Poczułam przyjemny zapach bekonu i jajek. Natychmiast nabrałam ochoty na jedzenie i skierowałam się do kuchni. Harry stał do mnie tyłem. Miał na sobie jedynie bokserki i teraz mogłam z bezkarnie podziwiać jego umięśnione plecy, szerokie ramiona, wąskie biodra i naprawdę długie nogi. Potrafiłabym patrzeć na niego bez przerwy i nigdy by mi się to nie znudziło. Podeszłam bliżej i przytuliłam go od tyłu. Ciało chłopaka było takie ciepłe, a skóra przyjemnie miękka w dotyku.
- Dzień dobry, skarbie - przywitał się. Zamknęłam oczy, rozkoszując się głębią jego głosu. Był teraz taki spokojny i miał chyba dobry humor.
- Dzień dobry. Robisz śniadanie?
- Kolacje - odpowiedział sarkastycznie. Przewróciłam oczami. Cmoknęłam nagie plecy bruneta, by stanąć obok niego.
- O której wstałeś?
- Niedawno. Nie chciałem cię budzić - uśmiech rozświetlił jego twarz - Słodko spałaś.
Chyba się zarumieniłam.
Harry nałożył jajecznicę na dwa talerze.
- Idziesz? - Zapytał. Zabrał śniadanie i poszedł w stronę dużego stołu jadalnego. Podążyłam za nim i zajęłam miejsce naprzeciwko. Smakowało wyśmienicie. Kiedy tak siedzieliśmy w ciszy i wymienialiśmy spojrzenia, wypełnione czymś, czego nawet nie umiem nazwać, przypomniałam sobie, że powinnam zadzwonić do Perrie. Całkiem o niej zapomniałam.
- O kurczę - jęknęłam.
- Co?
- Muszę zadzwonić do Perrie.
- Zadzwonisz, jak wrócimy do twojej mamy - wzruszył ramionami. Westchnęłam, ale musiałam się na to zgodzić. Z resztą nie miałam teraz ochoty, słuchać jej wywodów, jak źle zrobiłam i robię ze swoim życiem. Pezz, jest lekko nadopiekuńcza i częściej nie ma racji w tym co mówi.
- A, jak wrócimy? Chyba nie mamy auta.
- Możemy się przejść, to nie jest daleko...
Nie!
- Harry, jestem trochę, eee... obolała? - Nie chciałam być marudna, ale też nie chciałam iść pieszo.
Usta Brytyjczyka wygięły się w szerokim uśmiechu, ukazując zęby i wzbogacając policzki, o urocze wgłębienia.
- Bawi cię to? - Uniosłam brew i starałam się zachować powagę, chodź nie było to łatwe.
- Nie, ciesze się, że to dzięki mnie - puścił do mnie oczko. Mój wzrok spadł na jego nagą klatkę. Dostrzegłam fioletową malinkę na jego obojczyku, która była skutkiem naszych gorących czynności. Kącik moich ust powędrował ku górze. Odchrząknął i zauważyłam, że przypatruję mi się spod przymrużonych powiek. - Do twarzy ci w tej koszuli.
Spojrzałam na nią i zapięłam jeden guzik, który ukazywał mój dekolt.
- Dzięki - uśmiechnęłam się. Czułam jak na moje policzki wpływa rumieniec i palą z gorąca. Harry odgarnął swoje włosy z czoła i poprawił swoją pozycję na krześle. Jego głowa przekręciła się w prawo, a na usta wstąpił przebiegły uśmieszek.
- Powiedz mi jeszcze, że nic pod nią nie masz. - O, Boże, chyba płonę.
Spuściłam wzrok na końcówkę jajecznicy na talerzu i kawałek bekonu.
- Claaaudia. - Niepewnie popatrzyłam na niego i nie mogłam się nie uśmiechać, kiedy jego usta to jeden wielki banan. Oblizał, cholernie prowokacyjnie, swoje usta i przegryzł wargę. Zacisnęłam uda pod stołem czując to dziwne napływanie pożądania. Ach, te jego wspaniałe usta, które tak świetnie całują i jego język, który... świetnie robi inne rzeczy... Jego oczy pociemniały, bacznie mnie obserwując. - Jak było wczoraj?
