Tylko przy Harrym mogłam to czuć. Bezpieczeństwo. Wierzyłam, że jego silna, wysportowana sylwetka jest w stanie, ochronić mnie przed wszystkim. Każdym, najmniejszym uderzeniem. Nie chodzi tu tylko o dotyk, ale uczucia.
Jednak coś w tej chwili, nie zgadzało się. Nie poczułam zapachu jego ciała, zmieszanego z perfumami i szamponem do włosów. Ten dotyk był inny.
To nie był, Harry.
Jego dłoń ścisnęła udo, dokładnie w tym miejscu, gdzie majaczyły ślady blizn. Teraz moje serce pompowało strach, by ten przepłynął przez moje żyły. Wyślizgnęłam się z jego dotyku i odwróciłam gwałtownie. Moje ciało, oblał paraliż.
To on.
Stał tam i uśmiechał się w moją stronę, jak gdyby nigdy nic. Otworzyłam usta, chciałam krzyczeć ale nie mogłam. Nie mogłam zrobić nic. Płakać, krzyczeć, mówić, cokolwiek... nie mogłam.
Ludzie dookoła nie zwracali na nas uwagi.
- Claudia... Minęło tyle czasu... - uśmiechnął się szyderczo. Założył pasemko moich włosów za ucho. Sposób w jaki oblizał swoje usta, przyprawił mnie o mdłości. - Wiem, że za mną tęskniłaś. Może wszystko powtórzymy?
Odsunęłam twarz od jego dłoni, ale nie uniknęłam jego dotyku. Nigdy nie zapomnę, tego szczególnego dotyku. Parzył moją skórę, i niemal czułam, jakby zamiast opuszka jego palca, po moim policzku przesuwa się żyletka, zostawiająca kolejne, bolesne cięcie.
Z powodu mojej bezsilności, strachu, paraliżu, jedyne co mogłam z siebie wydobyć, to cichy szloch.
Moje ciało natychmiast się spięło, kiedy położył dłoń na mojej pupie, przyciągając mnie do siebie. Obserwował mnie dokładnie, a jego palce mocno ścisnęły moje kroczę.
- Przestań. - Zaszlochałam.
Gorące łzy spływały, jedna po drugiej, toczyły się po policzkach.
- Proszę, proszę nie...
Ze snu wyrwał mnie grzmot pioruna. Oddychałam nieregularnie, myśli zaczęły krążyć wokół tego, co właśnie mi się przyśniło.
To sen... Tylko sen.
Ale jednak, on w nim był. Byłam wystraszona, wstrząśnięta tym co właśnie widziałam. To było takie prawdziwe, realistyczne...
Cichy szloch zabrzmiał w ciemnym pokoju. Nie byłam wstanie wytrzymać.
Co jeśli to nie byłby sen? Co jeśli to wszystko, powtórzyłoby się ponownie?
Płakałam żałośnie, jak dziecko, któremu przyśniło się coś okropnego. Tak, też się czułam.
- Mo? - Harry zapalił małą lampkę przy łóżku. Przyciągnął mnie do siebie w ciasnym uścisku. - Ciii... już dobrze.
Przytuliłam go najmocniej jak tylko potrafiłam. Był mi potrzebny. Głaskał mnie po głowie, zostawiając długie pocałunki na moim czole. Wiedział, że to mnie uspokoi.
- Harry... - Zaszlochałam.
- Już, wszystko jest w porządku. Jestem tu. - Szeptał.
Moje łzy moczyły, jego nagi tors. Pachniał tak dobrze. Czułam się bezpiecznie. Miałam swój własny świat, który istniał tylko w tedy, kiedy Harry był w pobliżu.
***
Słońce przebijało się przez zasłony, do pokoju. Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam spokojną twarz Harrego. Zamruczał cicho, gdy odgarnęłam kręcone włosy z jego czoła. Był taki spokojny. Jego twarz nie wyrażała, żadnego z uczuć. Pochłonięty był, swoim snem. Teraz, mogłam przyglądać mu się bezkarnie.
Moje myśli zalały się wspomnieniami wczorajszego wieczoru. To wszystko co robił... jego dotyk, jego usta, jego język... Zaczerwieniłam się, na samą myśl o tym, jak jego włosy łaskotały moje uda, w czasie, kiedy ja zaciskałam je w dłoni, wijąc się w czystej przyjemności.
To było pewne, że Harry nie robił tego pierwszy raz. Był bardzo doświadczony, w porównaniu do mnie, ja nie potrafiłam nic. Nie miałam bladego pojęcia, na temat seksu. Harry o tym wie.
Z zamyślania, wyrwał mnie jego stłumiony jęk. Otwarłam szeroko oczy, patrząc na niego. Nadal spał. Wtulił się w moją dłoń, zaplątaną w jego włosy. Nachyliłam się do jego ust, tylko po to, żeby lekko muskać je swoimi. Po chwili poczułam jak porusza swoimi.
