Mrużę oczy, zaciskając ręce w pięści. Alice przewraca oczami i głośno wzdycha zrezygnowana, z powrotem siada na kanapie. Czuję, jakby moje stopy co najmniej wtopiły się w podłogę. Nie chcę się ruszyć z miejsca, a na pewno nie chcę siadać obok niej i mieć jakikolwiek kontakt z tą kobietą.
- Jak w ogóle tu weszłaś? - marszczę brwi. Mój głos jest zdecydowany i stanowczy.
- Mam klucze. - Wzrusza ramionami, jakby to było nic wielkiego.
- Oddaj je.
Obserwuję, jak wyciąga z kieszeni spodni jeden kluczyk i rzuca go w moją stronę. Udaje mi się go złapać, przez chwilę panuje cisza. Jej wzrok lustruję moją sylwetkę i jestem w stanie dostrzec, jak kącik jej bordowych ust, lekko się unosi.
- Czego chcesz, Alice? - pytam.
- Jesteś świadom, że Jake chcę dobrać się do twojej, kochanej dziewczyny?
- Nic jej nie zrobi. - Mówię, pewny swoich słów. Jeśli tylko czegoś spróbuję, zabije go. Po prostu go zabije.
Blondynka prycha i śmieje się.
- Harry, nie znasz Jake'a, ale znasz mnie - uśmiecha się szeroko. Nic nie mówię, co daje jej znak, że powinna kontynuować. - Lubię gry i zabawy... Niebezpieczeństwo - szepce z przebiegłem uśmiechem. - Znasz mnie, a ja nie lubię Claudii, więc postanowiłam pomóc jej koledze.
- Wytłumacz mi, po co ty to w ogóle robisz? - unoszę odrobinę ton swojego głosu. To i tak dziwne, że udaje mi się pozostać opanowanym i spokojnym, w czasie kiedy ona siedzi w moim salonie.
Coś zaczyna się we mnie gotować.
- Bo jesteś mój, Harry.
Krzywię twarz w grymasie. Dziewczyna ponownie wstaje z kanapy i idzie w moim kierunku.
- Ale wiem co zrobić, żeby twoja dziewczyna była bezpieczna.
Nie chcę jej słuchać, dlatego ponownie każe jej wyjść. Niestety na nic. Wiem, że we wszystkim co mówi, jest ukryty haczyk i każdy to wyczuję. Alice uwielbia grać, bawić się ludźmi. Za cholerę nie wiem, jaką ma z tego przyjemność.
Kiedy podnosi dłoń, żeby dotknąć mojego policzka natychmiast łapie jej nadgarstek. Nie mam ochoty być dla niej delikatny, więc ściskam go z całej siły, tak jakbym chciał rozładować na tym całą swoją złość. Jej usta trochę się rozchylają.
- Prześpisz się ze mną kilka razy... twoja, Mo, będzie bezpieczna i nawet o niczym się nie dowie - wzrusza ramionami.
- Wynoś się stąd - wypowiadam każde słowo powoli i wyraźnie, stanowczym tonem. Puszczam jej rękę i czekam, aż opuści mieszkanie.
- Harry...
- Wypierdalaj stąd! - Krzyczę, a ona aż podskakuję w miejscu. Widzę strach w jej oczach i nie muszę mówić nic więcej. Stoi w miejscu i czeka, na co? - No już!
Stukot jej szpilek roznosi się po mieszkaniu i za chwilę słyszę trzask drwi.
Moje myśli szaleją i chyba zaraz coś mnie rozniesie. Wplatam palce we włosy i lekko za nie ciągnę. To pomaga trochę mi się uspokoić. Biorę dziesięć głębokich wdechów i już jest mi lepiej. Idę do łazienki, gdzie biorę zimny prysznic i staram się wyrzucić z głowy wszystko, co niedawno usłyszałem. Jednak, okazuje się, że to nie jest takie proste. Wręcz przeciwnie. Moje myśli jeszcze bardziej się namnażają, do tego stopnia, że o czwartej nad ranem jestem zmuszony wziąć tabletki nasenne.
