Czekałam na niego przy jednym z wielu stolików, które w większości stały puste. Harry poszedł do samochodu po swoją bluzę. Próbowałam wmówić mu, że wcale nie jest mi zimno, ale on się uparł i pobiegł na parking, do auta. Usiadłam na plastikowym, ale stabilnym stoliku. Moje nogi swobodnie zwisały z krawędzi, bardzo dalekie tego, żeby dotknąć podłoża. Rozejrzałam się dookoła, a mój wzrok utknął na paczce mężczyzn głośno rozmawiających. Niestety przez półmrok, nie byłam w stanie dokładnie przyjrzeć się ich twarzą. Widziałam tylko, potężne, męskie sylwetki i papierosa, który wędrował z ust do ust. Zauważyłam jak jeden z nich przygląda mi się. Dokładnie czułam na sobie jego wzrok, tym bardziej, że jeden z jego kolegów popatrzył na niego, a następnie na mnie. Moje serce znacznie przyspieszyło swój rytm. Nie przepadałam za takimi sytuacjami. Rozejrzałam się dookoła, w poszukiwaniu wysokiego chłopaka z lokami. Nie znalazłam go, ale kiedy tylko mój wzrok wrócił na dawny obiekt obserwowania, ten już zbliżał się do mnie, pewnym siebie krokiem. Wstałam szybko, chcąc jak najszybciej oddalić się od mężczyzny, ale zrobiłam to trochę za późno, bo on złapał moje przedramię, na co wzdrygnęłam się znacząco. Strach zawładnął całym, moim ciałem.
- Jesteś tu sama? - Zapytał. Jego głos, był bardzo ciężki. Nie brzmiał groźnie, ale mimo wszystko nie czułam się pewnie. To chyba oczywiste.
Nie odpowiedziałam, a on tylko zmarszczył brwi.
- Może masz ochotę, się z nami napić? - Uśmiechnął się, a ja momentalnie pokiwałam głową.
- Nie.
- Wyglądasz na przerażoną.
Położył obie dłonie na mojej twarzy, a moje oczy powiększyły się tak jak nigdy. Złapałam jego nadgarstki z zepchnęłam z mojej twarzy jego dłonie. Byłam cholernie przerażona.
- Nie dotykaj mnie. - Ledwo wydusiłam, a on tylko zbliżył się bardziej. Czerpał korzyści ze swojego wzrostu, zniżając się wzrokiem na moją klatkę piersiową, która unosiła i opadała w naprawdę szybkim tempie.
Złapał moją dłoń, a przez moje ciało przeszły nieprzyjemne dreszcze.
- Nic złego ci nie zrobię, spokojnie...
- Claudia! - Usłyszałam ten piękny głos, za którym już zdążyłam zatęsknić. Podał mi bluzę jak tylko znalazł się blisko i odepchnął z impetem intruza. Chciałam jakoś temu zapobiec, więc chwyciłam jego bluzkę, ale on od razu wyszarpał się z mojego uścisku. Założyłam szybko bluzę, żeby mi nie przeszkadzała.
- Hej, hej nie chcę żadnych kłopotów - chłopak zaczął szybko się tłumaczyć, widząc jak bardzo Harry, był w tej chwili zdenerwowany. - Chciałem tylko pomóc, okej?
- Ona, nie potrzebuje twojej pomocy.
Głos mojego chłopaka był tak niski, pewnie jakbym go nie znała, od razu bym stąd zwiała jak najdalej.
- Myślałem, że jest sama, do cholery.
Klatka piersiowa Harrego, znacznie przyśpieszyła na te słowa. Stanęłam za nim i obięłam go w pasie, jednak on nadal stał niewzruszony. Był zły. Cholernie zły.
Stanęłam na palcach, tylko po to, żeby trochę go uspokoić i wyszeptać do jego ucha:
- Harry, chodźmy już.
Obrócił swoją twarz, tak, żeby widzieć mnie kontem oka. Przełknęłam nerwowo ślinę, Wiedziałam, że nic mi nie zrobi. Nie mi.
- Dotknął cię?
Poluzowałam uścisk wokół jego talii.
- Dotknął?! - Warknął. Jego cierpliwość wisiała na włosku i był naprawdę blisko, żeby przylać temu mężczyźnie. Na jego miejscu, uciekałabym. - Do kurwy, dotknął cię czy nie?!
Podskoczyłam niespodziewanie na wysoki i groźny ton jego głosu. Kilka osób popatrzyło w nasza stronę, oceniając sytuację.
