niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 32

Harry wyciągnął w moją stronę dłoń, ale nie przyjęłam jej. Szliśmy w stronę samochodu zaparkowanego gdzieś nieopodal. Zayn szedł z nami, w czasie kiedy Perrie postanowiła zaczekać na swojego chłopaka, w jego czarnym Audi Suvie. Moja przyjaciółka na sto procent znienawidziła Harrego. Ja, mimo wszystko nie czułam nienawiści. Już nie. Chciałabym o wszystkim zapomnieć i rozpłynąć się w jego szerokich, ciepłych, zapewniających bezpieczeństwo ramionach. Jednak to nie było takie proste. Jestem niemal pewna, że nawet jeśli już wszystko byłoby między nami w porządku, nadal siedziało by to gdzieś w naszych głowach. Wsiadłam do auta bruneta, przedtem żegnając się z Zaynem ciepłym, przyjacielskim uściskiem. Powinnam dziękować mu do końca życia, za opanowanie wcześniejszej sytuacji.
- Zaufaj mu, Mo - szepnął do mojego ucha. Jak mogę zaufać komuś kto mnie zdradził?
Posłałam mu słaby uśmiech i jeszcze raz podziękowałam. Wsiadłam do samochodu na miejsce pasażera. W bocznym lusterku obserwowałam ich wymianę zdań. Rozmawiali zbyt cicho żebym mogła cokolwiek usłyszeć. Czułam się okropnie zmęczona. Cały ten wieczór nie wypalił, o czym wiedziałam od samego początku, ale nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.
Skończyli rozmawiać. Harry wsiadł do samochodu. Był tak blisko, ale jednak cały czas za daleko. Nie patrzyłam na niego. Bałam się, że kiedy na niego popatrzę po prostu zmięknę jak gąbka.
- Kto to był? - Jego głos przerwał głuchą ciszę między nami. Moje ciało zareagowało, krótkim dreszczem.
- Kto? - Również zapytałam, chodź dobrze wiedziałam o kogo pyta.
Jest taki zazdrosny. Szczerze nie wiem, czy powinnam się cieszyć z tego powodu, czy raczej płakać.
- On... - Po chwili kontynuował zauważając, że jednak opis "on" nie jest wystarczający. - Chłopak, którego sprałem.
W końcu na niego popatrzyłam. Jego wzrok skupiony był na drodze przed nami. Jęknęłam głęboko w swojej podświadomości, gdy przegryzł dolną wargę.
- Znajomy z pracy.
- Znajomy? - Zapytał kpiąco.
- Harry...
- Bez jaj, widziałem co się tam działo, Claudia. Nie jestem głupi.
Nie odpowiedziałam na ten komentarz. Powinnam mieć wyrzuty sumienia? Przecież to on przespał się z Alice.
Mój wzrok spadł na jego dłonie. Otworzyłam szerzej oczy, dostrzegając prawą dłoń pokrytą jednym, wielkim siniakiem. Z kostek była zdarta skóra i nie były to obrażenia, po bójce z Joe. Nie pobił go aż tak mocno.
- Chciałabyś - zawahał się - chciałabyś, żeby cię pocałował? - Jego głos był całkiem spokojny. Aż za bardzo. To pytanie było trudne. Nie potrafiłam na nie odpowiedzieć.
- Claudia?
- Nie wiem - wybełkotałam. Harry, zacisnął ręce na kierownicy. - Co się stało? - Zapytałam, odbiegając od tematu wytatuowanego chłopaka z kolczykiem nad okiem i tunelami w uszach.
Zielonooki zmarszczył brwi, ale po chwili, lub dwóch zrozumiał o co pytam.
- To? - uniósł dłoń upewniając się. Przytaknęłam. - Po twoim wyjściu... Nie czułem się najlepiej.
Moje serce zamarło.
- Ty - niemal wyszeptałam. Z szoku, nie mogłam nawet ułożyć sensownego zdania. - Ja-jak to zrobiłeś?
