niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 14

Huczna muzyka wypełniała wnętrze baru. Spocone ciała ludzi poruszały się, w rytm basu i ja dałam ponieść się urokowi muzyki. Uśmiechnęłam się lekko, kiedy poczułam na swoich biodrach, jego dłonie. Zamknęłam oczy i oparłam się o tors mężczyzny, oddając się przyjemnemu poczuciu bezpieczeństwa.
Tylko przy Harrym mogłam to czuć. Bezpieczeństwo. Wierzyłam, że jego silna, wysportowana sylwetka jest w stanie, ochronić mnie przed wszystkim. Każdym, najmniejszym uderzeniem. Nie chodzi tu tylko o dotyk, ale uczucia.
Jednak coś w tej chwili, nie zgadzało się. Nie poczułam zapachu jego ciała, zmieszanego z perfumami i szamponem do włosów. Ten dotyk był inny.
To nie był, Harry.
Jego dłoń ścisnęła udo, dokładnie w tym miejscu, gdzie majaczyły ślady blizn. Teraz moje serce pompowało strach, by ten przepłynął przez moje żyły. Wyślizgnęłam się z jego dotyku i odwróciłam gwałtownie. Moje ciało, oblał paraliż.
To on.
Stał tam i uśmiechał się w moją stronę, jak gdyby nigdy nic. Otworzyłam usta, chciałam krzyczeć ale nie mogłam. Nie mogłam zrobić nic. Płakać, krzyczeć, mówić, cokolwiek... nie mogłam.
Ludzie dookoła nie zwracali na nas uwagi.
- Claudia... Minęło tyle czasu... - uśmiechnął się szyderczo. Założył pasemko moich włosów za ucho. Sposób w jaki oblizał swoje usta, przyprawił mnie o mdłości. - Wiem, że za mną tęskniłaś. Może wszystko powtórzymy?
Odsunęłam twarz od jego dłoni, ale nie uniknęłam jego dotyku. Nigdy nie zapomnę, tego szczególnego dotyku. Parzył moją skórę, i niemal czułam, jakby zamiast opuszka jego palca, po moim policzku przesuwa się żyletka, zostawiająca kolejne, bolesne cięcie.
Z powodu mojej bezsilności, strachu, paraliżu, jedyne co mogłam z siebie wydobyć, to cichy szloch.
Moje ciało natychmiast się spięło, kiedy położył dłoń na mojej pupie, przyciągając mnie do siebie. Obserwował mnie dokładnie, a jego palce mocno ścisnęły moje kroczę.
- Przestań. - Zaszlochałam.
Gorące łzy spływały, jedna po drugiej, toczyły się po policzkach.
- Proszę, proszę nie... 


Ze snu wyrwał mnie grzmot pioruna. Oddychałam nieregularnie, myśli zaczęły krążyć wokół tego, co właśnie mi się przyśniło.

To sen... Tylko sen.
Ale jednak, on w nim był. Byłam wystraszona, wstrząśnięta tym co właśnie widziałam. To było takie prawdziwe, realistyczne...
Cichy szloch zabrzmiał w ciemnym pokoju. Nie byłam wstanie wytrzymać.
Co jeśli to nie byłby sen? Co jeśli to wszystko, powtórzyłoby się ponownie?
Płakałam żałośnie, jak dziecko, któremu przyśniło się coś okropnego. Tak, też się czułam.
- Mo? - Harry zapalił małą lampkę przy łóżku. Przyciągnął mnie do siebie w ciasnym uścisku. - Ciii... już dobrze.
Przytuliłam go najmocniej jak tylko potrafiłam. Był mi potrzebny. Głaskał mnie po głowie, zostawiając długie pocałunki na moim czole. Wiedział, że to mnie uspokoi.
- Harry... - Zaszlochałam.
- Już, wszystko jest w porządku. Jestem tu. - Szeptał.
Moje łzy moczyły, jego nagi tors. Pachniał tak dobrze. Czułam się bezpiecznie. Miałam swój własny świat, który istniał tylko w tedy, kiedy Harry był w pobliżu.


***

Słońce przebijało się przez zasłony, do pokoju. Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam spokojną twarz Harrego. Zamruczał cicho, gdy odgarnęłam kręcone włosy z jego czoła. Był taki spokojny. Jego twarz nie wyrażała, żadnego z uczuć. Pochłonięty był, swoim snem. Teraz, mogłam przyglądać mu się bezkarnie.
 Moje myśli zalały się wspomnieniami wczorajszego wieczoru. To wszystko co robił... jego dotyk, jego usta, jego język... Zaczerwieniłam się, na samą myśl o tym, jak jego włosy łaskotały moje uda, w czasie, kiedy ja zaciskałam je w dłoni, wijąc się w czystej przyjemności.
To było pewne, że Harry nie robił tego pierwszy raz. Był bardzo doświadczony, w porównaniu do mnie, ja nie potrafiłam nic. Nie miałam bladego pojęcia, na temat seksu. Harry o tym wie.
Z zamyślania, wyrwał mnie jego stłumiony jęk. Otwarłam szeroko oczy, patrząc na niego. Nadal spał. Wtulił się w moją dłoń, zaplątaną w jego włosy. Nachyliłam się do jego ust, tylko po to, żeby lekko muskać je swoimi. Po chwili poczułam jak porusza swoimi.
Obudził się. 
-Dzień dobry. - Mruknął zaspany. Jego głos był bardzo ochrypły, a oczy jakby zachodziły mgłą.
- Dzień dobry. - Szepnęłam.
Zamknął oczy i uśmiechnął się lekko.
- Mógłbym budzić się tak co ranek.
Uśmiechnęłam się nieśmiało. Wpatrywał się we mnie, swoimi soczyście zielonymi oczyma. Jest taki piękny. Zmarszczył brwi, na co odpowiedziałam tym samym.
- W nocy płakałaś...
- Co?
- Nie pamiętasz?
Płakałam? Nic takiego, sobie nie przypominam. Dlaczego, płakałam?
Potrząsnęłam przecząco głową.
- Chyba coś ci się przyśniło... Mniejsza z tym. Jesteś głodna?


***

Wysiadłam z samochodu, z pomocą Harrego. Uśmiechnęłam się i podziękowałam cicho.
- Dziękuje za wszystko.
- Ja też - uśmiechnął się uroczo.
Nie odrywając ode mnie spojrzenia, gładził dłonią mój policzek. Nachylił się, na tyle blisko, abyśmy mogli poczuć wspólny zapach i nawzajem zaciągnąć się, naszymi oddechami. Za chwilę nasze wargi, smakowały siebie nawzajem, łącząc się w powolnym pocałunku. Położyłam dłoń na jego karku, a on subtelnie przyciągnął mnie bliżej, swojego ciała. Nasze usta stanowiły jedność, w czasie, kiedy języki ocierały się o siebie łakomie, pragnąc więcej.
Oderwaliśmy się od siebie, łapczywie łapiąc oddech. Uśmiechnął się szeroko, a a momentalnie spłonęłam rumieńcem.
- Do zobaczenia, Mo. - Ostatni raz musnął moje usta.
Uśmiechnęłam się słabo i zaczęłam iść w stronę drzwi domu. Odwróciłam się i pomachałam Harremu na pożegnanie, tylko po to by za chwilę zniknąć za drewnianą powłoką. Usłyszałam jak odjeżdża. Uśmiechnęłam sie sama do siebie.
W korytarzu pojawiła się Perrie. Miała na sobie dresy, krótki t-shirt i włosy związane w koka, z którego wychodziły pojedyncze kosmyki, blond włosów. Oprócz tego, w ustach trzymała różową szczoteczkę, a z kącika jej ust spływała biała pasta do zębów. Zaczęła coś mówić, ale nic nie zrozumiałam przez jej pełne, pasty usta. 
- Co?
Poszła do łazienki i po chwili wróciła.    
- Zgaduje, że byłaś z Harrym?
- No... tak.
- Zaczekaj... Poszłyśmy na bal, z którego sobie poszłaś, spędziłaś u niego dwie noce?! - Zapytała zaskoczona.
- Przecież do ciebie dzwoniłam, mówiłam, że jestem w barze...
- Spałaś tam, razem z Harrym.  