Pokiwałam głową i odsunęłam się o krok.
- Nie. - Przerażenie w moich oczach jak i w głosie, dało mu do zrozumienia, że kłamałam. Ale przecież, ten chłopak tak na prawdę nic nie zrobił. - Harry!
Krzyknęłam spanikowana, gdy uderzył mocno chłopaka w twarz, a ten momentalnie wylądował na chłodnej ziemi. Ten przystojny chłopak, który zawsze jest dla mnie taki delikatny, teraz usiadł na swoim przeciwniku i mocno uderzył w jego policzek dużą pięścią. Nieznajomy chcąc się bronić, także uderzył bruneta nad nim.
- Harry! Harry przestań! - Próbowałam go zdjąć z ofiary, lecz wszystkie moje starania poszły na nic. Harry, nie miał umiaru i okładał twarz nieznajomego coraz to silniejszymi uderzeniami. Widziałam go tylko raz w takim stanie. Kiedy, prawie w ogóle się nie znaliśmy, a on wyciągnął mnie z uliczki, w której obcy mężczyzna próbował się do mnie dobrać. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu jakiejkolwiek pomocy. Gdzie teraz byli jego znajomi?!
Podbiegłam do przypadkowego faceta, który wyglądał w miarę rozsądnie.
- Proszę, niech mi pan pomoże! - Pociągnęłam go w stronę bójki. Kompletnie nie wiedział o co chodzi, ale miałam to gdzieś. Chciałam, żeby to już się skończyło. Obcy mężczyzna próbował ich rozdzielić, ale nie udawało mu się. Harry pod wpływem impulsu wymierzył ostry cios, także w niego. Zakryłam ręką usta zszokowana. Przyłożył, nic nie winnemu facetowi!
Przytuliłam się do jego pleców, jedną ręka oplatając jego talię, a drugą kładąc na jego klatce piersiowej. Czułam jak silny i szybki rytm wybija jego serce. Zacisnęłam mocno oczy. On nie przestawał.
- Harry, Harry proszę cię - zaczęłam szeptać do jego ucha. - Przestań, błagam.
Łzy same z siebie, spłynęły po moich policzkach. Brunet przestał się poruszać, a ja wypuściłam z ust drżący oddech.
- Przestań. Musisz przestać. - Pocałowałam jego szyję, tylko po to, żeby go uspokoić. - Proszę. Harry.
Obrócił twarz w moją stronę i odetchnął głęboko. Wstałam z niego, a on z całkowicie obitego chłopaka. Ledwo oddychał, z jego ust ciekła krew, a twarz była pokryta świeżymi sińcami. Harry chciał się do mnie zbliżyć, odruchowo zrobiłam krok w tył. W jego oczach pojawiło się poczucie winy, zawodu i odrzucenia.
- Claudia...
- Zadzwoń po karetkę. Idę do samochodu. - Przerwałam mu i jak najszybciej oddaliłam się od niego.
Droga na parking wydawała się najdłuższą jaką kiedykolwiek zdołałam przejść. Wytarłam mokre policzki i zapięłam czarną bluzę, wtulając się w nią. Piękny zapach zawładnął moimi zmysłami. Było całkiem ciemno. Na parkingu stało tylko kilka aut, dlatego łatwo było mi wypatrzyć to właściwe. Oparłam się o nie i nie zostało mi nic innego, jak czekanie na Brytyjczyka. Naciągnęłam kaptur na głowę. Starałam się nie denerwować i nie myśleć o tym co przed chwilą zaszło. Zdało się to być cholernie trudne, bo w mojej głowie cały czas pojawiał się obraz Harrego, ogarniętego furią. Nie dość, że pobił tego chłopaka to jeszcze przyłożył, mężczyźnie, który starał się tylko pomóc. Nie możliwe było to jak bardzo Harry potrafi się zmienić pod wpływem emocji. Jeszcze przed tym śmiał się ze mną i delikatnie cmokał w nos. Później wymierzał brutalne ciosy w obce ciało.
Widziałam jak zbliża się w moim kierunku. Moje serce ponownie przyśpieszyło, ale teraz nie wiem czy z obawy przed nim, czy po prostu przez jego onieśmielającą osobę. Poprawił swoje włosy. Chciałam go przytulić. Powiedzieć, że nic się nie stało, ale nie byłam w stanie. Powinnam być zła. Każdy by był.
- Mo, posłuchaj mnie - zaczął.