Wzruszył ramionami.
Mogłabym scałować wszystkie siniaki i zadrapania na jego ciele. Nie wierzę, że zrobił sobie taką krzywdę.
- B-boli cię? - Wyjąkałam.
Zastanawiał się nad odpowiedzią, marszcząc brwi. Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Miał na sobie czarno-czerwoną koszulę w kratę, a pod spodem biały t-shirt. Jak zwykle jego wygląd zapierał dech w piersi.
- Bardziej boli mnie to, że odeszłaś - powoli podniósł na mnie wzrok, a moje serce mimowolnie przyśpieszyło. Zieleń jego oczu, nie była wyrazista w ciemnym aucie.
- Sam jesteś sobie winien, Harry - powiedziałam niepewnym, przyciszonym głosem.
- Nie chciałem tego. To była najgłupsza, najgorsza rzecz, jaką w życiu zrobiłem - odetchnął głęboko. -Zrozum mnie, Mo. Te dni bez ciebie, były najgorszymi jakie tylko przeżyłem. Wiem, że zrobiłem cholerną głupotę i mogę cię za to przepraszać do końca swoich dni, tylko mi wybacz.
Kiedy przestał na chwilę mówić, akurat zatrzymaliśmy się przed budynkiem mieszkalnym Harrego. Przetwarzałam wszystkie jego słowa w mojej głowie. Nie mogę, od tak wybaczyć mu tego wszystkiego.
- Co z Alice? - Uniosłam brew. Oparł głowę o fotel i zaczął przeszywać mnie swoim ciepłym spojrzeniem.
- Nienawidzę jej - odpowiedział i ani trochę, nie zawahał się  przy tych słowach. Mówił prawdę.
Spuściłam wzrok na swoje palce. Co teraz?
- Daj mi jeszcze jedną szansę. Błagam cię.
Pokiwałam głową zgadzając się. Niemal wyczułam jak na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech, a razem z nim dwa wgłębienia w policzkach.
- Chcę zacząć od początku. Powoli. - Mój głos zaszedł niechcianą chrypką.
- Zrobię dla ciebie wszystko, proszę wybacz mi to.
Położył swoją dużą, ciepłą dłoń na mojej. Pod skórą poczułam przyjemne ciarki. Jakieś dziwne mięśnie w moim brzuchu, przypomniały sobie o swoim istnieniu i skurczyły się, by za chwilę znowu rozluźnić.
- Okey - wydusiłam. Nie to, że chciało mi się płakać czy coś, ale jakaś uparta flegma stanęła w moim gardle.
- Wejdziemy do środka? - Zapytał, a ja przytaknęłam. Marzyłam o ciepłym łóżku i szerokich ramionach, w których zdawało się mieścić całe moje ciało. Chciałam słyszeć ciche chrapanie i czuć powolny rytm jego serca, na swoich plecach. Reagować gęsią skórką, na ciepły, delikatny oddech w okolicach karku. Rany, tak bardzo za nim tęskniłam.
Po przejściu schodów, bez ani jednego słowa, (ani dotyku) znaleźliśmy się pod drzwiami. Sprawnie je otwarł i wskazał dłonią, żebym weszła pierwsza. Ten zapach. Zapach Harrego, który roznosił się po całym mieszkaniu. Był wszędzie. Na poduszkach, pościeli, w powietrzu.
- Możesz wziąć prysznic. Dam ci jakiś ręcznik i koszulkę... - Nie miałam nawet czasu na odpowiedź, bo on od razu wbiegł po schodach do swojej sypialni. Byłam wykończona. Wydarzenia z dzisiejszego dnia są totalnie pokręcone. Krzyczałam, panikowałam, płakałam, wymiotowałam i to wszystko doprowadziło mnie tutaj.  Do mieszkania mojego chłopaka.
Zabawne.