~Mo~
***
Kończę swoją zmianę w pracy, żegnam się z Franco i wychodzę na zewnątrz. Jest ciepło, ale niebo jest szare, zasłonięte przez kłębiaste chmury. Przechodzę na drugą stronę ulicy. Pokonuję kilka metrów, żeby dostać się do niedużego budynku siłowni. Popycham ciężkie drzwi i niedługo potem jestem w dużej sali z basenowej. Tylko jeden tor jest zajęty i wiem, że to Harry. Mimowolnie uśmiecham się i siadam na jednej z ławek nieopodal. Obserwuję, jak mój chłopak przepływa kilku metrowy odcinek w dość krótkim czasie. Podziwiam go, bo ja nie dałabym rady przepłynąć jednego takiego basenu. On to robi bez problemu.
Zatrzymuje się przy brzegu i ściąga okulary z oczu. Śmieje się widząc czerwone ślady wokół jego oczu. Zagryzam dolną wargę w chwili, kiedy cały mokry wychodzi z wody. Nie potrafię odciągnąć wzroku od jego pięknego, muskularnego ciała. Uśmiecha się półgębkiem, widząc jak niemal pożeram go wzrokiem, bo o, Boże. Chcę go całować i zostawić ślady na jego ciele w postaci zaczerwienionych zadrapań i śladach po paznokciach. Chcę, wessać się w jego miękką skórę, zostawiając na niej kilka małych siniaków. Chcę widzieć jego ciało, które błaga mnie.
- Hej - mówi, a jego głos jest skąpany w erotycznym tonie, chyba bardziej, niż ma to w zamiarze. Nie zwracam na to uwagi i odpowiadam mu, całując w usta. Są mokre i mają delikatny posmak chloru. - Mmm... - Mruczy.
Uśmiecham się. Obserwuję kropelkę wody, która tworzy przezroczystą dróżkę, spływając po jego brzuchu i znikając gdzieś w materiale kąpielówek.
- Idę do szatni... - zaczyna. Zamykam oczy, czując jego wargi na mojej szczęce. - Idziesz ze mną?
Żwawo kiwam głową i ruszamy w stronę białych drzwi. Kiedy zostają za nami zamknięte, w środku jest głucho i pusto. Nie mam czasu, żeby się nad tym zastanawiać, bo Harry, chwyta mnie w pasie, to skutkuje natychmiastowym złączeniem naszych ust. Gorący język kilka razy przesuwa się po mojej dolnej wardze, co sprawia, że ja niemal wrze. Moje palce zaciskają się na karku bruneta, w chwili, gdy jego dłoń ściska mój pośladek. Brakuje nam powietrza więc przerywamy, a nasze oddechy są niespokojne.
Marszczę brwi, widząc jak Harry mocno zaciska oczy.
- Harry - szepce, gładząc zaróżowiony policzek. - W porządku?
Patrzy na mnie, a ja nie potrafię odczytać emocji w jego zielonych oczach. Smutek, współczucie? Nie wiem.
- Przepraszam.
- Za co? Co się dzieje?
Bierze drżący oddech i ciągnie mnie na drewnianą i niewygodną ławkę. Nasze dłonie plątają się razem, podobnie jak niedawno oddechy. Nie wiem o co chodzi, za co on mnie przeprasza?
- Wczoraj była u mnie, Alice - rzuca na wydechu. Moje serce zaprzestaje swojej pracy na ułamek sekundy, a następnie gwałtownie przyśpiesza. Od razu w mojej głowie pojawia się napis "Czy on znowu to zrobił?". Natłok myśli dopada mnie szybciej, niż to możliwe - ale, wyrzuciłem ją z mieszkania. Zaczęła mówić coś o Jake'u... nie chciałem jej słuchać i kazałem jej się wynosić.
Kamień spada mi z serca i mogę odetchnąć z ulgą.
Harry nie przestał mówić:
- Nie mogłem spać. To jest takie popaprane i myślałem o tym wszystkim...
- To już przeszłość, Harry - pocieszam go.
