piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 29

Cały dzień, moje myśli nadal krążyły wokół wydarzeń z piątku. Jake i jego prowokujące słowa. Harry i jego nieopanowana złoć. Perrie, która prawie wyszła ze skóry, kiedy opowiedziałam jej o wszystkich wydarzeniach. Piątkowy wieczór nie należał do najmilszych i na pewno zostanie na długo w mojej pamięci.
Własnie byłam w drodze do drzwi wyjściowych restauracji. Burczenie mojego telefonu, dało mi znak o wiadomości tekstowej. Wyszłam na zewnątrz i rozpoczęłam poszukiwania telefonu w mojej torebce. Kiedy wreszcie go miałam, moje serce przyśpieszyło. Zachowywałam się jak nastolatka, której serce wali jak oszalałe, gdy dostanie SMSa od swojego chłopaka. Nie dawał znaku życia przez cały jeden dzień.



Zmarszczyłam brwi, zdziwiona tą wiadomością. Myślałam, że chłopak będzie na siłowni. Harry nie należy do typów mężczyzn, którzy płaszczą się przed swoją dziewczyną, żeby ta im wybaczyła. Dlatego byłam dość zdziwiona tą wiadomością.
Wsiadłam do samochodu, zaparkowanego przed budynkiem mojej pracy i włączyłam się w ruch. Przełączyłam na swoją ulubioną stacje radiową, aby muzyka pomogła mi zagłuszyć moje szalejące myśli.
Stanęłam w korku, czekając na zmianę światła z czerwonego na zielone. Stukałam palcami o kierownicę. Czułam na sobie wzrok kierowcy, sąsiedniego samochodu. Popatrzyłam w stronę chłopaka, który uśmiechał się do mnie, a jego brązowe oczy rozbłysły. Nie potrafiłam powstrzymać małego uśmiechu, wkradającego się na moje usta. Wróciłam wzrokiem na światła i po chwili ruszyłam dalej.
Zatrzymałam się przed budynkiem, w którym mieszka Harry. Kiedy byłam już w środku, szybkim krokiem wspinałam się po schodach. Nawet nie rozważałam, żeby przejechać windą i się nie męczyć.
Najwidoczniej bardzo lubię utrudniać sobie życie.
- Claudia, jak dobrze cię widzieć.
Zobaczyłam Alice, która własnie zamykała drzwi do mieszkania Harrego. Uśmiechnęła się do mnie sztucznie i poprawiła swojego kucyka.
- Co tu robisz? Myślałam, że Harry dał ci jasno do zrozumienia, że już cię nie chce. - Odgryzłam się i uniosłam brew.
- Nie chcę? - Prychnęła pod nosem - Och, kochanie nawet nie wiesz, jak zwijał się pode mną, kiedy robiłam mu dobrze.
Przełknęłam ślinę, a moje oczy otworzyły się szerzej w czystym szoku.
- Właśnie zniszczyłam, wasz perfekcyjny związek - zrobiła serce w powietrzu. Zdzira - Powinnaś znaleźć, swojego kochasia w sypialni.
Wyminęła mnie, a ja doskonale poczułam zapach perfum Brytyjczyka na jej ciele. To nie możliwe....
Moje serce zaczęło bić mocniej, kiedy szybko przekroczyłam próg mieszkania.
- Harry?! - Zawołałam panicznie. Chciałabym, żeby powiedział mi, że to wszystko co przed chwilą usłyszałam, to jedno wielkie kłamstwo. Alice powiedziała to, żeby mnie sprowokować.
Pewnie nic takiego się nie wydarzyło.
Jednak chyba się myliłam, a blondynka mówiła prawdę.
Weszłam do sypialni, w której nie było szczególnie czysto. Prześcieradło na łóżku było w całkowitym nieładzie, a kołdra leżała na podłodze. W pokoju było ciemno i duszno. Zasłony zaciągnięte, a okna szczelnie zamknięte.
Mężczyzna z lokami stał przy łóżku i chyba nawet mnie nie zauważył, bo kontynuował zapinanie swojego paska od ciemno niebieskich rurek.
Czyli to co mówiła Alice, było prawdą.
- Możesz mi to wyjaśnić? - Mój głos zadrżał, a ja byłam o krok od płaczu. Zielone oczy natychmiast spojrzały w moje. Odgarnął swoje loki z czoła i zamrugał kilkakrotnie, całkowicie zdezorientowany. - Możesz mi to do kurwy nędzy wyjaśnić?!