- Tak...        
- O kuźwa, idę po popcorn.
Zaśmiałam się i poszłam do salonu. Usiadłam zmęczona na kanapie. Nadal miałam na sobie jego bluzkę i dresy, które musiałam trochę podciągnąć i związać przy pasie.
- Co robiłaś z Zaynem przez ten czas?
- Nic takiego - krzyknęła z kuchni.
Jasne.
Usiadła obok mnie z miską popcornu na kolanach i patrzyła niecierpliwie.
- Zaczynaj.
- Od czego?
- Co robiliście jak wyszliście z baru? 


~Harry~


Usiadłem przy barze i zamówiłem, kolejnego drinka. Rozglądałem się po wnętrzu klubu. Musiałem się trochę rozluźnić, a chodzenie do klubów było do tego idealne. 

W mojej głowie lekko się zakręciło, kiedy pociągnąłem kolejny łyk alkoholu, zmieszanego z sokiem.
- Harry - usłyszałem męski głos, już skądś mi znany.
- Logan? - Zmarszczyłem brwi zdziwiony, patrząc na mężczyznę.
- Dawno cię nie widziałem, stary. Minęło tyle czasu.
Usiadł obok mnie.
- Tak...
- Chyba, dużo wypiłeś?
- Nie wiem...
Po kilku kolejnych drinkach, nie byłem w stanie trzeźwo myśleć. Nie zdawałem sobie sprawy, z tego co robię. Wszystko wokół mnie wirowało.
Logan chwycił mnie za rękę i mówił coś pod nosem, ale nie byłem w stanie zrozumieć jego słów. Zaprowadził mnie na tyły budynku i przyparł do wyłożonej cegłami, zimnej ściany. Nasze usta łączyły się w zaciekłym pocałunku, w czasie kiedy biodra ocierały się o siebie.
Nie myślałem o tym co robię. To wszystko, stało się tak szybko. Nie powinno mieć miejsca.
 

sobota, 22 marca 2014

Rozdział 13

Wziął w swoje dłonie moją twarz, całując namiętnie. Moje dłonie spoczywały na jego talii, kiedy przyciągnął mnie bliżej swojej, umięśnionej sylwetki. Strach zaczął budować się gdzieś w moim ciele. Nie był on wielki, ale nadal to odczucie towarzyszyło, tak intymnym dotykom. Harry musiał to zauważyć, bo za chwilę, zaprzestał swoich pocałunków i popatrzył w moje oczy. Mój oddech przyśpieszył.
- Mo. - Mruknął. Przechylił moją głowę swoją, robiąc sobie dostęp do szyi. Zacisnęłam palce na jego talii, kiedy wpił się w moją skórę. Westchnęłam, gdy silne dreszcze zawładnęły moim ciałem, a na rękach pojawiła się gęsia skórka. Wplątałam palce w jego włosy. Nasze usta ponownie stanowiły jedność. Wzdrygnęłam się. Jego duża, zimna dłoń wsunęła się za materiał koszulki, dotykając miękkiej skóry brzucha. Wpatrywaliśmy się w siebie. Szybko łapałam oddech, wpatrując się w jego intensywnie, zielone oczy.
- Pozwól mi - szepnął do mojego ucha. Jego dłoń nadal gładziła mój brzuch, kiedy drugą trzymał w dole moich pleców.
- C...co?
Ledwo wydusiłam. Jego palce, zaczęły muskać skórę mojego uda.
- Pozwól mi, sprawić, żebyś poczuła się dobrze. Proszę.
Co?! Nie! On...o mój Boże...
- Claudia - uparcie całował linię mojej szczeki, czekając na jakąkolwiek reakcje z mojej strony. Nie zrobiłam nic. Nie byłam w stanie. Byłam w szoku. Co mam zrobić w takiej sytuacji? Harry, zdecydowanie chcę się do mnie zbliżyć i to nie tylko pod względem psychicznym, ale też fizycznym. Może, tym samym chce spróbować w jakimś stopniu zmniejszyć mój lęk, w stosunku do niego. - Musisz myśleć tylko o mnie. O niczym innym.
Szeptał. Potrzęsłam głową i była to, dla niego wystarczająca wskazówka.
Pociągnął mnie za rękę, do swojej sypialni. Zamknął za sobą drzwi. Moje serce waliło jak młotem, wybijając równomierny rytm, w czasie kiedy moja klatka piersiowa unosiła się w nieładzie. Nigdy bym nie pomyślała, że taka sytuacja może mieć miejsce. Gdyby, ktoś tydzień temu powiedział mi, że będę stać w sypialni Harrego tylko czekając, na jego kolejny krok, nie uwierzyłabym mu.
- Połóż się.
Zrobiłam tak jak kazał. Za chwilę, zobaczyłam nad sobą uśmiechniętą  twarz Harrego. Pocałował mnie w nos, by zaraz złączyć, ponownie nasze usta.
- Nie myśl o tym co stało się kiedyś. Jesteśmy tyko my. Dobrze?
Potrzęsłam żwawo głową. Harry całował delikatnie moja szyję. Zacisnęłam oczy, gdy zaczął ssać miejsce, gdzie wystaje obojczyk.
- Będę mówił ci wszystko co robię.
Zaczęłam lekko panikować. Moje myśli szalały i kompletnie nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Harry był wszędzie. Jego dotyk, jego usta na moich ustach. I jego ochrypły, erotyczny głos szepczący do mojego ucha.
- Teraz cię dotknę, o tu - Zaciągnął się moim drżącym oddechem. Jego dłoń wędrowała po wewnętrznej stronie uda. Za chwilę opuszki jego palców dotknęły, delikatnie wypukłych śladów. W jego oczach malowało się uczucie współczucia, empatii. - Myśl tylko o mnie.
Przełknęłam nerwowo ślinę, kiedy jego palce przejechały po moim kroczu. Złączyłabym nogi, gdyby nie Harry pomiędzy nimi.
- Nie chcę cię zmuszać... - jego dłoń odsunęła się od mojego ciała, ale szybko ją złapałam.
- Nie.
Kącik ust Brytyjczyka uniósł się ku górze.
Mimo swojej fobii, chciałam przełamać ten strach, a jeżeli mam to zrobić, to z Harrym. Nigdy nie byłam tak pewna niczego, jak bardzo jestem pewna tego. Chcę się tego pozbyć, a w tym może mi pomóc Harry. Tylko on.
Mój oddech znacznie przyśpieszył, gdy poczułam jego palce pod tasiemką, jego bokserek, które miałam na sobie. Pocałunkiem, próbował odwrócić moja uwagę od bokserek, zmierzających ku moim stopom. W moim ciele zaczęło budować się uczucie, oczekiwania i może, podniecenia?
- Teraz będę cię dotykać tutaj... - Szeptał. Jego palce potarły, miejsce między moimi nogami. Westchnęłam cicho -  I doprowadzę cię na skraj.
Moje serce zamarło na te słowa.
- Harry? - ledwo mogłam złapać oddech, przez ruchy jego palców. Harry zmierzał pocałunkami w duł mojego ciała, podnosząc koszulkę, całował brzuch. Odetchnęłam głośno. Pierwszy raz czułam coś takiego. Jego dotyk był taki przyjemny. Uniosłam się na łokciach, obserwując jego ruchy. Moje biodra poruszały się przy jego dłoni. Podniósł swoją głowę i puścił do mnie oczko. Moje plecy bezwładnie opadły na materac, a na całym ciele pojawiła się gęsia skórka, kiedy dmuchnął chłodnym powietrzem w moje centrum. Zacisnęłam w pięściach prześcieradło, oddając się przyjemności, którą sprawia mi chłopak. Zacisnęłam oczy, a mięśnie mojego brzucha mocno napięły się, momentalnie, gdy tylko poczułam jak język Harrego płasko przywiera do mojego wejścia.
Moje ciało samo odpowiadało na jego dotyk. Harry powstrzymał moje uda od zaciśnięcia się. Nie byłam w stanie złapać porządnego oddechu, a dźwięki uciekające z moich rozchylonych ust, zdawały się mu podobać.
- Harry! - pisnęłam, nie byłam w stanie zrobić nic. Pierwszy raz czułam się tak bezradna. Moje rzęsy trzepotały. Wypchnęłam swoje biodra, ku jego dłoni. Całkowicie zbił mnie z pantałyku, wsuwając we mnie swój język. Wplątałam palce w jego loki, zaciskając w nich dłoń co jakiś czas. Nie mogłam powstrzymać miękkich dźwięków, uciekających w moich ust.
Harry zamruczał, w odpowiedzi na ruchy moich bioder wokół jego ust. Fala przyjemności przelała się przez moje ciało, przez co wygięłam plecy w łuk nad materacem. Dotyk Brytyjczyka opuścił na chwilę moje ciało, tylko po to, by zaraz, delikatnie wsunąć we mnie jeden ze swoich, długich palców. Jęknęłam, nie przyzwyczajona do tego typu odczucia. Dziwne, niezbyt komfortowe uczucie rozpierania, przeminęło, gdy zaczął powoli poruszać we mnie swoim palcem, miarowo zwiększając tępo. Jego język, zaczął wodzić po mojej łechtaczce,a uczucie gorąca w podbrzuszu jeszcze bardziej się nasiliło. Odrzuciłam głowę w bok, z trudem łapiąc oddech, przez rozdygotane usta.
- Mo. - Harry pojawił się nade mną, całując mocno. Jęknęłam w jego usta. Jego palec nie przestawał się poruszać. - Podoba ci się to?
Nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Nie było możliwe, żebym zrobiła cokolwiek. Dotyk Harrego całkiem zawrócił mi w głowie.
- Har... Hazz... - ledwo wydusiłam. Wiłam się pod nim z czystej przyjemności. Byłam bliska orgazmu i mężczyzna nade mną, doskonale o tym wiedział. Całował linię mojej szczęki, nie zaprzestając swoich działań. Dreszcze cały czas przechodziły przez moje drżące, lepkie od potu ciało.
- Dalej, Mo.- Mruknął.
Przegryzł płatek mojego ucha. Ścisnęłam mocno jego przedramię i uniosłam biodra znad materaca. Intensywność tej sytuacji była nie do opisania. Pierwszy raz, czułam coś takiego. Przyjemność przedzierała się, przez moje wnętrze. Przyciągnęłam Harrego bliżej swojego ciała. Obaj oddychaliśmy ciężko, Harry całował powoli moje usta, gdy ja nie miałam siły nic zrobić.
Iskry orgazmu dogasały, a oddech stawał się coraz bardziej spokojny. Poczułam jak chłopak znów zakłada na mnie swoje bokserki, unosząc moje biodra.
- Harry - rzuciłam ospałym głosem. Nie miałam siły nawet mówić. Chłopak pocałował mnie w czoło, przed tym przykrywając mnie miękką pościelą.
Moje powieki zrobiły się ciężkie.
- Śpij, jesteś zmęczona.
To co się stało przed chwilą, było nieprawdopodobne. Harry, doprowadził mnie na skraj mojej podświadomości w tak krótkim czasie.  Nadal próbowałam uregulować swój oddech, po tak silnym doznaniu. 