- Powiedziała, że pomoże Jake'owi. Chyba, że będę z nią sypiać i wtedy nic ci się nie stanie.
- I co zrobiłeś?
- Kazałem jej wypierdalać - uśmiecha się słabo, na co jak parskam śmiechem. To odrobinę rozładowuję atmosferę. Jestem w stanie wyobrazić sobie, jak mój chłopak wyprasza w ten sposób swoją, byłą dziewczynę z mieszkania. Jej złość w tamtym momencie musiała być cudowna. Chciałabym móc, to zobaczyć. - Wiem, że sobie poradzimy, ale musisz być bardzo ostrożna. Jakby się coś działo, zawsze do mnie dzwoń, okej?
- Dobrze - kiwam głową. Jest to dla mnie oczywiste, bo gdyby coś się stało pierwszą osobą, do której pójdę, zadzwonię czy cokolwiek, będzie Harry.
Uśmiecham się do siebie, zdając sobie sprawę jak bardzo, się martwi.
- Dużo wczoraj płakałaś? - Pyta, a w jego oczach dostrzegam zmartwienie. Ściska moją dłoń, a przyjemne ciepło rozlewa się w moim brzuchu. Czuje się bezpiecznie. Najlepsze jest to, że czuje się potrzebna.
Jestem potrzebna.
- Nie. Szybko zasnęłam - wzruszam ramionami.
- Chcesz dzisiaj jechać do szpitala?
Zastanowiłam się chwilę, bo chcę? Znowu mam słuchać, tego co mówi tato i zalewać się łzami? Muszę od tego odpocząć i potrzebuję jakiejś odskoczni.
- Nie.
- Jesteś głodna?
- Troszkę - uśmiechnęłam się słabo.
Kończymy jeść zrobiony wspólnymi siłami makaron w warzywami. Między nami panuję relaksująca cisza. Wymieniamy jedynie spojrzenia. Napięcie między naszymi ciałami rośnie z każdą mijającą sekundą. Uśmiecham się, czując jak nasze kolana się stykają. Wstaję i zabieram Harremu talerz, żeby włożyć do go zlewu. Po chwili czuję jak jego ręce wędrują z mojej talii na biodra. Nie potrafię przestać się uśmiechać. Zamykam oczy i czuję jak jego ciepły oddech otula mój kark. Delikatne dreszcze przechodzą mi wzdłuż kręgosłupa, jego usta cmokają moją szyję.
- Harry? - pytam i odwracam się przodem. Jego oczy są ciemniejsze i czuję to gorąco gdzieś na dole. Zbliża się do mnie bardziej, a ja jestem uwięziona między jego ciałem, a blatem. Mój oddech drży. Harry delikatnie całuję mój policzek, brodę, kącik ust. Całuje mnie tak, jakbym co najmniej była porcelanową, kruchą laleczką. Nie przeszkadza mi to, a wręcz powoduję, że chcę jeszcze więcej. Kocham go.
Cholernie, go kocham.
Przerywa pocałunek, a ja jeszcze przez chwilę mam zamknięte oczy. Kiedy je otwieram widzę, wyzywające spojrzenie bruneta. Wydaje mi się, że szuka w moich oczach jakiejś niepewności, lub brak chęci. Nic takiego nie znajduje, dlatego całuje mnie jeszcze raz i jeszcze delikatniej. Rozpadam się na milion kawałeczków, w poczuciu kompletnej bezradności. Ciągnie mnie za rękę, w stronę sypialni, a moje serce przyśpiesza z każdym krokiem. Harry, podnosi mnie i zaraz potem kładzie na miękkiej pościeli. Całuję moją szyję, przez co brakuje mi tchu. Robi to w taki sposób, że nie jestem powstrzymać cichego jęku aprobaty. Zdejmuję moją koszulkę i cicho prosi, żebym rozpuściła włosy, więc to robię. Usta chłopaka zostawiają mokre pocałunki na moim dekolcie, brzuchu, biodrach... Z ociąganiem, zsuwa mi dżinsy. Ciągnę zielonookiego za loki i przyciągam do pocałunku. Moje ubrania lądują na podłodze, w czasie kiedy on jest jeszcze ubrany. Podciągam materiał na jego plecach. Harry rozumie moją prośbę i pozbywa się koszulki. Przytrzymuję smukłą twarz i całuję go, bo nie chcę, żeby się oddalał. Czuję jak jego zimne palce rysują wzory na moim brzuchu.