Podniosłam głos, a łzy ściekły po moich policzkach.
- Mo, ja i ... Alice... - zaczął iść w moim kierunku, a ja momentalnie się cofnęłam. Nie chciałam, żeby się zbliżał. Nie chciałam, żeby mnie dotykał, patrzył na mnie. - To nie tak.
- Przecież widzę. Chciałeś mnie dobić? Po co miałam tu niby przychodzić?
- To Alice. Ona napisała SMSa.
- A ty jej tak po prostu na to pozwoliłeś?! - Odepchnęłam go od siebie. Wytarłam swoje oczy i zbiegłam po schodach. - Nie dotykaj mnie!
Krzyknęłam ponownie, kiedy chwycił moją dłoń. Wbił mi nóż w plecy, a ja mu ufałam.
- Daj mi wyjaśnić! - Tym razem on podniósł swój ton.
- Nie ma czego wyjaśniać, już wszystko wiem.
- Ona zrobiła to specjalnie. Jest zazdrosna... - tłumaczył się
- Skoro zrobiła to specjalnie, to dlaczego jej uległeś?
Zapadła głucha cisza. Patrzyłam na niego oczekując na wyjaśnienia. Jego oczy delikatnie się zeszkliły.
- To jest żałosne. - Chwyciłam klamkę drzwi wejściowych do mieszkania, ale pociągnięcie za nią zdawało się najtrudniejszą rzeczą w całym moim życiu. Nie mogłam w to uwierzyć. Mogłam wybaczyć mu sytuację w klubie, ale to? Przez cały jeden dzień nie odzywał się do mnie, bo był zbyt zajęty pieprzeniem tej blond flądry.
Zaczął kręcić swoją głową, jakby z całych sił usiłował powstrzymać łzy.
- Nie odchodź - wydusił. - Claudia, proszę. Wybacz mi, nie możesz odejść. Nie możesz.
- Mam udawać, że nic się nie stało? - Zapytałam i wyrzuciłam swoje ręce w powietrze z bezradności.
- Pozwól mi wyjaśnić.
Zobaczyłam jak jego jabłko Adama poruszyło się, gdy próbował pozbyć się guli w gardle. Klatka piersiowa moja, jak i jego unosiła się niespokojnie.
- Ona przyszła wczoraj rano - zaczął - Rozmawialiśmy, wypiliśmy trochę wódki. Ona znacznie mniej, chciała mieć wszystko pod kontrolą. Claudia, byłem pijany, nie myślałem o tym co robię. Nie myślałem o konsekwencjach. Nie odchodź, proszę cię. - Po jego policzku spłynęła łza. Tego było za wiele. Musiałam to przemyśleć, na spokojnie, bez niego w pobliżu. - Nie skrzywdziłbym cię, wiesz o tym.
- Ale to zrobiłeś - wydusiłam ostatkami sił. Nie potrafiłam opanować emocji, które dawały się we znaki w postaci łez. Czułam się jakby ktoś komu bezgranicznie ufałam wbił mi nóż w serce. Uczucie było jak najbardziej poprawne. Tak powinnam się czuć, bo tak się stało. - Przesadziłeś.
- Nie zostawiaj mnie, Mo - podszedł do mnie, mając w zamiarze złapać moją dłoń. Odsunęłam się, bo wiem, że jego dotyk rozerwał by mnie na małe kawałeczki. - Nie możesz odejść. - Jego stan, z każdym, wypowiadanym słowem pogarszał się. Pierwszy raz widzę go w takiej rozsypce.
- Dlaczego miałabym tego nie zrobić?
Czekałam na odpowiedź, a jego kolejne słowa, sprawiły, że moje serce stanęło. Nie spodziewałam się tego i byłam w kompletnym szoku.
- Ponieważ cię kocham - wyznał, między płytkimi oddechami.
W tym momencie moje ciało oblał silny dreszcz. Harry właśnie wyznał mi miłość. W tej chwili. W takiej sytuacji. Nie wiedziałam co zrobić. Jak się zachować, więc po prostu wyszłam z mieszkania. Kiedy tylko zbiegłam po schodach, osunęłam się po ścianie.
Zazdrość. Złość. Nienawiść i miłość - te wszystkie uczucia uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Schowałam głowę między kolana, a klatkę piersiową i jedyne co byłam w stanie zrobić to płakać jak dziecko.

