Chcę Was przeprosić za opóźnienie. Mam nadzieję, że ten, jakże dłuuuugi rozdział, Wam to wynagrodzi! Miłego czytania :)
- Pamiętacie tą imprezę u Martiny? - pyta Perrie. Zaciska w dłoni szklankę wypełnioną ciemną cieczą. Szkocka whisky rozcieńczona Colą, to chyba ulubiony napój dziewczyny. Ona i Calum dali się ponieść i piją już drugą szklankę. Ja odmawiam, tak samo jak Harry. Nie mam ochoty pić.
- Którą? - Calum marszczy ciemne brwi, które niemal stykają się razem.
Siedzimy w kuchni, już od godziny. Deszcz przestaje padać, ale na zewnątrz nadal jest pochmurno i szaro. Kompletnie znudzony Harry bawi się moimi palcami pod stołem. Jest mi go szkoda i mam ochotę uciec razem z nim, jak najdalej od tej dwójki. Z drugiej strony, tęskniłam za Calumem, więc chcę spędzić z nim trochę czasu. To dziwne.
- Tą na której, tobie i Claudii kompletnie odbiło. A raczej tyko tobie. Przerzuciłeś ją przez ramię i zaniosłeś pod zimny prysznic - śmieje się w głos. - Claudia pamiętasz to?
- Ja pamiętam! - mówi chłopak. Odchyla się trochę, krzyżuje swoje palce na brzuchu i zamyka oczy. Na jego usta ciśnie się mały, marzycielski uśmiech. - Miała białą sukienkę, przez którą wszystko tak pięknie prześwitywało.
Stanowczo za głośny śmiech Perrie wypełnia, nie kuchnie, ale cały dom. Jestem pewna, że ktoś stojący na werandzie mógłby to usłyszeć. Patrzę na ciemnowłosego z niedowierzaniem. Kątem oka widzę jak Harry unosi swoją głowę i spogląda na mojego kumpla. Ale on nie przestawał:
- Mokry materiał przylegał do jej ciała, lekko się marszcząc - Calum uśmiecha się ukazując zęby. Perrie patrzy na niego ze łzami w oczach. - Pomyślałem wtedy: Claudia... Przebiłaś wszystkie miss mokrego podkoszulka.
Czuję jak gorąc wpływa na moje policzki i puszczam wzrok na swoje dłonie. Wiem, że Harry się na mnie patrzy, ale nie mam odwagi zmierzyć się z jego zielonymi oczami. Czuję się zażenowana, całą tą sytuacją, a mój chłopak na sto procent jest wściekły. Harry łatwo się denerwuję. Szczególnie na mężczyzn. Nie jest zły na mnie, nie, jest zły na Caluma.
- Zawsze uważałam, że powinniście być razem! Bylibyście, taką uroczą parą - mówi słodko Perrie. Robi to specjalnie, żeby tylko dodać oliwy do ognia.
Harry oczyszcza swoje gardło, zwracając na siebie uwagę. Wszyscy na chwilę cichną. Nie trwa to dość długo, ponieważ Perrie, znów zaczyna wspominać nasze szkolne lata. W pewnym momencie Harry wstaję i po prostu wychodzi. Przyjaciółka kompletnie to ignoruje i dalej mówi, jak świetnie było grać w butelkę na jej szesnastych urodzinach. Calum odprowadza wzrokiem wyższego chłopaka i popatrzy na mnie przepraszająco. To nie jest zupełnie jego wina, żartował, a to co robi Perrie nie jest na miejscu.
- Harry. - Szybkim krokiem podchodzę do niego i łapię go za rękę. Prostuje się, kiedy kończy zakładać drugiego buta. - Nie wchodź.
- Nic tu po mnie - wzrusza ramionami i chwyta kluczyki od auta, leżące na okrągłym stoliku.
- Wiesz, że Perrie robi to specjalnie. Proszę cię. - Rzucam mu błagalne spojrzenie. Muszę zadrzeć głowę do góry, żeby dokładnie widzieć jego twarz w słabym świetle, na korytarzu. - Nie idź Harry.
- Mam pracę wieczorem - jego głos jest zachrypnięty i niski. Nie wiem czemu chcę mi się płakać. Kładzie rękę na mojej szyi, a ja rozpaczliwie szukam czegoś w jego spojrzeniu. - W domu zajmę się szukaniem prawnika, okej? Napiszę do ciebie.
Mam nadzieję, że jego usta wylądują na moich w długim romantycznym pocałunku. Te jednak, składają go, na moim czole. Czuje się, jakby ktoś wyrwał mi serce z klatki i rzucił nim o ziemię. Wypuszczam drżący oddech, zagryzam wargę, żeby powstrzymać jej drżenie.
- Napiszę - obiecuje i wychodzi. To wszystko.
Kiedy na zewnątrz panuje mrok i słychać świerszcze, ja leże w łóżku. Przez otwarte okno wpada blade światło księżyca. W dłoni ściskam telefon i czekam na obiecany esemes. Po głowie chodzi mi rozmowa z Calumem, którą przeprowadziłam po tym, jak Harry wyszedł. Trochę mnie przepraszał, zwalał całą winę na siebie. Zaprzeczałam temu. Powiedziałam mu, że Harry i Pezz nie dogadują się najlepiej, a raczej w ogóle się nie dogadują. Nie mówiłam dlaczego, bo stwierdziłam, że nie musi tego wiedzieć. Kiedyś, pewnie wszystko bym mu powiedziała. Co stało się przez tak długi czas, w moim życiu. Co się zmieniło, a zmieniło się w sumie wszystko. Jak to możliwe, że z przyjściem jednej osoby, zmienia się tak wiele?
Z Perrie nie rozmawiałam, ale chciałabym wyjaśnić jej zachowanie. Nie rozumiem jej.
Naciskam na telefon, a jego ekran się rozświetla. Nadal nie ma żadnego znaku życia od bruneta. Patrzę, przez chwilę na datę. Niedziela 20 lipca 2013. Czytam to kilka razy i marszczę brwi. Niedziela? Harry powiedział, że ma pracę wieczorem, ale przecież on nigdy nie pracuję w niedziele.