~Harry~


Poszedłem do łazienki, kiedy Claudia już spała. Szybko wszedłem pod prysznic, a obraz dzisiejszego dnia zaczął odtwarzać się w mojej głowie. Świadomość, że byłem pierwszym, który w ten sposób dotykał Mo, niezmiernie mnie podniecała. Chciałem znajdywać czułe punkty na jej ciele i sprawiać, żeby jęczała moje imię, wijąc się z przyjemności jaką jej sprawiam.
Oparłem się o ścianę jedną ręką, w czasie, kiedy druga powędrowała na podbrzusze. Zatraciłem się w swoim dotyku, oddychając nierównomiernie.
Moja głowa była zapełniona tylko i wyłącznie obrazem Claudii. Jej imię wymsknęło się z moich rozchylonych ust. Pierwszy raz dziewczyna doprowadziła mnie do takiego stanu. Zaspokajałem się pod prysznicem i potrafiłem myśleć w tej chwili, tylko o niej. Przyszła mi do głowy myśl, jak ona by mnie dotykała. Jej niepewne, rozdygotane dłonie mnie dotykają, tylko po to, żebym zaraz poczuł, ciepło jej ust wokół siebie.
Warknęłam głośno przyśpieszając pracę nadgarstka. Po chwili doszedłem, nieskładanie jęcząc jej imię...

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 12

~...~
Rozglądałam się po sali, gdy w końcu zobaczyłam to co chciałam. Wiedziałam, że to ona. Miała na sobie czarną, długą sukienkę i czarne szpili. Oprócz tego maskę. Zmrużyłam oczy przyglądając się jej z ciekawością. Dziewczyna, stojąca obok niej powiedziała coś z uśmiechem, na co ona odpowiedziała tym samym. Blond włosa dziewczyna oddaliła się szybkim krokiem. Claudia została sama, niepewna tego, co ma ze sobą zrobić.
Rozgniotłabym ją tu i teraz, na kwaśne jabłko ale nie mam pewności, czy nie ma tu, go. Zabrała mi to co należało do mnie. Tylko do mnie. Co miała lepszego, ode mnie? Co miała takiego, czego nie mam ja?

