sobota, 6 września 2014

Rozdział 35 - Część I

- Żartujesz?
Harry nie przestawał chichotać. To auto się nie zepsuło. On kłamie.
- Nie. Jesteśmy na jakimś zadupiu, z zepsutym autem i chyba będziemy musieli tu spać. - Odciągnął materiał mojej bluzki z ramienia i całował odkrytą skórę.
- Przestań się wygłupiać.
- Mo, ja nie żartuję.
- To czemu się chichrasz - sama się zaśmiałam. Spojrzałam na jego rozweseloną twarz. Nawet w ciemności, były widoczne małe iskierki, w jego oczach. - Harry?
- Okey, okey. Auto jest w pełni sprawne.
Odetchnęłam z ulgą.
- Więc... po co mnie budziłeś? - uniosłam brew.
- Jesteśmy przed Holmes Chapel, a ja nie wiem gdzie dalej jechać - wzruszył ramionami.
- Mam prowadzić? - zapytałam. Harry przytaknął i obaj wysiedliśmy z auta. Chwycił mnie za biodra, kiedy obaj spotkaliśmy się przed samochodem. Nachylił się i złożył niewinny pocałunek na moich ustach, by za chwilę przenieść się do mojego ucha.
- Może jednak zaczekamy do rana? - Musnął wargami płatek mojego ucha. Dreszcze przebiegły po moim kręgosłupie. Odsunęłam się od niego i szturchnęłam w ramię, kręcąc głową z dezaprobatą. Śmiejąc się wsiadł do samochodu, tym razem po stronie pasażera.
Niedługo potem ruszyliśmy. Nie lubiłam jeździć nocą, ale mama mieszka dosłownie na końcu Holmes Chapel. Kiedy jeżdżę nocą, od niedawna boje się, że jakaś blondyna rzuci mi się pod auto. Niezbyt mądrze.
Ignorowałam narzekanie Harrego. Chciał zostać na noc, w aucie, na drodze, która jest dość ruchliwa? Nienormalne.
  Zdziwiłam się, kiedy powiedział, że moja mama go nie polubi.
- Dlaczego tak sądzisz? - zmarszczyłam brwi.
- Mam takie przeczucie - bąknął.
- Pokocha cię - uśmiechnęłam się.
- Dlaczego?
- Bo ja cię kocham. - Moje serce mimowolnie przyśpieszyło, kiedy wypowiedziałam te słowa. Nie byliśmy jeszcze przyzwyczajeni, do tego silnego wyznania, ale mam nadzieję, że to go przekonało. Przegryzł wargę i nie spuszczał ze mnie wzroku. Nie musiał mi odpowiadać, bo wiedział, że wiem. To było wypisane na jego twarzy. W każdym jego geście i to nie od dziś.
Kocham go, a on kocha mnie.
Zatrzymałam samochód, przy jednym z domków, ustawionych w rząd przy długiej, opustoszałej ulicy. Wszystkie światła w środku były zgaszone, czyli mama i Clara śpią.
- Przestań się gapić - rzuciłam żartobliwym tonem, w stronę chłopaka.
- Nie mogę, jesteś taka piękna! - wykrzyknął. Otworzyłam szerzej oczy i zakryłam jego usta dłonią. Śmiał się nie mogąc zaczerpnąć porządnego oddechu. Był czerwony na twarzy.
- Zwariowałeś? Zaraz wszystkich obudzisz.
Przegryzł mój palec, a ja zdjęłam dłoń z jego twarzy.
- I tak zaraz to zrobimy - poruszył zabawnie brwiami.
Uh, kocham go.
Przysunęłam się bliżej niego. Chwyciłam smukłą twarz w dłoń, w czasie kiedy drugą musiałam trzymać się fotelu, żeby nie stracić równowagi. Zgniotłam jego usta w żarliwym pocałunku. Zaskoczyłam go tym. Od niedawna, całkiem podoba mi się zaskoczony, Harry Styles. Pociągnął moją rękę i byłam zmuszona, przejść przez skrzynie biegów, by wylądować na jego kolanach.
Rozbawiło mnie to, że zamiast wejść i przywitać się z moją mamą, obściskujemy się w samochodzie. Czułam się jak nastolatka, która jest zakochana po uszy, w chłopaku, który jest niebezpieczny. To takie ekscytujące.
Moje palce co chwilę zaciskały się w jego lokach, co spotykało się z cichymi westchnieniami. Jego duże ręce nie długo spoczywały na plecach, bo zaraz przeniósł je na moją pupę i ścisnął pośladki.
Ojej. To takie przyjemne. Jego język zostawiał mokre ślady na mojej szczęce i szyi. Wsunęłam jeden palec w szlówkę jego dżinsów i przyciągnęłam swoje kroczę do niego. Harry zaprzestał swoich ruchów, jakby skamieniał. Jego klatka piersiowa unosiła się szybko i opadała. Znów go zaskoczyłam. Przegryzłam wargę, gdy patrzył na mnie, a jego tęczówki pociemniały. Ponownie otarłam się swoim kroczem o jego.
- Kurwa - Zamknął oczy i odrzucił głowę na zagłówek. Krew aż się we mnie gotowała, ale nie możemy zabawiać się w samochodzie, przed domem mojej rodziny!
