czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział 15

Przez cały dzień w pracy, nie mogłam się skupić. Od rana, wszystkie moje myśli krążyły wokół ostatnich tygodni. Miałam dziwne odczucie, że coś jest nie tak. O coś się martwiłam, tylko, o co takiego?
W pewnym momencie, przypomniałam sobie zdarzenie, które miało miejsce kilka dni po tym, jak poznałam Harrego.
Potraciłam osobę. Tylko kto to był... Niebieskie oczy, kobiecy chód... ale przecież, żadna kobieta nie jest tak silna. Oprócz tego czułam, że coś mi nie gra. To nie pasowało do całej reszty.
Spojrzałam na zegarek. Niedługo kończę swoją zmianę. Korzystając z okazji, że nigdzie nie było Adama, wyjęłam swoją komórkę i wybrałam numer do Harrego. Moje myśli, dosłownie szalały, a ja musiałam się upewnić, czy u niego na pewno wszystko jest w porządku.
Wybrałam jego numer po raz drugi.
- Harry? - Zapytałam, kiedy tylko odebrał.
- Nie...
Zmarszczyłam brwi zdziwiona, gdy usłyszałam męski głos. Nie był tym, który chciałam usłyszeć.
- Mogę z nim rozmawiać?
- Chyba nie jest w stanie, teraz rozmawiać - zaśmiał się. - Powiem mu, że dzwoniłaś, kimkolwiek jesteś, skarbie.
- Chcę z nim rozmawiać.  - Powiedziałam stanowczo
- Kotku, on nie ma się najlepiej...
- Daj, mu ten cholerny telefon! - Podniosłam głos, ale to tylko spowodowało, że ktoś z kim rozmawiałam, rozłączył się. Uniosłam brwi zszokowana.
Co to w ogóle było? Dlaczego, telefon Harrego odebrał mężczyzna? Nie to, żebym spodziewała się raczej kobiety, ale to co najmniej dziwne. Tym bardziej, że nie znałam żadnych jego znajomych, z wyjątkiem Jack'a.
- Claudia? - Odwróciłam się do chłopaka. Przyglądał mi się, a zmarszczka między jego brwiami stawała się coraz głębsza. Adam, jest moim, takim jakby szefem. Po prostu, mówi mi co mam robić. Mam zawsze trzymać się przy nim, no i słuchać.
- Co?
- Prosiłem cię, żebyś zajęła się, na chwilę obsługą gości. Bett trochę się spóźni...
- Nie słuchałam cię, sorry - miałam już wyjść z kuchni, ale on szybko złapał mnie za przedramię.
- Wszystko jest w porządku?
- Tak. - Posłałam mu słaby uśmiech.
Wyszłam z kuchni, moje spojrzenie przebiegło po sali, pełnej stolików i ludzi. Dziś mieliśmy wyjątkowo zabiegany dzień. Nie dość, że liczba klientów cały czas rosła, to jeszcze mieliśmy na głowie parę młodą, która wynajęła drugą część restauracji, tylko dla swojej rodziny i bliskich.
- Zajmij się zamówieniami. - Joe podał mi swój notes i zniknął za drzwiami toalety, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
Cudownie.
Podchodziłam do stolików, zbierając zamówienia. Zapisane, kartki zanosiłam do barku.
Kiedy pięcioosobowa rodzina, składająca się z dwójki rodziców, dwóch nastolatków i małej, około ośmioletniej dziewczynki, zamawiała swój lunch, tak, jakby była to sprawa ich życia i śmierci i nie zbyt im się śpieszyło, moją uwagę przykuła kobieta siedząca parę stolików dalej. Miała włosy związane w kitkę, wystającą z czapki, z daszkiem. Co chwilę zerkała w moim kierunku, ale gdy tylko widziała, że się w nią wpatruje wracała wzrokiem na menu, którym zasłaniała sobie i tak większość twarzy.
W końcu mogłam zapisać dania, na które zdecydowali się nastolatkowie i niemal od razu ruszyłam do stolika kobiety. Ta prawie cała zasłoniła się kartą, jakby tylko chciała się przede mną ukryć.
- Mogę w czymś pani pomóc?
Delikatnie palcami naparłam na kartę, żeby zobaczyć jej twarz, ale jej upór nie ustawał, więc szybko się poddałam.