Ekran telefonu ponownie się rozjaśnia, przez wiadomość. Czytam ją. Zawiera tylko informacje z kim, gdzie, i o której godzinie mam się zobaczyć. Nic więcej. Wzdycham i piszę do niego z krótką prośbą, o przyjechanie. Chcę zasnąć razem z nim i się do niego przytulać. Tak, jak zeszłej nocy.
Nie dostaję żadnej odpowiedzi, więc dzwonie do niego. Wiem, że jestem teraz nachalna, ale też zdesperowana, żeby mieć go tutaj.
Odbiera za trzecim, czy czwartym sygnałem:
- Mo, nie mam zamiaru przyjechać - ostrzega od razu.
- Proszę - mówię błagalnie i marszczę brwi w skupieniu.
- Wkurzyłem się dzisiaj. - Jego głos brzmi niesamowicie opanowanie i głęboko.
- Wiem o tym, ale nie będziemy z nimi siedzieć, przyjedź - nalegam.
- Wiesz, że nie mogę...
- Jest niedziela, nie ściemniaj - mówię spokojnie. Słyszę westchnienie po drugiej stronie. - Tęsknie za tobą - kontynuuję, próbując innego sposobu. Mogę sobie wyobrazić, jak Harry się teraz uśmiecha. Dołeczki pojawiają się w jego policzkach, tak, jak małe zmarszczki w kącikach oczu. - Chcę cię przytulić i czuć twój zapach. Moje łóżko jest zimne, bez ciebie.
- Claudia...
- Chcę cię całować i wplątać palce w twoje włosy, Harry - przerywam mu. Dodaję nacisk na jego imię, zapada głucha cisza. - Chcę ssać skórę na twojej szyi i zostawiać na niej ciemne ślady. Całować cię teraz, mocno.
- Co ty...?
- Harry - błagam.
Słyszę szmer i ciche przekleństwo.
- Będę niedługo
***
Przez cały czas siedzę na łóżku. Zapalam lampkę, stojącą na stoliku nocnym. W palcach przekładam telefon, co chwilę sprawdzając godzinę.
22:30... 22:31... 22:40 - czas ciągnie się niemiłosiernie.
W końcu, po kolejnych dziesięciu minutach, słyszę charakterystyczne kliknięcie drzwi. Długonogi chłopak wchodzi do pokoju. Ma na sobie czarne rurki, które w idealny sposób opinają jego szczupłe nogi. Koszula także, jest czarna, tym razem zapięta pod samą szyję i tylko z przodu jest wsadzona w spodnie. Jego włosy sterczą sztywno, idealnie ułożone. Robią się trochę przydługie, ale nie mam nic przeciwko. Obserwuję, jak jego język wysuwa się, by zwilżyć pełne usta, które pragnę całować, aż nie zrobią się bordowe.
- Byłeś gdzieś? - Przekręcam głowę w prawo.
- W urzędzie, Mo.
- No tak... Ładnie wyglądasz - mówię nieśmiało. Jestem pewna, że na moje policzki wpływa jasny róż. Harry uśmiecha się i zaczyna zbliżać się do łóżka. Moje serce bije co prawda wolno, ale ze zdwojoną siłą. Czołga się do mnie na czworakach i nawet kiedy to robi, wygląda zmysłowo. Gdy znajdujemy się blisko, jego źrenice są ogromne, czarne, objęte małymi zielonymi obrączkami. Natychmiast łącze nas w wymarzonym pocałunku. Mruczy z aprobatą. Rozchylam usta, zapraszając jego język do środka, z czego od razu korzysta. Przechylam głowę, a nasze zęby ocierają się o siebie. Mam gęsia skórę na całym ciele i dreszcze przechodzą mi wzdłuż kręgosłupa. Harry pociąga moją dolną wargę i patrzy na mnie pożądliwie. Zamykam oczy, kiedy czuję gorący oddech na szyi i jeszcze jedną porcję dreszczy. Składa pojedyncze cmoknięcia, na wrażliwej skórze, a kiedy jeden jest mokrzejszy, staram się powstrzymać jęk.
- Masz taką wspaniałą skórę - mruczy i gryzie moją szyję. Wiercę się pod tym doznaniem i czuję frustrację dokładnie miedzy udami. Chwytam w pięści jego koszulę i odrywam od siebie. Przypominam sobie, naszą rozmowę przez telefon. To ja miałam go całować, ciągnąć za włosy, i doprowadzać do szaleństwa. Właśnie zamierzam to zrobić, pomimo, że nie mam dużych doświadczeń, ale kiedyś trzeba się nauczyć, prawda?
Patrzy na mnie zdezorientowany.
- Usiądź - rozkazuję. Posłusznie siada między dwiema poduszkami, opierając plecy o wezgłowie. Siadam na nim okrakiem.
- Co zamierzasz? - unosi brew. Klepię go delikatnie w policzek, na co podnosi brwi.
- Cicho - karce go. Złączam nasze spragnione siebie usta. Tym razem wolniej, nie tak gwałtownie, lecz z precyzją. Nasze języki ocierają się o siebie i mam ochotę całować go tak do końca życia. Brakuje mi powietrza, więc przerywam, odchylając się odrobinę. Otwieram dotychczas zamknięte oczy i widzę, jak Harry patrzy na moje usta. Chwytam jego górną wargę w swoje i ciągnę powolnie kilka razy. Gdy się odsuwam, on przysuwa się bliżej. Uśmiecham się, nie pozwalając na kolejny pocałunek, a on jęczy niezadowolony. Ostrożnie całuję kącik pełnych ust, następnie moje usta torują sobie ścieżkę po wyraźnie zarysowanej linii szczęki. Jego zapach wdziera się do moich nozdrzy, na co przewracam oczami. - Pachniesz tak dobrze - mówię i przegryzam płatek ucha chłopaka. Czuję jak jego palce zaciskają się na moich biodrach oraz dreszcze przechodzą przez piękne ciało. Robię z jego szyją dokładnie to samo co on z moją i także słyszę zduszony odgłos przyjemności. Wyciągam koszulę ze spodni, zaczynam bardzo, bardzo powolnie rozpinać guziki koszuli, całując szyję.
