środa, 17 września 2014

Rozdział 35 - Część II

Dzisiejszy dzień zapowiadał się pięknie, szczególnie z uwagi na poranny prysznic z Harrym. Straciliśmy rachubę czasu i zanim się obejrzeliśmy była już trzynasta. Musiałam siłą wyciągnąć go z mojego pokoju. Zamknęłam za nim drzwi i cmoknęłam go w policzek. Ciągnąc za rękę zeszliśmy po schodach i weszliśmy do salonu.
- Cześć, mamo. Hej, Clara! - Puściłam Harrego i usiadłam obok siostry, by ją uściskać.
- Dzień dobry, pani Loren.
Widziałam zmieszanie Harrego i poklepałam kilka razy miejsce obok mnie, na kanapie.
- Dzień dobry, Harry - uśmiechnęła się - dobrze spaliście? To łóżko nie należy do największych - zaśmiała się.
- Poradziliśmy sobie - wyręczyłam swojego chłopaka. Posłał mi niezręczny uśmiech. Nic dziwnego, że troszkę się stresował. Ja pewnie też byłabym zdenerwowana, gdybym siedziała z jego mamą w jednym pomieszczeniu. Chyba nie będę mieć takiej okazji, co jest przykre.
Przez moją głowę przeszła myśl, że być może, Harry pierwszy raz poznaje rodziców swojej dziewczyny.
- Pójdę, zrobić wam jakieś śniadanie. Na pewno jesteście głodni - wstała i zostawia nas samych we trójkę.
- Clara - zaczęłam powoli - to jest mój chłopak Harry.
Wzięłam jego dłoń i położyłam na jej. Uśmiechnęła się i ścisnęła jego rękę.
- Wow.
- Co? - Zielonooki zmarszczył brwi na jej reakcję.
- Masz ogromne dłonie.
Zaśmiałam się. Clara stanowczo pociągnęła go za rękę, na co Harry, posłusznie usiadł na podłodze, naprzeciwko jej. Zamrugał kilkakrotnie zdziwiony, a ja przyglądałam się im z ciekawością. Moja siostra delikatnie objęła jego twarz i palcami badała fakturę jego skóry. Dotykała jego nosa, brwi, podbródka. Harry patrzył na mnie, kiedy przesunęła palcem po jego ustach. Widziałam jak jego jabłko Adama podnosi się i opada, gdy przełknął ślinę. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, kiedy zmrużył oczy. Jej dłonie stanowczo przesunęły po jego szyi i ramionach, by za chwilę wrócić na twarz i wtopić palce w jego włosy.
Och, tak. Też to lubię.
- Jest piękny - stwierdziła. Jej wzrok był nieobecny. Zawsze zadziwiało mnie to, jak silni muszą być tacy ludzie, żeby żyć z taką wadą. Nie widzieć niczego dookoła siebie. Nie widzieć nikogo. To musi być przerażające. Straszna jest sama myśl, że nie mogłabym patrzeć na Harrego. Nie móc zobaczyć tego pięknego uśmiechu, hipnotyzującej zieleni w jego oczach i w ogóle go.
 Szybko kręcę głową odrzucając tę myśl bardzo daleko.
- Dzięki - mruknął, a lekki róż pojawił się na jego policzkach.

