- Och! Ale ty naciskasz! Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś bardzo nachalna?
- W sumie to...
- Nie odpowiadaj.
Podała mi jedną sukienkę, przeglądając kolejne.
Miała ochotę pobawić się w księżniczkę? Te sukienki do niczego się nie nadają. Perrie miewa często, różne dziwne pomysły, ale to?
- Możesz mi wreszcie wytłumaczyć, po co nam te sukienki?
- Suknie, Mo. Chciałaś kiedykolwiek czuć się jak księżniczka?
- Emm...
- Więc, jutro wieczorem będziesz miała taką okazje! - Krzyknęła, skacząc z radości.
- Jak to?
- Słuchaj. Jutro w Tower of London, jest bal - mówiła podekscytowana - Kobiety mają ubrać się w suknie, a mężczyźni... ja tam sobie chcą, ważne, żeby było ładnie i poważnie. Najlepsze jest to, że wszyscy mają mieć maski!
Uniosłam brwi w zdziwieniu. Bale i jakiekolwiek imprezki to nie była moja bajka. Wszędzie byli ludzie, ludzie, i ludzie... Tłok. Zawsze wszyscy dobrze się bawili i tańczyli... Zacznijmy od tego, że nie umiem tańczyć. To jest, dla mnie zbyt trudne i skomplikowane, a ja mam dwie lewe nogi.
- To chyba nie dla mnie.
- Będzie tam Zayn. Claudia, zrób to dla mnie - patrzyła na mnie prosząco, przegryzając wargę - Proszę!
Jęknęła zdesperowana. Westchnęłam głośno.
- No dobrze. Ale tylko dlatego, że będzie tam Zayn, a ty wreszcie zaczęłaś traktować jakiegoś faceta poważnie.
To prawda. Perrie zawsze miała przy swoim boku, jakiegoś mężczyznę. Zmieniała ich jak rękawiczki, ale nigdy, o żadnym nie mówiła, tak, jak o Zaynie. Zawsze coś jej nie pasowało w chłopakach i wygląda na to, że Zayn, jest w jej oczach idealny.
- Dziękuje! - Oplotła mnie ramionami. - Jesteś kochana!
- Wiem, jestem najlepszą przyjaciółką na świecie.
- To jak? Przymierzamy?! - Krzyknęła podekscytowana i pociągnęła mnie za rękę do przebieralni. Nie mogłam powstrzymać cichego śmiechu, kiedy rozważała nad sukienkami. Jasne, ciemne, zwężane czy może wyglądające jak baleron?- Może najpierw wybierzmy kolor. Do ciebie pasowałaby czarna, ale będzie chyba zbyt... pogrzebowa. Jak myślisz?
- Nie wiem. Czarna będzie dobra.
- Może czarno-czerwona, lub czarno-niebieska?
- Czarna - odpowiedziałam stanowczo.
- Ja, muszę mieć jasną. Nie pasują do nie ciemne kolory.
- Nie ubieraj białej.
- Dlaczego? - Zmarszczyła brwi.
- Bo będziesz wyglądać jak panna młoda.
- A w niebieskiej jak kopciuszek!
Zaśmiałam się, głośniej.
- Kremowa będzie idealna.
- Na pewno?
- Przymierz tą. - Rzuciłam w jej stronę, jasną sukienkę.
- Przymierze ją, jak ty przymierzysz tą - Wyciągnęła czarną, długą do kostek sukienkę. Była prosta i zwężana, przy talii. Na grubych ramiączkach, z koronką na plecach.
- Jest piękna.
- Pięknie, to ona będzie wyglądać na tobie, skarbie.
Wymieniłyśmy się sukienkami i zniknęłyśmy za drzwiami przebieralni. Z trudem założyłam sukienkę, przedtem ściągając bluzkę i buty. Przejrzałam się w lustrze i wyszłam z małej kabiny.
- Perrie?