- Cholera - ucieka z jego ust, kiedy przesuwam paznokciami po jego odkrytej skórze.
Uderza głową o wezgłowie, dając mi większe pole do popisu na jego szyi. Wsysam się w jedno miejsce. Robię to mocno, używam zębów i języka. Klatka piersiowa chłopaka, zaczyna pracować szybciej. Jego palce ponownie się zaciskają, a sylwetka porusza niespokojnie. Nieudolnie próbuję wypchnąć biodra w górę. Chcę się z nim podroczyć, więc unoszę swoje, nie dając mu żadnej ulgi w tarciu. Ograniczający go, ciasny dżins z pewnością nie jest przyjemny.
Kończę robić malinkę i dmucham na nią chłodnym powietrzem, później zsuwam koszulę z szerokich ramion. Znów się całujemy. Harry przyciąga mnie bliżej, o ile to w ogóle możliwe. W miedzy czasie moje dłonie wędrują po jego ramionach, klatce piersiowej, na której zataczam kilka kółek, wokół jego sutków. I zmierzam niżej. Czuję mięśnie pod swoimi palcami, a za chwilę linię kręconych włosków pod pępkiem. Nie jestem pewna do tego co powinnam robić, ale z całych sił staram się odepchnąć swoje wątpliwości. Niepewnie jak cholera, kładę dłoń na opiętym miejscu w jego spodniach. Wiem, że Harry nigdy by na mnie nie nakrzyczał, ani nie zakpił w takiej sytuacji, ani żadnej innej. Ten tok myślenia powoduję, że dodaję nacisk na wrażliwe miejsce. Nagły jęk z jego ust, daje mi znak, że chyba robię to dobrze. Harry znów odchyla głowę. Ma zamknięte oczy, ale po krótkiej chwili znów je otwiera. Spotykam jego spojrzenie, pełne życia, pożądania, kipiące energią. Wypycha biodra, spotykając moją dłoń w połowie drogi i rozchyla usta, jednak nic z nich nie ucieka, z wyjątkiem postrzępionych, głośnych oddechów. Cmokam jego gładką brodę, tym razem nie przestając, poruszać ręką. Z jego ust co chwilę wydostają się niewyraźne dźwięki. Piękna melodia dla moich uszu. Czuję jak kładzie swoją rękę na mojej dodając więcej nacisku. Zaciska oczy i warczy, dosłownie warczy i to brzmi niesamowicie seksownie. Wprowadza okrężne ruchy naszych dłoni, przyciąga mnie do swoich ust, ale nie całuję. Ja go całuję, a on wzdycha w moje usta i oczywiście jestem w stanie sobie wyobrazić co musi teraz czuć.
Uderza głową o wezgłowie, dając mi większe pole do popisu na jego szyi. Wsysam się w jedno miejsce. Robię to mocno, używam zębów i języka. Klatka piersiowa chłopaka, zaczyna pracować szybciej. Jego palce ponownie się zaciskają, a sylwetka porusza niespokojnie. Nieudolnie próbuję wypchnąć biodra w górę. Chcę się z nim podroczyć, więc unoszę swoje, nie dając mu żadnej ulgi w tarciu. Ograniczający go, ciasny dżins z pewnością nie jest przyjemny.
Kończę robić malinkę i dmucham na nią chłodnym powietrzem, później zsuwam koszulę z szerokich ramion. Znów się całujemy. Harry przyciąga mnie bliżej, o ile to w ogóle możliwe. W miedzy czasie moje dłonie wędrują po jego ramionach, klatce piersiowej, na której zataczam kilka kółek, wokół jego sutków. I zmierzam niżej. Czuję mięśnie pod swoimi palcami, a za chwilę linię kręconych włosków pod pępkiem. Nie jestem pewna do tego co powinnam robić, ale z całych sił staram się odepchnąć swoje wątpliwości. Niepewnie jak cholera, kładę dłoń na opiętym miejscu w jego spodniach. Wiem, że Harry nigdy by na mnie nie nakrzyczał, ani nie zakpił w takiej sytuacji, ani żadnej innej. Ten tok myślenia powoduję, że dodaję nacisk na wrażliwe miejsce. Nagły jęk z jego ust, daje mi znak, że chyba robię to dobrze. Harry znów odchyla głowę. Ma zamknięte oczy, ale po krótkiej chwili znów je otwiera. Spotykam jego spojrzenie, pełne życia, pożądania, kipiące energią. Wypycha biodra, spotykając moją dłoń w połowie drogi i rozchyla usta, jednak nic z nich nie ucieka, z wyjątkiem postrzępionych, głośnych oddechów. Cmokam jego gładką brodę, tym razem nie przestając, poruszać ręką. Z jego ust co chwilę wydostają się niewyraźne dźwięki. Piękna melodia dla moich uszu. Czuję jak kładzie swoją rękę na mojej dodając więcej nacisku. Zaciska oczy i warczy, dosłownie warczy i to brzmi niesamowicie seksownie. Wprowadza okrężne ruchy naszych dłoni, przyciąga mnie do swoich ust, ale nie całuję. Ja go całuję, a on wzdycha w moje usta i oczywiście jestem w stanie sobie wyobrazić co musi teraz czuć.
Jego palce zaczynają rozpinać spodnie, na co odpycham rękę i karce go spojrzeniem.
- Przepraszam - rzuca nieskładanie. Cmokam jego ramiona, schodząc ustami coraz niżej.
- Połóż się - posyłam mu uśmiech. Harry posłusznie kładzie się na materacu, a ja z jego pomocą próbuję zdjąć ciasne spodnie.
- Nienawidzę ich - mamrota. Chichoczę obserwując jego ruchy. Wygląda, jak uwięziony w kokonie z pajęczyny robaczek. Wreszcie udaje się nam ich pozbyć, razem ze skarpetkami. Teraz ma na sobie jedynie białe bokserki, na których widać wyraźny zarys jego penisa. - Chodź tu.