~Claudia~

Rozglądałam się po wnętrzu sali. Szklane żyrandole, ciężko wisiały nad podłogą. Duże okna, wpuszczały do środka światło księżyca. Wszędzie byli ludzie, w różnokolorowych maskach. Mężczyźni w garniturach i kobiety w sukniach.
Miałam zamiar czekać, na Perrie dopóki nie pojawi się tu z, Zaynem. Jednak, obcy mi mężczyzna zaprosił mnie do tańca. Nie potrafiłam mu odmówić, wiec po chwili tańczyliśmy, do wolnej piosenki. Nie był wysoki, ale wyższy ode mnie. Miał blond włosy i jasno-niebieskie oczy. Nie mogłam zobaczyć jego twarzy, przez bordową maskę.
- Odbijamy. - Powiedział inny mężczyzna, odrywając mnie od blondyna, ale ten, za chwilę znalazł inną partnerkę do tańca. Zmarszczyłam brwi, patrząc na osobę przede mną. Miał czarne włosy i brązowe oczy.
- Zayn? - spytałam w tym samym momencie, robiąc piruet.
- We własnej osobie. - Uśmiechnął się szeroko.
- Perrie cię szuka.
- Znalazła już dawno.
- Co?
- Tańczy z Harrym...
Harrym?!
Zrobiłam piruet i jakimś cudem, właśnie wpadłam na Brytyjczyka, z kręconymi włosami. Uśmiechnął się szeroko, wgłębienia w jego policzkach były teraz bardzo widoczne. Byłam w niemałym szoku. Nie miałam pojęcia, że będzie tu Harry.
Przyciągnął mnie bliżej swojego ciała. Jedna jego dłoń spoczywała na mojej tali, kiedy druga pewnie trzymała moją.Przeprosiłam go cicho, gdy nadepnęłam na jego nogę. Uśmiechnął się w odpowiedzi, dodając mi otuchy. Nachylił się, do mojego ciała. Czułam zapach jego perfum, zmieszanych z zapachem jego ciała. Pachniał, tak... dobrze. Przymknęłam oczy, lekko poruszając się z Harrym, w rytm muzyki.
Było mi idealnie. Mogłabym spędzić resztę swojego życia, w jego silnych ramionach, czując ten specyficzny zapach. Czułam się jak we śnie. W bajce. Może to nie jest normalne, ale czułam coś, znacznie innego do Harrego. Coś różniącego się, od wszystkich, poprzednich uczuć. Przecież, nie jest możliwe, żeby zakochać się w kimś, w tak krótkim czasie, tak?
- W porządku? - szepnął, zakładając pasemko włosów, za moje ucho. Pokiwałam lekko głową. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Wpatrywałam się w jego oczy niepewnie. Byliśmy tak blisko siebie i praktycznie, nie było między nami wolnej przestrzeni. Uniósł moją maskę, odkrywając tym samym twarz. Jego kciuk, delikatnie pocierał policzek, by za chwilę, przejechać po mojej dolnej wardze. Wzdrygnęłam się lekko, ale Harry tego nie zauważył. Oddech uwiązł mi w gardle, gdy zbliżył się bardziej, patrząc na mnie jakby czekał na pozwolenie. Złączyłam nasze usta, niepewnie. Pocałunek, był powolny i delikatny. Westchnęłam, kiedy język Harrego wkradł się w moje usta, pocierając mój. Położyłam dłoń na jego karku, za nic, nie chcąc puścić.
- Chodźmy stąd, to nie impreza dla mnie. - Mruknął i pociągnął mnie za dłoń w stronę wyjścia.


***

Zatrzymaliśmy się przed, znanym mi już barem ''THE GLOW''. Usiadłam przy barze, razem z Harrym. Przywitaliśmy się z Jack'iem.
- Upiłaś się kiedyś?
Pytanie Harrego, całkiem zbiło mnie z tropu.
- Chyba, kiedyś tak...
- Tak?
- Tak... To było z Perrie. Miałyśmy szesnaście lat - uśmiechnęłam się wspominając ten wieczór.
Siedzieliśmy nad stawem, przy ognisku, wśród znajomych. Jeden z nas był pełnoletni i załatwił alkohol. Na drugi dzień wszyscy obudzili się z kacem.

- To teraz będzie twój drugi raz.
 Mam się upić, z Harrym?!
- Na początek zagramy w grę... - otworzyłam szeroko oczy - To nic strasznego.
Zaśmiał się i postawił przede mną szklankę czystej wódki.
- Mówisz coś, czego nigdy nie robiłaś. Jeśli, ja to robiłem, piję. I na odwrót. Rozumiesz?
- Chyba tak...
- Dobrze, ja zacznę. Nigdy... - zaczął się zastanawiać - nie spędziłem wszystkich lekcji w szkole, w ciągu jednego dnia.
- Teraz mam pić? - Zapytałam, z niepewnym uśmiechem.
- Jeśli byłaś chodziarz w jednym dniu, na wszystkich lekcjach, co do minuty... Tak.
Przechyliłam szklankę z przezroczystym płynem i wypiłam trochę. Momentalnie się skrzywiłam. Ciepło rozlało się w moim brzuchu, przez ostry napój.
- Nigdy, nie jeździłam na motorze, jako kierowca.
Harry, pije.
- Nigdy, nie nauczyłam się jeździć na rowerze.
Moje usta otwarły się szeroko. To trochę dziwne, że potrafi perfekcyjnie panować nad motorem, a mimo to nigdy nie nauczył się jeździć na rowerze.
- Jaja sobie robisz...
- Nie, naprawdę, nie umiem jeździć na rowerze - przyznał, nadal uśmiechając się szeroko.
No cóż... Piję.
- Nidy wcześniej, nie piłam czystej wódki.
Harry, piję.
- Nigdy, nie grałem w to z dziewczyną.
Już miałam się napić, ale dotarły do mnie jego słowa. Zmarszczyłam brwi.
- Dlaczego nie pijesz?
- Gram w to pierwszy raz i o ile wiem... Nie jesteś dziewczyną.
- Och... faktycznie. - Zaśmiałam się razem z nim - No dobra, jeszcze raz... Nigdy, nie miałem związanych włosów.
- Okej - piję. - Ja, nigdy, nie byłam za granicą.
Harry, piję.


***

Zamrugałam kilkakrotnie, żeby oswoić się z ostrym światłem dnia. Otworzyłam szerzej oczy, gdy przesunęłam ręką, po czymś, na czym właśnie leżałam. Uniosłam głowę do góry i zobaczyłam śpiącego Harrego. Miał lekko rozchylone usta, z których uciekały pojedyncze chrapnięcia. Jego palce, co jakiś czas zaciskały się na mojej talii. Podniosłam się na łokciu i odgarnęłam loki z jego czoła, na co mruknął cicho. Uśmiechnęłam się i rozejrzałam po pokoju. Jedno z okien było otwarte na oścież, dwie poduszki leżały na podłodze, tak samo jak rozbita butelka. Zdjęłam rękę, Harrego z mojego boku, najdelikatniej jak tylko potrafiłam. Wstałam powoli i zatrzymałam się przy drzwiach, czekając aż zawroty głowy miną.
Sala na dole była pusta. Jack, stał za barem czyszcząc szklanki, z precyzją wymalowaną na twarzy. Usiadłam przed nim, wpatrując się na to, jak wykonuje swoją pracę.
- Jak się czujesz? - Zapytał i położył przede mną szklankę, by nalać do niej wody i wrzucić kilka kostek lodu.
- Okropnie.
Wypiłam całą wodę, od razu. Czułam się brudna. Nadal byłam w wieczorowej sukience. Wczoraj z Harrym musieliśmy, kompletnie nie pasować do tego miejsca.
- Wypiliście wczoraj dwie butelki.
- Naprawdę? - Zapytałam zszokowana. Jack zaśmiał się i potrząsnął głową.
- Musiałem zaprowadzić was do pokoju, bo nigdy byście nie przestali.
- Nic nie pamiętam - jęknęłam niezadowolona.
Jack postawił przede mną talerz a kanapkami. Jadłam spokojnie słuchając, jak Jack, mówi o Harrym i jego przygodach z alkoholem, kiedy przypomniałam sobie o Perrie. Przecież zostawiłam ją wczoraj, bez ani jednego słowa i nawet nie miałam przy sobie telefonu.
-Jest tu jakiś telefon?
- Na zapleczu, czemu?
- Musze zadzwonić. - Wstałam szybko i poszłam za mężczyzną.
Wybrałam numer Perrie, który dzięki Bogu znam.
Odebrała po dwóch sygnałach.