~Harry~

Wyszła. Po prosty wyszła, po tym co jej powiedziałem. Czego miałeś się spodziewać Styles? Ty Idioto.
To wszystko co zrobiła, Alice, jak wszystko uknuła. Nienawidziłem jej za to.
Za wszystko.
Złość, która krążyła w moich żyłach, była nie do opisania. Było jeszcze gorzej, niż tego wieczoru, kiedy przestraszyłem Claudię i uderzyłem w ścianę za jej plecami. Teraz moja pięść z impetem spotkała powierzchnie drzwi. Nie czułem bólu fizycznego, tylko gorące, nieopanowane łzy. Poszedłem do kuchni i wyładowałem swoją złość na talerzach. Miałem wrażenie, że to moje serce uderza o zimną posadzkę i rozbija się na tysiąc małych kawałeczków.
Nie potrafiłem się opanować. Szlochałem żałośnie, co chwilę wypowiadając jej imię, jakby to miało mi w czymś pomóc. Ryknąłem z bólu, uderzając z całej siły w granitowy, twardy blat. Z opuszków moich palców ściekała krew, odłamki szkła raniły moją skórę, a druga dłoń kompletnie nie była w stanie się poruszyć, przez zderzenie z meblem kuchennym.
To wszystko mnie przerosło, a co dopiero kogoś tak delikatnego jak Claudię.
Oparłem się o wyspę kuchenną i wytarłem policzki, przy okazji rozmazując na nich krew. Ruszyłem do łazienki w wszedłem pod zimny prysznic. Usiadłem w wannie, a krople wody spływały po mojej twarzy razem ze łzami.
Płakałem z bezsilności. Nie mogłem zrobić nic, żeby została przy mnie. Straciłem jej zaufanie, ale wyznanie miłości było w zupełności szczere i prawdziwe. Na nikim, nigdy nie zależało mi tak, jak na Mo. Byłem w wielu związkach, ale one nie opierały się na prawdziwych uczuciach. Nigdy nie powiedziałem żadnej dziewczynie, że ją kocham.
Mo, musiałem to powiedzieć ponieważ to prawda.
- Harry! - Usłyszałem wołanie ale nie zwróciłem na nie uwagi. To nie był głos, który chciałem usłyszeć. - Hazz, ochujałeś?!
Zayn pojawił pojawił się obok mnie i szybko zakręcił wodę. Kiedy, zapadła cisza, a moja twarz ukryta była w dłoniach, zwróciłem uwagę na to jak bardzo trzęsłem się z zimna i jak głośno szlochałem.
Jeszcze nigdy nikt nie doprowadził mnie do podobnego stanu.
- Zostaw mnie - wydukałem. Zayn mruknął coś pod nosem i siłą wyciągnął mnie z wanny, co nie było najłatwiejszym zadaniem.
Zanim się obejrzałem, siedzieliśmy razem w moim salonie. Przyjaciel szczelnie otulił mnie kosem i podał gorący kubek herbaty.
- Musisz zamontować nowe drzwi...
- Drzwi to ostatnia rzecz, o którą będę się martwić.