- W porządku? - pyta. Kiwam głową i czuję jak zsuwa moje majtki z bioder. Unoszę pupę, żeby ułatwić mu to zadanie. Zaraz potem on pozbywa się swoich spodni i patrzę jak szuka czegoś w szafce przy łóżku. Kiedy znajduję prezerwatywę rozrywa ją zębami i wykonuję kolejne czynności w zawrotnym tempie. Wprowadza małe poprawki w naszej pozycji i przytula mnie do siebie. - Kocham cię.
Szepce i całuję mnie długo. Mam ochotę się rozpłakać, ponieważ nie jestem w stanie pojąć tego, w jak krótkim czasie straciliśmy dla siebie rozum. Plątam nasze palce, gdy czuję jak wsuwa się we mnie. Jestem nieprzyzwyczajona do tego uczucia i dalej wydaję się to trochę dziwne, ale nie boli. Patrzymy na siebie, a nasze oddechy mieszają się razem. Harry, przegryza wargę i delikatnie marszczy brwi. Zatrzymuję się w stałej pozycji, wtedy zdaję sobie sprawę, że jest we mnie cały. Ponownie całuję chłopaka. Westchnienie ucieka z moich ust, kiedy delikatnie wycofuję biodra, tylko po to, żeby znowu wejść głębiej.
- Boli? - pyta.
- Nie - mówię i myślę, że brzmi to wiarygodnie, bo nie, nie boli. Harry kiwa głową i opiera swój ciężar na łokciach. Nasze ciała lgną do siebie, budując nowy żar. Miednice stykają się, gdy niekontrolowanie unoszę biodra. Nadal nie jestem przyzwyczajona do tego uczucia, bo dopiero drugi raz uprawiamy seks, ale kiedy pomyślę o tym, jak przyjemne to potrafi być od razu się rozluźniam. Czuje jego usta na mojej szczęce. Serce wali mi jak młotem, a żołądek się ściska i to uczucie jest nie od opisania. Wplatam place w jego włosy, zamykam oczy i pozwalam się sobie oddać temu uczuciu. Czuję jego twardość we mnie i nie jestem w stanie powstrzymać jęku.
- Tak dobrze jest, mieć cię przy sobie, skarbie - między słowa wkradają się małe westchnięcia. Jego ciało jest ciepłe i przyciągam je jeszcze bliżej siebie, jeśli to w ogóle możliwe. Jedną nogę umieszczam w dole pleców chłopaka i zaciskam palce na jego karku.
Temperatura w pokoju nieco wzrosła, ale Harry nadal poruszał się w stałym, nieśpiesznym tempem.
- Jest okej? - pyta. Uśmiecham się szeroko i całuję jego rozchylone usta, w odpowiedzi. Z mojego gardła wydostał się jęk, gdy brunet zmienił kąt, pod którym we mnie wchodził. Czułam rosnący gorąc w dole brzucha.
- Harry.
Wydostaję z siebie coś na granicy jęku i pomruku, bo rany, to jest takie dobre. W jednej chwili zapominam o wszystkim, czując przyjemność, za sprawą Harrego. Nie liczy się dokładnie nic. Słyszę oddech chłopaka, jego biodra, jego ruchy, jego usta na mojej szyi i łaskocące loki.
Bezwładnie zaciskam pięści na pościeli.
- Nie wytrzymam długo - mówi, a zaraz później jęczy zaskoczony, bo zaciskam wokół niego swoje ścianki. Nie wiem jak udaję mi się to zrobić, ale jestem zadowolona z widoku nad sobą, więc robię to ponownie. - Cholera.