- No, już, już momencik. - W jej głosie słychać było poirytowanie. Wyszła z kabiny i odwróciła się do mnie plecami. Podeszłam bliżej i zapięłam jej zamek, bez najmniejszego problemu.
- Wyglądasz cudnie.
Przyglądałam się jej jasnej sukience, z czarną kokardą przeplataną przez talię. Sukienka sięgała lekko ponad kolano i ukazywała piękne nogi przyjaciółki.
- Ty też. Są piękne.
***
Dotykałam językiem górnej wargi ust, w całkowitym skupieniu, gdy cieniutki pędzelek muskał mój paznokieć, u stopy. Uśmiechnęłam się zadowolona z siebie i swojej wykonanej roboty. Położyłam się na łóżku, wpatrując w sufit słuchałam słów piosenki, wydostającej się w głośników laptopa. Zamknęłam oczy, ale zaraz je otworzyłam.
Chwyciłam brzęczący na szafce nocnej telefon i odebrałam.
- Tak?
- Claudia? - Zabrzmiał ciepły, dobrze mi znany głos.
- Mama? - Uśmiechnęłam się szeroko.
- Cześć, kochanie.
- Hej, mamo. Jejku, jak za tobą tęskniłam.
- Ja, za tobą też, z resztą nie tylko ja - zaśmiała się. Poczułam się jakby moje serce zmiękło. - Clara, bardzo za tobą tęskni.
- Mogę z nią porozmawiać?
- Chyba śpi. Muszę ci powiedzieć cudowną nowinę, która na pewno cię zaskoczy.
- Mów szybko! - Uśmiech nie schodził z mojej twarzy.
Uwielbiałam rozmawiać z moją mamą. Zawsze była taka ciepła i kochana.
Mama to osoba, której nie może zastąpić nit inny. Jest jedyna i niepowtarzalna. Mimo wszystko możesz się do niej przytulić, a ona wszystko zrozumie i wybaczy. Jest od początku do końca. Kocha się ją, mimo tego ile razy na ciebie nakrzyczy. Robi wszystko dla twojego dobra i dlatego, że cię kocha. Za to kocha się ją.
Chwyciłam brzęczący na szafce nocnej telefon i odebrałam.
- Tak?
- Claudia? - Zabrzmiał ciepły, dobrze mi znany głos.
- Mama? - Uśmiechnęłam się szeroko.
- Cześć, kochanie.
- Hej, mamo. Jejku, jak za tobą tęskniłam.
- Ja, za tobą też, z resztą nie tylko ja - zaśmiała się. Poczułam się jakby moje serce zmiękło. - Clara, bardzo za tobą tęskni.
- Mogę z nią porozmawiać?
- Chyba śpi. Muszę ci powiedzieć cudowną nowinę, która na pewno cię zaskoczy.
- Mów szybko! - Uśmiech nie schodził z mojej twarzy.
Uwielbiałam rozmawiać z moją mamą. Zawsze była taka ciepła i kochana.
Mama to osoba, której nie może zastąpić nit inny. Jest jedyna i niepowtarzalna. Mimo wszystko możesz się do niej przytulić, a ona wszystko zrozumie i wybaczy. Jest od początku do końca. Kocha się ją, mimo tego ile razy na ciebie nakrzyczy. Robi wszystko dla twojego dobra i dlatego, że cię kocha. Za to kocha się ją.
- Clara ma takiego...kolegę...
- O. Mój. Boże. Żartujesz?! Jak ma na imię?
- Jev. To taki świetny chłopak!
- A jak, ona się z nim czuje?
- Jest zakochana na zabój! Chodzą razem na spacery, on jej o wszystkim mówi, tłumaczy. Są tacy słodcy.
Uśmiechałam się szeroko słuchając słów mamy. Naprawdę cieszyła się tym, że Clara, wreszcie znalazła kogoś odpowiedzialnego i przyzwoitego. Ona musi mieć cały czas kogoś przy boku. Kogoś kto pomoże jej się poruszać po nowym otoczeniu, lub kogoś kto będzie jej mówić, że nie jest beznadziejna, bezużyteczna. Zawsze to byłam ja, lub mama, a teraz jest ktoś nowy. Ktoś, kto chcę wziąć to na siebie.