Harry prostuje się do pozycji siedzącej. Ponownie przekładam kolana po obu stronach jego nóg. Całuję go i tak jak mówiłam, wplatam dłonie w jego włosy. Jego ręce wkradają się pod materiał mojej bluzki, której już po chwili nie mam na sobie. Zostaję w czarnym staniku i krótkich szortach. Moją skórę oblewa gęsia skórka, w spotkaniu z chłodną temperaturą pokoju i ciepłymi palcami Harrego, który rysuję niewidzialne wzory po moich bokach.
- Kocham cię - szepce Harry. Pod wpływem znaczenia tych słów, zaczynam całować go mocniej. Tracę rozum. Kompletnie się zatracam. Wracam do malinki na szyi i robię nową niedaleko tej.
Naciskam na ramiona chłopaka, przez co on przyjmuję poprzednią pozycję. Zasysam delikatną skórę na obojczyku i schodzę ustami niżej. Przesuwam językiem eksperymentalnie po brązowym sutku, a drugi zduszam między palcami.
- Mo.
Uśmiecham się pod nosem, czując, jak niespokojnie chłopak porusza się pode mną. Wciągam jego piękny zapach, całując brzuch. Najdelikatniej jak potrafię, cmokam jaśniejącego siniaka w okolicy żeber. Palcami sięgam do gumki białych bokserek i ściągam je powoli. Moje serce przyśpiesza, kiedy patrzę prosto w zielone oczy. Wygląda pięknie, słabe światło pada na j/ego twarz. Widzę cienie w górnych partiach policzków, które tworzą gęste rzęsy. Całkiem pozbywam się materiału, a mój wzrok ląduję na jego kroczu. Wciągam powietrze ze świstem. Harry cierpliwie czeka, wyciągając rękę w moim kierunku. Podaję mu swoją, i za chwilę nasze twarze znajdują się na tym samym poziomie. Czuję jak jego czubek dotyka mojego brzucha, co powoduję u mnie zmieszanie. Brunet złącza nasze usta. Drugą ręką, nakierowuję moją dłoń na penisa. Nie mogę skupić się na całowaniu go. Serce obija mi się o żebra. Dotykam jego podstawy, przy czym dłoń Harrego dalej jest na mojej. Patrzymy sobie w oczy. Nasze usta mają kontakt, lecz jedynie oddychamy tym samym powietrzem. Idę za jego wskazówką i poruszam dłonią w górę, tyko po to, żeby znowu ją opuścić. Jest jednocześnie miękki, jak i twardy. Skóra w tym miejscu jest przyjemnie delikatna. Rzęsy Harrego trzepoczą, na to doznanie. Powtarzam to kilka razy, już bez jego pomocnej dłoni. Przesuwam kciukiem po mokrej główce i zaraz po tym słyszę zachrypnięty jęk wydostający się głęboko z gardła. To zachęca mnie do dalszych działań, dlatego ponownie, całuję tors, brzuch i wyciskam kolejny purpurowy ślad na mięśniu układającym się w literę V. Prostuję się, klęcząc z jedną nogą chłopaka między moimi dwiema. Harry podpiera się na łokciach i patrzy na mnie wyczekująco. Odwzajemniam uśmiech, który mi posyła.
- Nie denerwuj się - podpowiada.
"Łatwo ci mówić" - myślę, ale nie mówię tego na głos. Pewnie dlatego, że nie chcę go zniecierpliwić, lub po prostu nie jestem w stanie nic z siebie wykrztusić.
Moje ręce trzęsą się jak jeszcze nigdy. Biorę głęboki oddech i znów sięgam po jego penisa. Zataczam kółka kciukiem na główce. W pokoju słychać tylko głośny oddech bruneta. Nachylam się i składam delikatny pocałunek u jego podstawy. Starając się nie myśleć za dużo, po prostu przesuwam językiem po całej jego długości. Słyszę odgłos zadowolenia od strony Harrego. Nie mam kompletnie w tym doświadczenia, ale też mam dwadzieścia lat i wiem na czym to polega.
"Po prostu bierzesz kutasa do ust i go ssiesz" - przypominam sobie stare słowa przyjaciółki. Kiedy chodziłyśmy do szkoły, ona opowiadała mi o swoich łóżkowych przygodach. Przecież to normalne, dziewczyny o tym rozmawiają. Ale dla niej to było prostsze. Ona uprawia seks, bo lubi seks. Wtedy to nie wiązało się dla niej z żadnymi uczuciami. To jest inna sytuacja. Ja kocham Harrego. Chcę, żeby czuł się dobrze. Każdej rzeczy chcę się uczyć i przeżywać razem z nim. Nie ma nikogo innego.
Ostrożnie biorę go do ust, a Harry opada na materac, z cichym przekleństwem. Staram się nie używać zębów, co nie jest w cale takie proste. Słyszę syk z jego strony i od razu się odsuwam.
- Przepraszam - mówię spanikowana. Uśmiecha się i siada by mnie pocałować.
- Nic się nie stało - szepce.
- Mogę spróbować jeszcze raz?
- To będzie dla minie czysta przyjemność - całuję mnie ponownie, później z powrotem opada na materac. Ta krótka wymiana zdań dodaję mi odwagi. Kilka razy przesuwam językiem po szczelinie i widzę jak duża dłoń zaciska się na pościeli. Chowam go znów w moich ciepłych ustach, starając się wziąć jak najwięcej. Biodra Harrego niespodziewanie unoszą się, na co od razu się odsuwam
- cholera.
Kładę płasko dłoń na biodrze, aby powstrzymać go przed kolejnymi ruchami, za to drugą zaciskam na podstawie, tak, jak zrobiłam to za pierwszym razem. Kilka razy sunę ustami po trzonie, pracując językiem. Góra, dół, góra. Mam ochotę uśmiechnąć się słysząc wiązankę przekleństw, zmieszanych z moim imieniem. Odsuwam się patrząc na niego. Ma czerwone policzki, przez rozchylone usta wychodzą postrzępione oddechy. Loki leżą dookoła jego pięknej twarzy, skąpanej w przyjemności.
Żołądek ściska mi się na samą myśl, że to dzięki mnie. Znów się nachylam i zaczynam ssać komfortową dla mnie część penisa.