Gwałtownie wciągnęłam powietrze nosem i chwilę zastanowiłam się nad odpowiedzią. Moją głowę zasnuły wspomnienia, ze wczorajszej nocy. Delikatność Harrego i opiekuńczość, dobierała mi mowę. Każdy dotyk zdawał się być cudowny. Przy nim czułam się wyjątkowo, jakby świat był tylko nasz. Widziałam tylko go i myślałam tylko o nim. Ciekawe, czy on czuł to samo?
- Było... dobrze.
- Dobrze? - uniósł brwi.
- No wiesz, nie mam żadnego porównania - wzruszyłam ramionami.
- Podobało ci się?
To mało powiedziane!
- Tak... - Jejku, pewnie wyglądam jak burak.
- Mi też, nawet bardzo. Chodź - wstał.
- Gdzie?
- Wziąć kąpiel.
Przegryzając wargę, podeszłam do niego. Lekko się skrzywiłam. To naprawdę dziwne uczucie i skutek przedarcia się przez moje dziewictwo. Mimo wszystko cieszę się, że to zrobiłam. Harry podniósł mnie, jak pannę młodą i zaniósł do łazienki, która zaczęła wypełniać się wilgotnym powietrzem, przez parującą wodę. Wpatrywaliśmy się w siebie i dzieliło nas kilka, długich centymetrów. Czułam to gorąco napływające w dolne partie ciała. Zrobiłam krok bliżej mojego chłopaka i zarzuciłam mu rękę na szyję. Nasze usta z pasją ocierały się o siebie i było to najlepsze, co mogło być na tym świecie. Te piękne, pełne, malinowe wargi. Ręce bruneta błądziły po moich plecach, aż odnalazły pośladki. Ścisnął je, na co niekontrolowanie jęknęłam. Kochałam jego dotyk. Wywoływał u mnie dreszcz emocji i podniecenia. Czułam to, tylko przy nim. Oderwaliśmy się od siebie, łapczywie oddychając. Harry wpatrywał się prosto w moje oczy, a ja w jego. Prawda jest taka, że gdybym nie była tak obolała, zrobiłabym to jeszcze raz. Teraz.
- Doprowadzasz mnie do szaleństwa.
Uśmiechnęłam się. Jego palce u jednej dłoni, rozpinały kolejne guziki koszuli, ukazując coraz więcej. Całowałam linię jego szczęki, wsłuchując się w głębokie oddechy, które co chwilę wydostawały się z jego płuc. Uwielbiam tą wzajemną bliskość. To jak nasze ciała same lgną do siebie, jakby przyciągał nas niewidoczny magnez. To jak rozmawiamy, śmiejemy się i całujemy... To wszytko. Gesty i słowa przepełnione, są czystą miłością.
Miłością dwóch ludzi, którzy są gotowi zrobić dla siebie wszystko. Wybaczyć największe błędy i dalej ufać.
Pragnę już do końca swoich dni, budzić się i widzieć ten uśmiech. Czuć ten zapach i szerokie ramiona, które zamykają mnie w uścisku. Słyszeć głęboki, ochrypły głos, szepczący mi do ucha. A najbardziej pragnę kochać go i być kochaną, przez niego.
Delikatny materiał zsunął się z moich ramion, pozostawiając mnie całkiem nagą, w bladym świetle dnia. Harry pozbył się swoich bokserek z głupkowatym uśmiechem. Zaśmiałam się, kiedy lekko się schylił i pokazał ręką na wannę. Weszłam do niej powoli, a gorąca woda delikatnie szczypała moją skórę. Brytyjczyk wszedł za mną i przyciągnął mnie do swojej klatki. Odgarnęłam włosy na jedno ramie. Miękkie usta, spoczęły na moim ramieniu. Zamknęłam oczy i całkiem się o niego oparłam. Mięśnie w całym rozluźniały się pod jego dłońmi, które rozprowadzały pachnący olejek na moim ciele.
***
Zeszłam z ramion Harrego, żeby bezpiecznie wejść do domu. Drzwi były otwarte a ze środka, wypływała cicha, przyjemna muzyka. Rzuciłam chłopakowi zdziwione spojrzenie, on tylko wzruszył ramionami. Ruszyliśmy do salonu, skąd dobiegały rozmowy. Pisnęłam podekscytowana. Na kanapie siedziała moja mama, z niejaką Polly. Nie widziałam jej chyba od czasu skończenia średniej szkoły, do której razem chodziłyśmy. Polly, jest jedną z tych koleżanek, z którymi można pozwolić sobie na wszystko. Jest bardzo otwarta, śmiała i wylewa się z niej pozytywna energia.