- Musimy iść - cmoknęłam jego szyję.
- Nie, nie musimy - mruknął.
Chciałam otworzyć drzwi, ale jego dłoń mnie zatrzymała.
- Harry, daj spokój.
- Jeszcze to dokończymy. - To brzmiało jak groźba. Mimo wszystko, byłam zadowolona, że udało mi się doprowadzić go do takiego stanu. Wysiadłam z auta, a on zaraz za mną. Zadzwoniłam dzwonkiem. Harry zacisnął moją dłoń. Nie wiem czy było to wywołane stresem, przed poznaniem mojej mamy, czy tym co przed chwilą stało się w aucie. W oknach po obu stronach drzwi, zobaczyliśmy jak światło na korytarzu zapala się. Zamek drzwi ustąpił, a zaraz w nich pojawiła się sylwetka mojej mamy. Jej blond włosy opadały swobodnie na ramiona, które z kolei były przykryte szarym sweterkiem. Uśmiech rozpromienił jej bladą twarz. Uściskała mnie mocno, a zaraz potem Harrego.
- Tak dobrze was widzieć. Wejdźcie! - Otworzyła szerzej drzwi i wpuściła nas do środka. - Napijecie się czegoś? Na pewno jesteście zmęczeni po podróży. - Szła w stronę kuchni a my za nią. - Usiądźcie.
Zrobiliśmy tak jak nakazała. Wstawiła wodę i wyciągnęła z szafki trzy kubki. Zaczęła robić herbatę.
- Harry, tak? - Popatrzyła na niego, a ja miałam okazję przyjrzeć się w co jest ubrana. Szara koszula nocna do kolan, za pewne na ramiączkach. Pasowała do sweterka.
- Tak - jego głos był, bardziej niski i ochrypły, niż pewnie miał to w zamiarze. Ścisnęłam jego nogę pocieszająco, posyłając mu uśmiech. Z trudnością go odwzajemnił.
- Claudia, nie mówiła o tobie dużo.
Przewróciłam oczami.
- Jak długo się znacie?
- Miesiąc, lub dłużej...
- Wydaje mi się że trochę dłużej - potwierdził.
- To świetnie - uśmiechnęła się szeroko. Kubki z gorącą herbatą znalazły się przed nami. Nie miałam ochoty na nic gorącego, ze względu na nasze gorące czynności w Jeepie Harrego. Zarumieniłam się. - Czym się zajmujesz Harry?
- Um... Jestem ochroniarzem.
Moja mama wydawała się być zaskoczona i własnie w tym momencie, przypomniałam sobie co mówił tato. Została zgwałcona, a mój tato poszedł do więzienia za zabicie tamtego człowieka.
To okropne.
- To musi być trudny zawód.
- Nudny - wzruszył ramionami i chyba nieco się rozluźnił.
- Claudia, jak ty sobie radzisz w pracy? - tym razem pytanie padło w moją stronę.
- Dobrze - odpowiedziałam beznamiętnie. Poczułam nagłe zmęczenie. Uśmiechnęłam się w duchu na samą myśl, że przez pobyt tutaj, Harry będzie cały mój. Daleko od wszystkich innych. Będziemy razem spać. Jeść śniadania, w towarzystwie mojej mamy i siostry. Potrzebowałam takiego wyjazdu.
- Wyglądacie na wyczerpanych... - uśmiechnęła się.
Och, gdybyś tylko wiedziała...
- Idźcie już spać, porozmawiamy jutro. - Chwyciła gorący kubek herbaty. - Dobranoc, kochani.
Wyszła z kuchni zostawiając nas samych. Harry odetchnął z ulgą.
- Oj, przestań. Lubi cię - wstałam z krzesła i pocałowałam go w policzek. - Idziesz?
- Zobaczymy jak to będzie jutro.
Zostawiliśmy herbatę stygnącą na stole i poszliśmy do mojego pokoju na piętrze. Nic się w nim nie zmieniło od mojego ostatniego przyjazdu.
- Co z torbami? Zostały w samochodzie.
- Cóż... - Zamknęłam drzwi, a on spojrzał na mnie przebiegle lustrując wzrokiem. - Ja będę spać w twojej koszulce, a ty...
Na twarz Harrego wstąpił szeroki uśmiech. Chyba domyślił się co mam na myśli. W tempie błyskawicy pozbył się swojej koszulki. Zagryzłam wargę i gwałtownie wciągnęłam powietrze przez nos, kiedy moim oczom ukazał się piękny tors chłopaka. Podszedł do mnie, a ja nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Jest taki piękny. Mogę się w niego wpatrywać godzinami i nigdy mi się to nie znudzi. Te jego, piękne zielone oczy. Sposób w jaki na mnie patrzy, jak się uśmiecha, porusza. To wszystko jest takie wspaniałe i zapiera mi dech w piersi.