Podziękowałam  Harremu za rzeczy i zniknęłam za drzwiami małej łazienki. Szybko ściągnęłam z siebie niewysokie szpilki i pobrudzoną sukienkę. Ohyda. Natychmiast powędrowała do kosza na pranie. Weszłam pod gorący prysznic... i Boże, to była najprzyjemniejsza rzecz, jaka mnie dzisiaj spotkała. Mogłabym stać tak godzinami i rozkoszować, się przyjemny ciepłem, jakie było mi dane. Chwyciłam za szampon i wycisnęłam go na swoją dłoń, żeby tylko rozpienić na głowie. Wielki kontrast widniał między łazienką Harrego, a moją i Perrie. U nas na półkach porozstawiane są różnorodne odżywki, kremy, oliwki i mydła. Harry miał tylko szampon? No i może jeszcze, zwykłe mydło w kostce. Jak to możliwe, że jest taki piękny, prawie w ogóle nie wkładając w to wysiłku?
Otuliłam się miękkim ręcznikiem, wreszcie kończąc. Chwyciłam niebieską szczoteczkę do zębów i zawahałam się. Może nie powinnam? Wzruszyłam ramionami i zaczęłam szczotkować zęby. Przecież Harry nie musi o niczym wiedzieć, prawda? W moich oczach zebrały się łzy, przez kontakt z ostrą, miętową pastą. Natychmiast ją wyplułam i opłukałam usta. Ubrałam szeroką, czarną koszulkę, bruneta z lokami. Pachniała świeżym praniem. Wyszłam z łazienki. W salonie, na kanapie, przed telewizorem siedział Harry. Miał poduszkę pod pachą, a nogi okrył brązowym kocem. Skręcając w dłoni rąbek koszulki, usiadłam niepewnie obok niego. Popatrzył na mnie, a kącik jego różowych ust powędrował do góry.
- Śpisz tutaj? - Zmarszczyłam brwi.
- Pomyślałem, że tak będzie lepiej - wzruszył ramionami.
Nie będzie spać ze mną?
- Nie chcę spać sama. - Spróbowałam takiej strategii.
- W porządku - wstał z kanapy, a ja razem z nim. Wow. To poszło szybciej niż przypuszczałam.
Wziął ze sobą koc i podał mi rękę. Tym razem ją chwyciłam. Dostrzegłam jak jego rysy łagodnieją, a oczy uwodzicielsko świecą. Poszliśmy do sypialni, po drodze śmiałam się z Harrego, kiedy stanął na materiał koca i na chwilę stracił równowagę. Jego przekleństwo, sprawiło, że nie mogłam powstrzymać cichego chichotu. Sam zaczął się śmiać.
Weszłam pod zimną kołdrę. W pokoju panowała ciemność, ale byłam w stanie dostrzec męską sylwetkę. Dresy trzymały się nisko na jego biodrach. Niestety miał na sobie koszulkę.
"Przecież chciałaś zacząć powoli" - przypominam sobie i czekam, aż Harry Styles uraczy mnie swoim towarzystwem, w jego wielkim łóżku. W końcu się doczekałam. Wsunął się pod kołdrę. Oboje leżeliśmy na plecach i wpatrywaliśmy się w sufit. Zrobiło się niezręczne. Poparzyłam na niego, a on na mnie.
- Dobranoc - szepnęłam.
- Dobranoc - odpowiedział.
Odwróciłam się do niego plecami, z iskierką nadziei, że mnie przytuli. Przegryzłam wargę w oczekiwaniu. Poczułam jak układa się na łóżku, odrobinę bliżej mnie. Spojrzałam przez ramię na jego słaby uśmiech. Ponownie się obróciłam, tym razem w jego stronę i wtuliłam w jego tors. Natychmiast przytulił mnie mocno, a ja pragnęłam, żeby już zawsze zostać w tej pozycji. W jego ramionach.
- Bardzo za tobą tęskniłem - wyszeptał i pocałował mnie w głowę.
- To było tylko pięć dni.
- Dla mnie, to była wieczność.
Bardziej się wtuliłam w jego ciepłe ciało.
- Nigdy więcej.