- Zawieź mnie do domu.
Westchnął głośno, a ja zmarszczyłam brwi. Czułam pobudzający przypływ adrenaliny i odwagi.
- Jedziemy do mnie. - Stwierdził ostro i otworzył auto. Obeszłam je dookoła i wsiadłam na miejsce pasażera. Trzasnęłam głośno drzwiami. Złość się we mnie gotowała i pewnie nie obejdzie się bez kłótni. Posłał mi karcące spojrzenie, a ja odpowiedziałam podobnym. Ani trochę się go nie bałam, to nie było w moim stylu, ale teraz już wiem do czego jest zdolny.
- Nie trzaskaj drzwiami.
- Przepraszam, niechcący. -Ton mojego głosu był tak ostry, nie spodziewałam się, że może w ogóle kiedykolwiek taki być. - Chcę do domu.
- Zapnij pas.
Przewróciłam oczami i zrobiłam jak kazał. Usiadłam wygodnie i już się nie odzywałam, on chyba postanowił zrobić to samo. Głucha cisza miedzy nami i napięta atmosfera rosła z sekundy na sekundę. Słychać było tylko obijanie się palców Harrego i kierownice. Popatrzyłam na jego duże dłonie, spoczywające pewnie na kierownicy. Skóra na niektórych, jego kostkach była mocno zdarta. Stróżka, już zaschniętej krwi, była widoczna na jego dłoni. Splątałam razem swoje palce i spojrzałam na jego twarz. Lewa część jego warzy, pokryta, na tę chwilę jasnym siniakiem w okolicach policzka, oka i skroni. Łuk brwiowy, był trochę uszkodzony, ale nie tak mocno, żeby spływała z niego krew.
Spuściłam wzrok na swoje dłonie.
- Nie dotknął mnie - powiedziałam cicho, przerywając niezręczną ciszę między nasza dwójką.
- Wiem co widziałem.
- Nie dotknął mnie w ten sposób. - Zmarszczyłam brwi.
- Będziesz czekać aż to zrobi? - Popatrzył na mnie ulotnie, niemal od razu wracając wzrokiem na ulicę. Przełknęłam ślinę Miał rację. - Tak myślałem.
- Ale, nie musiałeś tłuc go do nieprzytomności...
- Zatłukę każdego kto dotknie cię w sposób, który ani ty, ani ja nie pochwalam.
- Aha, ale ty tak mogłeś i możesz?
Popatrzył na mnie, tak, jakbym nie wiem co powiedziała. Nie odpowiedział.
- Poza tym uderzyłeś niewinnego człowieka.
- Wszedł mi w drogę.
- Wszedł ci w drogę. - Prychnęłam pod nosem.
- Przestań już.
Nawet nie zauważyłam, może przez moje zamyślenie cała tą sytuacją, kiedy znaleźliśmy się pod domem Harrego. Zmarszczyłam brwi i posłałam mu skoncentrowane spojrzenie.
- Kazałam ci zawieść mnie do domu.
Wzruszył tylko ramionami. Wysiadłam z auta i ponownie, żeby go zirytować - trzasnęłam drzwiami. Od razu zaczęłam kierować się do jego mieszkania.
~Harry~
Skrzywiłem się, gdy przejechałem po swojej brwi wacikiem z wodą utlenioną. Skóra na moich kostkach była niczym, w porównaniu do formującego się siniaka na twarzy. Wyglądałem okropnie. Moje loki odstawały każdy w inną stronę, lewa strona twarzy była trochę opuchnięta, a oczy ledwo żywe. Nie tak wyobrażałem sobie ten dzień. Wreszcie się przełamałem, żeby zapytać ją czy będzie moją dziewczyną, a później wszystko spieprzyłem. To była moja wina.
Widziałem tego chłopaka. Jak obejmował jej twarz, chwytał za dłoń. Okropne uczucie złości i cholernej zazdrości, zawładnęło moim ciałem. Nikt nie miał prawa jej dotykać. Tylko ja, tylko mi ufa. Nie wyobrażam sobie, że mógłby robić to ktoś inny. Nikt inny, nigdy, nie będzie dla niej taki, jak ja. Nie będzie tak blisko, jak ja.