Siedziałam naprzeciwko Brytyjczyka w przestronnej kuchni. Wpatrywaliśmy się w siebie jedząc śniadanie, przygotowane przez moją mamę. W tle, z głośników radia wydostawała się piosenka Rihanny i JAY Z. Dzień zapowiadał się pięknie i słonecznie. Moja mama musiała pójść do pracy i zabrała ze sobą Clarę, do jej chłopaka, żeby jak to powiedziała : "nie sprawiała wam kłopotów".Nie byłam zadowolona z faktu, iż mama musi pracować, kiedy do niej przyjeżdżam, ale cóż. Obiecała, że przygotowała coś na wieczór. Z drugiej strony, mam całe popołudnie do spędzenia z Harrym.
Podniosłam na niego wzrok i zmarszczyłam brwi. Wpatrywał się we mnie uważnie i poprawił swoje, kędzierzawe włosy. Zauważyłam, że on, już zdążył zjeść swoje śniadanie i kończył pić herbatę.
- Dlaczego, się tak przyglądasz? - zapytałam.
- Myślę - uśmiechnął się.
- O czym?
Jego dolna warga została uwieziona między zębami. Zarumieniłam się, gdy poruszył zabawnie brwiami i już wiem, o czym myślał. Spuściłam wzrok na niedokończone śniadanie. Teraz jestem zawstydzona, ale z chęcią zrobiłabym to ponownie. Podobało mi się to i chyba bardziej niż powinno.
- Bardzo to było fajne - jego głos zaszedł chrypką.
Odchrząknęłam i poprawiłam się na swoim krzesełku.
Owszem to było fajne, ale przecież tego nie powiem! Tak naprawdę, nie wiem jak to się stało, że w ogóle odważyłam się na to. Może to przez Harrego, który tak lekko podchodzi do tych tematów.
Nachylił się nad stołem i cmoknął mój policzek.
- Kiedy wracasz do pracy? - Odrobinę zdziwiło mnie jego pytanie. Zmienia temat? To nawet dobrze.
Pozbierał naczynia i zaczął zmywać.
- Od razu po naszym powrocie do Londynu. Będę musiała dużo pracować, chyba nawet w weekendy. Za często brałam sobie wolne - wyjaśniam. Usiadłam na blacie i pozwoliłam sobie na bezkarne patrzenie na niego.
Jego sprawne ręce szybko radziły sobie z brudnymi naczyniami. Duże talerze, wydawały się być male w jego dłoniach. Przez moją głowę natychmiast przebiegła myśl, co on potrafi robić tymi dłońmi. Pamiętam jak jeszcze, kiedy ledwo go znałam pozwoliłam mu na... cóż, wiele. To uczucie było wspaniałe. Moje mięśnie poniżej psa, momentalnie zacisnęły się w słodkim skurczu. Tak wiele, zmieniło się od tamtego czasu. Tak bardzo, zadurzyłam się w tym chłopaku. Nawet nie wiem jak funkcjonowałam przed tym, gdy go poznałam.
A gdzie poznałam? Ach, tak. Mała impreza w domu Zayna. Obcy mi chłopak wyciągnął mnie na taras i pocałował. Nadal pamiętam ten smak - alkohol i słodka czekolada. To uczucie. Masa motylków w brzuchu, zaskoczenie, przyśpieszone bicie serca. Najlepsze jest to, że od tamtego momentu, moje serce wybija ten sam rytm i nie zwalnia. Czuję dokładnie to samo, w każdej sekundzie, spędzonej przy jego boku. Czy to jest właśnie miłość? Tak. Kocham tego chłopaka. Kocham sposób, w jaki do mnie mówi. Kocham jego głos, włosy, dołeczki w policzkach i tańczące iskierki w jego oczach, gdy się śmieje. Wszytko. Pomimo tego, że kiedy jest wściekły jego oczy zasnute są złą ciemnością, z którą on, nie potrafi sobie poradzić. Pomimo jego byłych związków i błędów. Pomimo wszystkich jego wad, ja nadal go kocham. Chcę wykrzyczeć to na cały głos, ale nie muszę. Wystarczy, że cicho szepnę to do jego ucha, a on będzie wiedział.
- Claudia? - Jego głos wyrwał mnie z zamyślenia. Stał na środku kuchni i po prostu patrzył na mnie. Na mnie. Jego piękne, zielone oczy były skierowane na mnie. Nikogo innego.
Czy to jest zachłanne myślenie? Z pewnością. Ale nie potrafię ukryć ekscytacji na sam fakt, że ten piękny Brytyjczyk, jest tylko i wyłącznie mój.
Gwałtownie zeskoczyłam z blatu i szybkim krokiem pokonałam centymetry między nami. Zarzuciwszy ręce na jego kark, stanęłam na palcach i pocałowałam go żarliwie. Uśmiechał się i delikatnie zakładał niesforne pasma moich włosów za ucho. Całowałam go tak, jakby od tego zależało moje życie.