- Drogi boże, Mo. - Harry rozpaczliwie odnajduję moją dłoń, na jego biodrze i pląta nasze palce. Czuję jak mięśnie jego ud się napinają, a odgłosy satysfakcji nie opuszczają jego ust, kiedy kontynuuję. To nawet nie jest takie trudne. Kilkakrotnie, nieudolnie zahaczam zębami o wrażliwą skórę, ale Harry to ignoruję. Czuję palce chłopaka, które odgarniają moje włosy za ucho. Podnoszę na niego wzrok, a on niekontrolowanie unosi biodra. Dławię się prze chwilę, a w moich oczach pojawiają się łzy.
- Przepraszam - mów szybko i głaszcze mój policzek, kiedy wyciągam go z ust i kaszlę przez chwilę.
- W porządku - uśmiecham się.
Wracam do poprzedniej czynności. Ręka Harrego co chwilę ściska moją, w zapewnieniu, że wszystko jest okej. Kontynuuję swoim rytmem, skupiając się wyłącznie na sprawieniu przyjemności swojemu chłopakowi.
- Claudia.
Unoszę głowę i patrzę na bruneta pytająco. Myślę, że zrobiłam coś źle, ale nie. Harry patrzy na mnie spod przymrużonych powiek, zamglonym wzrokiem. Czuję jak moje usta lekko mrowią, ale podoba mi się to uczucie.
- Chcę cię pocałować - skomle. Moja dłoń nadal porusza się, o wiele pewniej niż na początku. Wyciągam się ku jego rozchylonym ustom. Harry przyciąga mnie gwałtownie do siebie i miażdży nasze wargi. Szybko odrywamy się od siebie, ponieważ Harry z trudem może złapać powietrze. Wypcha swoje biodra do mojej dłoni, zagryzając mocno wargę. Teraz zauważam małe kropelki potu na jego czole i odgarniam zroszone nim loki. Całuję skroń, czując mocno pulsującą żyłę, jego gorący policzek i jestem pewna, że słyszę bicie serca.
Kilka posunięć, skomlenia i unoszących się w desperacji bioder, później, czuję jak ciepła substancja brudzi moją dłoń. Zaraz po tym głośny jęk Harrego rozchodzi się po pokoju. Patrzę na ciemne, ściągnięte brwi, tworzące zmarszczkę pomiędzy sobą. Kąciki ust wygięte z czystej, błogiej przyjemności, rozchodzącej się po umięśnionym ciele. Ostatnia fala dreszczy przechodzi pod opaloną skórą, a brunet opada kompletnie oszołomiony na poduszkę.
- Szlag - ledwo szepce. Uśmiecham się i złączam nasze usta. Nie wiem co zrobić z brudną dłonią, więc, po prostu trzymam ją na biodrze Harrego. - To było zajebiste.
- Taa.
- Mówię poważnie - spogląda na mnie swoimi, dużymi, zielonymi oczyma. Dostrzegam w nich całą miłość jaką mnie darzy i wiem, że on widzi to samo w moich. Całuję dużą dłoń na moim poliku. - Chodźmy pod prysznic.
Znajdujemy się pod gorącym strumieniem, który masuje naszą skórę. Moja głowa spoczywa na klatce piersiowej Harrego, w czasie, kiedy on tuli do siebie moje (wydające się przy nim bardzo drobne) ciało. Cmoka mnie w głowę i buja nas w prawo, lewo, prawo, lewo. Staję się coraz bardziej senna, ale jest mi tak przyjemnie. Czuję kropelki staczające się po naszych nagich ciałach, oraz ciepło bijące od zielonookiego. Jest przyjemnie.
- Nienawidzę ich - mamrota. Chichoczę obserwując jego ruchy. Wygląda, jak uwięziony w kokonie z pajęczyny robaczek. Wreszcie udaje się nam ich pozbyć, razem ze skarpetkami. Teraz ma na sobie jedynie białe bokserki, na których widać wyraźny zarys jego penisa. - Chodź tu.
Harry prostuje się do pozycji siedzącej. Ponownie przekładam kolana po obu stronach jego nóg. Całuję go i tak jak mówiłam, wplatam dłonie w jego włosy. Jego ręce wkradają się pod materiał mojej bluzki, której już po chwili nie mam na sobie. Zostaję w czarnym staniku i krótkich szortach. Moją skórę oblewa gęsia skórka, w spotkaniu z chłodną temperaturą pokoju i ciepłymi palcami Harrego, który rysuję niewidzialne wzory po moich bokach.
- Kocham cię - szepce Harry. Pod wpływem znaczenia tych słów, zaczynam całować go mocniej. Tracę rozum. Kompletnie się zatracam. Wracam do malinki na szyi i robię nową niedaleko tej.
Naciskam na ramiona chłopaka, przez co on przyjmuję poprzednią pozycję. Zasysam delikatną skórę na obojczyku i schodzę ustami niżej. Przesuwam językiem eksperymentalnie po brązowym sutku, a drugi zduszam między palcami.
- Mo.
Uśmiecham się pod nosem, czując, jak niespokojnie chłopak porusza się pode mną. Wciągam jego piękny zapach, całując brzuch. Najdelikatniej jak potrafię, cmokam jaśniejącego siniaka w okolicy żeber. Palcami sięgam do gumki białych bokserek i ściągam je powoli. Moje serce przyśpiesza, kiedy patrzę prosto w zielone oczy. Wygląda pięknie, słabe światło pada na j/ego twarz. Widzę cienie w górnych partiach policzków, które tworzą gęste rzęsy. Całkiem pozbywam się materiału, a mój wzrok ląduję na jego kroczu. Wciągam powietrze ze świstem. Harry cierpliwie czeka, wyciągając rękę w moim kierunku. Podaję mu swoją, i za chwilę nasze twarze znajdują się na tym samym poziomie. Czuję jak jego czubek dotyka mojego brzucha, co powoduję u mnie zmieszanie. Brunet złącza nasze usta. Drugą ręką, nakierowuję moją dłoń na penisa. Nie mogę skupić się na całowaniu go. Serce obija mi się o żebra. Dotykam jego podstawy, przy czym dłoń Harrego dalej jest na mojej. Patrzymy sobie w oczy. Nasze usta mają kontakt, lecz jedynie oddychamy tym samym powietrzem. Idę za jego wskazówką i poruszam dłonią w górę, tyko po to, żeby znowu ją opuścić. Jest jednocześnie miękki, jak i twardy. Skóra w tym miejscu jest przyjemnie delikatna. Rzęsy Harrego trzepoczą, na to doznanie. Powtarzam to kilka razy, już bez jego pomocnej dłoni. Przesuwam kciukiem po mokrej główce i zaraz po tym słyszę zachrypnięty jęk wydostający się głęboko z gardła. To zachęca mnie do dalszych działań, dlatego ponownie, całuję tors, brzuch i wyciskam kolejny purpurowy ślad na mięśniu układającym się w literę V. Prostuję się, klęcząc z jedną nogą chłopaka między moimi dwiema. Harry podpiera się na łokciach i patrzy na mnie wyczekująco. Odwzajemniam uśmiech, który mi posyła.