Wyszedłem z łazienki i zauważyłem, Mo na kanapie w salonie. Podszedłem bliżej i uśmiechnąłem się szeroko. Boże, jest taka piękna. Jej piękne, długie włosy pachnące waniliowym szamponem. Głęboko niebieskie oczy i te usta. Matko, takie duże, pełne i różowe. Jej długie rzęsy spoczywały na górze, lekko zaróżowionych policzków. Podniosłem ją najdelikatniej jak potrafiłem i zaniosłem do swojej sypialni. Ułożyłem ostrożnie na łóżku i odszedłem na chwile, tylko po to żeby ściągnąć swoją koszulkę i spodnie.
Usiadłem na łóżku i popatrzyłem na Claudie. Odgarnąłem włosy z jej ramienia i zabrałem jeden niesforny kosmyk z jej twarzy. Pocałowałem zimny policzek. Przegryzłem wargę i rozpiąłem moją bluzę, w której ona wyglądała sto razy lepiej. Nie byłem pewny czy powinienem, ściągnąć z niej ubranie, ale przecież nie będzie spać w ciuchach. Oblizałem usta i lekko drżącymi dłońmi zacząłem rozpinać kolejne guziki jej koszuli. Obudzenie się jej, byłoby chyba ostatnią rzeczą jakiej bym teraz chciał, więc wiele ryzykuję. Odsłoniłem kawałek białego materiału jej, koronkowego biustonosza i... o kuźwa to w ogóle nie powinno mieć miejsca. Odkryłem jej gładki brzuch i przesunąłem po nim dłonią. Jej skóra była jednym z wielu rzecz, które w niej uwielbiam. Jej miękkość i jedwabistość, sama prosiła się, żeby cały czas ją dotykać i całować. Niestety nie mogę. Wsunąłem dłoń pod jej plecy i uniosłem trochę a drugą ręką sprawnie udało mi się pozbyć ubrania.
Z pewnością miała twardy sen.
Wypuściłem drżący oddech wpatrując się w jej piękne ciało. Przesunąłem się w dół i przerzuciłem nogi po obu stronach jej kolan. Odpiąłem guzik jej dżinsów, zaraz po tym rozporek i osunąłem jej odrobinę w dół. Zatrzymałem się i spojrzałem na jej spokojną twarz. Wyobraziłem sobie, że jest przytomna i pozwala mi na to wszystko. Mogę ją dotykać gdzie chcę, całować, słyszeć ją... Dość. Weź się w garść, Styles.
Potrząsnąłem głową, jakby to miało mi pomóc pozbycia się moich niezbyt grzecznych myśli i wyobrażeń. Zsuwałem jej spodnie, ale i tak co chwilę wracałem wzrokiem na jej bieliznę. Boże. Chcę to zdjąć, ale kurwa nie mogę!
W końcu pozbyłem się jej spodni i o dziwo, ona nadal spała. Wsunąłem jej wiotkie ciało pod pościel i zgasiłem lampkę, przy nocnej szafce. Zamknąłem ją w moim ciasnym uścisku i pocałowałem w czoło.
***
Kiedy się obudziłam Harry leżał przy mnie, wtulając swoją twarz miedzy moje ramię. Otarłam dłonią swoje zaspane oczy, próbując przyzwyczaić się do ostrego światła wpadającego do sypialni. Odsunęłam rękę Harrego od swojego ciała, a co on mruknął niezadowolony i poprawił swoją pozycję. Uśmiechnęłam się i po krótkiej chwili wyszłam z ciepłej pościeli. Ziewnęłam głośno i rozprostowałam się do pozycji stojącej. Otworzyłam szeroko oczy skanując wzrokiem swoje ciało. Byłam naga. No dobra w bieliźnie, ale to nadal za mało odzieży. Harry mnie rozebrał? O mój, Boże. Podbiegłam do jego szafki i zaczęłam przeglądać różne bluzki. Zmarszczyłam brwi, gdy ręką wymacałam coś dziwnego. Było śliskie, coś w stylu opakowania od chipsów, przy przy brzegach trochę szpiczaste. Wygrzebałam to z kupki ubrań i natychmiast tego pożałowałam. Mała, srebrna paczuszka, w której, za pewne w środku była prezerwatywa. Zaczerwieniłam się mocno i popatrzyłam w stronę chłopaka śpiącego na łóżku. Kto trzyma takie rzeczy tam gdzie ubrania?! Zaśmiałam się cicho i odłożyłam ją na swoje miejsce, po czym wzięłam jedną dużą bluzkę. Przerzuciłam ją przez głowę. Była na tyle duża, że spodenki, lub bokserki Harrego, w zupełności nie były mi potrzebne. Wyszłam z sypialni, zostawiając lekko otwarte drzwi. Zeszłam po schodach, a kiedy stanęłam na zimnych kafelkach w kuchni, na moich nogach momentalnie pojawiła się gęsia skórka. Otwarłam okno, żeby wpuścić odrobinę świeżego powietrza do mieszkania.