Łapię dłonią jego kark i mocno do siebie przytulam czując, jak nagle silny orgazm powoduję drżenie mojego ciała. Zaciskam mocno oczy i czuję pod powiekami łzy, jęczę głośno i nie potrafię tego powstrzymać. Moje mięśnie są tak zaciśnięte, że jestem w stanie poczuć jak Harry dochodzi w prezerwatywę.
_______________________
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM ZA OPÓŹNIENIE!
Zatrzymuje się przy brzegu i ściąga okulary z oczu. Śmieje się widząc czerwone ślady wokół jego oczu. Zagryzam dolną wargę w chwili, kiedy cały mokry wychodzi z wody. Nie potrafię odciągnąć wzroku od jego pięknego, muskularnego ciała. Uśmiecha się półgębkiem, widząc jak niemal pożeram go wzrokiem, bo o, Boże. Chcę go całować i zostawić ślady na jego ciele w postaci zaczerwienionych zadrapań i śladach po paznokciach. Chcę, wessać się w jego miękką skórę, zostawiając na niej kilka małych siniaków. Chcę widzieć jego ciało, które błaga mnie.
- Hej - mówi, a jego głos jest skąpany w erotycznym tonie, chyba bardziej, niż ma to w zamiarze. Nie zwracam na to uwagi i odpowiadam mu, całując w usta. Są mokre i mają delikatny posmak chloru. - Mmm... - Mruczy.
Uśmiecham się. Obserwuję kropelkę wody, która tworzy przezroczystą dróżkę, spływając po jego brzuchu i znikając gdzieś w materiale kąpielówek.
- Idę do szatni... - zaczyna. Zamykam oczy, czując jego wargi na mojej szczęce. - Idziesz ze mną?
Żwawo kiwam głową i ruszamy w stronę białych drzwi. Kiedy zostają za nami zamknięte, w środku jest głucho i pusto. Nie mam czasu, żeby się nad tym zastanawiać, bo Harry, chwyta mnie w pasie, to skutkuje natychmiastowym złączeniem naszych ust. Gorący język kilka razy przesuwa się po mojej dolnej wardze, co sprawia, że ja niemal wrze. Moje palce zaciskają się na karku bruneta, w chwili, gdy jego dłoń ściska mój pośladek. Brakuje nam powietrza więc przerywamy, a nasze oddechy są niespokojne.
Marszczę brwi, widząc jak Harry mocno zaciska oczy.
- Harry - szepce, gładząc zaróżowiony policzek. - W porządku?
Patrzy na mnie, a ja nie potrafię odczytać emocji w jego zielonych oczach. Smutek, współczucie? Nie wiem.
- Przepraszam.
- Za co? Co się dzieje?
Bierze drżący oddech i ciągnie mnie na drewnianą i niewygodną ławkę. Nasze dłonie plątają się razem, podobnie jak niedawno oddechy. Nie wiem o co chodzi, za co on mnie przeprasza?
- Wczoraj była u mnie, Alice - rzuca na wydechu. Moje serce zaprzestaje swojej pracy na ułamek sekundy, a następnie gwałtownie przyśpiesza. Od razu w mojej głowie pojawia się napis "Czy on znowu to zrobił?". Natłok myśli dopada mnie szybciej, niż to możliwe - ale, wyrzuciłem ją z mieszkania. Zaczęła mówić coś o Jake'u... nie chciałem jej słuchać i kazałem jej się wynosić.
Kamień spada mi z serca i mogę odetchnąć z ulgą.
Harry nie przestał mówić:
- Nie mogłem spać. To jest takie popaprane i myślałem o tym wszystkim...
- To już przeszłość, Harry - pocieszam go.
- Powiedziała, że pomoże Jake'owi. Chyba, że będę z nią sypiać i wtedy nic ci się nie stanie.
- I co zrobiłeś?
- Kazałem jej wypierdalać - uśmiecha się słabo, na co jak parskam śmiechem. To odrobinę rozładowuję atmosferę. Jestem w stanie wyobrazić sobie, jak mój chłopak wyprasza w ten sposób swoją, byłą dziewczynę z mieszkania. Jej złość w tamtym momencie musiała być cudowna. Chciałabym móc, to zobaczyć. - Wiem, że sobie poradzimy, ale musisz być bardzo ostrożna. Jakby się coś działo, zawsze do mnie dzwoń, okej?