- Nie denerwuj się - podpowiada.
"Łatwo ci mówić" - myślę, ale nie mówię tego na głos. Pewnie dlatego, że nie chcę go zniecierpliwić, lub po prostu nie jestem w stanie nic z siebie wykrztusić.
Moje ręce trzęsą się jak jeszcze nigdy. Biorę głęboki oddech i znów sięgam po jego penisa. Zataczam kółka kciukiem na główce. W pokoju słychać tylko głośny oddech bruneta. Nachylam się i składam delikatny pocałunek u jego podstawy. Starając się nie myśleć za dużo, po prostu przesuwam językiem po całej jego długości. Słyszę odgłos zadowolenia od strony Harrego. Nie mam kompletnie w tym doświadczenia, ale też mam dwadzieścia lat i wiem na czym to polega.
"Po prostu bierzesz kutasa do ust i go ssiesz" - przypominam sobie stare słowa przyjaciółki. Kiedy chodziłyśmy do szkoły, ona opowiadała mi o swoich łóżkowych przygodach. Przecież to normalne, dziewczyny o tym rozmawiają. Ale dla niej to było prostsze. Ona uprawia seks, bo lubi seks. Wtedy to nie wiązało się dla niej z żadnymi uczuciami. To jest inna sytuacja. Ja kocham Harrego. Chcę, żeby czuł się dobrze. Każdej rzeczy chcę się uczyć i przeżywać razem z nim. Nie ma nikogo innego.
Ostrożnie biorę go do ust, a Harry opada na materac, z cichym przekleństwem. Staram się nie używać zębów, co nie jest w cale takie proste. Słyszę syk z jego strony i od razu się odsuwam.
- Przepraszam - mówię spanikowana. Uśmiecha się i siada by mnie pocałować.
- Nic się nie stało - szepce.
- Mogę spróbować jeszcze raz?
- To będzie dla minie czysta przyjemność - całuję mnie ponownie, później z powrotem opada na materac. Ta krótka wymiana zdań dodaję mi odwagi. Kilka razy przesuwam językiem po szczelinie i widzę jak duża dłoń zaciska się na pościeli. Chowam go znów w moich ciepłych ustach, starając się wziąć jak najwięcej. Biodra Harrego niespodziewanie unoszą się, na co od razu się odsuwam
- cholera.
Kładę płasko dłoń na biodrze, aby powstrzymać go przed kolejnymi ruchami, za to drugą zaciskam na podstawie, tak, jak zrobiłam to za pierwszym razem. Kilka razy sunę ustami po trzonie, pracując językiem. Góra, dół, góra. Mam ochotę uśmiechnąć się słysząc wiązankę przekleństw, zmieszanych z moim imieniem. Odsuwam się patrząc na niego. Ma czerwone policzki, przez rozchylone usta wychodzą postrzępione oddechy. Loki leżą dookoła jego pięknej twarzy, skąpanej w przyjemności.
Żołądek ściska mi się na samą myśl, że to dzięki mnie. Znów się nachylam i zaczynam ssać komfortową dla mnie część penisa.
- Drogi boże, Mo. - Harry rozpaczliwie odnajduję moją dłoń, na jego biodrze i pląta nasze palce. Czuję jak mięśnie jego ud się napinają, a odgłosy satysfakcji nie opuszczają jego ust, kiedy kontynuuję. To nawet nie jest takie trudne. Kilkakrotnie, nieudolnie zahaczam zębami o wrażliwą skórę, ale Harry to ignoruję. Czuję palce chłopaka, które odgarniają moje włosy za ucho. Podnoszę na niego wzrok, a on niekontrolowanie unosi biodra. Dławię się prze chwilę, a w moich oczach pojawiają się łzy.
- Przepraszam - mów szybko i głaszcze mój policzek, kiedy wyciągam go z ust i kaszlę przez chwilę.
- W porządku - uśmiecham się.
Wracam do poprzedniej czynności. Ręka Harrego co chwilę ściska moją, w zapewnieniu, że wszystko jest okej. Kontynuuję swoim rytmem, skupiając się wyłącznie na sprawieniu przyjemności swojemu chłopakowi.
- Claudia.
Unoszę głowę i patrzę na bruneta pytająco. Myślę, że zrobiłam coś źle, ale nie. Harry patrzy na mnie spod przymrużonych powiek, zamglonym wzrokiem. Czuję jak moje usta lekko mrowią, ale podoba mi się to uczucie.
- Chcę cię pocałować - skomle. Moja dłoń nadal porusza się, o wiele pewniej niż na początku. Wyciągam się ku jego rozchylonym ustom. Harry przyciąga mnie gwałtownie do siebie i miażdży nasze wargi. Szybko odrywamy się od siebie, ponieważ Harry z trudem może złapać powietrze. Wypcha swoje biodra do mojej dłoni, zagryzając mocno wargę. Teraz zauważam małe kropelki potu na jego czole i odgarniam zroszone nim loki. Całuję skroń, czując mocno pulsującą żyłę, jego gorący policzek i jestem pewna, że słyszę bicie serca.