***

Nie mogłam się ruszyć. Cały ciężar ciała Harrego spoczywał na mnie. Jego noga była wciśnięta między moje dwie, głowa leżała na moim ramieniu, przez co małe loki łaskotały mój policzek. Nasze palce były splątane razem. Drugą rękę wplątałam w jego włosy. W całości leżał na mnie. Całym swoim, wielkim cielskiem. Z jednej strony, to było bardzo słodkie i urocze... Z drugiej - ledwo mogłam zaczerpnąć, porządny oddech.

- Harry - jęknęłam dość głośno. Nie otrzymałam żadnej odpowiedzi z jego strony. Zaczęłam delikatnie masować skórę jego głowy, co chwilę ciągnąc za pojedyncze, odstające loki. Chłopak mruknął cicho i zacieśnił uścisk naszych dłoni. - Harry, zgniatasz mnie.
- Cicho - wymamrotał. Schował twarz między moją szyją, a ramieniem. Zaśmiałam się, chodź nie było to łatwe. Miażdżył moje płuca.
- Jesteś strasznie ciężki i twardy - zauważyłam. Brytyjczyk wybuchł śmiechem. Łaskotał moją szyję swoim ciepłym oddechem. Na całym ciele czułam wibracje spowodowane jego nagłym wybuchem. - Co w tym śmiesznego?
- Nic - nadal chichotał. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się co go tak rozbawiło.
- O mój Boże, jesteś zboczony! - Krzyknęłam obwiniając go.
- Ja?! Ty to powiedziałaś. - Podniósł głowę i patrzył na mnie z uśmiechem. Jego policzki były delikatnie zaróżowione. A oczy jeszcze zaspane. 
- Ale ty masz jakieś dziwne skojarzenia - uniosłam brwi i wściubiłam palec w jego dołeczek. Wpatrywał się we mnie tymi, swoimi zielonymi oczyma.
- Jesteś niesamowita - powiedział, a moje policzki zaszły czerwienią. Na chwilę zapomniałam o wszystkim co było kiedyś. Jak on to robi? - Głodna?
- Może, trochę.
- Tosty?
- Tosty.
Wstał ze mnie i wyszedł z łóżka. Ulga oblała moje ciało. Ziewnęłam głośno i rozciągnęłam się na miękkim materacu. Zmarszczyłam brwi, przez głowę przeszła mi myśl o Harrym, który zabawia się z Alice na tym samym materacu. W tym samym łóżku. W tym pokoju. Nagle zaczęłam nad tym wszystkim rozmyślać. Czy było mu dobrze z nią? Czy chodziarz trochę tego chciał?
"Och, na pewno chciał. Przecież uprawiał z nią seks!" - Uświadamiam sobie w myślach.
- Wszystko dobrze? - Brunet przykucnął przede mną.
Nie. Beznadziejnie.
- Jest okey - siliłam się na słaby uśmiech. Zacisnął usta w cienką linią.
- Chodźmy coś zjeść. - Pociągnął mnie za dłoń.
W mgnieniu oka znaleźliśmy się w kuchni. Usiadłam przy wysepce kuchennej i przyglądałam się każdemu ruchowi Brytyjczyka. Wyciągnął chleb i wsadził do tostera dwie kromki. Następnie otwarł lodówkę i postawił przede mną miskę z ogórkami i pomidorami, talerz z serem i wędliną, a także słoik dżemu. Deskę do krojenia, dwa talerze i nóż.
- Nowe? - Zapytałam przyglądając się białym, okrągłym talerzom.
- No... Tamte uległy wypadkowi.
Pobił wszystkie talerze? O mój Boże. Był aż tak wściekły? Ciekawe, czy był zły na mnie, czy na siebie samego?
Wyciągnął tosty z tostera i wsadził do niego kolejne dwie kromki. Krojąc warzywa zrobił się bardzo zamyślony. Miał nisko spuszczoną głowę, a jego dłonie zaczęły drżeć. Moje serce zamarło, kiedy odłożył nóż i wytarł swój policzek. Pociągnął nosem. Płakał. Harry Styles, ponownie płakał na moich oczach.