- Halo?
- Perrie, gdzie jesteś?
- Claudia?
- No...
- Powiedz mi lepiej gdzie, ty jesteś? Może u Harrego hmm? - zaczęła - Albo nie! Może w sypialni u siebie, razem z Harrym! Zaraz sprawdzę!
- Perrie...
- Dobra, nie ma cię...
- Jestem w The Glow - mówiłam spokojnie.
- Gdzie?!
- W takim... barze. Nie ważne, możesz po mnie przyjechać?
- Co, ty tam robisz?
- Ugh! Wytłumaczę ci jak przyjedziesz.
- No, okej, ale... gdzie to jest?
- Gdzieś, na obrzeżach miasta.
- Nie pomagasz.
Usłyszałam huk po drugiej stronie.
- Co się stało?
- Nic? - Zaśmiała się nerwowo
- Pezz, co zepsułaś?
- On sam spadł!
- Kto spadł?! - zaczęłam panikować. Pierwsze co mi przyszło na myśl to Zayn.
- Twój kubek! - Pisnęła do słuchawki.
Odetchnęłam z ulgą, ale zaraz zmarszczyłam brwi.
- Który kubek?
- Ten, twój ulubiony... z kotem...
- Zabije cie.
- Wiem! - Krzyknęła spanikowana. - Co mam z nim zrobić!?
- Posprzątaj i wyrzuć. Wiesz co... zadzwonię po taxi.
Rozłączyłam się.
Nagle w progu pojawił się Harry. Odetchnął z ulgą, gdy tylko mnie zobaczył.
- Tutaj jesteś.
Podszedł do mnie i chwycił moje dłonie, w swoje. Uśmiechnęłam się lekko, na jego czuły gest.
- Idziemy stąd?
- Będziesz prowadzić? - Zmarszczyłam brwi.
- Dlaczego nie. Nie mam jakiegoś strasznego kaca, więc...
- Harry.
Zaśmiał się. I pociągnął mnie w stronę wyjścia.


***

- Możesz wziąć prysznic, jeśli chcesz.
Weszliśmy do mieszkania Harrego. Wolałabym wrócić po prostu do domu, ale nie chciałam sprawiać mu żadnych problemów.
- Dam ci jakieś ciuchy.
- Z chęcią - uśmiechnęłam się.
Harry zniknął na górze schodów. Rozejrzałam się po jego mieszkaniu i podeszłam do okna. Widok był nadzwyczajny. Domy, ulice i ogródki innych ludzi. Kropelki deszczu zaczęły lekko obijać się o szybę, by za chwilę spłynąć po niej.
Kiedy Harry wręczył mi swoje ciuchy, zniknęłam za drzwiami łazienki. Ściągnęłam z siebie szybko sukienkę i weszłam pod prysznic. Opłukałam się tylko wodą i wyszłam. Nie chciałam używać, jego żeli pod prysznic, czy szamponu. Stwierdziłam, że to  niezbyt stosowne z mojej strony. Otuliłam się miękkim ręcznikiem, który również dał mi chłopak. Uśmiechnęłam się szeroko, zakładając jego długą bluzkę, która sięgała mi lekko ponad kolano. Była cała czarna, a na piersi widniał napis ''TEENAGE RUNAWAY''. Ubrałam, także czarne bokserki Harrego i uśmiechnęłam się do dużego lustra przede mną. Wyglądałam naprawdę uroczo.
Znalazłam Harrego w kuchni.
- Wyglądasz w tym o wiele lepiej, ode mnie.
Zaśmiałam się nerwowo. Podszedł do mnie i pociągnął w dół, poły koszulki którą miałam na sobie. założyłam pasemko włosów za ucho i spuściłam wzrok na podłogę. Nie wiem dlaczego zaczęłam się denerwować, a moje dłonie pocić. Czułam, jak Brytyjczyk, intensywnie się we mnie wpatruje. Podniósł mój podbródek jednym palcem, napotykając moje spojrzenie. Potarł swoim nosem mój, by za chwilę złączyć nasze usta. 


_______________

Mam nadzieję, że się wam podoba :D Nie wyszedł do końca taki jak sobie wyobrażałam, ale co z tego XD Dobra sprawy techniczne, ogłoszenia parafialne!
Po pierwsze, jak pewnie zauważyliście (lub nie) w zakładce PROLOG pojawił się zwiastun opowiadania (łiiiii), link jest też po prawej stronie tekstu. 

Po drugie, co to ja chciałam... A! Pojawiła się także zakładka Informowani. Proszę was bardzo wpiszcie tam swoje username z twittera. Dziękuje!
Po trzecie, pewnie zauważyliście (lub, znów, nie xd), że nie dodaję rozdziałów w poniedziałki tylko w niedzielne wieczory. Myślę, że mało was to obchodzi dlaczego, więc rozdziałów możecie się spodziewać w niedziele późnym wieczorkiem :))

Dobra dość tego nudzenia, walne wam sucharkiem bo dawno tego nie robiłam ha ha... (walnęłabym coś o Trynkiewiczu, ale to byłoby niestosowne co do naszej Mo...) 
Co robi samobójca kiedy wchodzi do toalety?
.
.
.
.
.
.


Załatwia się 
HA ;_; 