Przez parę minut zapoznawałam się ze wszystkimi, szafkami i szufladami kuchni, żeby móc zrobić kanapki dla Harrego i przede wszystkim, dla siebie. Byłam okropnie głodna, co było słychać chyba z kilometra, przez burczenie mojego brzucha. Usłyszałam dzwonek do drzwi i zmarszczyłam brwi. Kto o tej godzinie, mógłby odwiedzać Harrego. Odpowiedź sama pojawiła się w mojej głowie, niemal od razu. Alice. Jeżeli to ona, to mogę przysiąc, że już po mnie.
Ruszyłam do drzwi i otworzyłam je niepewnie. W drzwiach nie stała, Alice, ale ktoś całkiem mi nieznany. Miał jasno-brązowe włosy i niebieskie oczy. Nie był jakoś specjalnie wysoki, ale na pewno dobrze zbudowany. W jego oczach zamigotały iskierki, kiedy uśmiechnął się do mnie szeroko. Urocze rysy jego twarzy, sprawiły, że nie mogłam oderwać od niego wzroku.
- Hej. Jest Harry?
Przez parę minut zapoznawałam się ze wszystkimi, szafkami i szufladami kuchni, żeby móc zrobić kanapki dla Harrego i przede wszystkim, dla siebie. Byłam okropnie głodna, co było słychać chyba z kilometra, przez burczenie mojego brzucha. Usłyszałam dzwonek do drzwi i zmarszczyłam brwi. Kto o tej godzinie, mógłby odwiedzać Harrego. Odpowiedź sama pojawiła się w mojej głowie, niemal od razu. Alice. Jeżeli to ona, to mogę przysiąc, że już po mnie.
Ruszyłam do drzwi i otworzyłam je niepewnie. W drzwiach nie stała, Alice, ale ktoś całkiem mi nieznany. Miał jasno-brązowe włosy i niebieskie oczy. Nie był jakoś specjalnie wysoki, ale na pewno dobrze zbudowany. W jego oczach zamigotały iskierki, kiedy uśmiechnął się do mnie szeroko. Urocze rysy jego twarzy, sprawiły, że nie mogłam oderwać od niego wzroku.
- Hej. Jest Harry?
genialny *.* next next neeext !
OdpowiedzUsuń@znaleziona69
IUHERIUFREJHDFBBHT
OdpowiedzUsuńdobra kasia spokojnie
ty wcale nie umeirasz
NIE UMIERASZ
boze
WCALE NIE ODSTAŁAM PALPITACJI SERCA
NIE DOSTAŁAM ICH OD MYŚLI HAZZY
jezuuuuuuu chcesz mnei zabić
!
ja
chce
kolejny !
dziękuje wszytsko w temacie ahha <3 @Zoolka123
OMG! ŚWIETNY ROZDZIAŁ. JESTEM STRASZNIE CIEKAWA KTO TO PRZYSZEDŁ JSDHJSHFSD
OdpowiedzUsuńZ NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ! @xxhoranowaxx
nie ma lepszego bloga bvgfcdecfcvgvd kto mógł przyjść do Harrego, omfg, chcę już kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńDAJ ZNAĆ JAK SIĘ POJAWI JNFHBGFTRSD
@CONFIDITE
Rany, mięknę od waszych komentarzy haha ♥♥♥
OdpowiedzUsuńOSTRO ! hahahaahha XD GENIALNY !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNo stary, żeś pojechał z tym pobiciem...ale to i tak było takie aw, bo świadczyło o tym jak bardzo kochasz Mo, więc wybaczam Ci Harry xd
OdpowiedzUsuńSama chciałabym, żeby chłopak, który działa na mnie tak, jak Hazz na Claudie pobił się o mnie, ale podejrzewam, że, kiedy już by to nastąpiło zesikałabym się ze strachu :P
Rozdział oczywiście świetny! To, jak Harry kocha Mo jest cudowne ^^ Jestem strasznie ciekawa kto zawitał do drzwi Loczka, mam nadzieje, że szybko się dowiem ;)
@luvmypinkshawty
Wydaje mi się że to Lou ale nie nic xD
OdpowiedzUsuń