- Poproszę croissant'a.
Uchyliła menu, tak, że byłam w stanie zobaczyć tylko jej niebieskie oczy. Zmarszczyłam brwi.
- To wszystko? - Pokiwała głową, ale nadal trzymała kartę przy twarzy.
Pierwszy raz miałam do czynienie z taką dziwną osobą. Nie zachowywała się raczej normalnie.
Jej spojrzenie, było mi już skądś znane. Tak, jakbym je już widziała. A może po prostu, od tego wszystkiego mam już zwidy i wszystko mi się pląta? W każdym razie, stwierdziłam, że obsłużę ją sama. Szybko ruszyłam do baru. Wzięłam jeden talerz i z tacy pełnej, świeżych rogalików, wybrałam jeden, najzwyklejszy. Idąc, starałam się zgrabnie omijać stoliki i nawet całkiem dobrze mi to wychodziło. Mogłabym być kelnerką...
Stanęłam w miejscu, kiedy stolik, gdzie jeszcze chwilę temu siedziała dziewczyna był pusty. Rozejrzałam się dookoła, zobaczyłam jak pośpiesznie wychodzi z restauracji.
- Zaraz! - Krzyknęłam i odłożyłam talerz na pusty stolik. Zaczęłam biec z w stronę drzwi, o mało się nie przewróciłam, zahaczając nogą o krzesło na którym siedział obcy mężczyzna. Przeprosiłam pośpiesznie i wybiegłam z restauracji. Nigdzie jej nie było. Zrobiłam obrót wokół własnej osi, ale ona całkowicie zniknęła. Uciekła, przepadła. Dlaczego?
W oddali zobaczyłam Bett, szła w moją stronę, marszcząc brwi.
- Claudia, co się stało?
Oddychałam nieregularnie. Byłam roztrzepana, nie mogłam się na niczym dobrze skupić. Nawet na jej sowach.
Zdjęłam swój fartuszek i oddałam jej razem z kluczami.
- Powiedz Adamowi, że skończyłam swoją zmianę. - Zostawiając dziewczynę, zaczęłam szybko iść wzdłuż chodnika. Musiałam sobie wszystko dokładnie poukładać, ale nie potrafiłam. Byłam jedną chodzącą mieszaniną uczuć.
Przeprosiłam kobietę, na którą przez przypadek wpadłam. Wtedy przypomniałam sobie o siłowni. Harry zawsze był tam, w czasie, kiedy pracowałam. Dziś zostałam trochę dłużej, to fakt, ale przecież mógł tam na mnie czekać.
Przepychając się miedzy ludźmi, zaczęłam biec. Zbliżałam się do siłowni. Kiedy wreszcie do niej weszłam, wdrapałam się po schodach do celu. Skanując wzrokiem każdy ze sprzętów, na żadnym nie było tego mężczyzny, którego szukałam.
Basen. Tam też go nie było.
W ostateczności postanowiłam do niego zadzwonić. Pod nosem powtarzałam sobie ''spokojnie'', moje ręce się trzęsły i w sumie, nawet nie wiem co było tego powodem.
Ulga oblała moje ciało, kiedy odebrał.
- Harry? Proszę, to ty?
- Mo? - Jego głos był bardzo zachrypnięty.
- Wszystko jest w porządku, gdzie jesteś?
Gorączkowo przeczesałam palcami włosy. Może nie miałam się czym przejmować, ale jednak to uczucie, że nadal coś jest nie tak, siedziało głęboko we mnie.
- Jestem przy kubie...
Przerwał kaszląc.
- Jakim, gdzie? - przegryzłam, nerwowo wargę.
- Light.
- Zaraz tam będę.
Rozłączyłam się i szybko wybiegłam z budynku.
Musiałam wziąć, dwa głębokie oddechy i się uspokoić. Wszystko jest dobrze, jest w porządku...

5 komentarzy:

  1. fajny fajny fajny !
    ciekawa jestem co tam dalej się wydarzy ;D
    @znaleziona 69

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny! :) @xxhoranowaxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny! Czekam na nowy xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo! Przypomniałaś mi o potrąconej osobie przez Mo, więc teraz nie da mi to spokoju przez najbliższy czas x
    @luvmypinkcyrus

    OdpowiedzUsuń