Obudził się.
-Dzień dobry. - Mruknął zaspany. Jego głos był bardzo ochrypły, a oczy jakby zachodziły mgłą.Moje myśli zalały się wspomnieniami wczorajszego wieczoru. To wszystko co robił... jego dotyk, jego usta, jego język... Zaczerwieniłam się, na samą myśl o tym, jak jego włosy łaskotały moje uda, w czasie, kiedy ja zaciskałam je w dłoni, wijąc się w czystej przyjemności.
To było pewne, że Harry nie robił tego pierwszy raz. Był bardzo doświadczony, w porównaniu do mnie, ja nie potrafiłam nic. Nie miałam bladego pojęcia, na temat seksu. Harry o tym wie.
Z zamyślania, wyrwał mnie jego stłumiony jęk. Otwarłam szeroko oczy, patrząc na niego. Nadal spał. Wtulił się w moją dłoń, zaplątaną w jego włosy. Nachyliłam się do jego ust, tylko po to, żeby lekko muskać je swoimi. Po chwili poczułam jak porusza swoimi.
Obudził się.
- Dzień dobry. - Szepnęłam.
Zamknął oczy i uśmiechnął się lekko.
- Mógłbym budzić się tak co ranek.
Uśmiechnęłam się nieśmiało. Wpatrywał się we mnie, swoimi soczyście zielonymi oczyma. Jest taki piękny. Zmarszczył brwi, na co odpowiedziałam tym samym.
- W nocy płakałaś...
- Co?
- Nie pamiętasz?
Płakałam? Nic takiego, sobie nie przypominam. Dlaczego, płakałam?
Potrząsnęłam przecząco głową.
- Chyba coś ci się przyśniło... Mniejsza z tym. Jesteś głodna?
***
Wysiadłam z samochodu, z pomocą Harrego. Uśmiechnęłam się i podziękowałam cicho.
- Dziękuje za wszystko.
- Ja też - uśmiechnął się uroczo.
Nie odrywając ode mnie spojrzenia, gładził dłonią mój policzek. Nachylił się, na tyle blisko, abyśmy mogli poczuć wspólny zapach i nawzajem zaciągnąć się, naszymi oddechami. Za chwilę nasze wargi, smakowały siebie nawzajem, łącząc się w powolnym pocałunku. Położyłam dłoń na jego karku, a on subtelnie przyciągnął mnie bliżej, swojego ciała. Nasze usta stanowiły jedność, w czasie, kiedy języki ocierały się o siebie łakomie, pragnąc więcej.
Oderwaliśmy się od siebie, łapczywie łapiąc oddech. Uśmiechnął się szeroko, a a momentalnie spłonęłam rumieńcem.
- Do zobaczenia, Mo. - Ostatni raz musnął moje usta.
Uśmiechnęłam się słabo i zaczęłam iść w stronę drzwi domu. Odwróciłam się i pomachałam Harremu na pożegnanie, tylko po to by za chwilę zniknąć za drewnianą powłoką. Usłyszałam jak odjeżdża. Uśmiechnęłam sie sama do siebie.
W korytarzu pojawiła się Perrie. Miała na sobie dresy, krótki t-shirt i włosy związane w koka, z którego wychodziły pojedyncze kosmyki, blond włosów. Oprócz tego, w ustach trzymała różową szczoteczkę, a z kącika jej ust spływała biała pasta do zębów. Zaczęła coś mówić, ale nic nie zrozumiałam przez jej pełne, pasty usta.
- Co?
Poszła do łazienki i po chwili wróciła.
- Zgaduje, że byłaś z Harrym?
- No... tak.
- Zaczekaj... Poszłyśmy na bal, z którego sobie poszłaś, spędziłaś u niego dwie noce?! - Zapytała zaskoczona.
- Przecież do ciebie dzwoniłam, mówiłam, że jestem w barze...
- Spałaś tam, razem z Harrym.
- Tak...
- O kuźwa, idę po popcorn.
Zaśmiałam się i poszłam do salonu. Usiadłam zmęczona na kanapie. Nadal miałam na sobie jego bluzkę i dresy, które musiałam trochę podciągnąć i związać przy pasie.
- Co robiłaś z Zaynem przez ten czas?
- Nic takiego - krzyknęła z kuchni.
Jasne.
Usiadła obok mnie z miską popcornu na kolanach i patrzyła niecierpliwie.
- Zaczynaj.
- Od czego?
- Co robiliście jak wyszliście z baru?
~Harry~
Usiadłem przy barze i zamówiłem, kolejnego drinka. Rozglądałem się po wnętrzu klubu. Musiałem się trochę rozluźnić, a chodzenie do klubów było do tego idealne.
W mojej głowie lekko się zakręciło, kiedy pociągnąłem kolejny łyk alkoholu, zmieszanego z sokiem.