- Dobrze - kiwam głową. Jest to dla mnie oczywiste, bo gdyby coś się stało pierwszą osobą, do której pójdę, zadzwonię czy cokolwiek, będzie Harry.
Uśmiecham się do siebie, zdając sobie sprawę jak bardzo, się martwi.
- Dużo wczoraj płakałaś? - Pyta, a w jego oczach dostrzegam zmartwienie. Ściska moją dłoń, a przyjemne ciepło rozlewa się w moim brzuchu. Czuje się bezpiecznie. Najlepsze jest to, że czuje się potrzebna.
Jestem potrzebna.
- Nie. Szybko zasnęłam - wzruszam ramionami.
- Chcesz dzisiaj jechać do szpitala?
Zastanowiłam się chwilę, bo chcę? Znowu mam słuchać, tego co mówi tato i zalewać się łzami? Muszę od tego odpocząć i potrzebuję jakiejś odskoczni.
- Nie.
- Jesteś głodna?
- Troszkę - uśmiechnęłam się słabo.
Kończymy jeść zrobiony wspólnymi siłami makaron w warzywami. Między nami panuję relaksująca cisza. Wymieniamy jedynie spojrzenia. Napięcie między naszymi ciałami rośnie z każdą mijającą sekundą. Uśmiecham się, czując jak nasze kolana się stykają. Wstaję i zabieram Harremu talerz, żeby włożyć do go zlewu. Po chwili czuję jak jego ręce wędrują z mojej talii na biodra. Nie potrafię przestać się uśmiechać. Zamykam oczy i czuję jak jego ciepły oddech otula mój kark. Delikatne dreszcze przechodzą mi wzdłuż kręgosłupa, jego usta cmokają moją szyję.
- Harry? - pytam i odwracam się przodem. Jego oczy są ciemniejsze i czuję to gorąco gdzieś na dole. Zbliża się do mnie bardziej, a ja jestem uwięziona między jego ciałem, a blatem. Mój oddech drży. Harry delikatnie całuję mój policzek, brodę, kącik ust. Całuje mnie tak, jakbym co najmniej była porcelanową, kruchą laleczką. Nie przeszkadza mi to, a wręcz powoduję, że chcę jeszcze więcej. Kocham go.
Cholernie, go kocham.
Przerywa pocałunek, a ja jeszcze przez chwilę mam zamknięte oczy. Kiedy je otwieram widzę, wyzywające spojrzenie bruneta. Wydaje mi się, że szuka w moich oczach jakiejś niepewności, lub brak chęci. Nic takiego nie znajduje, dlatego całuje mnie jeszcze raz i jeszcze delikatniej. Rozpadam się na milion kawałeczków, w poczuciu kompletnej bezradności. Ciągnie mnie za rękę, w stronę sypialni, a moje serce przyśpiesza z każdym krokiem. Harry, podnosi mnie i zaraz potem kładzie na miękkiej pościeli. Całuję moją szyję, przez co brakuje mi tchu. Robi to w taki sposób, że nie jestem powstrzymać cichego jęku aprobaty. Zdejmuję moją koszulkę i cicho prosi, żebym rozpuściła włosy, więc to robię. Usta chłopaka zostawiają mokre pocałunki na moim dekolcie, brzuchu, biodrach... Z ociąganiem, zsuwa mi dżinsy. Ciągnę zielonookiego za loki i przyciągam do pocałunku. Moje ubrania lądują na podłodze, w czasie kiedy on jest jeszcze ubrany. Podciągam materiał na jego plecach. Harry rozumie moją prośbę i pozbywa się koszulki. Przytrzymuję smukłą twarz i całuję go, bo nie chcę, żeby się oddalał. Czuję jak jego zimne palce rysują wzory na moim brzuchu.