Stanął naprzeciwko mnie zbliżając nasze twarze. Tym razem on wykorzystał moją sztuczkę i przyciągnął mnie do siebie, wsuwając palce za szlówki dżinsów, w efekcie czego moje dłonie dotknęły jego brzucha. Zamrugałam oczami kilka razy i wypuściłam drżący oddech. Jego skóra w dotyku jest miękka i aksamitna, a pod nią kryją się twarde mięśnie.
- Chciałaby się pani przebrać? - Zażartował podnosząc koszulkę na mój poziom widzenia. Chciałam mu ją wyrwać, ale on podniósł ją wyżej. Nie miałam szans żeby ją dosięgnąć.
- Harry - rzuciłam marudnie.
- Rozbieraj się.
- Co?
- To co słyszałaś, skarbie - zaśmiał się. - Ubiorę cię.
Róż oblał moje policzki. Nie wierzyłam w to co słyszę.
- Pomóc ci? - żartobliwy ton go nie opuszczał. Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę niedużego łóżka. Moje serce waliło niewyobrażalnie szybko. Nie wiedziałam co on ma zamiar zrobić, ale byłam całkowicie na niego zdana. Niespodziewanie podniósł mnie, na co zaskoczona pisnęłam.
- Cicho! - skarcił mnie i położył na zimnej pościeli. Nasze twarze znajdowały się na tym samym poziomie, a za moment usta spotkały się w irytująco krótkim pocałunku. Moje oczy powiększyły swoje rozmiary, gdy poczułam jak jego palce rozpinają moje spodnie.
- Spokojnie kochanie - pocałował mój nos. Cofnął się i ściągnął dżinsy z całej długości moich nóg, przedtem pozbywając się butów i skarpetek. Posłał mi uśmiech i znów wrócił do moich ust. Tym razem nasze usta cieszyły się swoją obecnością dłużej. W między czasie ściągnęłam bluzkę z pomocą chłopaka. Obserwował mnie uważnie, kiedy jego dłonie powolnie sunęły w górę moich ud. Westchnęłam, kiedy zacisnęły się, a on oblizał swoje usta, zwilżając je śliną. Harry całował moją nogę, w czasie kiedy drugą gładził swoja dłonią. Jego usta, delikatnie jak piórko muskały wypukłe ślady, o których ostatnio nawet nie myślałam. Zapomniałam, przez natłok wydarzeń.
Pociągnęłam go za włosy, żeby nasze usta znów się spotkały. Wcześniejsze zmęczenie, gdzieś znikło. Teraz czułam się pełna życia. Poczułam jak Harry dociska swoje kroczę do mojej nogi, a później usłyszałam niski jęk. Mimo tego, że nie miałam pojęcia jak, chciałam mu sprawić w pewnym sensie przyjemność. Mój oddech był w strzępach i nie potrafiłam nad nim panować.
- Claudia.
Oboje z Harrym zaprzestaliśmy swoich czynności, kiedy w pokoju rozległo się pukanie do drzwi.
- Cholera - zaklął i zszedł ze mnie. Wzięłam jego koszulkę i szybko ubrałam na siebie. Serce waliło mi tak mocno, że aż boleśnie.
- Idę, idę - odpowiedziałam głosowi za drzwiami. Harry zaśmiał się ze mnie, gdy potknęłam się o własne nogi. Dotarłam do drzwi i starałam się nie otwierać ich zbyt szeroko. Porozrzucane ubrania mówią same za siebie.
Przed pokojem stała mama. Miała dwa ręczniki w ręku i uśmiechnęła się na mój widok.
- Przepraszam jeśli wam przeszkadzam...
- Nie, nie. Absolutnie, my właśnie... kładliśmy się spać - uśmiechnęłam się. Całkiem dobra wymówka.
- Okey, okey - zaśmiała się, a róż oblał jej policzki. - Przyniosłam wam ręczniki. Całkiem o nich zapomniałam. Łazienka jest do waszej dyspozycji.
Wręczyła mi je.
- Śpijcie dobrze - cmoknęła mój policzek i zeszła po schodach na dół. Odetchnęłam z ulgą i wróciłam do pokoju. Harry siedział na łóżku i szczerzył się w moją stronę. Nie miał już na sobie spodni.
- Przepraszam cię - powiedziałam zażenowana. Co, jeśli mama by nie zapukała i po prostu weszła do pokoju? A co jeśli stała trochę dłużej pod drzwiami i wszystko słyszała?
O mój Boże.
- Nie masz za co.
Zaniosłam ręczniki do łazienki obok sypialni. Wróciłam do pokoju i położyłam się w łóżku, a Harry razem ze mną. Wtuliłam się w jego ciepłe ciało i cmoknęłam jego opalone ramię.
- Nie jesteś na mnie zły? - Spojrzałam na niego z dołu.
- Nie - zmarszczył brwi. - Pewnie jesteś zmęczona, powinnaś się przespać.
- Okey.
- Spokojnie, jeszcze będzie na to czas - mruknął zadowolony. Klepnęłam go w brzuch, a on się zaśmiał.
- Świntuch - rzuciłam w odwecie.
- Hej, coraz bardziej ci się to podoba. Nie zaprzeczysz.
Zawstydzona schowałam twarz. Splątałam nasze nogi razem.