Kilka posunięć, skomlenia i unoszących się w desperacji bioder, później, czuję jak ciepła substancja brudzi moją dłoń. Zaraz po tym głośny jęk Harrego rozchodzi się po pokoju. Patrzę na ciemne, ściągnięte brwi, tworzące zmarszczkę pomiędzy sobą. Kąciki ust wygięte z czystej, błogiej przyjemności, rozchodzącej się po umięśnionym ciele. Ostatnia fala dreszczy przechodzi pod opaloną skórą, a brunet opada kompletnie oszołomiony na poduszkę.
- Szlag - ledwo szepce. Uśmiecham się i złączam nasze usta. Nie wiem co zrobić z brudną dłonią, więc, po prostu trzymam ją na biodrze Harrego. - To było zajebiste.
- Taa.
- Mówię poważnie - spogląda na mnie swoimi, dużymi, zielonymi oczyma. Dostrzegam w nich całą miłość jaką mnie darzy i wiem, że on widzi to samo w moich. Całuję dużą dłoń na moim poliku. - Chodźmy pod prysznic.
Znajdujemy się pod gorącym strumieniem, który masuje naszą skórę. Moja głowa spoczywa na klatce piersiowej Harrego, w czasie, kiedy on tuli do siebie moje (wydające się przy nim bardzo drobne) ciało. Cmoka mnie w głowę i buja nas w prawo, lewo, prawo, lewo. Staję się coraz bardziej senna, ale jest mi tak przyjemnie. Czuję kropelki staczające się po naszych nagich ciałach, oraz ciepło bijące od zielonookiego. Jest przyjemnie.
***
Następny dzień jest niemiłosiernie nudny, długi i gorący. Powietrze jest wilgotne i duszne po wczorajszych opadach, a słońce grzeje jak jeszcze nigdy. Zaczynam dzień od małej czarnej, śniadania z chłopakiem i spotkania z prawnikiem.
Rozmowa trwa w nieskończoność. Jest przepełniona wspomnieniami, przeszłością i najskrytszymi szczegółami. Pani Holland, czyli sympatyczna, czarnowłosa kobieta, w okularach, po trzydziestce, zdaje się być naprawdę przejęta tą sprawą. Oczywiście, że tak. Przecież, to jej praca, a za wygraną rozprawę ma lepszą opinię i oczywiście jej płacą. Nie jest tania, ale konkretna. Kiedy kończymy to przyjemne spotkanie, mówi, że będziemy widzieć się jeszcze kilka razy, a rozprawa odbędzie się za dwa tygodnie. Jestem zadowolona, że potrwa to tak szybko.
Później idę na cmentarz, do taty. Nagrobek z czarnego marmuru, wygląda tak, jak wszystkie inne. Jest ozdobiony mnóstwem kwiatów, ozdobnych wiązanek. Tasiemki z wydrukowanymi hasłami, dołączone do kwiatów, łamią mi serce.
Pozostaniesz na zawsze w sercach tych, którzy Cię kochali;
Odszedłeś, ale żyjesz w naszej pamięci.
Ocieram łzę z mojego policzka i wypuszczam drżący oddech. Przez chwilę zastanawiam się, kto był na jego pogrzebie. Mama? Cara? członkowie rodziny, którzy odwrócili się, ponieważ wylądował w więzieniu? Zjawili się na jego pogrzebie, tak, jakby tylko czekali na jego śmierć. Jestem ciekawa, co sobie myśleli? "Zabił człowieka, zasłużył na to" lub "Tak powinno być... Życie, za życie".
Cholerni ludzie, którzy nie znają całej prawdy, a wydaje im się, że wiedzą najlepiej.
W każdym razie, kiedy temperatura opada i siedzę na kanapie w salonie oglądając jeden z odcinków Przyjaciół. Słyszę trzask drzwi, klucze upadające z hukiem na drewniany stolik i stukot obcasów o panele. Perrie zjawia się w salonie z przyklejonym uśmiechem.
- Hej - mówi i siada na fotelu. Ściąga swoje szpilki z grymasem na twarzy.
- Hej.
- Co tak siedzisz? Nie ma Harrego? - rozgląda się po salonie. Niespodziewanie rzuca jednym butem w stronę korytarza, a ten ląduje blisko stolika. Drugi uderza o ścianę. - Cholera.
- Możemy porozmawiać?
- Och - patrzy na mnie - moja mama przyjedzie jutro, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.
- Nie, ale chciałam porozmawiać o tym co się stało i o tym, co robisz.
- Co takiego robię?
- Ostatnio, dziwnie się zachowujesz - wzdycham. - Wiesz, wczoraj ta akcja z Calumem...
- Jezu, tylko żartowałam - przewraca oczami.
- Próbowałaś wkurzyć Harrego. Widziałam to.
- Nie widzisz, co on robi? Claudia, on owinął sobie, ciebie wokół palca.
- On mnie kocha, Perrie - wbijam w nią ostre spojrzenie.
O czym ona bredzi?
- On cię kocha! - Mówi teatralnie. - Dlaczego miałby? Może mieć każdą dziewczynę.
- Jesteś zazdrosna? - Unoszę brwi. Chcę mi się śmiać.
- O niego? W życiu.
- Zauważ, że gdyby nie on, może nadal gniłabyś w jednym z tych garaży.
- Nie rozmawiajmy o tym. - Pociera swoje czoło, unikając mojego spojrzenia.
- Dlaczego? Dlaczego mamy o tym nie rozmawiać? Jesteś moją przyjaciółką, chcę o tym porozmawiać. Powinnyśmy rozmawiać - wnioskuję.
- Ale ja nie chcę o tym gadać, okej?! - podnosi głos, na co podskakuję zaskoczona. Wstaję i ja także, chwytam ją za dłoń, zanim udaje jej się gdziekolwiek uciec.
- Co się tam stało, Perrie? - Patrzę na nią troskliwie, mój ton diametralnie ulega zmianie.
- Nic, jasne? Nic się nie stało, po prostu chcę o tym zapomnieć - jej głos zaczął drżeć. Dostrzegłam łzy gromadzące się pod powiekami, lecz ona szybko spuściła wzrok.
- On ci coś zrobił? Dotykał cię?
Kręci głową i pociąga nosem.