- Harry - usłyszałem męski głos, już skądś mi znany.
- Logan? - Zmarszczyłem brwi zdziwiony, patrząc na mężczyznę.
- Dawno cię nie widziałem, stary. Minęło tyle czasu.
Usiadł obok mnie.
- Tak...
- Chyba, dużo wypiłeś?
- Nie wiem...
Po kilku kolejnych drinkach, nie byłem w stanie trzeźwo myśleć. Nie zdawałem sobie sprawy, z tego co robię. Wszystko wokół mnie wirowało.
Logan chwycił mnie za rękę i mówił coś pod nosem, ale nie byłem w stanie zrozumieć jego słów. Zaprowadził mnie na tyły budynku i przyparł do wyłożonej cegłami, zimnej ściany. Nasze usta łączyły się w zaciekłym pocałunku, w czasie kiedy biodra ocierały się o siebie.
Nie myślałem o tym co robię. To wszystko, stało się tak szybko. Nie powinno mieć miejsca.
- Dziękuje za wszystko.
- Ja też - uśmiechnął się uroczo.
Nie odrywając ode mnie spojrzenia, gładził dłonią mój policzek. Nachylił się, na tyle blisko, abyśmy mogli poczuć wspólny zapach i nawzajem zaciągnąć się, naszymi oddechami. Za chwilę nasze wargi, smakowały siebie nawzajem, łącząc się w powolnym pocałunku. Położyłam dłoń na jego karku, a on subtelnie przyciągnął mnie bliżej, swojego ciała. Nasze usta stanowiły jedność, w czasie, kiedy języki ocierały się o siebie łakomie, pragnąc więcej.
Oderwaliśmy się od siebie, łapczywie łapiąc oddech. Uśmiechnął się szeroko, a a momentalnie spłonęłam rumieńcem.
- Do zobaczenia, Mo. - Ostatni raz musnął moje usta.
Uśmiechnęłam się słabo i zaczęłam iść w stronę drzwi domu. Odwróciłam się i pomachałam Harremu na pożegnanie, tylko po to by za chwilę zniknąć za drewnianą powłoką. Usłyszałam jak odjeżdża. Uśmiechnęłam sie sama do siebie.
W korytarzu pojawiła się Perrie. Miała na sobie dresy, krótki t-shirt i włosy związane w koka, z którego wychodziły pojedyncze kosmyki, blond włosów. Oprócz tego, w ustach trzymała różową szczoteczkę, a z kącika jej ust spływała biała pasta do zębów. Zaczęła coś mówić, ale nic nie zrozumiałam przez jej pełne, pasty usta.
- Co?
Poszła do łazienki i po chwili wróciła.
- Zgaduje, że byłaś z Harrym?
- No... tak.
- Zaczekaj... Poszłyśmy na bal, z którego sobie poszłaś, spędziłaś u niego dwie noce?! - Zapytała zaskoczona.
- Przecież do ciebie dzwoniłam, mówiłam, że jestem w barze...
- Spałaś tam, razem z Harrym.
- Tak...
- O kuźwa, idę po popcorn.
Zaśmiałam się i poszłam do salonu. Usiadłam zmęczona na kanapie. Nadal miałam na sobie jego bluzkę i dresy, które musiałam trochę podciągnąć i związać przy pasie.
- Co robiłaś z Zaynem przez ten czas?
- Nic takiego - krzyknęła z kuchni.
Jasne.
Usiadła obok mnie z miską popcornu na kolanach i patrzyła niecierpliwie.
- Zaczynaj.
- Od czego?
- Co robiliście jak wyszliście z baru?
~Harry~
Usiadłem przy barze i zamówiłem, kolejnego drinka. Rozglądałem się po wnętrzu klubu. Musiałem się trochę rozluźnić, a chodzenie do klubów było do tego idealne.
W mojej głowie lekko się zakręciło, kiedy pociągnąłem kolejny łyk alkoholu, zmieszanego z sokiem.
- Harry - usłyszałem męski głos, już skądś mi znany.
- Logan? - Zmarszczyłem brwi zdziwiony, patrząc na mężczyznę.
- Dawno cię nie widziałem, stary. Minęło tyle czasu.
Usiadł obok mnie.
- Tak...
- Chyba, dużo wypiłeś?
- Nie wiem...
Po kilku kolejnych drinkach, nie byłem w stanie trzeźwo myśleć. Nie zdawałem sobie sprawy, z tego co robię. Wszystko wokół mnie wirowało.
Logan chwycił mnie za rękę i mówił coś pod nosem, ale nie byłem w stanie zrozumieć jego słów. Zaprowadził mnie na tyły budynku i przyparł do wyłożonej cegłami, zimnej ściany. Nasze usta łączyły się w zaciekłym pocałunku, w czasie kiedy biodra ocierały się o siebie.
Nie myślałem o tym co robię. To wszystko, stało się tak szybko. Nie powinno mieć miejsca.