- W porządku? - pyta. Kiwam głową i czuję jak zsuwa moje majtki z bioder. Unoszę pupę, żeby ułatwić mu to zadanie. Zaraz potem on pozbywa się swoich spodni i patrzę jak szuka czegoś w szafce przy łóżku. Kiedy znajduję prezerwatywę rozrywa ją zębami i wykonuję kolejne czynności w zawrotnym tempie. Wprowadza małe poprawki w naszej pozycji i przytula mnie do siebie. - Kocham cię.
Szepce i całuję mnie długo. Mam ochotę się rozpłakać, ponieważ nie jestem w stanie pojąć tego, w jak krótkim czasie straciliśmy dla siebie rozum. Plątam nasze palce, gdy czuję jak wsuwa się we mnie. Jestem nieprzyzwyczajona do tego uczucia i dalej wydaję się to trochę dziwne, ale nie boli. Patrzymy na siebie, a nasze oddechy mieszają się razem. Harry, przegryza wargę i delikatnie marszczy brwi. Zatrzymuję się w stałej pozycji, wtedy zdaję sobie sprawę, że jest we mnie cały. Ponownie całuję chłopaka. Westchnienie ucieka z moich ust, kiedy delikatnie wycofuję biodra, tylko po to, żeby znowu wejść głębiej.
- Boli? - pyta.
- Nie - mówię i myślę, że brzmi to wiarygodnie, bo nie, nie boli. Harry kiwa głową i opiera swój ciężar na łokciach. Nasze ciała lgną do siebie, budując nowy żar. Miednice stykają się, gdy niekontrolowanie unoszę biodra. Nadal nie jestem przyzwyczajona do tego uczucia, bo dopiero drugi raz uprawiamy seks, ale kiedy pomyślę o tym, jak przyjemne to potrafi być od razu się rozluźniam. Czuje jego usta na mojej szczęce. Serce wali mi jak młotem, a żołądek się ściska i to uczucie jest nie od opisania. Wplatam place w jego włosy, zamykam oczy i pozwalam się sobie oddać temu uczuciu. Czuję jego twardość we mnie i nie jestem w stanie powstrzymać jęku.
- Tak dobrze jest, mieć cię przy sobie, skarbie - między słowa wkradają się małe westchnięcia. Jego ciało jest ciepłe i przyciągam je jeszcze bliżej siebie, jeśli to w ogóle możliwe. Jedną nogę umieszczam w dole pleców chłopaka i zaciskam palce na jego karku.
Temperatura w pokoju nieco wzrosła, ale Harry nadal poruszał się w stałym, nieśpiesznym tempem.
- Jest okej? - pyta. Uśmiecham się szeroko i całuję jego rozchylone usta, w odpowiedzi. Z mojego gardła wydostał się jęk, gdy brunet zmienił kąt, pod którym we mnie wchodził. Czułam rosnący gorąc w dole brzucha.
- Harry.
Wydostaję z siebie coś na granicy jęku i pomruku, bo rany, to jest takie dobre. W jednej chwili zapominam o wszystkim, czując przyjemność, za sprawą Harrego. Nie liczy się dokładnie nic. Słyszę oddech chłopaka, jego biodra, jego ruchy, jego usta na mojej szyi i łaskocące loki.
Bezwładnie zaciskam pięści na pościeli.
- Nie wytrzymam długo - mówi, a zaraz później jęczy zaskoczony, bo zaciskam wokół niego swoje ścianki. Nie wiem jak udaję mi się to zrobić, ale jestem zadowolona z widoku nad sobą, więc robię to ponownie. - Cholera.
Łapię dłonią jego kark i mocno do siebie przytulam czując, jak nagle silny orgazm powoduję drżenie mojego ciała. Zaciskam mocno oczy i czuję pod powiekami łzy, jęczę głośno i nie potrafię tego powstrzymać. Moje mięśnie są tak zaciśnięte, że jestem w stanie poczuć jak Harry dochodzi w prezerwatywę.
_______________________
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM ZA OPÓŹNIENIE!
O rany,jaki zajebis*y rozdział! Jezus Maria czekam na następny i to bardzo @zuziatrawiska
OdpowiedzUsuń