- Nie. Nic mi nie robił.
Przez kilka chwil panuję cisza. Dziewczyna podnosi głowę i wyciera łzy. Czekam na jej dalsze wyjaśnienia.
- Byłam w domu i on znienacka przystawił mi coś do twarzy... jakąś chusteczkę, od razu odpłynęłam. Później obudziłam się w tym garażu. Cała zziębnięta, siedziałam tam kilka godzin. Byłam słaba, nie miałam siły totalnie na nic. Ale on przychodził, mówił, że już cie ma, że cie skrzywdzi, że mu to ułatwiłam. To wszystko moja wina i - przerywa, wydając chlupot - chcę o tym zapomnieć, okej? Nie chcę o tym gadać. Po prostu będę udawać, że nic się nie stało i wszystko odejdzie w zapomnienie.
- Perrie...
- Nie ma sensu - stwierdza zmęczona i udaje się do swojego pokoju.
Zostaje sama ze sobą i bijącymi się myślami. Siadam z powrotem na kanapie, starając sobie to ułożyć.
Okej, ona chcę zapomnieć, w porządku. Nienawidzi Harrego, ale w sumie nie skończyłyśmy o nim rozmawiać. Wiem, że mu nie ufa, bo zdradził mnie z Alice. Wybaczyłam mu, bo go kocham. Wiem, że nie popełni drugi raz tego błędu. Każdy zasługuję na drugą szansę, a ona tego nie rozumie.
- Tak? - mówię do telefonu, kiedy na ekranie wyświetla się imię Harrego.
- Hej, skarbie. Co powiesz, na wspólną kolacje? - pyta. Mimo woli, uśmiecham się. Nie wiem jak on to robi. Ma niesamowite wyczucie czasu.
- Z przyjemnością.
- Tylko, mogłabyś po drodze skoczyć do sklepu?
- Eee, tak. Po co?
- Okazało się, że nie mam nic do picia.
- Jemy u ciebie?
- Przygotowałem coś smacznego. Kup wino.
- Nie ma sprawy.
- Do zobaczenia, skarbie.
Zatrzymuję się przed spożywczym marketem i od razu kieruję się na dział alkoholowy. Nie znam się dobrze na winach, ale spróbuję szczęścia. Jest ich mnóstwo. Różne roczniki, różne plakietki, po których przesuwam palcami. Wybieram jedno i patrzę na rocznik 1999. Hm, nie wiem czy te wina są dobre, ale to jest dość tanie.
- Nie radzę - odzywa się męski głos. Unoszę głowę i widzę niewysokiego bruneta, o niebieskich oczach. Jego włosy stoją ku górze nieco nastroszone, wydaję się, że każdy kosmyk ucieka w inną stronę. - Te wina nie są najlepsze.
Zabiera mi butelkę. Otwieram usta, żeby coś powiedzieć, lecz nic z nich nie wychodzi.
Nieznajomy odkłada butelkę na miejsce i rozgląda się po regale.
- Jakie lubisz?
- Co? - mrugam kilka razy. Nie do końca rozumiem jego pytanie.
- Jakie lubisz - posyła mi spojrzenie. Jego ciemnoniebieskie oczy świecą podekscytowane. Uśmiecha się widząc moje zmieszanie. - Wino - dodaję.
- A, och, em... słodkie.
- Ja też.
Utrzymuje z nim kontakt wzrokowy nieco za długo. W jego tęczówkach tańczą iskierki, a ja płonę rumieńcem. W końcu odwraca się w stronę regału i szuka. Patrze na to uważnie, aż w końcu wybiera jedno.
- Proszę. - Wręcza mi czerwone wino.
- Dzięki - mówię cicho.
- Logan. - Wyciąga do mnie rękę z uśmiecham. Ma na prawdę ładny uśmiech.
- Claudia - podaję mu swoją. - To... dziękuję, za pomoc, ale będę już szła...
- Hej, może dasz mi swój numer? - przegryza wargę niepewnie. Moje oczy rozszerzają się.
- Raczej nie - posyłam mu przepraszający uśmiech i powoli się wycofuję. - Dziękuję.
____________
Chciałam Wam tylko, życzyć wesołych ostatnich dni świąt i pijanego sylwestra, aby 2015 był dla Was lepszy :)
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was na śmierć tym rozdziałem, to chyba najdłuższy jaki kiedykolwiek napisałam i dużo się nad nim napracowałam. Za wszelakie błędy przepraszam, nie miałam już siły go sprawdzać
Myślę, że kolejny pojawi się dopiero 11, lub ewentualnie kilka dni później.
Do następnego!
Super,super super! Zajebisty rozdział jdnhcnhueenc! Pozdrawiam i życzę szczęśliwego Nowego Roku! @zuziatrawiska
OdpowiedzUsuńDziękuję xx
Usuńno extra ! czekałam tak długo ale warto byłoo
OdpowiedzUsuńTobie też życze Wesołych i Szczęśliwego Nowego Roku spełnienia marzeń spotkania idoli ily
@znaleziona69
Dziękuję i wzajemnie! xx
UsuńRozdział rzeczywiście długi, ale to dobrze :)
OdpowiedzUsuńPomimo tego, że Perrie wyjaśniła Claudii dlaczego nie chcę rozmawiać o porwaniu to nadal jej nie wierzę, jeszcze jej zachowanie podczas rozmowy z Calumem, przegięcie.
Podczas czytania sceny erotycznej aż zrobiło mi się gorąco, czułam się jakbym ich podglądała czy coś haha
Ale napisałaś to wszystko świetnie, a żeby tak napisać sceny erotyczne trzeba mieć naprawdę talent, ale Ty go masz, więc o czym ja mówię xd
Już to mówiłam, ale kocham związek Mo i Harry'ego, są uroczy, Boziu...
W te Święta życzę Ci kochanie szerokiego uśmiechu, szczęścia i spełnienia marzeń oraz szalonego Sylwestra i udanego Nowego Roku!
Ilysm, @luvmyswiftie ♥
Dziękuję skarbie i nawzajem xx
UsuńJest w koncu , zabieram sie juz za czytanie <333333
OdpowiedzUsuń