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 11

- Perrie, po co tu przyszłyśmy? - zapytałam, gdy ona przeglądała sukienki, a raczej suknie. Przyjechałyśmy do małego sklepiku, gdzie były różne stroje na karnawał, ale też piękne sukienki i męskie garnitury. - Karnawał dawno się skończył...
- Och! Ale ty naciskasz! Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś bardzo nachalna?
- W sumie to...
- Nie odpowiadaj.
Podała mi jedną sukienkę, przeglądając kolejne.
Miała ochotę pobawić się w księżniczkę? Te sukienki do niczego się nie nadają. Perrie miewa często, różne dziwne pomysły, ale to?
- Możesz mi wreszcie wytłumaczyć, po co nam te sukienki?
- Suknie, Mo. Chciałaś kiedykolwiek czuć się jak księżniczka?
- Emm...
- Więc, jutro wieczorem będziesz miała taką okazje! - Krzyknęła, skacząc z radości.
- Jak to?
- Słuchaj. Jutro w Tower of London, jest bal - mówiła podekscytowana - Kobiety mają ubrać się w suknie, a mężczyźni... ja tam sobie chcą, ważne, żeby było ładnie i poważnie. Najlepsze jest to, że wszyscy mają mieć maski!
Uniosłam brwi w zdziwieniu. Bale i jakiekolwiek imprezki to nie była moja bajka. Wszędzie byli ludzie, ludzie, i ludzie... Tłok. Zawsze wszyscy dobrze się bawili i tańczyli... Zacznijmy od tego, że nie umiem tańczyć. To jest, dla mnie zbyt trudne i skomplikowane, a ja mam dwie lewe nogi.
- To chyba nie dla mnie.
- Będzie tam Zayn. Claudia, zrób to dla mnie - patrzyła na mnie prosząco, przegryzając wargę - Proszę!
Jęknęła zdesperowana. Westchnęłam głośno.
- No dobrze. Ale tylko dlatego, że będzie tam Zayn, a ty wreszcie zaczęłaś traktować jakiegoś faceta poważnie.
To prawda. Perrie zawsze miała przy swoim boku, jakiegoś mężczyznę. Zmieniała ich jak rękawiczki, ale nigdy, o żadnym nie mówiła, tak, jak o Zaynie. Zawsze coś jej nie pasowało w chłopakach i wygląda na to, że Zayn, jest w jej oczach idealny.
- Dziękuje! - Oplotła mnie ramionami. - Jesteś kochana!
- Wiem,  jestem najlepszą przyjaciółką na świecie.
- To jak? Przymierzamy?! - Krzyknęła podekscytowana i pociągnęła mnie za rękę do przebieralni. Nie mogłam powstrzymać cichego śmiechu, kiedy rozważała nad sukienkami. Jasne, ciemne, zwężane czy może wyglądające jak baleron?- Może najpierw wybierzmy kolor. Do ciebie pasowałaby czarna, ale będzie chyba zbyt... pogrzebowa. Jak myślisz?
- Nie wiem. Czarna będzie dobra.
- Może czarno-czerwona, lub czarno-niebieska?
- Czarna - odpowiedziałam stanowczo.
- Ja, muszę mieć jasną. Nie pasują do nie ciemne kolory.
- Nie ubieraj białej.
- Dlaczego? - Zmarszczyła brwi.
- Bo będziesz wyglądać jak panna młoda.
- A w niebieskiej jak kopciuszek!
Zaśmiałam się, głośniej.
- Kremowa będzie idealna.
- Na pewno?
- Przymierz tą. - Rzuciłam w jej stronę, jasną sukienkę.
- Przymierze ją, jak ty przymierzysz tą - Wyciągnęła czarną, długą do kostek sukienkę. Była prosta i zwężana, przy talii. Na grubych ramiączkach, z koronką na plecach.
- Jest piękna.
- Pięknie, to ona będzie wyglądać na tobie, skarbie.
Wymieniłyśmy się sukienkami i zniknęłyśmy za drzwiami przebieralni. Z trudem założyłam sukienkę, przedtem ściągając bluzkę i buty. Przejrzałam się w lustrze i wyszłam z małej kabiny.
- Perrie?
- No, już, już momencik. - W jej głosie słychać było poirytowanie. Wyszła z kabiny i odwróciła się do mnie plecami. Podeszłam bliżej i zapięłam jej zamek, bez najmniejszego problemu.
- Wyglądasz cudnie.
Przyglądałam się jej jasnej sukience, z czarną kokardą przeplataną przez talię. Sukienka sięgała lekko ponad kolano i ukazywała piękne nogi przyjaciółki.
- Ty też. Są piękne.
***

Dotykałam językiem górnej wargi ust, w całkowitym skupieniu, gdy cieniutki pędzelek muskał mój paznokieć, u stopy. Uśmiechnęłam się zadowolona z siebie i swojej wykonanej roboty. Położyłam się na łóżku, wpatrując w sufit słuchałam słów piosenki, wydostającej się w głośników laptopa. Zamknęłam oczy, ale zaraz je otworzyłam.
Chwyciłam brzęczący na szafce nocnej telefon i odebrałam.
- Tak?
- Claudia? - Zabrzmiał ciepły, dobrze mi znany głos.
- Mama? - Uśmiechnęłam się szeroko.
- Cześć, kochanie.
- Hej, mamo. Jejku, jak za tobą tęskniłam.
- Ja, za tobą też, z resztą nie tylko ja - zaśmiała się. Poczułam się jakby moje serce zmiękło. - Clara, bardzo za tobą tęskni.
- Mogę z nią porozmawiać?
- Chyba śpi. Muszę ci powiedzieć cudowną nowinę, która na pewno cię zaskoczy.
- Mów szybko! - Uśmiech nie schodził z mojej twarzy.
Uwielbiałam rozmawiać z moją mamą. Zawsze była taka ciepła i kochana.
Mama to osoba, której nie może zastąpić nit inny. Jest jedyna i niepowtarzalna. Mimo wszystko możesz się do niej przytulić, a ona wszystko zrozumie i wybaczy. Jest od początku do końca. Kocha się ją, mimo tego ile razy na ciebie nakrzyczy. Robi wszystko dla twojego dobra i dlatego, że cię kocha. Za to kocha się ją. 
- Clara ma takiego...kolegę...
- O. Mój. Boże. Żartujesz?! Jak ma na imię?
- Jev. To taki świetny chłopak!
- A jak, ona się z nim czuje?
- Jest zakochana na zabój! Chodzą razem na spacery, on jej o wszystkim mówi, tłumaczy. Są tacy słodcy.
Uśmiechałam się szeroko słuchając słów mamy. Naprawdę cieszyła się tym, że Clara, wreszcie znalazła kogoś odpowiedzialnego i przyzwoitego. Ona musi mieć cały czas kogoś przy boku. Kogoś kto pomoże jej się poruszać po nowym otoczeniu, lub kogoś kto będzie jej mówić, że nie jest beznadziejna, bezużyteczna. Zawsze to byłam ja, lub mama, a teraz jest ktoś nowy. Ktoś, kto chcę wziąć to na siebie.
W czasie, kiedy nadal rozmawiałam z rodzicielką, Perrie weszła do pokoju. Miała na swojej głowie ręcznik, a okryta była jedynie jasno-różowym, szlafrokiem. Zaczęła grzebać w mojej szafce z bielizną, przewracając tym samym, wszystko do góry nogami.
- Co ty robisz? - Zapytałam, gdy skończyłam rozmawiać i rzuciłam telefon na łóżko.
- Nie masz jakiejś seksi bielizny?
Parsknęłam śmiechem.
- Skąd ja, mam mieć seksowną bieliznę?
- Powinnaś sobie jakąś sprawić... Najlepiej czerwoną. Czytałam, że czerwony bardzo działa na mężczyzn.
Wyjęła z szuflady duże figi patrząc na mnie z odrazą.
- To na miesiączki...
- Jasne, na miesiączki...
- Lubie mieć wtedy duże, wygodne gacie. - Tłumaczyłam się. - Po co mam kupować, taką bieliznę?
- No wiesz... w końcu, kiedyś ty i Harry...
- Znowu zaczynasz!?
- No co? To chyba normalne. Jezu, Mo, przecież kiedyś musisz to zrobić. Masz 21 lat, jesteś dziewicą, a trzynastolatki zachodzą w ciąże! Chyba coś jest, nie tak...
- Dobrze wiesz, że to nie jest takie proste.
- Dla mnie, było.
- Ale, dla mnie nie. Dorze wiesz dlaczego.
- Powinnaś mu powiedzieć.
- Powiedziałam! -Krzyknęłam pod wpływem emocji.
Perrie popatrzyła na mnie, z podziwem. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Dobrze o tym wiem.
- No nareszcie! - Wykrzyknęła zadowolona. - I jak zareagował?
- Cóż... był w soku. Mam jedno pytanie.
- No.
- Jak poznałaś, Zayna?
Uniosłam brew, przyglądając się jej. Uśmiechnęła się nerwowo, a na jej twarz wkradł się rumieniec.
- Przypadkiem.
- Przypadkiem?
- Możemy zacząć się szykować?
Perrie była poirytowana. Naprawdę byłam ciekawa w jakich okolicznościach poznała Zayna. No cóż, nie był to czas na tą rozmowę.