- Harry. - Dotknęłam jego dłoń. Popatrzył na mnie przez zaszklone oczy. Obeszłam wysepkę i podeszłam do niego. Zawiesiłam ręce na jego karku, a on chwycił mnie rozpaczliwie i ponownie schował twarz w zagłębieniu mojej szyi. On tonie. Ponownie tonie i potrzebne mu koło ratunkowe.
- P-Prze - zachłysnął się powietrzem. - Przepraszam.
- Już w porządku - szepnęłam.  Pokiwał głową, nie zgadzając się z moimi słowami.
- Nie jest w p-porządku.
Zacisnął dłonie na moim ciele i przyciągnął bliżej siebie.
- Nie mogę cię stracić. Nie chcę - mamrotał. Zacisnęłam oczy. Łzy cisnęły się w kącikach moich oczu.
- Nie stracisz, Harry. - Chwyciłam jego twarz w obie dłonie i siłą zmusiłam, aby ma mnie popatrzył. Niechętnie na to przystał. Wycierałam kciukami mokre stróżki, wpatrując się w jego lekko zaczerwienione, ale nadal piękne oczy. - Wszystko będzie dobrze. Jestem tu i nigdzie się nie wybieram. Jasne?
Patrzył rozpaczliwie w moje oczy. Kolejna łza spłynęła po jego policzku. Musiałam stanąć na palcach, żeby dotknąć jego czoła swoim. Harry był trochę zgarbiony, żeby ułatwić mi to zadanie.
To był mój Harry. Nie wczorajszy chłopak, który pobił Joe.
- Przepraszam - szepnął.
Odeszłam na chwilę od niego. Popatrzył na mnie zdezorientowany. Wyłączyłam toster, a lekko spalone grzanki wyskoczyły. Złapałam za dłoń Harrego i pociągnęłam go w stronę salonu.
- Usiądź - rozkazałam. Zmarszczył brwi, ale wykonał moje polecenie. Usiadłam na jego kolanach i przytuliłam go do siebie. Wziął drżący oddech i obiął monie ramionami w talii. Czułam się taka mała w starciu z jego szerokimi ramionami, umięśnioną sylwetką i dużymi dłońmi. Bawiłam się małymi lokami na jego karku, w czasie kiedy jego oddech stawał się spokojniejszy. Jego dłoń zacisnęła materiał koszulki, którą miałam na sobie.
- Claudia - Moje imię niewyraźnie wydostało się z jego rozdygotanych ust. 

- Tak? - Odsunęłam się bardziej w jego stronę, żeby lepiej go słyszeć i widzieć.
- Powiedz... - Zawahał się. Mogłam wyczuć jak jego serce przyśpiesza. - Powiedz, że mnie kochasz. Proszę.

6 komentarzy:

  1. Boże uwielbiam.!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. omg
    Jesteś okropna juz w momęcie kiedy Hazz zaczął płakać miałam łzy w oczach a kiedy doczytałam do końca umarłam .
    Boże piękne czekam an kolejny <3

    @Zoolka123

    OdpowiedzUsuń
  3. OMFG! UMARŁAM
    Z WIELKA NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA NEXT xx
    @xxhoranowaxx

    OdpowiedzUsuń
  4. O jeju jak słodko ! taki piękny ten rozdział! do następnegoo !
    @znaleziona69

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki super rozdział,chcę następny! Miałam łzy w oczach jak Harry płakał. Życzę weny @zuziatrawiska

    OdpowiedzUsuń
  6. I znów płaczę. Co się ze mną dzieje? Halo, wpadam w histerie..
    Boże, tak dobrze, że mu wybaczyła..
    @luvmyjadesy

    OdpowiedzUsuń