***

Rankiem obudził mnie brak chłopaka obok. Moja ręka na ślepo szukała umięśnionej sylwetki i miękkich włosów. Z wielkim trudem otworzyłam oczy, a mnie zastało puste łóżko. Wydęłam wargi niezadowolona. Miejsce, w którym spał było jeszcze ciepłe, więc musiał wstać niedawno. Przetarłam oczy, żeby nieco się rozbudzić. Drzwi do łazienki były otwarte co zwróciło moją uwagę. Dopiero później dobiegł mnie szum wody. Wstałam i weszłam po cichu do łazienki. Harry stał za zasłoną. Przegryzłam wargę. Miałam nieodpartą ochotę, własnie teraz wziąć prysznic. Nie wiem dlaczego, ale ostatnio zrobiłam się bardziej śmielsza, co do takich rzeczy. Może to przez Harrego, który tak lekko podchodzi do tych tematów.
- Harry?
- Mo? - Zapytał i zdawał się być zaskoczony. - Już wstałaś?
- Tak... Um - moje serce przyśpieszyło rytm. - Mogę się dołączyć? - Mój głos nie był do końca pewny. Byłam podekscytowana i zestresowana w jednym. Nawet przez dzielącą nas zasłonę prysznicową, mogłam wyczuć, że się uśmiecha. 
- Jeśli chcesz.
Zdjęłam koszulkę i bieliznę. Niepewnym krokiem ruszyłam w stronę prysznicu. Bliżej i bliżej, z każdym krokiem mój oddech przyspieszał. Harry wyciągnął swoją dłoń, a ja z chęcią ją przyjęłam. Momentalnie znalazłam się pod gorącym strumieniem, u boku mojego kochanka. Jego mokre włosy przylegały do czoła oraz karku. przyciągnął mnie bliżej swojego ciała i pocałował namiętnie. Moje dłonie spoczęły na jego cudownie nagiej talii, w czasie, kiedy jego trzymały moją twarz. Nie mogłam się powstrzymać i przesunęłam dłonią po jego brzuchu i klatce piersiowej, która unosiła się w nieładzie. Moje ręce błądziły po jego torsie, plecach, aż dotarły do pośladków. Ścisnęłam je kilka razy, na co westchnął. Obrócił nas, w efekcie czego moje plecy przylegały do zimnej, kafelkowej ściany. Przegryzłam wargę nerwowo, kiedy jego oczy biegały po moim ciele. Moje również po nim, i o Chryste.
On musi być aniołem.
- Jesteś taka piękna. - Jego usta zaczęły delikatnie wpijać się w moją szyję, a zęby ocierające się o delikatne skórę wywołały gęsią skórkę. Jęknęłam głośniej niż miałam to w zamiarze. Jego duże dłonie odnalazły moje piersi. Nie mogłam zrobić nic, z wyjątkiem cichego pojękiwania i zaciskania palców na jego szerokich ramionach. Odnalazłam baterię prysznicu i przekręciłam kurek na najzimniejszą wodę. Czułam twardą męskość Harrego, tuż przy swoim brzuchu.  Miałam wrażenie, jakby nasze ciała dosłownie płonęły, do tego przylegały do siebie, bez centymetra odstępu.
- Harry - westchnęłam ledwo słyszalnie. Byliśmy teraz tak blisko siebie. Czułam jak motylki w moim brzuchu mnożą się niezaprzestanie i byłam ciekawa, czy on czuje to samo. To uczucie było takie wspaniałe i mogło mi towarzyszyć, tylko przy Harrym.
W tej chwili jest tylko on. Kocham tylko jego.
Moja niepewność gdzieś zniknęła, kiedy sunęłam dłonią w dół jego brzucha. W obecnym momencie marzyłam, żeby sprawić mu przyjemność. Słyszeć moje imię w jego ustach. To takie podniecające.