Mulat odetchnął głośno. Pocieszanie ludzi jest okropne, a co dopiero pocieszanie dorosłego mężczyzny, który rozpacza z powodu dziewczyny.
- Będzie dobrze. - Dalej próbował.
- Ona mi tego nie wybaczy. - Wyznałem wpatrując się w jego brązowe oczy. Nie chciałem pokazywać, że jestem mięczakiem, czy coś w tym stylu, ale nie potrafiłem udawać, że nic się nie stało.
Mo jest moją cholerną słabością.
- Zrobiłem jej krzywdę - mój głos był przesiąknięty chrypką. Wszystko co mówiłem, brzmiało jakbym leżał na łożu śmierci i marnował się z ostatnimi minutami życia.
- Porozmawiam z nią. Przecież, to wszystko wina Alice. Nie możesz obwiniać się o wszystko.
- Ale to moja wina, Zayn! - Rzuciłem zrezygnowany. - To ja jej uległem, to ja ją pieprzyłem! Kurwa! - Wrzasnąłem i zacisnąłem palce na kubku. Emocje były nadal żywe.
- Claudia wróci.
Potrząsnąłem głową, wątpiąc w jego słowa. Potem wydmuchałem nos w chusteczkę, która zdawała się być za mała, aby pomieścić wszystkie wydzieliny z mojego nosa.
- Co u ciebie i Perrie? - Zapytałem mając na celu odwrócenie swoich myśli, od pięknej dziewczyny z niebieskimi oczami i brązowymi włosami.
- W porządku - kącik jego ust uniósł się ku górze - to najwspanialsza dziewczyna jaką mogłem kiedykolwiek mieć.
Pociągnąłem nosem i siliłem się na uśmiech. Przynajmniej mój przyjaciel jest szczęśliwy.
- Myślę, że Mo musi przemyśleć to co dzisiaj zaszło i wróci do ciebie. - Słuchałem z uwagą i iskrą nadziei. - Dasz jej czas, ona zatęskni, zrozumie i zanim się obejrzysz znów będziesz mógł chronić ją przed złą ciemnością, niczym rycerz na swoim czarnym rumaku Suzuki.
Zaśmiałem się słabo.
- Wybaczy ci. Zobaczysz. - Chciałbym, żeby jego słowa miały właściwości prorocze. Wiedziałem, że mogę liczyć na Zayna w każdej sytuacji, bez względu na wszystko. - Musisz tylko trochę zapanować nad złością - zaproponował - i ograniczyć alkohol . Masz dość słabą głowę, a dodatkowe procenty niekoniecznie dobrze na ciebie wpływają.
- No... masz rację - przyznałem.
- Jeśli chcesz, chodź nie jestem w tym najlepszy, ale mogę ci pomóc przygotować jakieś kwiaty lub coś w stylu tych romantycznych pierdół - wzruszył ramionami.
Zastanowiłem się nad jego słowami i to nie był taki zły pomysł. Nawet miałem już pewien plan. Nic nie osiągnę, żaląc się nad sobą, na kanapie, więc muszę wziąć się w garść i odzyskać Mo. Udowodnię jak bardzo mi na niej zależy.
- Mógłbyś skołować bukiet z dwustu róż? - Zayn uniósł wysoko brwi.
- Szybki jesteś - zaśmiał się. 