________________________
PO PIERWSZE WIELKIE WOW DOBILIŚMY DO 3 000 WYŚWIETLEŃ! DZIĘKUJE WAM!


Myślałam, że nie zdarzę z tym rozdziałem, a uwinęłam się w 2 dni (łiii).
Niedługo na blogu dobijemy do 100 komentarzy  :D. Wiem, że to niedużo w porównaniu do innych blogów, ale dla mnie to wspaniale!
Jeśli coś wam nie pasuje, lub robię coś źle to napiszcie :) z chęcią się poprawie :>
PS. następny rozdział będzie długi (przynajmniej tak mam w planach) więc spinajcie, jak to mówi moja nauczycielka, tylne części garderoby :)) xx.

poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 10

- Co. - Zapytał Harry, chodziarz bardziej brzmiało to jak stwierdzenie. Był w szoku, dobrze o tym wiem. Sama nie wiem, jakbym zareagowała na taką odpowiedź od drugiej osoby. Teraz, kiedy już mu powiedziałam, on będzie patrzeć na to wszystko inaczej. Będzie patrzeć inaczej... na mnie. - Czekaj... prawie zgwałcona? Pocięta? Kiedy? Kto?!
- Harry, opanuj się.
Chłopak odetchnął głęboko i zatopił palce w swoich włosach, ciągnąc za nie lekko. Wszystko to musiało do niego dojść, a jeśli miałam powiedzieć mu więcej, musi być spokojny. Popatrzył na mnie i na jego twarzy pojawiło się opanowanie, spokój, ale także zmartwienie. Stanął przede mną i chwycił moje dłonie w swoje, pocierając je delikatnie. Jego ciepłe spojrzenie spowodowało przyjemne łaskotanie w brzuchu. Przełknął nerwowo ślinę.
- Gdzie? - Prawie szepnął. Zmarszczyłam brwi, nie do końca rozumiejąc. - Gdzie on... Gdzie sprawił ci ból?
Oczy Harrego dokładnie skanowały moje, kiedy moja dłoń nieprzerwanie prowadziła jego, w górę mojego uda. Oparł swoje czoło o moje i wypuścił ciężki oddech. Byliśmy bardzo blisko siebie, normalny ludzki odruch, kiedy dowiadujesz się czegoś, tak ważnego o osobie, do której coś czujesz, a nawet o osobie, która po prostu ci się podoba. Chcesz być jak najbliżej niej, nie tylko fizycznie ale też psychicznie.
Nie mogę się oszukiwać. Harry podobał mi się i to bardziej niż powinien.
- Jak do tego doszło?

Podeszłam do drzwi, by otworzyć je osobie stojącej po drugiej stronie.
- Jake? - Zmarszczyłam brwi zdziwiona. Zamknęłam za nim drzwi. - Co tu robisz?
- Przyszedłem się pobawić... Ty będziesz zabawką - kącik jego ust uniósł się lekko. 

- Żartujesz, tak? 
- Jestem całkiem poważny, Claudio.
Podszedł bliżej mnie i założył pasemko włosów za ucho. Odsunęłam się o krok, a on uśmiechnął się szeroko.
- Wynoś się.
- Pokaże ci, co to przyjemność.
Podszedł bliżej mnie przyciskając do ściany, naparł swoimi ustami brutalnie na moje. Zaczęłam się szarpać, ale to poszło na nic, przy jego sinej sylwetce. Napierał na mnie swoim ciałem. Jego dłoń chwyciła oba moje nadgarstki, gdy druga szukała czegoś w kieszeni spodni. Związał moje ręce materiałem mocno zaciskając.
- Jake, zwariowałeś?! 

- Jeśli nie będziesz się szarpać, będzie przyjemnie. - Wyszeptał. Przegryzł płatek mojego ucha, co spowodowało nieprzyjemną gęsią skórkę. Jego palce rozpinały guzik moich spodni. Nie wiedziałam co zrobić. Zaczęłam panikować. Nie mogłam zrobić nic, przez związane ręce. Próbowałam zsunąć się na podłogę, byleby tylko uniknąć jego dotyku, ale mi na to nie pozwolił.
Zatopił dłoń w mojej bieliźnie,dotykając miejsca pomiędzy moimi nogami.
- Jake przestań! Proszę cię przestań - błagałam ale on nie słuchał. Mięśnie w moim brzuchu napięły się mocno, gdy ja zacisnęłam uda najbardziej jak potrafiłam. Zaczęłam się rzucać miedzy jego ciałem, a ścianą. Zrobiłabym wszystko, żeby uwolnić się od jego dotyku. 

- Stój spokojnie! - Warknął.
Zebrałam ślinę w ustach i naplułam na jego twarz, przez co jego dotyk opuścił moje ciało.
- Ty suko!
Uderzył mnie w policzek otwartą dłonią. Szarpnął moja rękę prowadząc do salonu. Ze wszystkich sił walczyłam, żeby się od niego uwolnić.Był zbyt silny.
- Zadziorna z ciebie dziwka, Claus. - Zaśmiał się i popchnął mnie na kanapę, siadając na mnie okrakiem. - Mogło być miło.
Wyciągnął nóż, a ja cała znieruchomiałam. Moja klatka unosiła się i opadała, gdy przejechał nim po moim policzku, na szczęście nie uszkadzając go.
- To jak? Oddasz mi się, czy mam to zrobić sam?
- Idź do diabła, Abel! - wysyczałam.
Zaśmiał się szyderczo. Łzy zaczęły toczyć się po moich policzkach, kiedy zdarł ze mnie bieliznę. Spróbowałam kolejnej próby ucieczki, ale wszystko na nic. Czułam na sobie jego zapach i zrobiło mi się nie dobrze.
- Będzie boleć... Krzycz.
Popatrzyłam na niego szeroko otwartymi oczyma. Poczułam jak zimne ostrze przejeżdża po górze mojego uda, brudząc się krwią. Krzyknęłam z bólu.
- Jake! P... Przestań! - Krzyczałam, gdy kreślił coraz więcej linii na mojej nodze. Moje oczy piekły od łez tak samo mocno jak rany, z których sączyła się krew.
Jake ściągnął swoje spodnie razem z bokserkami, wciskając mnie w kanapę. Krzyczałam najgłośniej jak tylko potrafiłam, ale on nic sobie z tego nie robił. Moje siły powoli słabły i wiedziałam, że zaraz to zrobi. Okropny ból przechodził przez całe moje ciało. Straciłam czucie w nogach i cała pobladłam. Kiedy zdecydował się zrobić ostatni ruch do mieszkania wpadła policja. 


Harry wyglądał jak posąg. Wpatrywał się w moją nogę, przez kilka sekund nie mógł wydusić z siebie słowa. Otarłam oczy i czekałam na jego reakcje.