Poczułam małe włoski poniżej pępka. Chłopak chwycił moją dłoń i popatrzył na mnie pytająco. Zieleń jego oczu, mimo wszystko była ciepła i przyjazna, zasnuta cieniem pożądania. Cmoknęłam go w usta i kontynuowałam wędrówkę swojej dłoni, razem z pomocną dłonią Harrego. Jego oczy były zamknięte a rozchylone usta łapały szybkie oddechy. Niepewnie jak jasna cholera, oplotłam dłonią jego penisa. Jego palce zacisnęły uścisk moich, wokół niego i pomogły mi w wykonaniu pierwszego ruchu. W górę i dół.
Harry, zareagował gardłowym uznaniem. Opierał się jedną ręką ścianki, za moją głową. Spotkałam jego wzrok. Marszczył brwi i ledwo był w stanie zaczerpnąć porządny oddech. Chłopak zabrał swoją dłoń z mojej i całkiem zasłonił mnie swoim ciałem. Spadłam wzrokiem na jego biodra, a mój oddech zadrżał. Harry wydawał się być taki duży w porównaniu do mojej drobnej dłoni.
Nie... on był taki duży. Z ciekawością przesunęłam palcem po nabrzmiałej główce. Moje ruchy stały się pewniejsze.
- Och, Mo - jęknął. Jego głowa opadła na moje ramie. Mogłam czerpać taką samą przyjemność, z samej świadomości, że za moją sprawą jest tak rozbity. Tą odsłonę Harrego widzę pierwszy raz i podoba mi się. Moja ręka zostawiała na nim leniwe i długie, pociągnięcia, tak, jak za pierwszym razem. Wiedziałam, że to go trochę sfrustruję. Byłam w stanie usłyszeć ciche pojękiwania, mimo szumu wody. Każdy kto teraz wszedłby pod tą zimną wodę na pewno by zwiał, ale dla nas było idealnie. Zielonooki złączył nasze usta, językiem przejął władzę nad moimi ustami, a jego biodra zaczęły się poruszać. Oderwał nasze wargi i oparł swoje czoło o moje. Wpatrywaliśmy się sobie w oczy, a z jego gardła wydostawały się ciche jęki, westchnienia i sapnięcia.
- Jestem... - przerwał, z potrzebą złapania powietrza - blisko.
Jego biodra zwolniły, ale moja ręka nie przestawała. Sylwetka Harrego napięła się, a jego oczy zacisnęły tak mocno, jak on zaciskał w zębach swoją wargę. Starał się stłumić jęki. Moje usta cmokały jego szyję.
- Cholera.
Moje imię mieszało się z jego głośniejszymi jękami. W końcu odpuścił, a sperma wytrysnęła na mój brzuch. Nadal miał zamknięte oczy a jego penis miękł w mojej dłoni po silnym doznaniu.
- O kurwa.
Obięłam jego policzki i pocałowałam go.
- Było okey? - Zapytałam. Leniwy uśmiech zagościł na jego ustach.
- Najlepsze rozpoczęcie dnia w moim życiu.
Zaśmiałam się.
- A więc, to jest ten wolny początek? - Zapytał żartobliwie.
 

4 komentarze:

  1. O-M-G
    NIESAMOWITY
    nc dodać nic ująć bo wszytsko na ten temat wiesz haha :D
    @Zoolka123

    OdpowiedzUsuń
  2. Boziu..
    Cudowny rozdział, a raczej jego część. To świetnie, że jest pomiędzy nimi tak dobrze :)
    Weny! x
    @luvmyhoranux

    OdpowiedzUsuń
  3. WSPANIAŁY ! *.*
    @znaleziona69

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!Czekam z niecierpliwością na next @zuziatrawiska

    OdpowiedzUsuń