Zmieniła się. Wcześniej miała piękne, proste włosy sięgające do pasa, teraz krótkie, aż za ucho w rudym odcieniu. I tak wyglądała olśniewająco. Jej oczy były mocno podkreślone, tak samo jak pełne, czerwone od szminki usta. Podeszła do mnie i przytuliła naprawdę mocno.
- Tak za tobą tęskniłam, myszko! - Jej głos zaszedł delikatną chrypką i szkockim akcentem. Jej ojciec był Szkotem, a mama Brytyjką.
- Ja za tobą też.
Złapała mnie za ramiona i przyjrzała się od góry, do dołu. Ja jej też. Miała na sobie białą koszulę, na grubych ramiączkach, zapiętą pod samą szyję i schowaną w dżinsy, które z kolei idealnie opinały jej piękne długie i smukłe nogi. Zawsze jej ich zazdrościłam.
- Ależ z ciebie laska!
Zaśmiałam się i zauważyłam, że jej wzrok powędrował za moje plecy. Odwróciłam się i trochę przesunęłam, żeby, no cóż pochwalić się moim chłopakiem. Zawsze to Pol miała przystojnych, ciekawych mężczyzn przy swoim boku. Teraz moja kolej.
- Harry - wyciągnął do niej dłoń i uśmiechnął się półgębkiem.
- Polly - przyjęła jego rękę i potrząsała nią. Rzuciła mi spojrzenie pełne podziwu, co znaczy, że jest w szoku. Udało mi się zszokować Polly Nelson, o tak!
Pomachałam na powitanie swojej mamie.
- No chodźcie, nie będziecie tak stać. Napijecie się wina?
- Z chęcią - pociągnęłam Harrego, w stronę kanapy.
Mijały kolejne długie minuty, kiedy siedzieliśmy w salonie. Ja, mama i Polly dyskutowałyśmy na jakieś typowo babskie tematy, w czasie gdy Harry był zajęty swoim telefonem. Przytakiwał i wydawał się być niezainteresowany. Nie dziwię mu się. przeprosiłam na chwilę i wyszłam z salonu. Musiałam zadzwonić do Perrie, inaczej mnie zabije.
Jeden sygnał. Drugi, trzeci.
- Claudia, na litość boską! Co się z tobą dzieje? - jej karcący głos, zabrzmiał w słuchawce.
- Ciebie też miło słyszeć, Pezz - przewróciłam oczami. - Zapomniałam, sorry.
- Kiedy wracacie?
- Nie wiem, dlaczego pytasz?
Głośno westchnęła.
- Mo, nie chcę cię martwić, ale jest coś co powinnaś zobaczyć - ton dziewczyny diametralnie uległ zmianie.
- Co takiego?
- Raczej nic dobrego. Kiedy wrócicie do Londynu, radzę ci się trzymać Harrego...
- Zmieniłaś o nim zdanie? - Uniosłam brew. Kompletnie nie miałam pojęcia, o co jej chodzi.
- Nie o to chodzi. Moglibyście wrócić, jeszcze dziś, lub jutro nad ranem? To ważne, a ja coraz bardziej wpadam w panikę.
- Zaraz, Perrie, o co chodzi?
- Po prostu przyjedźcie, to nie jest rozmowa na telefon.
- To nie są żadne żarty?
- Nie, Mo. Błagam, po prostu wracajcie już.
- No okay. Do zobaczenia.
Rozłączyła się.
asdfghjkl!
OdpowiedzUsuńjeju ciekawe co się stało!
ale cudowny ten rozdział!
@znaleziona69
Cholercia, ciekawe o co chodzi Pezz.
OdpowiedzUsuńPrzez to co powiedziała Perrie jeszcze bardziej niż zwykle nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Mo i Harry, jak zwykle są uroczy haha.
Weny! x
@luvmyhoranux
Jak ja chcę mieć takiego chłopaka...Oni razem są tacy słodzcy... Dlaczego rozdział skończył się w tym momencie! Teraz muszę żyć w niepewności! Dawaj next,proooszę @zuziatrawiska
OdpowiedzUsuńCzekam na next! @xxhoranowaxx
OdpowiedzUsuń