatał nasze sylwetki, gdy szliśmy wzdłuż chodnika. Harry przyciągnął mnie do swojego boku, kładąc rękę tuż nad moją pupą. Nie szliśmy szybko, wręcz spacerowaliśmy. Co jakiś czas ktoś przechodził obok, nie zwracając na nas uwagi.
- Gdzie idziemy?
- Na randkę - odpowiedział zadowolony. Przewróciłam oczami i klepnęłam go w bok.
- A dokładniej?
- To słowo zaczyna się na H...
- Harry! - jęknęłam głośno i marudnie.
- Nie to nie, Harry - zaśmiał się. - Idziemy tam. - Wskazał palcem na budynek niedaleko nas. To hotel. Po co mamy iść do hotelu?
- Harry, to jest hotel. - Wykrzywiłam twarz w grymasie.
- No, tak.
- Co będziemy robić w hotelu?
- W hotelach można robić różne rzeczy - uśmiechnął się szeroko. - Widzisz, wszystko powinno być już gotowe. Jesteś głodna?
- Nie.
- To dobrze.
Elegancko ubrany mężczyzna otworzył nam drzwi do budynku. W środku było jasno. Duży, kryształowy żyrandol, ciężko wisiał nad kamienną posadzką. Wnętrze było ciepłe i przytulne, skąpane w złotych i brązowych kolorach. Podeszliśmy do recepcji.
- Dobry wieczór, w czym mogę pomóc? - Czarnowłosa i czerwonousta dziewczyna przywitała nas zmęczonym i pewnie sztucznym uśmiechem. Miała na sobie białą koszulę i wysoką spódniczkę. Zwróciłam uwagę na tabliczkę z jej imieniem. Martha.
- Rezerwacja na nazwisko Styles. - Harry puścił mi oczko.
- Ach, tak. Proszę to jest klucz do apartamentu. Dwunaste piętro - podała Harremu złoty kluczyk.
Apartament! Czy on oszalał?
- Dziękuję.
Ruszyliśmy w stronę windy. Drzwi rozsunęły się przed nami i weszliśmy do metalowego pudła. Chłopak nacisnął dwunasty przycisk, a winda poruszyła się. Na każdej ścianie były lustra, więc gdzie nie spojrzałam, widziałam Harrego. Uścisk naszych dłoni zacisnął się, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Drzwi rozsunęły się i znaleźliśmy się w wąskim korytarzu prowadzącym do pokoju, a raczej apartamentu oznaczonego cyfrą 100.
- Myślę, że ci się spodoba.
Weszliśmy do środka. Było ciemno i tylko blask księżyca dostawał się do wnętrza, przez szklaną ścianę.
- Harry, nie musiałeś...
- Chciałem.
- Po co apartament?
- Nie podoba ci się? - Zapytał. Rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam duży stół jadalniany. Ścianę z szerokim lukiem oddzielającą salon od kuchni. Były jeszcze jedne drzwi, gdzie zapewne była sypialnia.
- Jest piękny, tylko nie rozumiem, po co? Pewnie był bardzo drogi.
- Chodź, to nie, to co chciałem ci pokazać - pociągnął mnie w stronę tych tajemniczych drzwi. Tak jak myślałam - sypialnia. Ominęliśmy ją i wyszliśmy na balkon.
Rozchyliłam usta, widząc piękno przed sobą. Balkon był duży, a przed nim rozciągał się nocny krajobraz, oświetlonego przez lampy uliczne, miasta. Gwiazdy błyszczały na granatowym tle. Świece dodawały trochę światła, osłonięte szklanymi pokrywkami. Białe i czerwone płatki róż leżały u moich stóp.
- Harry... - szepnęłam. Ten widok zapierał dech w piersiach. To chyba najpiękniejsze co widziałam w całym życiu.
- Ładnie?
- Pięknie.
Odwróciłam się w jego stronę. Stał oparty o framugę i wpatrywał się we mnie. Podszedł powolnym krokiem i zamknął moją twarz w swoich dłoniach, żeby móc mnie pocałować. Rozchyliłam wargi pozwalając jego językowi wtargnąć do moich ust. Moje serce obijało się o żebra.
- Kocham cię, Mo - szepnął.
- A ja ciebie, Harry - uśmiechnęłam się.
- Zatańczysz?
- Bez muzyki? - uniosłam brwi. Uniósł moją rękę, a ja śmiejąc się zrobiłam piruet. Przyciągnął mnie do siebie. Moja dłoń spoczęła na jego ramieniu, a jego na moich plecach. Pocałował moją rękę unoszoną przez niego. Zaczęliśmy powoli się poruszać.
- Możesz śpiewać - szepnęłam. Pamiętam jak kiedyś, Harry śpiewał mi do snu. To było piękne. jego głos jest wtedy taki uwodzicielski. Brzmi jak anioł.
Zamknęłam oczy, kiedy pierwsze słowa piosenki zaczęły wypływać z jego ust niczym słodki karmel.
I can't explain
But there's something about the way you look tonight
Takes my breath away
It's that feeling I get about you deep inside
And I can't describe
Cause there's something about the way you look tonight
Girl You takes my breath away
The way you look tonight*
Pocałowałam go mocno, zanim zaczął kontynuować. Nie potrafię opisać uczucia, które we mnie narasta. To co czuje w tym czasie. To takie piękne. Mam ochotę krzyczeć ze szczęścia i jednocześnie płakać. Brytyjczyk oparł swoje czoło o moje. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy, w których tańczyło światło świec.
- Tak, bardzo cię pragnę, Mo - rzucił na wydechu. Moje serce wybijało stały, nieopanowany rytm. Zamknęłam oczy i wzięłam drżący oddech.
- Masz mnie, Harry. - Mała zmarszczka pojawiła się pomiędzy jego brwiami. - Jestem twoja.
__________
* Refren piosenki The Way You Look Tonight - Elton John
- Tak, bardzo cię pragnę, Mo - rzucił na wydechu. Moje serce wybijało stały, nieopanowany rytm. Zamknęłam oczy i wzięłam drżący oddech.
- Masz mnie, Harry. - Mała zmarszczka pojawiła się pomiędzy jego brwiami. - Jestem twoja.
__________
* Refren piosenki The Way You Look Tonight - Elton John
Cudowny! Jak zawsze: )
OdpowiedzUsuńAhh i ten koniec cudowny! <3
@Zoolka123
Super cudowny taki długi *o* i teraz będzie ostra część sceny ! @znaleziona69
OdpowiedzUsuńSuper! Zresztą jak zawsze! Czekam na next @zuziatrawiska
OdpowiedzUsuńNowy! Zabieram sie za czytanie
OdpowiedzUsuńŚwietny! Z reszta jak zawsze:-*
OdpowiedzUsuńJaki cudowny rozdział, Chryste.
OdpowiedzUsuńMo, Harry...
Chyba nie jestem w stanie więcej napisać, ten rozdział był zbyt perfekcyjny.
Weny! x
@luvmyhoranux
dziękuję! ♥
Usuń