W czasie, kiedy nadal rozmawiałam z rodzicielką, Perrie weszła do pokoju. Miała na swojej głowie ręcznik, a okryta była jedynie jasno-różowym, szlafrokiem. Zaczęła grzebać w mojej szafce z bielizną, przewracając tym samym, wszystko do góry nogami.
- Co ty robisz? - Zapytałam, gdy skończyłam rozmawiać i rzuciłam telefon na łóżko.
- Nie masz jakiejś seksi bielizny?
Parsknęłam śmiechem.
- Skąd ja, mam mieć seksowną bieliznę?
- Powinnaś sobie jakąś sprawić... Najlepiej czerwoną. Czytałam, że czerwony bardzo działa na mężczyzn.
Wyjęła z szuflady duże figi patrząc na mnie z odrazą.
- To na miesiączki...
- Jasne, na miesiączki...
- Lubie mieć wtedy duże, wygodne gacie. - Tłumaczyłam się. - Po co mam kupować, taką bieliznę?
- No wiesz... w końcu, kiedyś ty i Harry...
- Znowu zaczynasz!?
- No co? To chyba normalne. Jezu, Mo, przecież kiedyś musisz to zrobić. Masz 21 lat, jesteś dziewicą, a trzynastolatki zachodzą w ciąże! Chyba coś jest, nie tak...
- Dobrze wiesz, że to nie jest takie proste.
- Dla mnie, było.
- Ale, dla mnie nie. Dorze wiesz dlaczego.
- Powinnaś mu powiedzieć.
- Powiedziałam! -Krzyknęłam pod wpływem emocji.
Perrie popatrzyła na mnie, z podziwem. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Dobrze o tym wiem.
- No nareszcie! - Wykrzyknęła zadowolona. - I jak zareagował?
- Cóż... był w soku. Mam jedno pytanie.
- No.
- Jak poznałaś, Zayna?
Uniosłam brew, przyglądając się jej. Uśmiechnęła się nerwowo, a na jej twarz wkradł się rumieniec.
- Przypadkiem.
- Przypadkiem?
- Możemy zacząć się szykować?
Perrie była poirytowana. Naprawdę byłam ciekawa w jakich okolicznościach poznała Zayna. No cóż, nie był to czas na tą rozmowę.
- O. Mój. Boże. Żartujesz?! Jak ma na imię?
- Jev. To taki świetny chłopak!
- A jak, ona się z nim czuje?
- Jest zakochana na zabój! Chodzą razem na spacery, on jej o wszystkim mówi, tłumaczy. Są tacy słodcy.
Uśmiechałam się szeroko słuchając słów mamy. Naprawdę cieszyła się tym, że Clara, wreszcie znalazła kogoś odpowiedzialnego i przyzwoitego. Ona musi mieć cały czas kogoś przy boku. Kogoś kto pomoże jej się poruszać po nowym otoczeniu, lub kogoś kto będzie jej mówić, że nie jest beznadziejna, bezużyteczna. Zawsze to byłam ja, lub mama, a teraz jest ktoś nowy. Ktoś, kto chcę wziąć to na siebie.
W czasie, kiedy nadal rozmawiałam z rodzicielką, Perrie weszła do pokoju. Miała na swojej głowie ręcznik, a okryta była jedynie jasno-różowym, szlafrokiem. Zaczęła grzebać w mojej szafce z bielizną, przewracając tym samym, wszystko do góry nogami.
- Co ty robisz? - Zapytałam, gdy skończyłam rozmawiać i rzuciłam telefon na łóżko.
- Nie masz jakiejś seksi bielizny?
Parsknęłam śmiechem.
- Skąd ja, mam mieć seksowną bieliznę?