***

Następnego ranka, gdy trochę sie ogarnąłem i ochłonąłem z emocji ( a moja prawa dłoń skończyła w bandażu), postanowiłem zrobić coś, co do tej pory nawet nie miało początku w mojej głowie. (Aż do wczoraj). Wysiadłem z auta przed wielkim szklanym budynkiem, którego właścicielem był mój ojciec. Nie widziałem się z nim chyba od wieków, mimo to co miesiąc przelewał pieniądze na moje konto, jak i na konto Gemmy. Nie mam pojęcia, dlaczego to robił, ale nie miałem nic przeciwko. Pensja ochroniarza nie wynosi wiele, a jego środki pozwalają mi na posiadanie dwóch aut i motocykla.
- Mogę w czymś pomóc?
Wysoka blondynka, elegancko ubrana w czarną spódnicę i białą koszulę popatrzyła na mnie. Byliśmy równi wzrostem, co mnie zdziwiło. Zwaliłem to na karb długich nóg i wysokich szpilek. Kiedyś z pewnością by mnie zainteresowała, ale w w tej chwili liczyła się tylko jedna dziewczyna.
Dziewczyna, przez którą wczoraj nie mogłem spać.
- Chciałbym zobaczyć się z ojcem.
Brązowooka przegryzła wargę i zmarszczyła jasne brwi.
- Panem Stylesem? - Zapytała niepewnie, a ja przytaknąłem. - Proszę za mną.
Więc poszedłem za nią. Myślałem, że bezpośrednio zaprowadzi mnie do jego biura czy coś. Jednak musiała wykonać do niego telefon. Jego pracownic najwidoczniej nie mieli pojęcia o tym, że ich szef ma "dzieci"
- Panie Styles, na recepcji czeka chłopak, twierdzi, że jest pańskim synem - zrobiła pauzę - Jak masz na imię? - Popatrzyła na mnie. Jej brązowe oczy wywiercały dziurę w moich.
- Harry - przełknąłem niepewnie ślinę.
Boże, stresuje się?
Kiedy odłożyła słuchawkę dała mi znak, że mam iść za nią. Po przejażdżce windą, która zdawała się trwać wieki, wreszcie znaleźliśmy się przed drzwiami ze złotą tabliczką, na której widniało moje nazwisko.
Jezu, też mi coś.
Zapukała trzy razy i otworzyła drzwi.
- Sir.
- Rebeko.
Pomachała swoją dłonią, ze stanowczo za długimi paznokciami. Wszedłem do pomieszczenia, a ona wyszła zamykając za sobą drzwi. Rozejrzałem się po pokoju w barwach jasnego brązu i białych regałów.
- Zmieniłeś się - zaczął. - Co takiego cię zmusiło, żebyś tu przyszedł?
- Chciałem porozmawiać.
- Porozmawiać? Napijesz się? - Zapytał, wyciągając butelkę whisky z szuflady. Odmówiłem i usiadłem naprzeciwko niego, po drugiej stronie ogromnego biurka. - 
w takim razie, o czym chciałeś porozmawiać? Co u Gemmy? 
- W porządku. Z tego co wiem, wyjechała do Francji.
- W celu...?
- Wychodzi za mąż. ma dwójkę dzieci. Dante i Jsabelle.
- Wychodzi za Francuza? - Uniósł brew. Wzruszyłem ramionami.
- Za Brazylijczyka.
Mężczyzna zaczął się krztusić.
- Brazylijczyka?! - Wykrzyknął. Jego twarz przypominała buraka. 

- Tak, ale nie o tym chciałem rozmawiać - sprostowałem.
- Słucham - ostatni raz kaszlnął i wziął kolejne dwa łyki bursztynowego alkoholu.
- Jak zareagowałeś, kiedy dowiedziałeś się, że mama cię zdradza?
- Co to za pytanie? - Odparł zdziwionym tonem i ponowni

- Po prostu odpowiedz.
- Szczerze, bardziej byłem zszokowany tym, jak zmasakrowałeś tamtego faceta.
- Przepraszała cię? - Znów zadałem pytanie. 

- Oczywiście, ale jeśli ktoś zdradzi raz, zrobi to także drugi, trzeci raz - wzruszył ramionami. 
Zastanowiłem się dłuższą chwilę nad jego słowami. Myślałem, że rozmowa z nim w jakikolwiek sposób mi pomoże, ale chyba byłem w błędzie. Nie miałem ochoty na zwierzanie się z moich problemów, więc podziękowałem mu u wyszedłem nie mówiąc nic więcej. 

4 komentarze:

  1. Super! Mam nadzieję,że Mo wybaczy Hazzie za to co zrobił. @zuziatrawiska

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże...nie spodziewałam się tego po Harrym. Alkohol go nie usprawiedliwia, musiał tego chcieć, nawet najmniejszym kawałkiem siebie, ale musiał, bo gdyby tak nie było, nie zrobiłby tego. Wiem, że Mo mu wybaczy i ja na jej miejscu też bym wybaczyła, bo jeżeli kocha się kogoś tak bardzo mocno, jak Claudia Hazze to nie liczy się nic, oprócz tego, żeby ta ukochana osoba była obok. Harry ją kocha, to jest pewne, ale czy tak bardzo, jak ona jego? Mam nadzieje, że w jakimś z rozdziałów się tego dowiem. Uwielbiam ich i chciałabym, żeby byli nadal razem, eh, ale chcieć to ja sobie mogę.
    Weny! x
    @luvmyjaesy

    OdpowiedzUsuń
  3. Harry co on narobił o Boże. Mam nadzieje że Mo mu wybaczy napewno, ale o by nie tak szybko hahaha x
    @znaleziona69

    OdpowiedzUsuń