- Za co to? - zaśmiał się, kiedy nasze usta pozostały bez kontaktu. - Może powinienem częściej zmywać?
Wiedziałam, że żartował. Uwielbiam jego poczucie humoru. Moje ramiona oplotły jego szyję i mocno go do siebie przytuliłam. Nie chcę już puszczać.
- Coś się stało? - zapytał. Całował moje włosy. Mogę przysięgnąć, że moje serce zaraz wyskoczy na powierzchnie.
- Nie - odpowiedziałam - po prostu, jestem w tobie bardzo zakochana... - przyznałam nieśmiało.
- To dobrze, bo ja w tobie też.
Pisnęłam, gdy niespodziewanie chwycił moje uda i mnie uniósł. Automatycznie moje nogi objęły jego talię. Z powrotem posadził mnie na blacie, a nasze wargi przyjemnie się łączyły. Swoje dłonie zaplątałam w jego włosy. Jego mokre usta, zostawiały ścieżkę pocałunków na linii szczęki. Zaskomlałam, gdy przegryzł płatek mojego ucha.
- Mmm, pięknie pachniesz. - Różowe wargi zeszły na szyję. Zacisnęłam mocno pięści w jego włosach, jak i oczy, kiedy zaczął ssać wrażliwą skórę.
- Harry - rzuciłam na wydechu. Jego dłonie ciasno trzymały mnie przy umięśnionej sylwetce. Czułam rosnące uczucie pożądania, gdy jego gorący język przesunął od podstawy mojej szyi, zatoczył kilka kółek wokół świeżej malinki i posunął się dalej, aż do szczęki.
- Kocham cię jak wariat i całkiem straciłem przez ciebie rozum -szepnął. Moje wnętrzności w tej chwili rozerwano. Popatrzył na mnie swoimi spokojnymi, zielonymi oczyma. - Nie masz pojęcia jak się czuję, kiedy budzę się rano, a ciebie nie ma obok. To totalna pustka. Moje życie bez ciebie, byłoby totalną pustką. - Zrobił krótką pauzę, ale po chwili kontynuował. - Mo, kiedy ty powiesz, że jest ci zimno, ja powiem, że jest mi ciepło, bo ty jesteś obok. Kiedy powiesz, że jesteś szczęśliwa, ja powiem, że jestem bardziej, bo mam ciebie. Kiedy ty powiesz, że jesteś w niebie, ja powiem, że jestem wyżej. Jeśli powiesz, że mnie kochasz, ja powiem, że kocham cię bardziej.
Mój oddech zadrżał, a małe łzy piekły kąciki oczu. Miałam wrażenie jakby ktoś trzymał moje serce w ręce i je z całej siły ściskał. Zaniemówiłam. Pierwszy raz usłyszałam coś, tak pięknego. To mnie przerosło, ale nie zupełnie. To co powiedział, uczucie, które opisał... ja czułam to tak samo.
Szaleństwem jest kochać kogoś tak bardzo, że czuje się, jakby grunt pod nogami znikał, a ty wznosił się coraz wyżej i wyżej.
To własnie czułam przy Harrym. Ziemia znikła pod moimi stopami w pierwszy dzień, gdy go zobaczyłam. Później, już tylko wznosiłam się wyżej. Potykałam się, ale nie poddawałam. Teraz jestem w niebie, a on jest wyżej. Czy to nazywamy miłością?
- Kocham cię - powiedziałam w końcu.
- Ja kocham cię, bardziej - uśmiechnął się i starł łzę z mojego policzka.


_____________
Hej! Na wstępie chciałam Was przeprosić za to 3 dniowe opóźnienie, wybaczcie mi. Ten rozdział (a raczej część rozdziału) nie należy do najdłuższych, ale kolejny pojawi się w niedziele obiecuje. Mam nadzieję, że wam się podoba. Muszę przyznać, że chyba trochę przesłodziłam, ale trudno. Niech się pożrą xD
Dziękuję Wam za ponad 10 000 wyświetleń i wszystkie miłe słowa, tutaj jaki i na Twitterze! Jesteście wspaniali ♥ 

6 komentarzy:

  1. Nie szkodzi opuźnienie wybaczone !
    Podoba tak słodko *o*
    @znaleziona69 chcem nexcika

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale słodko awwwww,chcę już nowy @zuziatrawiska

    OdpowiedzUsuń
  3. To było cudowne, popłakałam się :')
    Oni są strasznie uroczy :)
    Nie, nie przesłodziłaś haha
    Weny! x
    @luvmyhoranux

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. dobrze ze piszesz moim zdaniem masz do tego talent xxx

    OdpowiedzUsuń