- Powinnaś sobie jakąś sprawić... Najlepiej czerwoną. Czytałam, że czerwony bardzo działa na mężczyzn.
Wyjęła z szuflady duże figi patrząc na mnie z odrazą.
- To na miesiączki...
- Jasne, na miesiączki...
- Lubie mieć wtedy duże, wygodne gacie. - Tłumaczyłam się. - Po co mam kupować, taką bieliznę?
- No wiesz... w końcu, kiedyś ty i Harry...
- Znowu zaczynasz!?
- No co? To chyba normalne. Jezu, Mo, przecież kiedyś musisz to zrobić. Masz 21 lat, jesteś dziewicą, a trzynastolatki zachodzą w ciąże! Chyba coś jest, nie tak...
- Dobrze wiesz, że to nie jest takie proste.
- Dla mnie, było.
- Ale, dla mnie nie. Dorze wiesz dlaczego.
- Powinnaś mu powiedzieć.
- Powiedziałam! -Krzyknęłam pod wpływem emocji.
Perrie popatrzyła na mnie, z podziwem. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Dobrze o tym wiem.
- No nareszcie! - Wykrzyknęła zadowolona. - I jak zareagował?
- Cóż... był w soku. Mam jedno pytanie.
- No.
- Jak poznałaś, Zayna?
Uniosłam brew, przyglądając się jej. Uśmiechnęła się nerwowo, a na jej twarz wkradł się rumieniec.
- Przypadkiem.
- Przypadkiem?
- Możemy zacząć się szykować?
Perrie była poirytowana. Naprawdę byłam ciekawa w jakich okolicznościach poznała Zayna. No cóż, nie był to czas na tą rozmowę.
________________________
PO PIERWSZE WIELKIE WOW DOBILIŚMY DO 3 000 WYŚWIETLEŃ! DZIĘKUJE WAM!
Myślałam, że nie zdarzę z tym rozdziałem, a uwinęłam się w 2 dni (łiii).
Niedługo na blogu dobijemy do 100 komentarzy :D. Wiem, że to niedużo w porównaniu do innych blogów, ale dla mnie to wspaniale!
Jeśli coś wam nie pasuje, lub robię coś źle to napiszcie :) z chęcią się poprawie :>
PS. następny rozdział będzie długi (przynajmniej tak mam w planach) więc spinajcie, jak to mówi moja nauczycielka, tylne części garderoby :)) xx.
PO PIERWSZE WIELKIE WOW DOBILIŚMY DO 3 000 WYŚWIETLEŃ! DZIĘKUJE WAM!
Myślałam, że nie zdarzę z tym rozdziałem, a uwinęłam się w 2 dni (łiii).
Niedługo na blogu dobijemy do 100 komentarzy :D. Wiem, że to niedużo w porównaniu do innych blogów, ale dla mnie to wspaniale!
Jeśli coś wam nie pasuje, lub robię coś źle to napiszcie :) z chęcią się poprawie :>
PS. następny rozdział będzie długi (przynajmniej tak mam w planach) więc spinajcie, jak to mówi moja nauczycielka, tylne części garderoby :)) xx.
Hej, znalazlam twitta o tym blogu. Jest SWIETNY!
OdpowiedzUsuńUwielbiam to ff. Mam nadzieje ze nie obrazisz ale nie skomenstowalam reszty rozdzialow.
Mam takie przeczucie ze Harry bedzie na tym balu i wydarzy sie cos ciekawego :3
No nic, czekam na nowy i weny xx
Hahahah koocham Pezz. Taki cudak xd cuekawe czy kiedys sie dowiemy jak poznala Zayna..
OdpowiedzUsuńCudo rozdział :D mooorre!
@izaofficial_ xx
świetny rozdział! KOCHAM TEN BLOG! CUDO *0*!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny! Jak z resztą zawsze ;)
OdpowiedzUsuńCo tu dalej pisać, czekam na następny x
@luvmyhazzer