- Harry? - Chwyciłam jego dłoń. Jego oczy od razu odnalazły moje.
- Ja... ja nie wiedziałem, przepraszam.
- Oczywiście, że nie wiedziałeś - uśmiechnęłam się słabo.
- Przepraszam, ja staram sobie to jakoś poukładać.
Potrząsnęłam głową ze zrozumieniem.
- Tak mi przykro, Claudia.
- Wiem... Powinnam o tym zapomnieć już dawno. Nie myśleć o nim.
- Możesz mi ufać, Mo. To zostawiło ogromny ślad w twoim życiu, ale mi możesz ufać.
Przegryzam wargę.
- Zawsze. - Potarł mój policzek swoim kciukiem.
Sama myśl o tym, jak silne znaczenie miały jego słowa, przyprawiało mnie o przyjemne ciepło w środku.
- Pocałuj mnie - wymamrotałam. Ulga jaka oblała moje ciało, kiedy Harry złączył nasze usta była niesamowita. Mogłam powiedzieć, że ten chłopak całuje najlepiej, jednak nie miałam porównania. Byłam w tym wszystkim taka nowa, mimo tego on, nie był moim pierwszym pocałunkiem. Niestety.
Po mieszkaniu rozniosło się pukanie do drzwi. Harry leniwie rozłączył nasze wargi.
- Przepraszam. - Mruknął i skierował się w stronę drzwi.
Nadal siedziałam na swoim miejscu w kuchni, gdy dobiegło mnie uderzanie obcasów o posadzkę. Do kuchni weszła szczupła, ładna, wysoka, blondynka a zaraz za nią pojawił się Harry. Jej makijaż był idealnie zrobiony, tak samo jak lśniące włosy, opadające na ramiona. Uniosła swoją wyidealizowaną, ciemną brew, patrząc na mnie.
- Widzę, że masz nową dziewczynkę - zaśmiała się ironicznie - Harry.
Jaj głos był surowy, kiedy powiedziała jego imię.
Nie miałam pojęcia o co chodzi. Mój wzrok wędrował to na blondynkę, to na Harrego.
- Alice, daj spokój. Wyjdź - głos Brytyjczyka był spokojny i opanowany, mimo to można było zauważyć, że obecność dziewczyny go irytuje.
- Ja mam wyjść? Powiedz to swojej lali.
Uniosłam lekko brwi i wstałam z miejsca. Byłam strasznie ciekawa kim jest kobieta, ale nie był to najlepszy moment, by o to pytać. Nie chciałam mieć, żadnych problemów ze wszelkimi, znajomymi Harrego. Wolałam po prostu osunąć się w cień, tak, żeby nikt mnie nie dostrzegł.
- To może ja już... - zaczęłam, ale blondynka mi przerwała.
- Tak, idź sobie.
To już było bezczelne.
- Mo, zostań. - Sprzeciwił się brunet.
- Powinnam pójść, nie chcę wam przeszkadzać.
Alice zmrużyła swoje niebieskie oczy, patrząc na mnie. Byłam pewna, że gdzieś już widziałam te oczy.
Wyszłam z mieszkania Harrego, zamyślona. Spojrzenie, które posłała mi blondynka. Spojrzenie, z którym już się spotkałam. Tylko kiedy?


***

Wyszłam z restauracji, machając na pożegnanie April. Uśmiechnęłam się do siebie, czytając wiadomość od Harrego, w której zawiadomił mnie, że będzie na basenie. Ruszyłam przed siebie do budynku siłowni. Kiedy byłam już wewnątrz wybrałam drzwi z napisem ''BASEN''. Dalej kierowałam się strzałką, wskazująca bezpośrednio na niego, mijając szatnie damskie, jaki i męskie. Natychmiast poczułam zapach chloru. Rozejrzałam się, ale nie mogłam zobaczyć na którym torze pływa Harry. Usiadłam na ławce umieszczonej naprzeciwko basenu przyglądając się każdemu po kolei. Zawiesiłam wzrok na jednym z mężczyzn, który wychodził z wody, by stanąć na skoczni. Uśmiechnęłam się do niego i pomachałam, na co on odpowiedział tym samym. Naprężając całe swoje ciało i przyjmując odpowiednią pozycję, wskoczył do wody i od razu zaczął szybko płynąć. Nie mogłam oderwać od niego wzroku.
Wyszedł z wody cały ociekający wodą. Otarł twarz i zamachał głową, przez co jego loki rozrzuciły się w rożnych kierunkach, pryskając wodą na wszystkie strony.
- Cześć - uśmiechnął się i usiadł obok mnie. Byłam trochę zawiedziona, bo nie przywitał mnie całusem.
- Cześć.
- Ciężki dzień w pracy?
- Nie, dlaczego?
- Wyglądasz na wykończoną - uśmiechnął się, a w jego policzkach pojawiły się dołeczki. - Co powiesz na pyszną herbatę z mlekiem? Tu niedaleko jest moja ulubiona kawiarnia.
- Z chęcią pójdę z tobą na herbatę, Harry. - Zaśmiałam się. - Chyba, że pojawi się na niej twoja przyjaciółka?
- Nie jest moją przyjaciółką. - Odpowiedział zadowolony. 

***

- Przytulnie tu. - Przyznałam.
- Pójdę po herbatę.
Rozejrzałam się po kawiarni i zajęłam miejsce na barowym stołku, przed oknem. Ludzie na zewnątrz śpieszyli się do pracy, domu, chroniąc się parasolkami przed deszczem. Przyglądałam się pięknemu obrazowi Londynu. Czarne taksówki i czerwone budki, zlewały się z sylwetkami ludźmi, przez mokrą szybę.
Harry usiadł obok mnie, kładąc na blat okrągłą tacę, na której była herbata, w dwóch dużych kubkach. W mniejszych kubeczkach, mleko. Oprócz tego chusteczki i dwa croissant'y* z czekoladą.
- Jak się czujesz?
- Dobrze, dziękuje - odpowiedziałam. Wykonywałam kolejne czynności, by napić się herbaty, tak samo jak Harry.
- To moja była dziewczyna. - Zaczął.
Mogłam się domyślić, że chodzi o niejaką, Alice, która wczoraj wparowała do jego mieszkania i nie była zbyt... miła. Wszystko stało się jasne. Była dziewczyna Harrego, była zazdrosna.
- Och...
- Przepraszam za nią. Jest trochę... nienormalna.
Zaśmiałam się cicho.
- Jest bardzo ładna - przyznałam przypominając sobie dziewczynę. Była wysoka, szczupła no i miała czym oddychać.
Harry wzruszył ramionami.
- Nie mów, że nie jest.
Harry popatrzył na mnie i zmrużył oczy. Uniosłam brwi pytająco i uśmiechnęłam się.
- Nie ładniejsza od ciebie.
Moje serce zabiło mocniej, a żołądek zrobił salto. Czerwień ogarnął moją twarz.
- Słodko się rumienisz - zaśmiał się i szturchnął mnie łokciem.
- Nie wiedziałam, że pływasz.
- Tylko w piątki.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem. Mój telefon zaczął dzwonić. Krótko przeprosiłam Harrego i przyłożyłam telefon do ucha dopijając herbatę.
- Mo! Zwijaj się do domu. Musimy pójść na zakupy, w sobotę wychodzimy. - Perrie mówiła wszystko na jednym wydechu. Była bardzo podekscytowana.
- Jak to wychodzimy?
- Wszystko ci powiem, jak przyjedziesz. No, tylko szybko!
Perrie rozłączyła się, zostawiając mnie w nieświadomości. Wstałam szybko.
- Przepraszam, Harry. Muszę iść.
- Co się stało?
- Nie wiem. Coś ważnego, Perrie... Dziękuje za herbatę. Musisz mnie tu zabierać częściej. - Pocałowałam go w policzek, na co uśmiechnął się szeroko, odprowadzając mnie wzrokiem do wyjścia. Pomachałam mu i wyszłam z kawiarni.

______________________
*croissant- Francuski rogalik, z ciasta francuskiego. Przeważnie jadany bez żadnych dodatków. Bardzo ''sławny'' w Londynie.
*herbata z mlekiem jest podawana na co dzień. Mleko jest od razu w herbacie, mimo to dodają jeszcze mleko w osobnych ''kubeczkach'', jeżeli ktoś lubi herbatę, z duża ilością mleka. Jest to pitę na porządku dziennym.
Wygląda to mniej więcej tak:

Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. I przepraszam za zwłokę, byłam zajęta przez ferie. Do następnego rozdziału kochani xx.
 czytasz=komentujesz